środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 19.

Impreza przeciągnęła się do późna w nocy. Wszyscy bawili się tak dobrze, że aż żal było kończyć. I pomimo tego, że rzeczywiście festyn się udał, jego minusy stały się odczuwalne dopiero rano. Kilka osób zostało na noc w pokojach gościnnych, łącznie z Tymonem, Gośką, Aśką i Jackiem. Jedynie Karolina wolała wrócić do siebie w okolicach pierwszej; bardzo dobrze, przynajmniej miałam pewność, że nikt mnie nie udusi przez sen. Wstaliśmy równo o szóstej, po niecałych czterech godzinach. Od samego poranka padaliśmy na twarz, a czekał na nas cały dzień pracy. Na początek karmienie, pojenie i wyrzucanie gnoju, potem sprzątanie po festynie. Zerwane łańcuchy były naszym najmniejszym problemem. Obecne wszędzie śmieci, góra popiołu, resztki jedzenia oraz butelki po alkoholu same się nie posprzątają. Wyjątkowo niechętnie, nie wykazując żadnego, nawet najmniejszego zapału, wzięliśmy się do pracy. Nie byłam w stanie przypomnieć sobie dnia, kiedy coś szło nam aż tak apatycznie i rozwlekle. Z porządkami skończyliśmy dopiero w okolicach południa. Zasiedliśmy w siodlarni, aby odetchnąć przez chwilę.
- Nigdy więcej żadnych imprez - mruknął Tymon, siadając na kanapie i przecierając twarz dłońmi - Tych ludzi nagromadziło się tu ewidentnie za dużo.
Całą czwórką pokiwaliśmy głowami, całkowicie się z nim zgadzając. Podałam wszystkim kubki i oparłam się o oparcie jednego z foteli.
- Planuje ktoś dzisiaj jakiś trening, jazdę? - zapytałam, a wszyscy zebrani zerknęli na mnie ze zdziwieniem pomieszanym poniekąd z rozbawieniem.
- Nie jestem pewien, czy byłbym w stanie w ogóle wsiąść, a nawet jeśli, zapewne zleciałbym przy pierwszej lepszej okazji - prychnął, po czym schylił głowę, ziewając przeciągle. Zmęczenie najwyraźniej wzięło górę nad wszystkimi.
- W takim razie wezmę Melodię na chwilę pod siodło i idę odsypiać - powiedziałam, sięgając do szafki po sprzęt. Wywlokłam rząd za drzwi i powłóczyłam się przez korytarz. Stanęłam przed boksem Bułanej i przełożyłam wszystko przez półściankę. Wyczyściłam klacz pobieżnie, osiodłałam i wyprowadziłam na halę. Jazda - jak każda inna. Chwila stępa, kilka minut kłusa i powoli wprowadzany galop. Parę foule i znów do stępa. Idealna jazda jak na tak ospały dzień, spokojna i szybka, bo zaledwie półgodzinna. Odprowadziłam kobyłę, odniosłam sprzęt i wróciłam do domu, kompletnie umordowana. Wpełzłam na górę, rzuciłam się na łóżko i pogrążyłam w śnie.

Obudziłam się dopiero wieczorem, słysząc, jak żwir chrzęści pod naciskiem kół. Przetarłam oczy i rozejrzałam się wokół. Leżałam na ziemi, przykryta kocem, a kolacja leżała na stoliku nocnym. Podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę okna. Przysiadłam na parapecie, zawzięcie wpatrując się w podjazd, na którym stała taksówka. Nie zawracając sobie głowy gośćmi, zabrałam się za jedzenie. Powoli przeżuwałam każdy gryz, popijając wszystko przestygniętą herbatą. Po posiłku zabrałam ze sobą świeże rzeczy i udałam się do łazienki. Związałam włosy w niezgrabną kitkę i weszłam pod prysznic. Miałam ochotę na długą kąpiel, którą niestety musiałam zakończyć szybciej, niż się spodziewałam ze względu na natarczywe dobijanie się do drzwi. Szybko wysuszyłam ciało ręcznikiem i przebrałam się w dresy. Niechętnie opuściłam pomieszczenie, wróciłam na chwilę do pokoju, wzięłam talerze, po czym skierowałam się na dół, skąd dochodziły nieco podniesione głosy. Zostawiłam naczynia w zlewie i przeszłam do salonu. W kominku majaczył ogień, naokoło którego zgromadziło się kilka osób. Wujek, Tymon i...
- Wera! - Zaraz, zaraz. Patrycja? Stałam jak oniemiała, kiedy dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyję i uwiesiła się na mnie całym ciężarem ciała.
- Co ty tu robisz? - wydukałam, kompletnie zdezorientowana zaistniałą sytuacją.
- Bardzo entuzjastyczne powitanie, nie ma co - powiedziała, odsuwając się ode mnie i zerkając w moją stronę swoimi przeszywającymi, błękitnymi oczami. - Przyjechałam na święta, no wiesz, wigilia, te sprawy, stwierdziłam, że wolę siedzieć z wami, niż sama.
Zaśmiała się, siadając obok wujka. Zajęłam miejsce przy Tymonie, którego ręka automatycznie powędrowała na moją talię. Brunetka spojrzała na nas przeciągle, nie próbując nawet ukryć uśmiechu. W tej samej chwili odniosłam wrażenie, że tym razem od rozmowy o jakichkolwiek, bzdurnych zaręczynach się nie wywinę.
- Ten sam pokój, co ostatnio? - zapytała nagle, przerywając kłopotliwą ciszę.
- Ten sam, co zawsze - odparł wujek, podnosząc się z miejsca w tym samym momencie, co Tymon, który natychmiast zaoferował swoją pomoc przy wnoszeniu bagaży. Ja z kolei wsparłam twarz na dłoni, wlepiając wzrok w telewizor.

***********************************************************************************
Chcieliście, to macie dzisiaj XD Nudny i krótki, bo zero weny tak trochę, ale spokojnie, do piątku przyjdzie :D No proszę, ja wymagałam dwóch, a tu nagle dwa razy tyle? Proszę, proszę, jednak jak chcecie, to potraficie, no, no. Areo, przecież r i e leżą tak blisko siebie, mogło mi się pomieszać... I wcale nie wynika to z tego, że nigdy nie umiem zapamiętać kolejności, nie, wcale i w ogóle. Co do tych koni... Nie byłam :D Moje szczęście nie zna granic. Chciałam się umówić na jazdę - złe podłoże, dwa okulałe konie, miałam się wybrać zobaczyć stajnię - 20 cm śniegu spadło nie wiadomo kiedy. Kocham Cię, o Matko Naturo! Rany boskie, nie mam co czytać, nie mam co czytać i to bardzo boli. Tak wewnętrznie ;-; Zakładajcieże te blogi i piszcie :c Nudzi mi się, a Wy mi wcale nie pomagacie, no wiecie co? ;/ Diega męczę dzień w dzień i się stara biedna, chociaż za to jej mogę podziękować XD Także no. 23 chyba staje się moją ulubioną godziną na publikację, soł... Do zobaczenia w piątek ♥

PS Taką aktywność życzę sobie zawsze :D

6 komentarzy:

  1. I pierwszy komentarz! Fuck yeah! Co prawda przeczytałam tylko dopisek i wcale nie przeciągam nadrabiania *u* Rozważ raz jeszcze mą propozycję :* Mówiłam już, że cię kocham? I niecnie się zareklamuje okiem-optymistki.blogspot.com
    ~Ines

    OdpowiedzUsuń
  2. 6 minut po tym jak zasnęłam opublikowałaś rozdział... Ja to mam szczęście. Możesz mi przypomnieć kim jest Patrycja? Bo nie załapałam...

    OdpowiedzUsuń
  3. No jasne, że wcale i w ogóle nie wynika... ;-;
    Ja też nie pamiętam, kim jest Patrycja ;____________________________________;
    A rozdział mi się podoba, chociaż nic specjalnego nie wnosi xD To może dlatego, że nie pamiętam, kim jest Patrycja.
    I dlaczego ja nigdy nie zobaczę rozdziału po publikacji, tylko zawsze z rana dnia następnego no.
    I o, czekam na dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. NO WIDZISZ!
    Jeszcze jakiejś przepukliny pisarskiej przez Ciebie dostanę, czy coś w tym rodzaju! Nie ładnie, Wera, nie ładnie.
    Ale ja się dla Ciebie zawsze będę starać ♥♥♥
    Tyle miłości, Tyle szczęścia.
    A tak btw, to KIM JEST PATRYCJA? XDDD
    Ej, bo ja mam dzisiaj test z dodatkowego angola z tymi dwoma *Tu wcale nie mówię o Eryku i Pawle, co Ty ;_;* (. . . . . . . . .)
    Nadaję Ci morsem Bl
    Czuję się fajna.
    Hahahaha, to teraz dowaliłam! Ło!
    Ostatnio te nasze rozdziały takie trochę krótkie, ale wiesz ,,Idą Święta ♥"
    A właśnie, co chcesz na gwiazdkę? ♥
    KCKCKCKCKCKCKCKkCKCKC :**♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. ŚWIETNE!!! Tylko kim jest ta Patrycja? Bo nie pamiętam niestety ;/ Zresztą jak patrze na komentarze powyżej, to żadna z nas nie pamięta ;D Pozdrawiam i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Patrycja to chyba ta siostrzenico-bratanico-coś tam od wujka, prawda? Hahhahahah wyobraź sobie, że nadrobiłam. Karotko :*

    OdpowiedzUsuń