czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 27.

Patrzyłam przez chwilę na dziewczynę, która wlepiała we mnie swoje błękitne oczy.
- O co chodzi? - spytałam ponownie, próbując wymusić informacje na temat chłopaka.
- Tymek kazał przekazać, że jedzie do sklepu i będzie za około trzy godziny. Musi kupić nowe ogłowie Albatrosowi czy coś w tym stylu. - powiedziała w końcu. Napięcie opadło, a ja z powrotem rozluźniłam się, siedząc na grzbiecie klaczy.
- I tyle? 
- Tak. Mówił, żebym po prostu ci powiedziała.
- Jakoś nie chce mi się wierzyć, że zwrócił się akurat do ciebie - stwierdziłam szorstkim głosem. Dziewczyna wzruszyła ramionami, odchodząc. Po chwili na podwórze wjechało zielone autko. Wysiadła z niego Maja i natychmiast skierowała się w moją stronę.
- Kto to? Śmierdzi od niej czymś co chyba miało ładnie pachnieć - usłyszałam gdy tylko znalazła się przy ogrodzeniu. Prychnęłam śmiechem.
- Taka jedna Gośka. Też poczułam te jej "perfumy".
- Ja bym to nazwała trochę inaczej... No nie ważne. Poprowadzisz mi jazdę?
- Weź Niagarę i pojeździj na padoku. I tak już schodzę. Muszę iść do domu, ale poradzisz sobie sama. Wyczyść ją osiodłaj i możesz jeździć.
- Okey. W takim razie lecę do stajni!
Dziewczynka poszła, a ja zaczęłam z powrotem jeździć po ścieżce. Zagalopowałam jeszcze dwa razy, rozstępowałam ją i zamiast zaprowadzić do boksu, wyprowadziłam ją na pastwiska. Pogoda taka wspaniała, że może zostać na zewnątrz nawet na noc.
***
Ucząc się, miałam ochotę zasnąć nad książką. No i co zrobić, żeby podpalić cholerny metal wodą? Mam dość głupiej chemii. Zdecydowanie wolę polski. Ledwo siedząc, usłyszałam szczekanie Rika. Natychmiast poderwałam się na równe nogi. Pies warczał, szczekał, zachowywał się jak nie on. Popatrzyłam na niego z niepokojem. Nagle zrozumiałam o co chodzi. Podeszłam do drzwi balkonowych.
- Psa mi denerwujesz - powiedziałam do stojącego przede mną Tymona.
- Nie moja wina, że jest przewrażliwiony... coś się stało?
- Skąd takie przypuszczenia?
- Wyglądasz jakbyś nie spała całą noc.
- Przecież jest szesnasta.
- Co prawda, to prawda, ale czy ty dopiero wstałaś?
- Tak. Poszłam spać tuż po tym jak wróciłam z przejażdżki na jednorożcu - odparłam, siadając na łóżku i chowając twarz w dłoniach.
- Co cię tak wykończyło?
- Nauka.
- To trzeba cię rozweselić - stwierdził z uśmiechem. Zerknęłam na niego z przerażeniem.
- Co chcesz zrobić? - zapytałam, ale chłopak zamiast odpowiedzieć, skoczył w moją stronę, po czym zaczął łaskotać po bokach. Śmiałam się krzycząc. Próbowałam go odepchnąć, lecz coś marnie mi wychodziło. Kiedy w końcu przestał nadal nie mogłam powstrzymać panicznego śmiechu.
- Nigdy więcej tak nie rób.
- Ale czemu? Patrz jaka jesteś radosna!
- Oj bardzo, bardzo. Tylko wiesz co? Jakoś nie mam ochoty się śmiać widząc w stajni Gosię - mina od razu mi zrzedła. Widząc to chłopak chwycił mnie po bokach. Tym razem jednak nie zaczął łaskotać, a podniósł mnie i wyniósł na balkon.
- W stajni Gośka, na balkonie ja. Jak będziesz miała jej dość wiesz gdzie mnie szukać - uśmiechnął się, stawiając mnie na ziemi. Pokręciłam głową z dezaprobatą, po czym stając na palcach, pocałowałam go. Lepszego zakończenia dnia chyba nie można sobie wymarzyć.

***********************************************************************************************
Ta dam! Weeeee are the chempions, my frieeeeend! Ale mi się nudziło.... jak to kiedyś określiła Valeria, którą bardzo proszę, wybacz mi moje niesłuszne oskarżenia, "wraca Koniowata! Notka za notką, aż nie nadążam." Otóż ja nie nadążam z pisaniem, ale rozdział jest o równo dwudziestej! Bądź ze mnie dumna Valerio kochana! Do widzenia moi towarzysze! Czekam na notki w Waszych opowiadaniach, bo nie ma ostatnio co czytać...^^

2 komentarze:

  1. Pod ostatnim nic nie pisałam, bo nie wiedziałam co. Jak Gośka zaczęła już mówić to myślałam że powie coś, czy ja wiem. Dziwnego :P A tu takie coś, oczywiście zaskoczyło mnie to. Rozdział jak zwykle świetny i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ta Gośka mnie wkurza. Na szczęście u nas na razie nie ma Olgi, ale pewnie jeszcze o niej usłyszysz i to ze zdwojoną siłą. ;) Wybacz, że na trochę Cię opuściłam, ale mam dość napięty grafik, a komputer w nim zszedł do minimum :<

    OdpowiedzUsuń