sobota, 25 maja 2013

Again... really? o.O

Moi drodzy siódemka, najpotężniejsza liczba magiczna pojawiła się w tysiącach. Kuźwa... kocham Was! ;* W życiu nie pomyślałabym, że kiedykolwiek będę miała tyle wejść na blogu! Szczególnie, że około 6,000 jest z Polski, a reszta to goście zagraniczni ;D Thank you! xD Tiaa, muszę podziękować Nikki, ponieważ razem z koleżankami, po oglądnięciu filmików na asku, zaraziły mnie zawziętym kibicowaniem Borussii ;P Ja pierdziele niech wygrają i niech Lewy pokaże klasę :D No nic spadam, bo zaczyna się za... siedem minut! O.O Jeszcze raz wielkie dzięki <3...^^

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 20.

Wyciągnęłam z kieszeni komórkę i natychmiast wybrałam numer do Tymona. Chodziłam nerwowo po pokoju wsłuchując się w każdy sygnał oczekiwania. Nie odebrał. Zadzwoniłam jeszcze raz.
- Halo? - usłyszałam po chwili.
- Po pierwsze, odbieraj jak do ciebie dzwonię. Po drugie, weź mnie stąd, tu są nienormalni ludzie. I po trzecie, już cię nie lubię.
- Po pierwsze, właśnie jeżdżę, telefon podała mi Majka. Po drugie, jacy nienormalni ludzie, nie wiem o czymś? Po trzecie, niby czemu?
- To świetnie. Nie wiesz bardzo wielu rzeczy, ale imiona Tymon i Tymoteusz, to nie przypadkiem  jedno i to samo? No i dlatego, że do mnie nie zadzwoniłeś i dopiero Aśka mnie poinformowała, że w stajni jest jakaś nowa dziewczyna.
- To dwa różne imiona, ale skąd to pytanie i... jaka nowa dziewczyna?
- Jak to jaka? Chyba trochę się trochę się wyróżnia pomiatając wszystkimi wkoło, nie sądzisz?
- Jakie... co?
- Znowu jesteś niepoinformowany? Daj mi Maję.
- Wera? - zapytał nieco piskliwy głos po drugiej stronie.
- Ja. Wiesz może co to za nowa?
- Tak Wysoka, szczupła... kolejna pusta blondynka, chyba nawet gorsza od Gośki.
- No to będzie zabawa. Już się nie mogę doczekać powrotu.
- Wracaj szybko, bo Tymona aż nosi jak usłyszał o jakimś Tymku - zaśmiała się dziewczynka.
- Naprawdę? - zdziwiłam się z uśmiechem. - No tego to ja się nie spodziewałam. Przekaż Tymonowi, że to właśnie Tymka miałam na myśli mówiąc "nienormalni ludzie".
- On to wszystko słyszy. Głośnik włączony, jesteśmy na hali, a obok mnie siedzi jeszcze Gośka, Archi i Jacek.
- Wystarczająco długo byliśmy cicho? - po głosie rozpoznałam Gośkę.
- Witajcie wszyscy. Gosiu, jak ci idzie na Eklerku?
- Bardzo dobrze, nie narzekam. Mój rekord metr dziesięć.
- Brawo - odparłam i w tym momencie Aśka wpadła do pokoju i wyrwała mi telefon.
- Naprawdę jesteś idiotką. Jak mogłaś sprzedać Blacka?! Wcześniej było "mój kochany, mój konik", a potem "nie spełnia moich wymagań"!... Yhy... No jasne, jasne... Żryj trawę - powiedziała, po czym oddała mi telefon.
- Wybaczcie, jest mocno zdenerwowana, musiała się wyżyć.
- A jeśli można wiedzieć, czemu? - spytał Jacek.
- Temu, że idiota Tymek bawił się szlaufem i wszyscy co do jednego jesteśmy mokrzy.
- Wypraszam sobie - dobiegł mnie głos ze strony korytarza.
- Aż tak dobrze się bawił, że oblał nawet siebie?
- Nie, no co ty. Mieliśmy myć Tabuna, ale spożytkowałam wodę z wiadra w nieco inny sposób - odparłam z dumą w głosie. - Niestety muszę kończyć. Idę jeździć. Przekażcie nowej pozdrowienia od tej idiotki, która siedzi w Anglii z czterema ciołami. Bez urazy - dodałam widząc miny ów "ciołów". Z telefonu jak na trzy-cztery dobiegło kilka "cześć", po czym w słuchawce zaległa cisza. Ominęłam przyjaciół, którzy stali w futrynie drzwi z obrażonymi minami.
- Powiedz mi Weronika, przystojni są chociaż ci chłopcy?
- Tymon owszem, co do Jacka pytaj Aśki, to jej chłopak.
Dziewczyna spojrzała na wyznaczoną przeze mnie osobę, która kiwnęła głową z entuzjazmem.
- No to cudnie! Bardzo ci dziękuję, że dwóch przystojnych nastolatków nie zna mojego imienia, ale pomimo wszystko wiedzą, że jestem ciołem.

*****************************************************************************************************
Witajcie! Ja pierdzielę, ale zajebisty dzień xD Otóż, wszystkie lekcje - zastępstwa. Potem próba "Ostatniego Apelu" na flecie i chór. Kuźwa co tam się działo! Bez Imienna została poinformowana w komentarzu na swoim blogu, ale ja po prostu muszę to napisać. Otóż, pani od muzyki wyszła na chwilę do biblioteki, mówiąc, że musi coś przynieść i każąc nam śpiewać. Jako, że byłyśmy same w klasie dorwałyśmy się do pianina. Trzy osoby stoją przy pianinie i udają, że umieją grać, muzyka leci z głośników, a dodatkowo pozostałe pięć osób wyje na cały głos coś co rzekomo miało być "We are the champions". Odeszłąm od pianina i... zaczęło się. Koleżanka przygniotła drugiej koleżance palce chcąc zamknąć instrument, śmiejemy się z tego jak nienormalne, Ruda się tarza po ławce. Mądre my podchodzimy do niej i zaczynamy ją łaskotać. Widząc, że spada do tyłu, na głowę, trzymam ją za nogi, sądząc, że sytuacja jest opanowana - puszczam i... koleżanka ląduje z ławką na ziemi. Efekt był taki, że zrobiłyśmy ogromny huk, Rudzielec zarył łbem o podłogę, a jakby tego było mało, z ławki odpadła jakaś śrubka i... uznajmy, że blat stał się częściowo rozłączny xD Pani wchodzi do klasy, my się ciągle śmiejemy, koleżanka wręcz płacze. Śpiewamy "It's my life", a nagle nauczycielka podchodzi do zepsutej ławki i podnosi śrubkę z ziemi. Nie wytrzymałyśmy i utwór Bon Jovi'ego szlag trafił ;D Masakra. No nic, Nikki mnie zabije, bo notka jest zapewne zdecydowanie za późno i wyszła za krótka, ale cóż, bywa :D No nic, spadam oglądać Hobbita, pa pa...^^

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 19.

Po około piętnastominutowej zabawie z lekką przemocą, w towarzystwie przyjaciół zeszłyśmy na dół. Szkoda, że dopiero mama Amy uświadomiła nam, to znaczy dziewczynom, że fryzury mamy... co najmniej nie wyjściowe. Kolejny kwadrans zajęło nam układanie niesfornych kłaków, a jak zawsze nienaganna Aśka stwierdziła, że tusz jej się rozmazał i musi to poprawić. Ja i Amy nie miałyśmy tego problemu. W sumie prawie nigdy się nie malowałam, a Amy doszła wczoraj wieczorem do wniosku, że "nie warto nakładać całej tej tapety, bo tak czy siak wszystko prędzej czy później trzeba będzie zmyć.", to się nazywa zdrowe podejście do życia.
***
Po śniadaniu skierowaliśmy się do ogrodu gdzie chwilowo stał Tabun. Od razu wzięliśmy się za czyszczenie. Pierwszy raz aż tak bardzo zauważyłam jak niezwykle się zmienił po tym całym treningu. Doglądało go tak wiele osób, że mogliśmy go spokojnie czyścić całą piątką, a on nawet się nie poruszył. Kiedy ja rozczesałam zaklejki, Amy nadała sierści blasku, Aśka wyczyściła kopyta, a chłopaki zajęli się grzywą i ogonem, koń był w pełni gotowy do jazdy. Ogród był dość duży, wystarczający na padok. Osiodłałam ogiera, Will założył ogłowie, po czym wsiadłam na grzbiet. Po rozprężeniu, znajomi stwierdzili, że jestem na zawodach, a oni są komisją. Rozłożyli szybko plastikowe krzesła i stół, ustawili prowizoryczne przeszkody z krzeseł i mioteł, wzięli jakieś kartki i długopisy, usiedli i ze śmiertelnie poważnymi minami patrzyli na to co robię.
- Pamiętaj o ukłonie - powiedziała Aśka. W życiu nie pomyślałabym o tym, żeby kłaniać się w "zawodach ogródkowych."
- Na start proszona jest... - tutaj Tymek zrobił przerwę i udawał, że szuka czegoś w "notatkach". - ...uczestniczka nr osiemdziesiąt sześć na Tabunie.
Wyjechałam na środek murawy, ukłoniłam się, po czym galopem nakierowałam konia na pierwszą przeszkodę.
- Miotłonata pokonana bezbłędnie - oznajmił, a ja parsknęłam śmiechem.
- Możesz używać typowych nazw! - krzyknęłam nad krzyżakiem.
- Zawodniczka musi się skupić. Za upomnienie sędziowie odejmują po jednym punkcie!
Pokręciłam głową i skierowałam Tabuna na ostatniego "oksera". Dziewczyny stworzyły go z dwóch krzeseł i kijów. Pierwszy badyl ustawiony był na siedzeniu, z kolei drugi ledwo wisiał między oparciami. Przeszłam w pół siad, Tabun mocno się wybił i bezproblemowo przelecieliśmy nad przeszkodą.
- Cóż za wspaniały przejazd! Sędziowie proszeni są o podanie not.
Po chwili Amy, Aśka i Will podnieśli kartki z wypisanymi liczbami. "10, 9, 9". Tymek spojrzał na wszystkie po kolei i gwizdnął.
- Trudno będzie to pobić!
- Szczególnie, że zawodniczka jest tylko jedna - odparłam z uśmiechem.
- Zaraz, zaraz, a ja? - spytała Amy, wstając od stołu.
- O cho! Jednak mamy przeciwniczkę. Weronika proszona jest o zejście z konia.
- Tylko mi go nie zajeździj!
- Nie bój się, wiem co robię.
Przeszła do galopu i od razu najechała na stacjonatę. Po przeskoczeniu, krzyżak i tak jak w moim przypadku na koniec okser. Tabun wybił się za wcześnie i zaczepił kopytami o drugiego kija. Nastolatka zwolniła do stępa, a jury zasilone o moją osobę pokazało wyniki. "7, 8, 6"
- Uuu, to nie był udany przejazd. A teraz prosimy zawodnika z numerem sześćdziesiąt cztery - powiedział, odłożył ołówek i podszedł do ogiera.
- Ejj! Styracie mi konia! - krzyknęłam oburzona.
- Wera, przed chwilą twierdziłaś, że to mustang.
- Co jest w pełni prawdą.
- W takim razie chyba nie tak łatwo go zniszczyć?
- No... racja.
***
Po kolejnych dwóch bezbłędnych przejazdach, Tabun nawet nie był mokry. Stał grzecznie czekając co dalej. Z kolei my zażarcie się kłóciliśmy.
- Nie pojadę.
- Jedź! Co z tego, że długo nie jeździłeś? Tego się nie zapomina! - błagała Amy, wyraźnie tracąc cierpliwość.
- Nie wsiądę.
- Przestań się zachowywać jak dziecko! Przecież już skakałeś wyższe przeszkody!
- Sześć lat temu!
- To nic nie zmienia!
- Nie wsiądę na to coś!
- Słucham?! - wtrąciłam się do dyskusji. - To coś to koń! Oboje doskonale wiemy, że masz ochotę poskakać, tylko boisz się, że nie przykryjesz go cholerną derką! Masz natychmiast wsiąść na "to coś" i przeskoczyć wszystkie te miotły i kije, rozumiesz?! - wydarłam się jak nienormalna tym samym kończąc dyskusję. Wszyscy patrzyli na mnie w osłupieniu, a ja tylko odwróciłam się, usiadłam przy stole i wskazałam ręką na konia. - Proszę. Wsiadaj.
Will niechętnie podszedł do Tabuna, chwycił się siodła i wskoczył na grzbiet. Patrzyliśmy jak skacze. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam tak szybkiego przejazdu przez trzy przeszkody. Gdy tylko ogier przeszedł do stępa, chłopak zeskoczył z grzbietu i oprowadził gniadosza między przeszkodami.
- Trzy dziesiątki.

*****************************************************************************************
Taki oto dupny rozdział :P Nie wyszedł, nic mi się w nim nie podoba, niby miał być śmieszny, ale już zaczyna mnie martwić moja głupota. Moje drogie, mi się tylko zdaje, czy nie tylko u mnie notki są coraz rzadsze? Z tego co widzę Nikki notki dodawała przez chwilę i znowu zastój, Sydney dodała bodajże wczoraj, szkoda, że nie własną, Spirit regularnie, Bez Imienna miała dodać, nie dodała, Vero dodała! Co mnie w cholerę ucieszyło :D A o Szałwii to mi się nawet pisać nie chce. Poza tym Koniara nie dodaje notek od kwietnia. No zajebiście -,- okey, rozumiem, każdemu się przydaje przerwa, ale że aż taka?! No nic, kończę, bo zaraz mam angielski (może wyjątkowo się nie spóźnię) i przy okazji zapraszam na drugiego bloga, jest w kolumnie "Polecam...^^" jako "O Musli". Owszem Musli. Zamieściłam już zdjęcie, więc jakby coś, to można już zobaczyć moją najukochańszą klaczkę :D Czekam na Was wszystkich! Żegnajcie, do zobaczenia...^^

PS To już prawie połowa tomu! ^.^
PS2 Jak ja się rozpisałam! O.O

sobota, 18 maja 2013

Odpowiedzi do Sydney F.


Pytania:
1.Masz konto na howrse? Jeśli tak, to jaki masz nick?

Mam. Dolonga310700 ... Nieco mi odwaliło jak to wymyślałam ;P Dolonga od imienia pierwszej klaczy, a te cyferki od daty urodzenia :)

2. Twój wymarzony koń? (płeć, rasa, imię, maść itp.)

Właśnie na takim jeżdżę :D Konik polski, klacz, maść bułana, małe szczotki kopytowe, czarno-biała grzywa i ogon, imię - Musli *.*

3. Jak wyglądasz? (oczy, włosy, wzrost)

Oczy - brąz, włosy - ciemny blond, wzrost ok. 165 cm. Z resztą, moje zdjęcie jest w drugiej zakładce ;)

4.Ulubiona zabawka z dzieciństwa?

Czy ja wiem... Chyba różowy królik z kokardką pod szyją i zwykły, bury miś :)

5.Kupujesz jakieś czasopismo o koniach? Jeśli tak to jakie?

"Gallop" i "W siodle" jeśli jest gra :P

6.O czym marzysz?

O własnym koniku... i o założeniu własnej stadniny... Marzenia ściętej głowy.

8. Jesteś związana z jakimś przedmiotem (zabawką, obrazem, figurką itp.) z domu?

Komputerem xD Nie no, tak na serio to chyba nie.

9. Ile masz blogów? Planujesz zakładać jeszcze jakie[go]ś?

Jak na razie mam trzy. Jeden o Shavii, ale zmieniam na "Musli", drugitak dla jaj, wataha (;P) i trzeci, mój ulubiony - TEN. Owszem, zamierzam założyć, ale szczegółów na razie nie zdradzę :D

Już nominowałam, więc nie chce mi się po raz kolejny :P

środa, 15 maja 2013

Rozdział 18.

Wstałam z łóżka, obudzona nagłym przebłyskiem światła z rogu pokoju. Niechętnie otworzyłam oczy, po czym wtuliłam głowę w poduszkę.
- Głupie słońce - mruknęłam pod nosem.
- Lepiej, że słońce niż deszcz - usłyszałam czyjś głos. Odwróciłam się i usiadłam przestraszona.
- Kim jesteś i co tu robisz?! - krzyknęłam nagle.
- Tymek, lat siedemnaście. Masz sklerozę?
- Co? Ale ty to nie Tymon.
- Jaki Tymon? Ten co został w Polsce? No nie, masz rację, to nie ja.
- Zaraz... Został w Polsce?... - zaczęłam myśleć i nagle uderzyłam się w czoło. - Racja, mam sklerozę. A teraz w tył zwrot i wynocha z mojego pokoju - rozkazałam znów wtulając się w poduszkę.
- Nie mogę. Moim zadaniem jest cię obudzić.
- No to wyjdź, ze względu na fakt, że po obudzeniu muszę się przebrać.
- To mnie jeszcze bardziej zachęca do pozostania - powiedział z lekkim uśmiechem, a ja poderwałam twarz do góry i spojrzałam na niego jak na cuchnące coś, leżące w kącie od lat.
- Spadaj zboczeńcu! - krzyknęłam, wskazując na drzwi. Parsknął śmiechem, kręcąc głową, po czym wyszedł na korytarz. Znów uderzyłam w poduszkę. Po chwili niechętnie wstałam i z zamkniętymi oczami skierowałam się do walizki. Wyciągnęłam z niej ciuchy i bieliznę, nadal nie otwierając oczu - na wyczucie. Zamknęłam pokój na klucz, aby Tymkowi nie przyszło do głowy nagle tu wtargnąć i przebrałam się szybko, ale powieki przez cały czas przywierały do siebie. Gdy zakładałam bluzę, stwierdziłam, że coś jest nie tak. Była za duża co najmniej o rozmiar. Podeszłam do szafy z lustrem i w końcu otworzyłam oczy. Rozłożyłam ręce na boki i patrzyłam na lekko obwisłe rękawy. Co do jasnej cholery bluza Tymona robiła w moim bagażu? Nie czekając, wzięłam telefon i wybrałam numer do chłopaka. Po kilku sygnałach, łaskawie podniósł słuchawkę.
- Halo?
- Nie wiesz może gdzie jest twoja bluza? Taka brązowo-zielona.
- Zgaduję, że w stajni, a co jesteś już? - od razu ożywił ton.
- Nie, ciągle tkwię w Anglii. Jakieś strajki sobie wymyślili. Drugi PRL.
- Kiedy będziesz?
- Jak się protesty skończą! Ale nie takie było pytanie.
- No mówię, że w stajni, a jeśli nie tam to nie wiem.
- Podpowiem ci, mam ją na sobie.
- Co? Skąd ty masz moją bluzę?
- Pięć minut temu zadałam sobie to samo pytanie - odparłam, po czym nastała chwila ciszy. - Co u Melodii?
- Dobrze. Trenujemy na niej na zmianę - raz ja, raz Jacek.
- Tylko mi konia nie zamęczcie! A wiesz może coś na temat Rika?
- Wiem. Śpi na mojej pościeli.
- Wziąłeś go do siebie? - zdziwiłam się.
- Tia, Andrzej gdzieś wyjechał, a przecież nie mógł zostać sam w pustym domu.
- Nie ma to jak odpowiedzialność wujka. Zostawić cały dom i stajnię bez żadnego nadzoru. No nic, ostatnie pytanie, jak z ludźmi ze stajni?
- O kogo dokładnie pytasz?
- O Gosię - odparłam bez przekonania.
- Skacze.
- Powiedz mi coś czego nie wiem.
- Ma nowego konia, Eklerka, wymieniła cały sprzęt i... skacze. Tyle.
- Tyle to i ja wiem - powiedziałam, a chłopak się zaśmiał. - Coś cię bawi?
- Fakt, że jeszcze dwa miesiące temu, bez powodu traktowałaś mnie jak szuję, nie chciałaś ze mną rozmawiać i ze mną zerwałaś, a teraz sama do mnie dzwonisz, mówisz, że masz i chodzisz w mojej bluzie. Nie sądzisz, że to trochę dziwne? - zapytał, a mnie na chwile zatkało. - Może wytłumaczysz mi chociaż o co ci chodziło?
- Jak wrócę. Na razie muszę kończyć, idę do Tabuna, cześć.
- Pa - pożegnał się i natychmiast wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Wzięłam głęboki oddech, po czym opadłam z powrotem na łóżko. Nie dane mi było jednak zbyt długo myśleć nad sobą, bo jak się okazało, ktoś ze śrubokrętem zaczął majstrować przy zamku moich drzwi. Po kilku sekundach rzuciła się w moją stronę z krzykiem czwórka dziwnych ludzi, biegnących przez pokój. Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy też bać, ale wybrałam to drugie...

****************************************************************************************************
Nie jestem normalna. Niestety tak to jest kiedy rano ktoś Cię uderzy podeszwą Twojego własnego buta, w Twoje własne oko, a na w-f'ie złami piłką ulubione okulary -,-* Jak widzicie przeżyłam dziś dość... barwny dzień biorąc pod uwagę fakt, że uczepiłam się na rolkach samochodu, żeby dostać się szybciejtam gdzie chciałam, po puszczeniu paki nie wyrobiłam na zakręcie i... z pełnym impetem wjechałam w jakąś dziewczynę i razem z nią ległam na ziemię :D Nie ma to jak barwny powrót z parku! Nikki! Mordko ty moja wróciłaś! Brakowało mi Ciebie ;* Tak, owszem, strajk. A nawet dwa. Jeden mój, drugi w opowiadaniu ;P No nic, kończę, bo dwudziesta druga się zbliża, a ja jeszcze muszę zroobić zadanie i nauczyć się na historię, pa pa...^^

poniedziałek, 13 maja 2013

Liebster & Versatile Blogger Awards

Bardzo dziękuję Spirit, Norce oraz ~Baptised in fire za nominację do trzech nagród :)

Spirit:


Zasady:
Każdy nominowany powinien :
 - podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
 - pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu,
 - ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
 - nominować 10 blogów które jego zdaniem na to zasługują,
 - poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Fakty:
 1. Nie ogarniam gimpa
 2. Kocham gorącą czekoladę :3
 3. Mam ciocię, która hoduje dwa konie
 4. Ostatnio jeżdżę na kucyku :D
 5. Nie lubię większości osób z mojej klasy (kilka jest spoko)
 6. Nie przepadam za anime i mangą, ale toleruję
 7. Nie cierpię otaku -,-
 8. Kiedy pierwszy raz próbowałam join-up stwierdziłam, że wiem jak się czuła Amy :P
 9. Lubię poniedziałki ;D
10. Zmieniali mi polonistkę co roku i dopiero teraźniejsza nauczyła mnie pisać :)

Nominowani:
 - Nikki
 - Spirit
 - Norka
 - ~Baptised in fire
 - Vero
 - Sydney F.
 - Bez Imienna
 - Koniara ;*
 - Szałwia
 - Caroline

Norka:


Zasady:
   Każdy nominowany powinien :
 - Należy odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez osobę, która cię nominowała
 - Należy zadać 11 pytań osobą, które chcesz nominować
 - Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
 - Nominować 11 blogów które jego zdaniem na to zasługują
 - Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Fakty:
 1. Po herbacie mam omamy
 2. Nie prowadzę zeszytów do:
a) historii
b) przyrody
c) angielskiego
 3. Dzierżawiłam klacz, ale sprzedali ją na Śląsk :(
 4. Kiedy odchodziłam ze stajni na pożegnanie szczerze powiedziałam wszystkim co o nich myślę.
 5. Obcięłam koledze przede mną w ławce włosy, nożyczkami, na godzinie wychowawczej :P
 6. Polski to mój ulubiony przedmiot
 7. Z matematyki, historii i przyrody będę miała czwórkę
 8. Na koniec roku wychodzi mi średnia 4.90 o.O
 9. Zgłosiłam podanie tylko do jednego gimnazjum
10. Z plastyki i muzyki będę miała szóstki :D


Pytania:
1.Dlaczego piszesz bloga?

Ponieważ uwielbiam pisać opowiadania, kocham konie, a niektórzy bohaterowie byli zemstą dla osób z reala xD

2.Ile masz lat i jak masz na imię?

Trzynastoletnia (prawie) Weronika wita :P

3.Co jest twoim hobby?

Jazda konna

4.Masz jakieś zwierzęta? Jeśli tak, to jakie.

Miałam psa - Nera. Brat nie zamknął bramy i... zginął :(

5.W jakim województwie mieszkasz?

Małopolskie

6.Podoba ci się jakiś chłopak?

No... nie :P

7.Od ilu lat jeździsz konno?

Od trzech albo czterech...

8.Czego nie lubisz robić?

Zadania z matematyki

9.Czy miewasz dziwne sny?

A czy sen o fioletowo-różowym misiu panda, który tańczył lambadę na stole, mając na głowie tęczowe sombrero jest dziwny?

10. Czy zrobiłeś kiedyś coś takiego, że później tego żałowałeś?

Tak.

11.Jakiej muzyki słuchasz?

Muzyka alternatywna, brit pop, rock

Pytanie extra: Czy masz facebooka?

Tak :D

~Baptised in fire:


Zasady:
-Należy odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez osobę, która Cię nominowała
-Należy zadać 11 pytań osobom, które chcesz nominować
-Należy nominować 11 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują.

Pytania:
1.Jak masz na imię?

Weronika, nie miałam pomysłu na imię dla głównej bohaterki xD

2.Jakiej muzyki słuchasz?

Alternatywa, mocny pop i rock.

3.Jaki jest twój ulubiony zespół?

COLDPLAY !!! *.*

4.Jaka jest twoja ulubiona piosenka?

Ciężko wybrać... Every Teardrop Is A Waterfal, Fix You, Scientist, Yellow... Trudno wybrać :P

5.Jakie jest twoje ulubione zwierzę?

Koń i pies

6.Ile masz zwierząt?

Chwilowo zero :/

7.Jaki sport uprawiasz?

Jeżdżę konno

8.Twoje hobby?

Jazda konna

9.Ile masz lat?

Trzydziestego pierwszego lipca skończę trzynaście :)

10.Dlaczego piszesz bloga?

No bo... no bo... lubię pisać na ulubiony temat ;P

11.Twój ulubiony blog?

Ciężko wybrać... Chyba blog Vero, bo to dzięki niej zaczęłam pisać, ale mocno konkuruje z Nikki :)

Pytania:
 - Skąd pomysł na fabułę Twojego opowiadania/bloga?
 - Ulubiony wokalista/zespół?
 - Lubisz marchewki? :D
 - Najbardziej nienormalna rzecz, którą razem ze znajomymi zrobiliście w stajni/szkole?
 - Po co piszesz bloga?
 - Dzierżawisz lub masz własnego konia?
 - Często miewasz odpały ze znajomymi?
 - Na jakim koniu aktualnie jeździsz (rasa, wiek, maść, imię)? Jeśli nie jeździsz, to czy możesz opisać konia, na którym ewentualnie chciałabyś jeździć?
 - Od kiedy jeździsz konno? Jeśli nie jeździsz, to czy chciałabyś zacząć?
 - Kim chcesz zostać w przyszłości?
 - Czy Twoi znajomi piszą bloga?

Nominowani (nie chciało mi się pisać dwa razy, więc są tu nominowani od Norki i ~Baptised in fire) :
 - Nikki
 - Spirit
 - Norka
 - ~Baptised in fire
 - Vero
 - Sydney F.
 - Bez Imienna
 - Koniara ;*
 - Szałwia
 - Caroline

To mnie mocno zdziwiło O.O Wchodzę na bloga, a tu? Trzy komentarze z nominacjami :D Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję ;* Wiem, że miało być po siedem faktów, ale stwierdziłam, że nie zaszkodzi napisać po dziesięć ;) Następna notka pojawi się do środy :)

piątek, 10 maja 2013

Rozdział 17.

Wszyscy wstaliśmy o piątej nad ranem. Co prawda leciałyśmy w dwójkę, tylko ja i Aśka, ale Will, Amy i Tymek uparli się, żeby nas odwieźć. Zeszliśmy na dół wolnym krokiem. Moje oczy nadal kleiły się od snu, choć zdążyłam się już umyć. Z zaspania wyrwał mnie potężny huk. Jak się okazało Aśka jeszcze się nie przebudziła, przez co z całą siłą uderzyła w ziemię. Zbiegłam szybko i pomogłam jej wstać, pytając od razu czy nic się jej nie stało. Gdy upewniliśmy się, że jest cała i zdrowa, skierowaliśmy się do stołówki już w o wiele lepszych humorach. Podczas ostatniego śniadania nie obyło się bez zgryźliwych żartów na temat niezdarności dziewczyny, dzięki czemu przy stole wybuchła prawdziwa kłótnia. Każdy darł się na każdego.
- Quiet! - krzyknął ktoś z końca pokoju. Odwróciliśmy się nagle, milknąc. W drzwiach stał zaspany weterynarz i złowrogo kręcił z dezaprobatą głową. Po chwili zmierzając w odległy korytarz mruknął coś typu "Stupid chrildren" i już go nie było.
- Musieliście się tak wydzierać? - Amy zaczęła robić wyrzuty.
- Najwyraźniej tak - odparł Will.
- Nie pozwalaj sobie - upomniała go, zerkając na niego morderczym wzrokiem. Chłopak nic nie odpowiedział, wstał od stołu i poszedł na górę. Reszta posiłku przebiegła w ciszy. Amy zdawała się być zła sama na siebie, Aśka z zacięciem sparowała kromkę chleba masłem, Will nieustannie pił herbatę, a ja marzyłam tylko, żeby znaleźć się w domu. Chciałam pojeździć na Melodii, iść na spacer z Rikiem, przywitać się z wszystkimi... niby takie nic, a jednak niezwykle ważne.

***
O wpół do siódmej wyjechaliśmy sprzed budynku. Odbyłoby się to wcześniej, gdyby nie trudności z wpakowaniem Tabuna do przyczepy oraz bezustanny deszcz. Jechaliśmy główną drogą, gdy nagle samochód stanął.
- Co się stało? - spytałyśmy chórem z tylnego siedzenia, przy akompaniamencie zniecierpliwionych tupnięć ogiera.
- Korek - odparł Will. Wystawiłam głowę przez okno, chcąc skontrolować sytuację. Końca nie było widać. Sznur samochodów zdawał się ciągnąć przez całą Anglię i okolice. Opadłam z powrotem na siedzenie. W takim tempie dotrzemy na londyńskie lotnisko za miesiąc. Tabun kopał coraz mocniej, deszcz zacinał wprost na przednią szybę, a my mieliśmy samolot za godzinę. Położyłam się na ramieniu Amy i zasnęłam nużącymi dźwiękami kropel obijających się o dach oraz rytmicznym tętentem kopyt konia.

***
Obudziłam się dopiero, gdy któraś z nastolatek energicznie potrząsnęła moją głową. Zerwałam się nagle, zastanawiając się o co chodzi.
- Dojechaliśmy! - krzyknęła Aśka, nadal ruszając moim ramieniem. Wyrwałam jej rękę, po czym kolejno zaczęliśmy wyskakiwać z auta. Tabun został odprowadzony do specjalnego pomieszczenia dla zwierząt transportowanych samolotem, a my udałyśmy się na odprawę. Nagle wszystko stanęło. Na pasie startowym stały całe tłumy ludzi. Każdy trzymał w ręce jakiś przedmiot, niektórzy bagaże, a jeszcze inni stali w miejscu i nie robili nic. Jednym z tych ludzi byłam ja. Po chwili jednak pierwsze wrażenie znikło i rozpoczęły się nerwy. Podeszłam do pierwszego lepszego mężczyzny z brzegu.
- What's up? - zadałam pytanie, które jako drugie przyszło mi do głowy. W końcu, nie wypada powiedzieć do starszego Anglika "Co to kuźwa jest?!" Facet tylko przekrzywił głowę.
- Czy mo-żesz je-szcze raz? - zapytał sylabizując każde słowo.
- Polak?
- Polak! No, a jak?! Myślisz, że w Brytanii mają Biedronkę?! - oburzył się podnosząc do góry torbę, której wcześniej nie zauważyłam.
- Co się tu dzieje?
- Strajki! - krzyknął.
- Jak to strajki?! Co z lotem?
- Tym do Polski? Ojczyzna będzie musiała jeszcze chwilę na nas zaczekać. I będzie czekać, o ile cholerni zagraniczni idioci trzeciej wojny nie wypowiedzą! Nasza Polska jest silna! Jej nikt nie zgładzi! - zaczął się wydzierać, a jego głos nikł w tłumie.
- Czyli nie ma samolotu?!
- Nie ma samolotu ani nawet załogi! Wszyscy strajkują. Bo głupi rząd nie chce im dać podwyżki! Tak jest wszędzie! Bezrobocie nadchodzi! - znów krzyczał na cały głos. - Ani panienka, ani ja nigdzie nie polecimy. Życzę powodzenia następnym razem - uciął rozmowę, a ja szybko wróciłam do znajomych. Wyglądali dość komicznie stojąc w deszczu przytuleni do potężnego gniadosza.
- Co z tym lotem? - zapytała na wstępie Aśka.
- Pakujemy go z powrotem. Nigdzie nie lecimy.

***************************************************************************************************
PRZEPRASZAM !!! Wiem, jestem okropna. Nie chciało mi się pisać, nie miałam weny, a potem zarządziłam strajk "bo ja kuźwa chcę zaczekać na Nikki". Później znowu nie miałam weny, następnie kara na kompa, a dzisiaj tak sobie siadłam, patrzę, Jezu to już ponad tydzień bez notki. Zaczęłam pisać, nie ma to ładu i składu, zaczęłam od początku, później jeszcze raz i z tych moich wypocin wyszło... TO :/ Jak Nikki jeszcze raz stwierdzi, że jej rozdziały są do dupy, to ją znajdę i... zabiorę do psychologa, żeby poprawić jej samoocenę. Jeśli ten człowiek wierzy swojemu rozumowi i myśli że jej rozdziały są głupie, to kuźwa moje już muszą być kompletnym gównem. Notka miała być jutro, ale jutro jadę na pielgrzymkę (PIELGRZYM T.T) do Częstochowy, przez co nie będę miała możliwości. Postaram się dodać notkę w niedzielę, ale też nie wiem jak z tym wyjdzie. Jak na razie ja Wam mówię pa pa i dobranoc...^^

PS Jestem zawiedziona, żadne z Was nie zauważyło, mojej tygodniowej nieobecności, a ja do trzech dniach bez rozdziałów piszę motywujące komenty i npieprzam, żebyście w końcu pisali... Czuję się niedoceniona :P

PS2 Ejj no, ktoś z Was ma howrse? Jakby coś jestem Dolonga310700 ;)

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 16.

Zagalopowałam z miejsca, ustawiając się naprzeciw przeszkody. Gdy byłam wystarczająco blisko zrobiłam pół siad, a Tabun przeleciał nad przeszkodą. Był w wyśmienitej formie. Nie zapomniał niczego z treningów w Ameryce,  pod wpływem skutecznych maści, płynów i innych suplementów, rana zabliźniła się i koń zachowywał się tak, jakby nigdy, nic mu się nie działo. Skakał jak marzenie. Z galopu płynnie przeszedł w kłus i na Tabunie, jak to na nim zwykle jest, po dwóch sekundach obijałam tyłkiem o siodło. Szybko zaczęłam anglezować, po czym znów usiadłam w siodle i zwolniłam do stępa. Ogier posłusznie wykonywał każde polecenie. Był wyczulony na wszystko. Łydki, dosiad, wodze, reagował na każdy, nawet najmniejszy ruch. Ze względu na fakt, że miała to być jazda próbna, nie chciałam go przemęczać. Ściągnęłam siodło, przewiesiłam przez ogrodzenie, rozkięłznałam go, a ogłowie powiesiłam na słupku, po czym wskoczyłam z powrotem na grzbiet, chwyciłam pasmo grzywy i ruszyłam kłusem. Jak dobrze, że na oklep podskakuję trochę mniej niż z siodłem. Przesunęłam łydkę w tył i popędziłam konia do galopu. Wykonał polecenie pewnie, wydłużył krok i zgiął szyję w łuk. Rozłożyłam ręce i kierowałam go samym dosiadem. Nie ma to jak natural. Po jakimś czasie zeskoczyłam z powrotem na ziemię i odprowadziłam Tabuna do boksu. Nadal jeszcze byliśmy w klinice, ale bilety lotnicze zarezerwowane były na następny dzień. Pozostało jeszcze spakować swoje rzeczy i cierpliwie czekać na godzinę odlotu. Podczas kiedy ja wkładałam ostatnie ubrania do torby, do pokoju weszła Amy i wskoczyła na łóżko.
- Pamiętasz podstawówkę? - zapytała, kładąc nogi na poduszce.
- Mniej więcej - odparłam i wyrwałam zagłówek spod jej stóp.
- A naszą wychowawczynie?
- Tym bardziej. Trudno zapomnieć taką heterę.
- No więc odwiedziliśmy ją ostatnio razem z Will'em. Pytała się o ciebie.
- O mnie? - zdziwiłam się.
- No o ciebie. Próbowała nas wypytać co się z tobą dzieje, jak się czujesz, co tam w nowej szkole i takie tam bzdury. Może skoro już tu jesteś, to byś ją odwiedziła?
- Nie ma to jak wizyta w polskiej szkole w środku Anglii. Warto było emigrować?
- Oj tam znowu emigrować. Nie moja wina, że szóstka wspaniałych przyjaciół i małżonków wymyśliła sobie nagle wyjazd do Wielkiej Brytanii - stwierdziła, przewracając oczami. Wbrew pozorom nie chodziło tu o naszych rodziców, a o dziadków. Moich, Amy i Will'a, którzy przenieśli się z Polski aż tutaj.
- Niech ci będzie. Tylko musimy to zrobić dzisiaj - powiedziałam, a dziewczyna wyciągnęła z kieszeni dwa bilety autobusowe.
- Przygotowałam się.
***
Weszliśmy w trójkę do ogromnego budynku, którego korytarze zdawały się nie mieć końca. Wszędzie pełno było rozwrzeszczanych dzieci, a nauczyciele bezsilnie próbowali je opanować. Podstawówka jak podstawówka. Amy zapukała do sali numer dwadzieścia. Zza drzwi dobiegło nas ciche "proszę". Dziewczyna nacisnęła na klamkę i gestem ręki zaprosiła nas do środka. Czarnowłosa nauczycielka zerkała po kolei na każde z nas, a jej wzrok, zamglony przez grube szkła okularów zatrzymał się na mnie. Will i Amy popatrzyli po sobie.
- Proszę pani, pamięta nas...? - nie zdążył dokończyć Will, gdy miss Leight uciszyła go spojrzeniem.
- Drogi chłopcze, czy myślisz, że zapomniałabym kogokolwiek z mojej pierwszej klasy? Czekam na odpowiedź - dodała po chwili ciszy. - Raczej muszę pamiętać felerny dzień kiedy przyjechaliście pod szkołę na koniach. Lepiej idźcie przeprosić woźnego. Twierdzi, że po tylu latach nadal na w nozdrzach zapach końskiego łajna.
- Jak miło panią znowu widzieć - stwierdziłam z uśmiechem.
- Emily? To ty? Czemu przyszłaś tu z tymi ludźmi?
- Nie Emily. Weronika - poprawiłam nauczycielkę, która odsunęła się o krok.
- Ach tak. Veronica - powtórzyła z wyraźnym brytyjskim akcentem. - Mogłam się od razu domyślić. No dobrze, dziecko drogie gdzieś ty się podziewała?
- Na początku przeprowadziłam się na przedmieścia Londynu, potem zmarli rodzice, więc mieszkałam u babci, później ona uznała, że nie może się mną już zajmować, a ja przeprowadziłam się do Polski.
- Mieszkałaś w Polsce? I co? Miło jest wrócić do korzeni, prawda?
- Szczerze powiedziawszy, mieszkam na wsi, która zawsze była dla mnie lepsza niż miasto. Jak dla mnie, tamto miejsce jest idealne.
- Idealne? Konie - podsumowała, po czym zdjęła okulary i przetarła je ściereczką. Zaskakujące jak bardzo zmniejszyły się jej oczy. - Czyli rozumiem, że dobrze sobie radzisz. Co w takim razie skłoniło cię, żeby tu przyjeżdżać?
- No właśnie...
- Nie kończ. Wiem co byś powiedziała. No nic. Uciekajcie, bo zaraz mam lekcje. Miło mi, że wpadliście, do widzenia.
Pożegnaliśmy się z nauczycielką i gęsiego ruszyliśmy do wyjścia, przeciskając się przez tłum trzecioklasistów.

******************************************************************************************************
Notka opóźniona o cały jeden dzień, ale ważne, że w ogóle jest :) Nie wiem w sumie co miała znaczyć druga część, bo jak dla mnie była beznadziejna xD Nie mam dzisiaj za dużo czasu, ani siły, więc powoli będę się żegnać. Jak miło, że Bez Imienna i Norka pamiętają chociaż o tym, że prowadzą bloga -_- Do zobaczenia, mam nadzieję, że niedługo...^^

PS Znalazłam nową stajnię! ^.^