poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 5.

Natychmiast zerwałam się na równe nogi.
- Jak to ona tu mieszkała?! - krzyknęłam, mając ochotę udusić głupią blondynkę.
- Normalnie. Twój wujek jej pozwolił.
- Tiaa... Wujek pozwolił. Chyba trzeba będzie z nim pogadać. Nie życzę sobie, żeby idiotka tu spała... muszę zmienić pościel... a najlepiej cały materac - stwierdziłam, uświadamiając sobie kto tu leżał.
- Polecałabym zmienić całe łóżko łącznie z ramą - powiedziała Aśka, również wstając z miejsca.
- Na razie wystarczy nawlec inną poszwę i prześcieradło.

***
Następnego dnia obudziłam się wyjątkowo wcześnie. To pewnie zasługa zmiany stref czasowych. Ubrałam się szybko, umyłam, zjadłam śniadanie i wyszłam na zewnątrz. Od momentu kiedy wyjechałam do Ameryki pogoda zmieniła się niemiłosiernie. Zamiast letniego słońca przywitała mnie zimna mżawka. Narzuciłam kaptur na głowę i poszłam do stajni. Nagle moje powolne powłóczenie nogami zmieniło się w bieg. Przecież w stajni czekała Melodia! Otworzyłam wielkie drzwi i zaświeciłam światło. Konie, które jeszcze spały, równocześnie poderwały głowy rżąc przenikliwie. Jedynie moja klacz stała spokojnie niczym nie wzruszona. Tak jakby pod moją nieobecność ktoś wypompował z niej całą energię. Podeszłam szybko bliżej, aby sprawdzić czy oby nie jest chora. Na mój widok kobyłka machnęła łbem i zarżała donośnie, stawiając w boksie wysokiego dęba. Patrzyłam na nią w zachwycie. Co prawda nie wiedzieć czemu jej sierść nie błyszczała tak jak kiedyś, a w jej oczach po części brakowało dawnego blasku. Widząc jednak imponujące wierzganie, zaczęłam przypuszczać, że nic jej nie jest. Weszłam do boksu, gdy tylko jej nogi dotknęły ziemi. Podeszłam bliżej i wtuliłam się w miękką grzywę.
- Też tęskniłam - szepnęłam, po czym pocałowałam klacz w chrapy. - Przynajmniej ty zostałaś taka jaka byłaś - stwierdziłam, a klacz jakby w odpowiedzi machnęła łbem w górę i w dół. Uśmiechnęłam się i poszłam po szczotki. Wyprowadziłam klacz na korytarz, przywiązałam do koniowiązu i zaczęłam czyścić jej sierść. Melodia co chwilę odwracała się w moją stronę. Ugięła tylną nogę i stała grzecznie podczas, kiedy ja zawzięcie szczotkowałam jej boki, starając się nadać im poprzedniego blasku. Po godzinie w końcu uznałam, że efekt jest zadowalający. Najgorzej było z kopytami, na które ktoś widocznie się uwziął i nie chciał ich za nic wyczyścić. Melodia zarżała krótko, po czym trąciła chrapami moją rękę w poszukiwaniu smakołyków. Wyciągnęłam z kieszeni dwa cukierki dla koni. Kobyłka natychmiast chwyciła je wargami, a po chwili rozległ się trzask chrupania. Uśmiechnęłam się znów głaskając ją po czole. W tej chwili do stajni wbiegł Tymon. Spojrzałam na niego, po czym moja uwaga znów zwróciła się na Melodię.
- Cześć! - krzyknął chłopak, podbiegając. - Czemu nie było cię na lotnisku?
- Wolałam busa - odparłam szorstko. Tymon zerknął na mnie z niepokojem.
- Coś się stało? - zapytał unosząc brew.
- Nie nic. Po prostu nie mam zamiaru angażować się w związek z kimś kto gra na dwa fronty - powiedziałam, wskoczyłam na grzbiet klaczy, chwyciłam się grzywy i patrząc na jego zszokowaną twarz, galopowałam w stronę lasu. Przez chwilę wyglądał, jakby ktoś go dosyć mocno spoliczkował. Szczerze powiedziawszy jakoś mało mnie to interesowało. Przeszłam do pół siadu tym samym przyspieszając i już po chwili znalazłam się w gęstwinie drzew.

**********************************************************************************************************
Buka! Nie wiem co mi się ostatnio dzieje. Mam dla Was dobrą (dla mnie złą) wiadomość! Znowu jestem chora! :D Valeria, nie martw się, tym razem nie będzie pięciu rozdziałów dziennie, ograniczę się do jednego ;D Tam ta ra dam tam tam! - muzykalne. Za dwa tygodnie test kompetencji! Nic się nie uczę xD Moja klasa jest tak beznadziejna, że na próbnym miałam najwyższy wynik... a miałam tylko 29 punktów! W mojej klasie sami debile (no może oprócz niektórych dziewczyn ;). Najwyższy wynik u chłopców to... uwaga, uwaga... 21 punktów! A moi bracia mieli wyniki, pierwszy 38 punktów, a drugi 37 punktów... i próbuj tu być człowieku mądry -,-* Przynajmniej z polaka miałam maksa. Tylko ta chorerna matematyka! (Tak, ja specjalnie napisałam chorerna :) No nic, ja się żegnam, mówię pa pa i do jutra...^^

PS Jupii! Mam czas, to się biorę za komentowanie :D
PS2 Cieszmy się i radujmy! Oto jest równo setna notka! Jestem z siebie taka dumna :3

5 komentarzy:

  1. szczęściara z cb! ja jutro kartkówke z niemca mam a w środe z matmy spr ;< mam taki pomysł : zaraź mie na odległość ^^ a co do opka notka nr 100 niczym nie rożni sie od pozostałych -jak zawsze taak samo swietna :) pozdrawiam anek ;)
    PS: zdrowiej;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no i gdzie NN? ;< anek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to Gośka tam mieszka?! Przecież takie coś nie może tam żyć. Zanieczyszcza powietrze dookoła siebie, tak nie może być.
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super nota! Nie wiem w ogóle jak Gośka mogła tam mieszkać. A Melodia? Może pani a'la rollkur doczepiła do niej swoje łapy i dlatego ona była taka dziwna?

    A ile punktów to był max? Cóż... życzę Ci powodzenia na teście kompetencji. :) A ja z kolei za 3 tygodnie (23, 24, 25 kwietnia) mam egzaminy gimnazjalne. -,-

    OdpowiedzUsuń
  5. Och niesty czuję ,że opowiadania są caraz krótsze:(
    Obyś nie skończyła pisać w połowie czwartego sezonu

    OdpowiedzUsuń