czwartek, 10 września 2015

Przerwa, całkiem spora - czyli informacje, nowości i "brak weny".

Dzień dobry! Nie pisałam tu tak dawno, że chyba zapomniałam, jak się to w ogóle robi. Nie mam zbyt dużo do powiedzenia, chciałam po prostu sprostować parę spraw, które przez ostatnie miesiące pogarszają się z każdą chwilą. Zacznijmy więc od początku, czyli od tej nieszczęsnej regularności. Co się ze mną stało? "Brak weny" :) A tak na poważnie, sama nie wiem. Już nieraz zaznaczałam, że pojęcia "wena" i "muza" są dla mnie kompletnie zbyteczne i w obecnych czasach używane jedynie do marnych wymówek. Podobnie zresztą mówiłam dotąd o "braku czasu", jednak co do tego zmieniłam nieco poglądy.
Mam zorganizowany dzień od godziny szóstej, do dwudziestej. Lekcje - zazwyczaj od 7:30 do 14:40. We wtorki i czwartki mam pół godziny u dziadków, jem obiad i od razu na angielski, a potem nauka, nauka, nauka! W środy - matematyka o 18, więc przez trzy godziny siedzę u dziadków i odrabiam pierdolone zadania, których od pierwszego dnia dowalają nam niesamowicie dużo. No i na koniec, jako swego rodzaju wisienka na torcie - piątki i weekendy. O godzinie 17 jestem w stajni, jadę w teren, w soboty i niedziele również treningi. W końcu mi się udało! Jeżdżę regularnie z tym, że za sporą cenę. Moje życie prywatne... Nie istnieje XD Mam wolne jedynie poniedziałkowe wieczory, które spędzam nad pustą stroną w Bloggerze i wypełnioną po brzegi kartą w Wordzie. Tak, opowiadanie, które zaczęłam pisać w marcu wciągnęło mnie do tego stopnia, że zaczynam już drugą część. Tym samym odkryłam, czego mi tu brakuje. Akcji. HMOL stało się nudne jak flaki z olejem i, nie oszukujmy się, nie mogę tego ciągnąć w nieskończoność. Siedem tomów... Niczym Harry Potter! Mówię Wam, poprawię to wszystko (całe 260 rozdziałów!) i kiedyś, kiedyś wydam. Zobaczycie mnie na półkach! :D
A tak na poważnie, przepraszam Was. Wiem, że ostatnio zawodzę, i to w wielkim stopniu, ale... Nie potrafię. Po prostu nie mogę się przemóc i czegoś napisać. Tom szósty pisałam z chęcią do połowy. Ten mój zapał ciągnął się aż do połowy tomu siódmego i, no niestety, skończył się. Nabrałam ochoty na coś nowego, dlatego mam nadzieję, że mi wybaczycie i może ktoś się skusi do przeczytania mojego debiutu w gatunku akcji?
Na koniec, w niedzielę jadę na swoje pierwsze zawody - rajd na 30 km pod Kraków na koniu fajtłapie. Ostatnio na treningu wjechaliśmy do rowu melioracyjnego, dlatego, hej! Trzymajcie za nad kciuki, żeby na trasie nie dowalili żadnych mostków i żeby koń się jakoś odkuł, bo aktualnie myślę o nim jako o kompletnej pierdole.
Kocham Was, naprawdę. Dziękuję, że zostaliście ze mną nawet po tych wszystkich niedogodnościach i niedopowiedzeniach. I wiem, że zachowuję się cholernie egoistycznie, ale czy mogłabym wciąż liczyć na Wasze wsparcie nawet, jeśli HMOL zejdzie na jeszcze dalszy plan? Nie zrozumcie mnie źle. Na pewno to skończę, tylko nie teraz. Nie mam do tego głowy.
Przepraszam, Miśki :(

PS Osobo, która zjechała mnie za moją nieregularność pod ostatnim postem - dziękuję. Naprawdę, szczerze. Kopnęłaś mnie w dupę i wzięłam się nieco w garść, pół rozdziału jest z tym, że brakuje drugiej połowy :'D