piątek, 22 marca 2013

Rozdział 3.

Wysiadłam w końcu z samolotu, był wieczór. W trakcie lotu dzwonił Tymon, mówiąc, że po mnie przyjedzie. Zaczęłam się więc rozglądać na boki. Nigdzie go jednak nie było. Z resztą nawet jakby był, to w tym tłumie trudno kogokolwiek rozpoznać. Wzięłam walizkę i przeszłam w miejsce, gdzie stała mała ławka. Na lotnisku wylądował właśnie drugi samolot. Z tego co zauważyłam miał on lecieć do Ameryki. Zaczęłam obserwować wsiadających. Jakaś kobieta kłóciła się zażarcie z ochroniarzem, który najwyraźniej nie pozwolił jej wsiąść z potężnym dogiem niemieckim, ktoś inny próbował coś przemycić pod kurtką, robił to jednak w taki sposób, że nawet ja to widziałam, a siedziałam przecież kilkanaście metrów dalej. Przez chwilę nie było nikogo aż nagle przez tłum przecisnął się jakiś chłopak ciągnąc za sobą dziewczynę. Patrzyłam przez chwilę co robi. Przytulił nastolatkę, pocałował z policzek, porozmawiał z nią jeszcze chwilę, po czym znowu ją przytulił, pomachał, a to wszystko robił z ogromnym uśmiechem. "Ciekawe czy będą ze sobą na odległość..." zastanawiałam się. Wstałam z miejsca znów rozglądając się wkoło. Chyba pójdę na busa. Okręciłam się jeszcze raz. Moje spojrzenie znów zatrzymało się na chłopaku samotnie stojącym przed samolotem. Tym razem stał twarzą do mnie. Zmarszczyłam czoło wytężając wzrok. Mignęła mi przed oczami ostatnia rozmowa z Mary i Suz. Miło, że Tymon potwierdza ich teorię. Na mojej twarzy pojawiła się złość pomieszana ze smutkiem. Nie zastanawiając się dłużej skierowałam się na przystanek. "Podobno miał przyjechać po mnie. Zdradziecki idiota." myślałam i wymyślałam coraz to nowsze obelgi tym samym starając się zachować umiar. Po moich policzkach zaczęły wolno płynąć gorzkie łzy. Wsiadłam do busa tłumiąc szloch. Usiadłam na fotelu, opierając głowę o szybę. Po chwili telefon zaczął dzwonić w mojej kieszeni. Wyciągnęłam go sprawdzając kto dzwoni. Tymon. Nawet nie odebrałam. Powtórzyło się to sześć razy. Miałam go gdzieś. Wysiadłam przystanek wcześniej, aby się przewietrzyć. Biorąc pod uwagę fakt, że całą twarz miałam lepką od łez, za sobą ciągnęłam walizkę, a moje włosy były rozczochrane, można było stwierdzić, że wyglądam jak półtora nieszczęścia. Jakby tego było mało zaczął padać deszcz. Krople uderzały w moją i tak wilgotną twarz. Po chwili deszcz przerodził się w prawdziwą ulewę. Zatrzymałam się na chwilę. Oparłam walizkę o nogi, wygrzebałam z torebki gumkę, związałam włosy w niechlujnego kucyka, zdejmując czapkę. Niech sobie pada deszcz. Przynajmniej miałam jakiegoś towarzysza...

********************************************************************************************************
Kto lubi Tymona niech się na mnie obraża. Też go lubię... Pomimo wszystko. Od razu mówię, to nie jest sen, ani złudzenie, ani jawa, ani nic w tym stylu. Nie zamierzam robić żadnych niespodzianek. Weronika zrywa z Tymonem. Koniec. A tak poza tym, to pisałam dzisiaj próbny test kompetencji... Kuźwa co to ma być?! Umiałam niemal wszystko. Tylko jedno głupie zadanie... "Mama Kasi kupiła 35 dag sera białego w cenie 11, 20 za kilogram. Ile zapłaciła mama Kasi?" Nie umiem -,-* Wkurza mnie historyk. Powiedział, że psalm zaśpiewałam brzydko i nienaturalnie, znawca się znalazł -_- Nienawidzę idioty. No, podsumowując zleciałam ze schodów (szmatława zima lód zrobiła), chcę już wiosnę, wszystko mnie wkurza i do zobaczenia...^^

PS Anek! Co Ty mi tu piszesz?! xD

7 komentarzy:

  1. To chyba najkrótszy rozdział na tym blogu ale i tak mi się podoba. CO ZA SZMATA Z TEGO TYMONA, JAKA MĘSKA DZIWKA NORMALNIE -.-
    Też dzisiaj jebłam ze schodów. Polało. CO ZA SZMATA Z TEJ ZIME, ŻE TAKI ZASZMACONY LÓD ZOSTAWIŁA?
    Dobra wyładowałam swoją złość... Uu... Jestem ciekawa co to będzie z tym Tymonem... Mam się bąć? Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. hej sory za ostatni komentarz^^ ale to przez koleżanke oglądałyśmy jej tapety na fonie i normalnie: całujące sie pary na ławce , w lesie, w pokoju, w wodzie ,na łące,na huśtawce no normalnie oszaleć można! i sie odbiło na mojej psychice^^ pozdrawiam,anek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na stos z Tymonem!
    Jak on mógł?! Ewentualnie można wydłubać mu oczy, łyżeczką :P
    Nie, no taka okrutna to ja jednak nie będę. Rozdział świetny gdyby nie ten okrutny cosiek .
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe kim jest ta dziewczyna. Ale by były jaja jakby się okazało, że to siostra albo jakaś kuzynka (w końcu się z nią nie całował). ;)
    Też lubię Tymona, ale tak jest, że lubi się różne charaktery na blogu. Czy Ty rozumiesz, że ja wciąż lubię Amandę?! Po tej sytuacji z Broszką nawet jeszcze bardziej. ;)
    Na obu moich blogach są nowe notki.
    Czekam na next. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początku twoje opowiadanie wydawało mi się całkiem fajne, ale wraz z dalszym czytaniem dopadły mnie lekkie wątpliwości. Bez urazy, ale:
    1- Skoro rodzice Weroniki nie żyją to dlaczego ona zachowuje się jakby nigdy nic się nie stało? Nie kochała ich? :)
    2- Trochę nic się nie dzieje. Zero akcji i nie za dużo emocji mogących poruszyć jakoś czytelnika. Mam nadzieje, że niedługo zacznie się coś dziać ;)
    3- Ogólnie trochę nudno - brak jakiejkolwiek fabuły. Łatwo przewidzieć co się stanie. Ten wyjazd do Ameryki był dla mnie nadzieją na jakieś zmiany, jakąś akcje, ale nie wykorzystałaś tego tematu.
    4- Bohaterowie zachowują się raczej dziecinnie jak na swój wiek.
    Mam nadzieje, że mój komentarz nie uraził Cię, bo nie miałam na myśli niczego obraźliwego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie uraził, krytyka też jest czasem potrzebna ;) Niedługo zacznie się dziać, ale ja nie chcę niczego zdradzić :D Nie dziw się, że bohaterowie są trochę dziecinni - trudno jest pisać jako siedemnastolatka mając zaledwie trzynaście lat :) A z trzecim punktem się nie zgodzę, bo temat Ameryki zamierzam dopiero wykorzystać...^^

      Usuń
  6. Nasze zadania na lekcji:
    2+2=?
    Nasze zadania na sprawdzianie:
    Piotrek i Kasia kupili jabłka. Marek miał o dwa jabłka więcej niż Kasia. Oblicz ile waży kilo słońca uwzględniając warunki na giełdach Chińskich. xd

    OdpowiedzUsuń