sobota, 30 marca 2013

Rozdział 7.

Siedziałam z otwartą buzią, nie wiedząc nawet co mam na to powiedzieć. Nie docierało do mnie to co przeczytałam. Mój mustang, który świeżo po treningu wracał do domu, może w tej chwili nawet nie żyć. Wzięłam głęboki wdech i po chwili przeciągle odetchnęłam.
- Coraz bardziej nienawidzę Anglii - stwierdziłam. - A teraz dodatkowo muszę tam jechać.
- Chyba sobie żartujesz! - krzyknął, rozlewając kawę na stół.
- Niby czemu? Z tego co pamiętam, kupiłeś Tabuna, dla mnie, żebym go ujeździła. Jest moim koniem, a ja jadę sprawdzić co się z nim dzieje. A teraz przepraszam, idę sprawdzić lot - powiedziałam, kierując się na górę. Wujek śledził mnie zdziwionym wzrokiem. Najwidoczniej nie spodziewał się takiego zwrotu akcji. Włączyłam laptopa i poszukałam najbliższego lotu.

***
Dwa dni później znów siedziałam w samolocie, tym razem do Wielkiej Brytanii. Aż mi się działo coś w żołądku, na myśl, że znowu będę w tym kraju. Suz i Mary dały mi klucze do ich starego domku letniskowego, a leciała ze mną Aśka. Co dziwne sama zaproponowała, że dotrzyma mi towarzystwa. Przekonała mnie argumentem "że jak znajdzie się jakiś zboczeniec, weźmie torebkę pełną cegieł i porządnie uderzy go w krzywą twarz."
- Ku ku - powiedziałam wygrywając grę karcianą.
- Kurde! Czwarty raz. Kolory czy figury?
- Kolory.
- Pik.
- Kier - odparłam z uśmiechem, pokazując karty. - No to co? Która?
- Dwunasta od dołu - powiedziała, a ja potasowałam talię i licząc po kolei wybrałam dwunastą.
- Król kier. Jedenaście krwawych. Oj nie masz dzisiaj szczęścia.
- Kto nie ma szczęścia w kartach, ten ma szczęście w miłości. No dawaj już tą karę - powiedziała nadstawiając pięść. Jak to na tą grę przystało wzięłam pół talii, po czym bardzo mocno uderzałam czubkami kart o rękę dziewczyny.
- Widzę, że fajnie spędzimy Wielkanoc.

***
Wysiadłyśmy w Londynie. Rozejrzałam się dookoła. Jak miło wrócić na stare śmieci. Wzięłam walizkę i pociągnęłam za sobą.
- Wiesz chociaż gdzie idziemy? - zapytała Aśka. W odpowiedzi pokiwałam głową i nie zatrzymując się, skręciłam w jedną z bocznych uliczek. Dzielnica wyglądała obskurnie, było brudno, wydawało się, że nic nie było czyszczone od wieków. Tynk w wielu miejscach całkiem odpadł, pseudo graffiti przeważało na ścianach. Jakaś kobieta patrzyła na nas podejrzliwie, grupka dresów odprowadzała nas wzrokiem, a Aśka coraz bardziej zaciskała uścisk na torebce. Chyba rzeczywiście miała tam cegły. Na końcu ulicy znajdował się błękitny, pokryty białą dachówką dom. Podeszłam do pobielanych drzwi i kilkakrotnie zapukałam. Otworzyła nam dziewczyna w moim wieku. Wysoka szatynka, o brązowych oczach patrzyła wrogo na moją uśmiechniętą twarz.
- Nie poznajesz mnie - stwierdziłam nadal się uśmiechając i lekko mrużąc oczy. Nastolatka cofnęła się o krok.
- A kim jesteś jeśli mogę wiedzieć?
- Czekaj... Wiktoria czy tam Weronika - odparłam powoli. Dziewczyna spojrzała w zamyśleniu w dywan. Nagle jej oczy rozszerzyły się do wielkości pięciozłotowych monet.
- TA Weronika?
- O ile masz na myśli tą dziewczynkę, z którą tak bardzo lubiłaś galopować w terenach, to owszem, oto ja - uśmiechnęłam się.
- Wera! Chodź tu, niech cię uściskam! - krzyknęła, zarzucając mi ręce na szyję. - Teraz brakuje tylko Will'a!

**********************************************************************************************************
Wesołych Świąt! No i tego no, eee kolorowego jajka xD Przyjemnych, radosnych, szczęśliwych Świąt, mokrego... a nie to nie wyjdzie... śnieżnego Dyngusa i żebyście nie zmarzli, bo jeszcze będziecie chorzy tak jak ja i co w tedy? ;D Wiem, że nie macie prawdopodobnie pojęcia, kim jest ta dziewczyna, która rzuciła się na szyję Weronice, ale w sumie dłam Wam tyle wskazówek, że powinniście skojarzyć ;P Jakieś pomysły?...^^

7 komentarzy:

  1. Jak można nienawidzić Anglii?! No nic, jakoś to przeżyje. Nie uśmiercisz Tabuna, prawda? Błagam cię nie rób tego. Mogę cię nawet o to prosić na kolanach, ale nie uśmierć tego mustanga. Ładnie proszę :)
    Moja główka nie jest zbyt dobra do myślenia więc nie zgadnę kim jest ta dziewczyna.
    Czekam na następny. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Powracam! :D Widzę, że powoli zaczyna się rozkręcać, a tym czasem zapraszam na mojego nowego bloga i do nowej lektury. :)
    http://lubiedzemor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. niech zgadne ta dziewczyna to dawna przyjaciółka Wery i błagam niech nic nie stanie się tabynowi kocham mustangi nawet takie zmyślone i nie chce żeby coś im sie stało ;( najlepszego na święta i do NN
    pozdrawiam,anek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie :)

    Zapraszam do mnie ;)
    http://historie-koniary.blogspot.com/
    http://chmielek-photography.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. To jutro lany poniedziałe!? I nie wiem co robić. Mam kilka opcji:
    1. Zrobić lodowisko na dworzu a potem coś dodać mokrego;)
    2. Wskoczyć do rzeczki z koleżankami.
    3. Zrobić wojnę na balony z wodą oraz mąką. (Tak mi samo przyszło:))
    4. Po prostu kupić pistolety na wodę.
    Sound mam zrobić???
    PS. Nie zabijaj Tabunka :'(

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że Tabunek przeżył. Na pewno byś go nie zabiła ;)
    Wydaje mi się, że ta dziewczyna jest przyjaciółką Wery, o której już kiedyś wspominałaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrobiłam całe opowiadanie w jeden dzień. Jest świetne. A Tabun musi żyć. Tak im się układało. Z Tymonem też musi być. Im też tak się dobrze układało. Czekam szybko na nn więc dawaj, dawaj, dawaj... WENY;**

    OdpowiedzUsuń