niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 25.

Naszyjnik cóż, tego po Tymonie się nie spodziełam. Sam widok pudełka wstrząsnął mną do tego stopnia, że ledwo ustałam na nogach, więc nie mam pojęcia, co zrobiłabym, gdyby w środku znalazł się pierścionek. Ku mojej uldze, siedząc w samochodzie i zmierzając w stronę miasta, nadal nie miałam narzeczonego, choć przez całą drogę głowę opierałam o ramię potencjalnego kandydata. Wchodząc do knajpy, nadal lekko się chwiałam, jednak to bez problemu byłam w stanie wyjaśnić, chociażby rzadko wkładanymi na stopy szpilkami. W końcu, raczej nie przyznam, że boję się, iż spekulacje grupy nastolatków mogą się spełnić. W każdym razie, odkąd wysiedliśmy z auta, ciężko było przedostać się przez ogromny, napierający ze wszystkich stron tłum, który zgromadził się pod sceną, na której lokalny zespół wykonywał kolejne piosenki ze swojego nieco ubogiego repertuaru. Jakimś cudem dostaliśmy się pod drzwi jednego z barów, gdzie czekali na nas Justyna i Tobiasz. Po krótkim przedstawieniu znajomych sobie nawzajem, zasiedliśmy przy jednym ze stolików, który już zasłany był kilkunastoma kuflami po piwie. Po rumieńcach na twarzach małżeństwa bez problemu można było wywnioskować, że zaliczyli już parę kolejek. Najwyraźniej Tymon miał rację, nie trzeba było zachęcać ich do picia. Co innego, jeśli o mnie chodzi, słaba głowa do alkoholu i masa przemyśleń po jego spożyciu zazwyczaj nie szły w parze, a osobiście wolałam, żeby niektóre rzeczy zostały tylko w głowie. Z ciężkim westchnieniem upiłam łyk grzanego wina, które chwilę wcześniej przyniosła jedna z kelnerek. Rozmowa kleiła się znakomicie, ale ja postanowiłam zostać nieco z tyłu i siedzieć cicho. Przynajmniej do czasu, kiedy będę w stanie.
- Co to jest?! - krzyknęła Justyna, porywając moją rękę i tym samym wychlapując na siebie jedną czwartą napoju, co wcale jej nie przejęło. - Oświadczyłeś się! Mówiłam!
- Nic o tym nie wiem - zaśmiał się Tymon, odkładając swój kufel i przejmując moją dłoń. Spojrzał na biżuterię i uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Weronika! Nie wiesz, że nie wolno zdradzać chłopaka? Szczególnie kiedy jest wierny, stara się i nie mówi ci za często, co masz robić, jak mogłaś za jego plecami wyjść za mąż?! - wydarła się ponownie, a reszta grupy popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Tak się składa, że pierścionek dostałam od niego - wskazałam głową na szatyna, siedzącego obok. - Z tym, że było to cztery lata temu i nie w formie zaręczyn - dodałam, hamując prychnięcie. Dziewczyna zmierzyła mnie spojrzeniem, ale w końcu uniosła przyjaźnie kąciki.
- Jeden pierścionek już masz, to drugi do kompletu też dostaniesz. - Machnęła ręką, z powrotem chwytając za jeden z moich palców. - Nawiasem mówiąc, Tymek, jak na osiemnastolatka miałeś całkiem niezły gust. I zarobki - zauważyła, przyglądając się uważnie niewielkiemu kryształkowi, na środku obrączki. Chłopak pokiwał głową, z powrotem chwytając za naczynie.
- Nie miałem na co wydać kasy z ubezpieczenia - westchnął, upijając kolejny łyk. Zaśmiałam się pod nosem, rozglądając się wokół. Całe pomieszczenie było po brzegi wypełnione ludźmi, choć tak naprawdę nasza strefa wydawała się nieco odgrodzona od całej reszty. Może po prostu woleli nie podchodzić do młodzieży w takim stanie? Patrząc na Tobiasza i Justynę, nie można było się dziwić. Uśmiech nie schodził z naszych twarzy dokąd nie wyszliśmy z knajpy. Imprezę postanowiliśmy przenieść do mieszkania Tymona, który co prawda nie wyrażał szczególnej aprobaty, jednak w końcu się zgodził. Kilka kroków i już byliśmy w obszernym apartamencie. Na pierwszy rzut oka widać było, że mieszka tu więcej niż jedna osoba.
- Dobra, to co robimy? Jest nas ośmioro, więc propozycje się nieco zawężają. Albo gramy w jakąś grę, albo filmy, albo włączamy muzykę i kontynuujemy rozmowy na różne tematy. Podpunkt pierwszy, drugi oraz trzeci wymagają otworzenia barku - powiedział Tobiasz,wznosząc ku górze sześciopak piwa.
- Jeżeli mówiąc "jakieś gry" masz na myśli butelkę, to jestem za - zaśmiała się Aśka, podtrzymując się Jacka, aby nie upaść. Najwyraźniej nie tylko Justyna przesadziła z alkoholem. Wszyscy przystali na pomysł wyrażając większe, lub mniejsze poparcie. Ostatecznie zasiedliśmy w salonie, w zgrabnym kółku i zaczęliśmy zabawę. Co chwila ktoś się śmiał, piszczał, czy też krzyczał, jak to konkretny pomysł grupy nie przypadł mu do gustu. Koniec końców wszyscy robili to, co mieli wyznaczone, więc obeszło się bez większych sprzeczek. Wyzwania na zmianę z pytaniami, wszystkie równie dziwne i niedorzeczne, a jednak w większości odbierane pozytywnie.
- Ostatnia runda i kończymy, w przeciwieństwie do niektórych, mamy jutro pracę - zarządził Tymon, po czym zakręcił butelką. Wszyscy nagle zamilkli, czekając na to, co wymyśliła dla niego Justyna.
- No cóż, pytanie, czy wyzwanie?
- Wyzwanie - odpowiedział bez wahania, najwyraźniej chcąc mieć to już za sobą.
- W takim razie, jeśli naprawdę kochasz tą oto siedząca tu dziewczynę, masz dokładnie sto szesnaście... Sto piętnaście dni na oświadczyny - powiedziała, klaszcząc na koniec w dłonie. Spojrzałam na chłopaka wyraźnie spanikowana, kiedy on ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy śledził wzrokiem koleżankę, udającą się do sypialni obok. Nie byłam pewna, czy śmiać się, czy płakać. Jedyne, co zawracło mi głowę to pytanie, czy potraktował wyzwanie poważnie.

************************************************************************************
Po raz kolejny zaufałam aplikacji Blogger na telefon, mam nadzieję, że tym razem nie pożałuję. Końcówka pisana z komórki, zaważyło to również na długości całego rozdziału, więc przepraszam, że wyszło to tak krótko. Pomimo wszystko, podoba mi się i mam nadzieję, że nie zjecie mnie za te osrane zaręczyny, a właściwie za ich brak c: Ja mogę czekać, dopóki aktywność znowu się nie poprawi :D Nie no, tak na poważnie mam wszystko zaplanowane, więc szsntażować nie mam po co, szczególnie, że to tylko zniechęca. W każdym razie, nie chce mi się dalej rozpisywać, za wszelkie literówki przepraszam, dobranoc.♥

PS Jezus Maria, znów nowy obserwator, tym razem się popłakałam :'D

2 komentarze:

  1. Nie lubię Cię.
    NIE LUBIĘ.
    Bez oświadczyn? No weź, jak tak można?!
    Chociaż nie, Justyna uratowała sytuację XDDD
    Ej, Tymek, ale Ty weź ją na poważnie, co? (D)
    Jezus Maria. Zachowanie Tobiasza mnie niepokoi. Nie wiem czemu, ale mnie niepokoi.
    A tak btw, to chce mi się spać, a Ty do mnie piszesz SMS'y. NIE ŁADNIE KURDE (D)
    Wgl, to wydaje mi się, że zdycham.
    Czy oglądanie horrorów o północy jest złe? Nieee, no co Ty...
    Najwyżej zdechnę w nocy, kij z tym :') )
    Ej, pośpiewałabym :v.
    A ja jak zawsze o moim nudnym życiu, pf.
    Rozdział supi, supi, supi, supi, supi <3
    Aplikacja blogger to największa zmora świata, co nie?
    No. XDDDDDDD
    Dobra, idę spać.
    Dobranoc, Mośku <3 <3 <3 KCKCKCKCKCKCKCKCKCKCKCKCKC :* <3 ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Znając, ży ie potraktóje to poważnie i będę się wzruszać... ale co tam czasem można pocierpieć, ale co na to wujek Wery?

    OdpowiedzUsuń