sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 21.

Wieczór spędziliśmy jak typowa garstka znajomych - grając w karty przed kominkiem. Zmęczeni całodniową pracą zasiedliśmy w salonie z kubkami wypełnionymi gorącą czekoladą, grzańcami lub zwyczajną herbatą. Cóż, nie oszukujmy się, największy popyt miało grzane wino, przez co kent przerodził się w bitwę na śnieżki w okolicach godziny dwudziestej trzeciej. Nie wiedzieć czemu, pod osłoną nocy, w świetle światełek i lamp, biały puch wyglądał się o wiele ciekawszy, niż w ciągu dnia. A może zależało to od stanu trzeźwości? Trudno określić. W każdym razie, ja, Tymon, Jacek, Aśka i Patrycja bawiliśmy się wprost świetnie, rzucając się po zaspach i starając się ulepić koślawego bałwana, który ze względu na chwilową nieobecność marchewek otrzymał nos z jabłka. Czyjś śmiech raz za razem przecinał powietrze, sprawiając, że atmosfera z każdą chwilą stawała się coraz bardziej radosna. W całym tym gwarze ledwo zorientowaliśmy się, kiedy zmęczenie zaczęło brać nad nami górę. Zebraliśmy Aśkę z ziemi i wspólnymi siłami zawlekliśmy ją na wpół przytomną do mojego pokoju, skąd już nie wyszliśmy i każdy zasnął gdzie popadło.

Obudziłam się, czując na twarzy czyjś dotyk. Tak właściwie, nie jest to zbyt dobre określenie. Ocknęłam się przez ciężar, spoczywający na mojej głowie. Otworzyłam oczy i z cichym jękiem zrzuciłam z siebie czyjąś rękę. Podniosłam się i rozejrzałam wokół. Cały mój pokój wyglądał jak pole po bitwie - wszędzie zwłoki. Westchnęłam ciężko i zaczęłam budzić delikwentów, jednego po drugim. Jako, że niezbyt przekonujące "wstawać" niewiele dało, nie pozostało nic innego, jak użycie siły. Tymona leżącego na moim łóżku wystarczyło jedynie dźgnąć, z resztą poszło trudniej. Większości z kolegów wystarczył lekki kuksaniec, tylko Jacek zwinięty w kłębek gdzieś w kącie pomieszczenia, postanowił, że nie wstanie, dopóki ktoś nie kopnie go w plecy. Tym kimś okazała się Aśka.
- Czy zawsze musisz być taka brutalna? - mruknął blondyn, niechętnie podnosząc się z podłogi i chwiejnie stając na nogach. Dziewczyna zmierzyła go zamglonym wzrokiem i przetarła oczy.
- Nie, nie zawsze. Tylko jeśli jestem pijana, na kacu, albo chodzi o budzenie. W tym wypadku są to dwie z trzech opcji - odburknęła z wyraźną chrypą, po której pojawił się nagły atak kaszlu. - Ewentualnie, kiedy zapowiada się, że będę chora. Czyli trzy z czterech.
- W takim razie proponuję herbatę - powiedziała Patrycja, zdobywając się na krzywy uśmiech. - Wy się może ogarnijcie, a ja pójdę coś wykombinować.
Bez słowa sprzeciwu wykonałyśmy jej polecenie. Sprężyliśmy się z toaletą, kto miał w co, ten się przebrał i po kilkunastu minutach wszyscy zasiedliśmy przy stole, na którym czekał talerz wypełniony kanapkami. Kuzynka najwyraźniej chciała popisać się swoimi umiejętnościami kulinarnymi, bo śniadanie wyszło jej naprawdę pyszne. Ponownie zalegliśmy na kanapie, popijając herbatę i planując podział prac na południe. Karmienie trafiło oczywiście w moje ręce, pojenie do Tymona i Patrycji, a dla Aśki i Jacka zostało sprzątanie. Dopiliśmy to, co zostało w kubkach, naczynia odłożyliśmy do zlewu i udaliśmy się na zewnątrz. Już z ganku dostrzegalne były efekty naszej wczorajszej zabawy. Orzełki na śniegu, porozwalane zaspy, częściowo zasypany chodnik oraz koślawy bałwan na środku podwórka. Jacek natychmiast chwycił za łopatę, biorąc się za oczyszczanie ścieżki, a cała nasza pozostała czwórka zgrabnie ominęła wszelkie pozostałe utrudnienia. W samotności weszłam do pustej paszarni i zaczęłam napełniać siatki sianem oraz odmierzać kolejne porcje owsa. Co chwilę chodziłam między boksami, po czym znów wracałam do pomieszczenia, aby każdy koń dostał swoją porcję. Kiedy skończyłam, skierowałam się do siodlarni.
- Dzień dobry - powiedziałam na widok Gośki, Mai i Michaliny siedzących na sofie.
- Co tak późno? - zapytała blondynka, zerkając na mnie spode łba.
- Oblewaliśmy przyjazd Patrycji - zaśmiałam się, opadając na fotel po przeciwległej stronie pomieszczenia. Spojrzałam na radio i uruchomiłam je, dzięki czemu cały pokój wypełniły dźwięki piosenek. Pogwizdując cicho, czekałam na resztę znajomych. Głowę najbardziej zaprzątała mi nieobecność Tymona i Patrycji. Może nawet nie myślałabym o tym, gdyby nie fakt, że byli razem, a to nie mogło wróżyć nic dobrego. Swoją kuzynkę znałam na tyle dobrze, że byłam pewna, iż poruszy jakiś niezręczny temat. Choć w sumie, może sama doszła do tego, że nie można się pchać w cudze życie? Na samą tą myśl miałam ochotę się śmiać. Patrycja i racjonalizm? Ciekawe połączenie, szkoda tylko, że niemożliwe. Niecierpliwość rosła z czasem i stawała się coraz bardziej nieznośna. Kołysałam butem w takt muzyki, starając się zająć czymś umysł. Pomimo wszystko, nie udało się, dlatego z wielką ulgą przyjęłam fakt, że drzwi otworzyły się już po chwili i do środka weszła tak przeze mnie oczekiwana dwójka. Przenosiłam wzrok z jednego na drugie, jednak nic nie wskazywało na to, żeby coś było nie tak. Odetchnęłam lekko i wstałam z miejsca. Wzięłam sprzęt Melodii i ruszyłam w stronę jej boksu w towarzystwie chłopaka.
- Ustalmy coś, nigdy więcej nie zostawiaj mnie z nią sam na sam - powiedział, zerkając na mnie z ukosa. Zmarszczyłam brwi i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Co tym razem uznała za świetny temat do rozmowy? - prychnęłam, kiedy szatyn otworzył mi drzwi do stanowiska.
- Bardzo zainteresowała ją kwestia, kiedy zamierzam się oświadczyć - odparł, opierając się o półściankę. Przewróciłam oczami i westchnęłam ciężko.
- Czyli na chwilę obecną interesuje się tym troje ludzi, Justyna, Tobiasz i ona. Mamy na głowie coraz więcej osób, które wiedzą na temat zaręczyn tyle samo, co my - mruknęłam, kręcąc głową ze zrezygnowaniem. Nie wiedzieć czemu, nagle nasze sprawy budziły zainteresowanie innych. Tak, jakby nie mieli własnego życia. Byłam przewrażliwiona, możliwe, jednak nie lubiłam, kiedy ktoś wtrącał się gdzieś, gdzie wcale nie był potrzebny.
- Tyle samo, co my, czyli "w swoim czasie" - zaśmiał się chłopak, z powrotem prostując plecy. - Może się spodziewają, że na święta dostaniesz kolejny pierścionek.
Odwrócił się na pięcie i wyszedł ze stajni, pozostawiając mnie kompletnie oszołomioną. Czy on coś sugerował? To pytanie automatycznie pojawiło się w mojej głowie. Tak? Nie? Trudno stwierdzić. W każdym razie, jedno było pewne, pojawił się strach przed Bożym Narodzeniem.

***********************************************************************************
Końcówkę pisało mi się tak beznadziejnie, że o Jezus Maria XDD Wczoraj było o 22, to dzisiaj macie o północy, no bo czemu nie? Muszę przyznać, nie podoba mi się. Ani trochę. Nie to zamierzałam napisać, ale jest, jak jest i mam nadzieję, że Blogger nie usunie. Ogółem mówiąc, jestem dumna. Nie dość, że znowu było sześć komentarzy w jeden dzień, to dodatkowo jeden ze strony Universe! Stara, tęskniłam :D Mam nadzieję, że się nie zawiedliście, choć zapewne widać i czuć, że pisało mi się nieco... Gorzej, niż ostatnio. Nawiasem mówiąc, początek zmieniałam siedem razy, bo nie miałam pojęcia, jak to zacząć :') Nie byłam w stajni, bo wstałam o czternastej, godzinę układałam drewno na tarasie, a potem już zaczęło się ciemno robić i no, nie pykło. Mówi się trudno, zawitam tam kiedy indziej c: Dobranoc ♥

5 komentarzy:

  1. Aśka powinna grać w piłkę nożną XDDDD
    Taki mały komentarz co do kopnięcia biednego Jacka :c
    SKACOWAŁAŚ ICH! Jak mogłaś!
    Ale nie martw się, jak przyjedziesz do mego cudownego miasta pełnego pedofili też się uchlamy, bo kto bogatemu zabroni XDDD
    No i znów o ślubie no! Stara, ja Ci mówię, sunę zapisać się na jakieś lekcje disco polo czy cuś i już mamy środowisko sprzyjające do spożywania alkoholu. :')))
    HAHAHA, Tymon, nie ma to jak potrafić przerazić dziewczynę, no naprawdę. XDDDD
    Kaciku mój drogi Ty, wiesz, ze Cię kocham i HMOL też kocham i co ja będę robić, kiedy to skończysz?!
    Zaczniesz od nowa, heheh XDDDDD
    Kocham Cię :*
    No więc tak, jest północ, oglądam pamiętniki wampirów i co chwila drę się na cały dom, śpiewając piosenki.
    Wniosek?
    Za dużo coli jak na jeden dzień.
    Oł szjet, mama się budzi, proszę, nie przeze mnie DDDDDDDDDDDD:
    W każdym razie, rozdział supi, pisz następny bo umrę z ciekawości D:
    KCKCKCKCKCKCKCKCKCKCKC :******** <3 <3 <3 <3 ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. 6 komentarzy w jeden dzień? Damy rade ;) Dziewczyny spinamy tyłki! XD
    Co do rozdziału
    Zaczepisty jak zwykle.
    Skoro poprzedni był 22, teraz o północy, to następny o 2?

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja chcę ślub XD To trochę boli co mówię i chyba nie muszę ci cytować fragmentów naszych skajpajowych rozmów XD
    Rozdział jak zwykle świetny, podziwiam cię z wytrwałością w pisaniu :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też chce ślub ;) Niech on się jej oświadczy ;D Fajną mieli w nocy zabawę. Biedny Jacuś ;/ A ja znam takiego jednego Jacusia ;D I dzisiaj z nim do rana przegadałam ;D Ok to tyle ode mnie. Pozdrawiam i idę kończyć rozdział na juszy ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby Tymoneł chciał się oświadczyć xD ?
    No więc niecierpliwie czekam na dalej.
    Zaczęłam czytać i takie "Czo? A po czo ich upijać?" xDDD
    No coż, tak nie mam weny na komentarz czy nawet na robienie czegokolwiek, więc zostawię takie gówno.
    Przynajmniej dałam znać, że przeczytałam xD
    Elo melo.

    OdpowiedzUsuń