niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 30.

Czwartek. Dlaczego cholerny budzik się naprawił?! Machnęłam ręką strącając uporczywe urządzenie. "Ups! Znowu się zepsuło." Zakryłam poduszką głowę z zamiarem ponownego zaśnięcia.
- Czy to są wagary? - zadałam sobie szeptem pytanie. "Nie. To jest złośliwość rzeczy martwych." odparł jakiś głos w mojej głowie. Przyznałam mu rację. "Do końca tygodnia mam wolne." oświadczyła kolejna myśl. Z takim właśnie nastawieniem zasnęłam z powrotem.
***
Obudziło mnie melancholijne pukanie do drzwi. Wstałam i z zamachem je otworzyłam. Na korytarzu nie było nikogo, a pukanie nie ustawało. Odwróciłam się i podeszłam do balkonu. Odsunęłam rolety. Za szybą stał uśmiechnięty Tymon. Pomachał mi, za to ja z szyderczą minę założyłam ręce i czekałam co zrobi. Zaczął wykonywać ruchy jak w kalamburach. Od razu domyśliłam się, że chłopak chce wejść. Udawałam jednak głupią  niczym Gośka. Przekrzywiłam głowę w lewo, potem w prawo z nierozumnym wyrazem. Tymon rozłożył ręce, co miło chyba znaczyć 'jak to, nie rozumiesz?'. Pokręciłam tylko głową. Spojrzał na mnie jak na nienormalną i w tym momencie nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać, otwierając drzwi.
- Niech zgadnę - wiedziałaś od razu.
- Owszem. Byłam ciekawa twojej reakcji na głupotę z mojej strony.
- Maja z jakąś dziewczynką cię szukają.
- Z jakąś dziewczynką?
- Tak. Na oko dwanaście, może trzynaście lat. Na pewno trochę starsza.
- Okey. Powiedz, że zaraz przyjdę. Daj mi dwadzieścia minut - powiedziałam, a chłopak otworzył usta i patrzył się na mnie z niedowierzaniem.
- Chcesz pobić rekord Guinnessa w kategorii długość porannej, damskiej toalety? - zapytał. Z oburzeniem wzięłam leżącą na łóżku bluzkę i z całej siły trzasnęłam w jego nogi. Chłopak uciekł przez balkon nadal okładany odzieżą. Gdy był już na dole, ja wzięłam się za ogarnianie swojego stanu. Ubrałam się, umyłam, uczesałam i związałam włosy w koński ogon, spinając grzywkę. Czując się odświeżona wyszłam na słoneczne podwórze. Zerknęłam na zegarek.
- Równe dwadzieścia minut! - krzyknęłam do stojącego niedaleko Tymona. Pokręcił z dezaprobatą głową.
- Są w siodlarni - powiedział kiedy byłam bliżej.
- Dobrze wiedzieć - powiedziałam, pocałowałam go szybko i pobiegłam do stajni. We wskazanym przez chłopaka pomieszczeniu rzeczywiście siedziały dwie dziewczynki. Jedna to oczywiście Maja, a druga zaś to nieznana blondynka o niemal czarnych oczach i niezliczonej ilości piegów. Tymon słusznie ocenił ją na dwanaście/trzynaście lat. Na mój widok dziewczyna wstała.
- Witaj - przywitała się z elokwencją przemawiającą przez grobową powagę twarzy oraz mocny, pewny siebie głos. - Jestem Michalina, zwana również Archim*.
- Cześć, Weronika - podałam jej rękę. Miałam wrażenie, że zanim ją uściśnie wyciągnie wpierw chusteczkę i środek odkażający. Nie zrobiła tego jednak. Z nienagannym uśmiechem wyciągnęła ku mnie dłoń.
- Archi chciała jeździć konno razem ze mną, a że ja nie wiem gdzie mogłaby się nauczyć od podstaw, a wiem jednak, że  t y  potrafisz uczyć zabrałam ją ze sobą - wyrecytowała na jednym oddechu stawiając nacisk na "ty".
- Chwilowo mój czas jest nieco ograniczony, ale mogę poprowadzić kilka jazd. Kiedy już się nauczysz jeździć będziesz mogła podobnie jak Maja jeździć w zamian za pomoc w stadninie.
- Dobrze. Leo obiecał nauczyć mnie wszystkiego o opiece nad koniem w tym również siodłania i kiełznania.
- Czekaj, czekaj. Jaki Leo?
- To ja - odparła cicho Maja.
- A jeżeli można wiedzieć skąd wzięły się wasze przezwiska?
- Od imion sławnych matematyków oczywiście! Ja, jestem Archi, od Archimedesa. Ona zaś, to Leo od Leonharda Eulera - powiedziała z dumą w głosie. - Obie jesteśmy dobre z matematyki, a ponieważ ja chodzę już do gimnazjum, nie chwaląc się, jestem również szkolnym geniuszem z fizyki i chemii.
- Aha. To dużo wyjaśnia. Ile tak właściwie masz lat?
- Trzynaście. We wrześniu skończę czternaście.
- Okey, dzisiaj niestety nie mam czasu na żadne dodatkowe jazdy, bo przygotowuję się do zawodów. Wpadnij za mniej więcej tydzień to poprowadzę twoją jazdę, jak na razie możesz razem z Mają czy też Leo zając się Niagarą... A właśnie. Przecież ty bardzo dobrze jeździsz. Możesz powiedzieć koleżance co i jak prawda? - zapytałam. Oczy dziesięciolatki zrobiły się wielkie niczym spodki, na jej twarzy pojawiła się duma zmieszana z niepewnością.
- J-ja? - za jąkała się. - M-mogłabym? - spytała z niedowierzaniem.
- Jasne. Siodłaj Niagarę i możecie chyba jeździć na zmianę co nie?
- O-oczywiście! - krzyknęła z niesamowitym entuzjazmem. - Chodźmy! - i pociągnęła Michalinę za sobą. Ja z kolei wróciłam do Tymona.
- Boję się tego dziecka - stwierdziłam na wstępie.
- Którego?
- Tej nowej dziewczynki. Przedstawiła mi się jako Michalina zwana także Archim.
- Archim?
- Tak. Archim. A przezwisko pochodzi od sławnego Archimedesa.
- Jezu - szepnął z lekkim przerażeniem.
- Co nie? No nic. Bierzmy się za trening - powiedziałam i razem skierowaliśmy się do stajni.

*********************************************************************************************
Powróciłam z moimi rozdzialikami! Cieszycie się? (NIE! - odpowiedzieli chórem.) Tak, tak też tęskniłam ;* Moi drodzy jestem po prostu tak dumna, że nawet sobie nie wyobrażacie mojej radości! No bo... Dziewięciu obserwatorów, moja droga Anka, której ostatnio nie widać oraz Swift Tiger... Jest Was jedenaście do czego należy doliczyć trzy osoby ze szkoły... Czternaście Czytelników... Najwspanialszych Czytelników. Dziękuję! Podnosi mnie to na duchu, motywuje do dalszej pracy i pisania trzech kolejnych sezonów. Nawet nie wiecie jaka jestem Wam wdzięczna <3 Po prostu kocham Was niczym siostry, których nie mam xD Postaram się dodać rozdział jutro, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Zapraszam również na mój drugi blog, ten o Shavii, która jak już Wam wiadomo jest konikiem dzierżawionym przeze mnie. A no właśnie uaktualniłam notkę z przyznaną mi nagrodą o kolejne siedem faktów ;D Valeria jak dobrze wiedzieć co się z Tobą dzieje ;* Jeszcze raz dziękuję (nie wiem co mnie tak nagle z tym naszło) i do zobaczenia...^^

PS Kolejna piosenka, od której się uzależniłam "Ju noł, te lajk jus sombadi ^.^"

4 komentarze:

  1. hej świetny rozdział czemu mnie nie widać? czasu mało sory śe tak krótko
    pozdrawiam, anek;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! W kilku momentach trzęsłam się ze śmiechu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego nie lubię tego... czegoś co się przyszlajało do stajni. Ogólnie rozdział fajny i czekam na kolejne. Ja sama od trzech dni pracuję nad swoim kawałkiem i po prostu nie mam pomysłów. To znaczy już teraz mam trochę chory pomysł i najprawdopodobniej dodam rozdział jutro rano (około siódmej):D
    Ja osobiście słucham teraz... Kota pianisty - http://kotpianista.pl/ O Boże! Zgłupiałam kurna, zgłupiałam! xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :D
    Shavia jest wydzierżawiona przez Ciebie? A ja cały czas byłam.przekonana, że to Twój własny koń xD
    Jest nowa notka na www.kare-serce-konia.blogspot.com
    I zapraszam Cię na mojego nowego bloga:
    www.konie-radosc-zycia.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń