- Nie podwiózł byś mnie do sklepu?
- Jakiego?
- Multimedialnego. Chcę sobie kupić jakiś film.
- Nie łatwiej ściągnąć? Słyszałem, że teraz wszyscy to robią.
- Ja nie. Podwieziesz? - spytałam ponownie, robiąc maślane oczy. Wujek spojrzał na mnie, przewrócił oczami, westchnął
- No dobrze - powiedział w końcu wstając z krzesła. - Ubieraj kurtkę.
Skoczyłam na górę po płaszcz i po chwili razem z wujkiem wyszłam na podwórze. Wsiedliśmy do samochodu. W drodze do pobliskiej galerii, wsłuchiwałam się w zagraniczne country lecące właśnie w radiu. Kto by pomyślał, że muzyka ta nie katuje uszu aż tak bardzo jak techno czy też japońszczyzna podawana w okrutnej formie najgorszego pop'u.
***
Po kupieniu zapasu filmów o koniach, wróciliśmy do domu. Pobiegłam do stajni szukając Tymona. Znalazłam go na hali, gdy trenował z Albatrosem. Oparłam się o futrynę, patrząc jak pokonują kolejne przeszkody. Po przeskoczeniu ostatniej stacjonaty, której wysokość szacowałam na około metr dwadzieścia, chłopak przeszedł do kłusa. Dopiero w tedy mnie zauważył. Podjechał w moim kierunku i zatrzymał się tuż obok.
- Cześć - przywitał się zeskakując na ziemię.
- Hej. Masz może ochotę na jakiś film?
- Zależy jaki.
- Mam coś o koniach - odparłam wymownie.
- A co?
- Hmm... "Flickę" trzy części, "Shergara", "Zaklinacza koni", "Wyścig marzeń", "Hidalgo" i "Srebrnego rumaka"
- No to przygotuj pierwszą część Flicki. Zaraz przyjdę tylko go rozsiodłam.
- Jasne - powiedziałam z uśmiechem i poszłam do domu. Postawiłam czajnik na gazie, wbiegłam na górę po koc, zniosłam go na dół i położyłam na kanapie. Kiedy do salonu wszedł Tymon, ja siedziałam już na sofie, popijając gorący napój. Popatrzyłam na niego wesołym spojrzeniem.
- No chodź - powiedziałam z uśmiechem.
- Co cię tak bawi? - zapytał podejrzliwie, siadając obok.
- Nic mnie nie bawi. Po prostu cieszę się, bo dawno nie oglądałam żadnego filmu - stwierdziłam wciskając guzik "PLAY". Oparłam głowę na ramieniu Tymona i w ciszy oglądnęliśmy cały film.
***
Obudził mnie czyjś pisk. Wybiegłam szybko na zewnątrz rozglądając się kto postanowił drzeć się o poranku. Zauważyłam Wal, która stała na korycie, zerkając z przerażeniem w dół. Podeszłam zaspana do dziewczyny.
- Co się dzieje?! - zapytałam z oddali.
- Wąż! - krzyknęła panicznie. - Chyba grzechotnik! - dodała po chwili. Nagle kolejny wrzask przeciął powietrze, a dziewczyna tracąc równowagę wpadła wprost do wody. Podbiegłam bliżej. Pomogłam jej wyjść z koryta.
- Gdzie ty masz tego swojego grzechotnika?
- Tam! - wskazała na ziemię podkulając nogi. Wpatrzyłam się w miejsce tak uparcie pokazywane przez nastolatkę.
- To jest zaskroniec - powiedziałam podchodząc bliżej "grzechotnika". - A do tego martwy.
- Martwy? Czyli... on nie żyje? - spytała, a jej oczy znacznie się powiększyły.
- Na to wygląda - odparłam zgarniając węża na łopatkę i wyrzucając go za siatkę. Dziewczyna patrzyła na wszystko z przerażeniem.
- Ale dlaczego on umarł?
- A skąd ja to mam wiedzieć? Wiem tylko, że nie żyje, a za życia był nie groźny dla otoczenia.
- Czyli on by mnie nie zabił? - dopytywała się Wal.
- Jak najbardziej, a teraz muszę iść do stajni... zaraz... czy dzisiaj nie jest środa?
- Jest.
- A która godzina?
- Dochodzi jedenasta.
- Czyli zrobiłam sobie dzień wolnego - stwierdziłam kierując się do stajni. Zatrzymałam się wpół kroku. - Który dzisiaj jest? - spytałam z paniką w głosie.
- Drugi marca.
- O Kuźwa! - wyrwało mi się z krzykiem. Puściłam się biegiem do stajni. - Gdzie Tymon, gdzie Tymon... - mruczałam pod nosem szukając chłopaka. Wtargnęłam do siodlarni.
- Zapomniałam! - wrzasnęłam na cały głos. Na mojej twarzy widoczne było oszołomienie.
- O czym? - zapytał, wstając z miejsca.
- Dziesiątego są zawody!
*********************************************************************************************
Ale mi się nudziło... Sama nie wierzę, że tyle napisałam! Swoją długością, rozdział przypomina mi te z pierwszego tomu, które jak dla mnie, były w cholerę długie xD Coś mi się kurde dzieje z psychiką... Wild Horses. Nie mogę się uwolnić od tej piosenki! A właśnie Sydney miło mi Cię widzieć ;D A Valerii nadal nie ma... No, ale przynajmniej wiem mniej więcej dlaczego, pociesza mnie to :D Nie wiem czy napiszę te 40 rozdziałów czy skończę na 35... Zastanowię się, a tym czasem pamiętajcie! Ja mam zamiar dobić do pięciu tomów...^^
Moje uzależnienie *.* "Łajld horsyys, Aj łana bi lajk juuu!"
PS Nie wiem czy zauważyliście, w drugiej zakładce pojawiły się Wiola i Gośka :D
PS2 Valeria! Zapomniałam dodać, że poniekąd uzależnienie me to Twoja wina :D Przez czwarty blog, gdzie zamieściłaś tą piosenkę... jakoś tak się nie mogę uwolnić ;*
PS Nie wiem czy zauważyliście, w drugiej zakładce pojawiły się Wiola i Gośka :D
PS2 Valeria! Zapomniałam dodać, że poniekąd uzależnienie me to Twoja wina :D Przez czwarty blog, gdzie zamieściłaś tą piosenkę... jakoś tak się nie mogę uwolnić ;*
Dzięki wielkie po prostu -.- Chciałam właśnie napisać jaki fajny był ten rozdział i że przepraszam za brak komentarzy ale po przeczytaniu dopiski autora mi się odechciało.
OdpowiedzUsuńZnowu Cię uraziłam? No nie wierzę! Muszę uważniej dobierać słowa... Naprawdę, nie chciałam Cię nijak urazić! Przepraszam :( Nie widziałam ostatnio komentarza, to napisałam tak o. Wpadłam w jakąś dziwną euforię i pisałam całość pod jej radośnie rąbniętym wpływem. W każdym razie, dziękuję za komentarz.
UsuńFajny rozdział. Jestem ciekawa co wymyślisz na te zawody. Kolejna propozycja: niech Gośka weźmie w nich udział, spadnie z konia i zginie :3 Tak, wiem, że jestem sadystyczną szmatą i na pewno pójdę do piekła, ale dobrze mi z tym xd
OdpowiedzUsuńChyba każda osoba kochająca konie wcześniej czy później ma chcicę na tę piosenkę. :)Taki jej urok ;p
Cieszę się, że Ci miło mnie widzieć :D
OdpowiedzUsuńJa też miałam fioła na punkcie tej piosenki i kiedyś zamieściłam ją na naszym blogu :)
Świetny rozdział i czekam na NN :)