środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 31.

Ze snu wyrwało mnie nagłe przeczucie, że ktoś nie spuszcza ze mnie wzroku. Leniwie otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. W futrynie stali Tymon i Amy, zawzięcie wymieniając zdania. W związku z tym, że mówili szeptem, nie byłam w stanie usłyszeć niczego poza pojedynczymi słowami, które nijak nie składały się w zwięzłą całość. Jęknęłam, przewracając się na brzuch i tym samym zwracając ich uwagę. Nie minęło kilka sekund, gdy poczułam oddech chłopaka na swoim policzku, do którego po chwili przyłożył swoje usta, składając na nim lekki pocałunek. Otworzyłam jedną powiekę i zerknęłam na niego z ukosa. Ten sam, co zawsze, idealny, jedyny w swoim rodzaju uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy tylko się ode mnie odsunął.
- Nie masz zamiaru wstawać? - zapytał, na co ja westchnęłam ciężko, wywracając tęczówkami. - Jeśli chcesz wiedzieć, co planujemy na wieczór, musisz podnieść swój szanowny tyłek i jak najszybciej zejść na dół. No, chyba, że wolisz przegapić sylwestra.
Jak to możliwe, że on potrafił mnie do czegoś przekonać w kilka minut, kiedy innym zajęłoby to co najmniej pół godziny, a i tak efekt nie byłby tak dobry, jak ten? Zmierzyłam szatyna wzrokiem, zastanawiając się, co znajomi wymyślili w tym roku. Znając życie, postarają się wyciągnąć mnie do jakiegoś klubu, baru, czy czegoś w tym guście, przeszło mi przez myśl, podczas apatycznego podnoszenia się na łokciach. Przetarłam twarz dłonią i od razu popatrzyłam na Tymona. Kucał przy łóżku, oczekując na moją odpowiedź.
- Będę za dwadzieścia minut - powiedziałam, mierząc go spojrzeniem. Kiwnął głową i bez słowa wyszedł na korytarz, zostawiając mnie samą. Powoli podniosłam się na nogi, mimowolnie zatoczyłam kilka kółek i w końcu znalazłam się przed szafą, wybierając jakieś ciuchy. Sylwester? Ciekawe, co na to Amy, która już zdążyła się przekonać, jak marna jest moja garderoba. Znając ją, przyszła w nocy, żeby sprawdzić, jaki rozmiar noszę i z samego rana wyjechała do sklepu, żeby kupić mi jakąś sukienkę. Tak, to był plan idealny. Z tym, że mój, blondynka zapewne nawet o tym nie pomyślała. Pokręciłam gwałtownie głową, aby w końcu skupić się na tym, co chwilowo było ważniejsze. Wyciągnęłam ubrania i od razu udałam się do łazienki. Typowa poranna rutyna zaliczona. Z uśmiechem przyklejonym na twarzy zbiegłam po schodach i weszłam do kuchni. Rozejrzałam się po zebranych, a mina od razu mi zrzedła. Mruknęłam krótkie "cześć" i podeszłam do lodówki, aby zrobić byle jakie kanapki, którymi żywiłam się przez ostatnie tygodnie.
- Nie zjesz naleśnika? - usłyszałam za sobą, więc momentalnie okręciłam się na pięcie. Omiotłam wzrokiem cały stół i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że zostało jeszcze jedno, wolne nakrycie.
- Oczywiście, że zjem - odparłam po chwili ciszy i usiadłam pomiędzy Tymonem, a Susan. Nałożyłam jeden z "placków" i od razu zabrałam się za jedzenie. Poprzedniego wieczora zasnęliśmy przy jakimś marnym filmie, więc nawet nie tknęłam kolacji. Will podszedł do mnie od tyłu i podał mi kubek z herbatą, po czym oparł ręce na moim krześle. Przez ramię wysłałam mu podejrzliwe spojrzenie, co skwitował uniesieniem brwi.
- To jak to w końcu robimy? - zapytał, a jego dłoń automatycznie powędrowała do karku, jak zawsze, gdy był czymś zakłopotany. Po raz kolejny tego poranka rozejrzałam się uważnie po wszystkich wokół.
- Musimy najpierw otrzymać zgodę właścicielki domu, co nie? - padło z ust Mary, która tuż po wypowiedzeniu ty słów upiła łyk swojego napoju.
- Zgodę na co?
Kilka par oczu z mojej twarzy przeniosło się na Amy, która akurat myła naczynia. Odwróciła się na chwilę w naszą stronę, a widząc, jak sześć osób patrzy na nią pytająco, przestała nucić pod nosem i przybrała zdziwioną minę. W końcu jednak opuściła ręce w geście zrezygnowania i westchnęła ciężko.
- Chcieliśmy zapytać, czy byłabyś skłonna się zgodzić, żeby przyjechało tu jeszcze... Parę ludzi. Z góry mówię, że wszystkich znasz - powiedziała, a ja uniosłam brwi pytająco. Zerknęłam na Tymona, który skinieniem głowy zachęcał mnie do odpowiedzi.
- Jak znam życie, chodzi o Justynę, Tobiasza, Gośkę, Aśkę i Jacka? - W odpowiedzi otrzymałam pomruk mówiący "no tak". Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się półgębkiem. - Nie wiem, po co w ogóle pytacie. Po pierwsze, to oczywiste, że się zgadzam, a po drugie, i tak ich już zaprosiliście, i jestem tego świadoma.
- Coś w tym jest - prychnęła blondynka, odchodząc od zlewu i wycierając ręce w ścierkę.

Spojrzałam krytycznie w swoje odbicie. Świeżo umyte i wymodelowane włosy opadały kaskadami na moje ramiona. Mary, jak się okazało posiadała zacięcie fryzjerskie, dzięki czemu moje typowe "kłaki" stały się nienaturalnie falowane, a przez ich burą barwę przebijały złote refleksy. Zabawa jednak zaczęła się dopiero, gdy do akcji weszła Amy ze swoim kuferkiem, po brzegi wypełnionym najróżniejszymi kosmetykami. Makijaż, no cóż, odważny. Granatowe cienie stopniowo przeradzały się w czerń, czarna linia pociągnięta została tuż nad rzęsami, które z kolei za pomocą jej "serum", tuszów i innych pierdół, były dłuższe niż kiedykolwiek wcześniej. Czułam się, jakby moja twarz stała się nagle kilkupiętrowym tortem. Skóra jako podkładka, pierwsza warstwa, czyli podkład, druga - puder rozświetlający, trzecią był puder matujący, a wisienką okazał się róż na policzkach. Nie byłam w stanie określić, czy już wcześniej miałam na sobie tyle, jak na mój gust, zbytecznej tapety. Pomimo wszystko, musiałam się zgodzić, wyglądałam... Dobrze. Całości dopełniała sukienka wykonana z dwóch materiałów. U góry przewiewna, cienka, ciemnoniebieska tkanina wisiała luźno na moich ramionach, na dole, w talii pojawiał się kontrast, czyli ciężka imitacja skóry. Czarne, lekko prześwitujące rajstopy i na koniec zamszowe szpilki. Chcąc nie chcąc, musiałam przyznać, że nie byłam w stanie określić, czy kiedyś wyglądałam tak...
- Zjawiskowo, co? - Właśnie tego określenia szukałam. Pokiwałam głową z niedowierzaniem, gdy Amy oparła głowę na moim ramieniu, przyglądając się mojemu odbiciu.
- Ty też nie wyglądasz najgorzej - mruknęłam do dziewczyny, na co ta lekko klepnęła mnie w ramię. W rzeczy samej, bordowa sukienka idealnie zaznaczała jej talię, a plisowany, rozszerzany dół odznaczał jej zgrabne, długie nogi. Makijaż... No cóż, jeśli mój wydawał się "odważny", to nie znam określenia, które pasowało do tego, co ona miała na swojej twarzy. Zeszłyśmy na dół, do salonu, gdzie już czekała cała grupka ludzi. Tymon i Will wstali z miejsc, gdy tylko przekroczyłyśmy próg.
- Wiesz co... - zaczęła blondynka, nachylając się lekko w moim kierunku. Chciała coś dodać, jednak w końcu przygryzła wargę, najwyraźniej rezygnując z dzielenia się myślą. Zmarszczyłam lekko brwi, ale nie zdążyłam zrobić nic więcej, ponieważ, szatyn podszedł do mnie, chwycił za dłoń i okręcił w miejscu, na koniec przytulając do siebie.
- Wyglądasz pięknie - szepnął, całując delikatnie moją szyję.
- Ty też nie najgorzej - uśmiechnęłam się, po czym odwróciłam przodem do niego. Szara koszula tworzyła ciekawy kontrast w połączeniu z czarnymi spodniami z zawiniętymi nogawkami. Nie wiedzieć czemu, nagle nie mogłam wydusić słowa, jakby onieśmielona sytuacją. W ramach odwetu odezwał się dzwonek. - Otworzę.
Chłopak automatycznie wypuścił mnie ze swoich objęć z nieco zrezygnowaną miną. Przeszłam przez korytarz, przekręciłam zamek i otworzyłam drzwi, w których pojawili się wszyscy pozostali goście. Aśka, Jacek, Gośka, Tobiasz i jako ostatnia w przedsionku pojawiła się Justyna. Brunetka nawet nie zawracała sobie głowy powitaniem, po prostu zdjęła z siebie płaszcz i dopiero wtedy otaksowała mnie spojrzeniem, które zawisło na mojej dłoni.
- Ciągle bez pierścionka...
- Już niedługo - dobiegło mnie zza jej ramienia, gdy znikąd pojawiła się Amy. Zmierzyłam obie wzrokiem i wyminęłam je ze sztucznym uśmiechem, choć naprawdę miałam ochotę zemdleć na środku pokoju, nie przejmując się reakcją innych. Za dużo nerwów... A wieczór się dopiero zaczął.

***********************************************************************************
Dzień dobry! Jednak się wyrobiłam! :D O rany, nie chce mi się Wam jeszcze raz życzeń składać... Moi drodzy, stówa do celu! A właściwie, to 78 wyświetleń do 3500! Dacie radę? Wierzę w Was bardzo, ale to bardzo ♥ Grudzień już zapisał się jako najlepszy miesiąc w historii bloga, mimo, że przez pół 2014 roku żyłam w strachu, że ten blog nie ma już sensu. Jezus, nie wierzę, że mam takie zakończenie tych dwunastu miesięcy! Trzydzieści pięć razy sto w trzydzieści jeden dni... Może dla niektórych to nic, bo halo, są blogi, które mają tyle w jeden dzień, ale, o cholera, to nie ja! I jeśli mam być szczera, wolę swój mały, wielki sukces, niż milion wejść i gówno z tego, skoro z czytelnikami nie miałabym żadnego kontaktu. No właśnie, co do kontaktu... Kończy się kolejny rok, a ja sobie postanawiam, żeby w miarę możliwości utrzymywać z Wami stały kontakt. Więc:
a) email - koniowata31@gmail.com
b) snapchat - lovehorse6
c) GG - 44801083
d) Tumblr - koniowata31 
e) Howrse - Dolonga310700
f) facebook, czy też numer telefonu do zdobycia przez powyższe opcje :D
Także, no, mam nadzieję, że ktoś skorzysta, bo, o Jezu, uwielbiam z Wami pisać, o czym już wiele osób się przekonało (Tak, Maxy, mówię między innymi o Tobie, ale również o Nikki, Sydney, JULI XD), więc, bez krępacji, chcę se z Wami pogadać i tyle :D Serio, nie jestem jakaś straszna, czy coś XD Chociaż znając życie ktoś zaprzeczy temu zdaniu w komentarzu... Nie słuchajcie jej, jestem miła, chyba. :3 No i nie pozostaje mi nic, jak pożegnać się zarówno z Wami, jak i z cudownym rokiem 2014, który, niekoniecznie, dla bloga, ale dla mnie był zdecydowanie najlepszym rokiem życia. Dziękuję za obóz, za to, że tu jesteście i mam nadzieję, będziecie. Miłej zabawy, kochani! (Za długi ten dopisek XD)

5 komentarzy:

  1. Nie martwcie się, ona nie gryzie.. Połyka w całości C: *jest przerażająca, mówię poważnie* Kocham ♥
    No i taka postawa mi się podoba, Amy. Weź tego Tymka ogarnij i powiedz mu, że do końca tomu ma się oświadczyć, jasne? Rok 2014 się skończył, bynajmniej w książce, bo u nas to jeszcze 11 godzin, a Wera odstawiła się jak nigdy. Tymek, rusz dupsko, to najlepsza pora!
    No ten tego ten. Ja też zawsze najpierw zapraszam, a potem pytam moich szanownych właścicieli domu o zgodę. Znam ten ból, kiedy się nie zgodzą, ale wtedy od drzwi słychać 'Ding, dong' i nie mają już wyjścia ♥
    Sztuka perswazji, co nie?
    Nawet, jakby Wera zemdlała, to by się obudziła. No na pewno by nie umarła, nie bój nic C: Grunt to być optymistą, co nie?
    No nic, mam nadzieję, że następny rok będzie wspaniały, a 3,5 tysięcy wyświetleń masz już jak w banku, ja Ci to mówię. Nie martw się kominkiem, jakoś dasz radę, gorzej, jak siostra woła Cię z kuchni, gdy śpisz, żebyś zrobiła jej kawy.
    Wiesz, ona potrafi odczytywać wiele z moich rąk, na przykład to, że były owinięte wokół jej szyi oznaczało, że jestem na nią wściekła.
    Tak więc, szczęśliwego, nowego roku. Upitego sylwka, ale polecam wszystko pamiętać, wiesz xD
    Te wszystkie Twoje media mam w jednym paluszku B)
    Tak, też się cieszę. Wątpię, czy znów będę pierwsza, nie liczyłabym na łut szczęścia.
    I na koniec: COL NADAL CZEKA C:
    No, skończyłam, ale jak nie ruszysz tyłka (D)
    KCKCKCKC :* <3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze mną coś rzadko piszesz ;c Właściwie to nie pamiętam kiedy Ty ostatnio napisałaś do mnie pierwsza ;p Na snapie już Cie zaprosiłam ;D Co do rozdziału to Wera to się nieźle odstawiła ;D Teraz Tymon nie ma wyjścia, musi się jej oświadczyć ;) Ciekawa jestem w jaki sposób to zrobi ;D A i jeszcze jedno ;D Kiedy Cie ujrzę na juszy? Ostatnio Cie chyba nie widziałam ;D Pozdrawiam i idę fajerwerki oglądać ;D Picolo czeka też ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy kom w nowym roku! Jest ze mną znajoma. Potukłyśmy(ona!) kieliszek, opróżniłyś półtorej Picolo. A Tymon jej się oświadczy! Napewno!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierścionek, co? xDDD
    Wyczuwam coś superextrafajnego.
    Ten tego. Nie pamiętam, czy życzenia jakieś składałam, no ale życzę Ci, aby ten 20 i 15 był najnajnajlepszym. We wszystkich kwestiach oczywiście xD
    Hm, co do rozdziału to przyjemny taki. No.
    I w ogóle to napewno będziesz miała dużo wyświetleń, komentów i naj czytelników :D
    Więc czekam na dalej i jeszcze raz Happy New Year!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę się założyć, że oświadczy się jej na koniec tomu. Już się doczekać nie mogę. Ich ślub pewnie będzie bardzo efektowny. I Kurde cieszę się razem z tobą z popularności bloga. Taki jakby prezent na święta, albo nowy rok :) No i na snapie cię dodałam. Pozdrawiam i lecę, bo skoki <3 :)

    OdpowiedzUsuń