wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 32.

Mój "zepsuty" budzik nadal leżał na ziemi, wskazując godzinę dziewiątą trzydzieści. Zwlokłam się niechętnie z łóżka, ubrałam na siebie byle co i poczłapałam do łazienki... skąd wybiegłam na podwórze. Chluśnięcie sobie w twarz lodowatą wodą zawsze pomaga. Rozejrzałam się wokół. Słońce, wszędzie słońce. Błękitne niebo rozpostarte nad stajnią, domem, pastwiskami i... samochodem weterynarza? Zerwałam się "galopem" i "wskoczyłam" na korytarz. Szukałam wzrokiem Macieja, który był, w którymś z boksów. Przebiegłam się po całej stajni i zobaczyłam go u Mozambika.
- Cześć! - krzyknęłam tuż za jego plecami, sprawiając, że przewrócił się na słomę.
- Strasz mnie dalej to będziesz musiała płacić za kardiologa!
- Oj tam, oj tam. Co z nim? - zapytałam wskazując na wałacha.
- Lepiej. Może chodzić. Jest Jacek?
Spojrzałam na boki i pokręciłam głową.
- Nope.
- To przekaż mu, że może go oprowadzać... Coś ty dzisiaj taka wesolutka?
- Jak znowu wesolutka?
- No to czego chcesz? - zapytał.
- Czy to, że jestem miła znaczy, że czegoś chcę? - oburzyłam się, odwracając głowę. Spojrzał na mnie z ukosa. - No dobra. - odetchnęłam. - Melodia ma coś z lewą tylną. Posmarowałam miejsce żelem chłodzącym i nie wiem jak dzisiaj. Za pięć dni mam zawody, a ona kuleje. Co prawda lekko, ale nie pojadę z nią na zawody!
- Od Mozambika do Melodii. Chodź.
Przeszliśmy do boksu klaczy. Maciek od razu zaczął oglądać nogę bystrym okiem. Westchnął i wstał.
- Lekki obrzęk. Do środy się wyliże.
- Jesteś pewny?
- Tak. To nic poważnego. Smaruj nogę codziennie i na razie nie skacz. Możesz jechać w teren, po lonżować ją tak, żeby nie jeździła w kółko po hali. Trochę różnorodności jej nie zaszkodzi - powiedział w chwili kiedy do stajni wszedł Tymon. Chłopak przywitał się z weterynarzem, a z kolei on stwierdził, że musi już iść. Pożegnał się, wsiadł do samochodu i odjechał, biorąc wcześniej przyrządy lekarskie.
- Co mu się stało? - spytał, widząc natychmiastową reakcję. Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem, może się ciebie boi - dodałam z uśmiechem. Chłopak spojrzał na mnie z góry, wzrokiem pełnym dezaprobaty.
- A co z Melodią?
- Jakaś drobna kontuzja. Mówił, że będzie mogła wystartować w zawodach, a jak na razie, powiedział, żeby z nią nie skakać, ale można pojechać w teren lub wziąć na lonżę. - powiedziałam robiąc wielkie oczy. - Pojedziemy w teren prawda? - uśmiechnęłam się słodko.
- Nie.
- Co? Jak to? - zapytałam zdziwiona.
- Nie no, pojedziemy - odparł wreszcie. Pokręciłam głową, westchnęłam, przewróciłam oczami, po czym go pocałowałam.
- I za co ja cię tak lubię? - szepnęłam z sarkazmem.
- Lubię?
- No dobra... Kocham.
- Tak? Dlaczego dopiero teraz mówisz? - zapytał doskonale udając zdziwienie.
- Czyść i siodłaj Albatrosa - powiedziałam niewzruszona. Natychmiast wykonał polecenia i mniej więcej dziesięć minut później jechaliśmy przez las.

********************************************************************************************
A kuku! Boże "Długi deszczowy tydzień" mi w głowie. Debilna książka. Pomimo wszystko uwielbiam Pacułkę, prawie jedyne co mówi to "Uu", "Oo" i "Ech" xD Właśnie doszło do tego "A kuku!" i mnie teraz męczy ;D Jak obiecałam, tak dodaję :) Valeria znowu nie nadąży ;3 No właśnie czekam na komentarz! Już w końcu tylko osiem rozdziałów do końca! Zaczynam odliczać xD Życzcie mi powodzenia z tą głupią książką i do zobaczenia...^^

PS Coldplay wraca do łask, a razem z nim... "End aj łil czraj tu fiks ju" *.* Początek może wydać się nudny, ale jak już macie słuchać to wysłuchajcie do końca ;D

3 komentarze:

  1. A ja już myślałam, że zajdzie zmiana planów i Wera pojedzie na Albatrosie. :c
    Ogólnie to rozdział fajny. Gośka nadal mnie wkurwia niesamowicie nawet jeśli nie występuje akurat w akcji. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i co kurwa? Znowu masz racje, nie nadążam. Prawdopodobnie skończyła mi się kara więc uwaga... Tu tu tu tu tu du.. POWRACAM W WIELKIM STYLU [wielkie litery mają to podkreślić :D].
    Rozdział świetny, choć jak czytałam ten poprzedni to sie obawiałam że coś poważnego sie z Melodią stało. Czuje że Gośka maczała w tym palce i już rozmyślam nad tym jak ją tu udupić... Udusić gołymi rękami to za mało -.-
    Pomysł z dodaniem zdjęć koni jest spoko. Też chciałam to zrobić ale u mnie jest ich za dużo, heheh ^^ Może dodam te główne, ale nie wiem jeszcze. Jak znajde czas to postaram się to zrobić ale może być z tym krucho...
    Przeczytałam twój komentarz z tym "do twarzy". Raz drugi, trzeci. Za każdym razem śmieje sie jeszcze bardziej :)
    Zauważyłam też że taggi mają więcej komentarzy i wyświetleń niż zwykłe rozdziały O.o. Vero znowu ma nas w dupie. Mmm... Dwa miesiące bez notki przecież to takie nic.
    Patrz jaki długi komentarz i bądź ze mnie dumna- nadrabiam tym braki ich pod innymi rozdziałami ^^
    Zmykam dodawać swoje rozdział póki rodziców nie ma. Do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje, że Melodii nic nie będzie. Z nóżką będzie git i pojadą na zawody, a tam pokarzą jak jeżdżą miszcze :P Tylko, żeby w terenie nogi nie nadwyrężyła, albo nie przeciążyła :) Jakie rady daje.
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń