sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 24.

Pobudka zaserwowana przez Tymona? Dodatkowo w okolicach dziesiątej? To mogło oznaczać tylko jedno. To, czego za bardzo, no cóż, nie chciałam. Otworzyłam oczy, czując jego dłoń na swojej. Roześmiana twarz tuż przy mojej wcale nie napawała mnie optymizmem. Zerknęłam na kalendarz, po czym jęknęłam przeciągle, obróciłam się na drugi bok i zakryłam głowę poduszką.
- To już dzisiaj? - zapytałam niemrawo, a moja ochrona przed dźwiękiem została brutalnie zabrana. Odwróciłam się z powrotem, starając się dosięgnąć jaśka, który znalazł się w rękach chłopaka.
- Uważaj, bo twój entuzjazm się udzieli innym. Nie chcesz chyba zepsuć świąt, co?
Zmierzyłam wzrokiem jego sweter we wzorki i jeansy z podwiniętymi nogawkami, po czym przeniosłam spojrzenie z powrotem na jego twarz.
- Postaw sobie włosy na żelu i będziesz wyglądał, jakbyś właśnie wyszedł z gimnazjum - zaśmiałam się, a w odpowiedzi zadano mi kilka ciosów poduszką. - No dobra, dobra. Widać, że masz na karku trochę więcej lat. Za czternastolatka nikt już by cię nie uznał, ostatnio podrosłeś.
Szatyn przewrócił oczami i wyszedł z pokoju, rzucając przez ramię "pośpiesz się". Z ciężkim westchnieniem wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej parę jeansów, byle jaką koszulkę i bordowy, pozaciągany sweter z łatami na łokciach. Ubrałam się szybko i udałam się do łazienki. W miarę ogarnęłam wszystko, co ogarnąć miałam, spięłam włosy, po czym zeszłam na dół.
- Dzień dobry - powiedziałam, siadając przy stole i nakładając naleśnik na przygotowany, pusty talerz.
- Długo spałaś - zauważył wujek, zerkając na mnie z kanapy w salonie.
- Ktoś wyłączył mój budzik - mruknęłam, automatycznie przenosząc wzrok na Tymona. Chłopak zaśmiał się pod nosem i przeszedł do salonu. Usiadł na fotelu, dołączając do Patrycji, oglądającej telewizję. Zjadłam posiłek i zgarnęłam z blatu kubek gorącej herbaty. Przysiadłam się do reszty i opatuliłam nogi kocem. Spojrzałam na choinkę, świecącą feerią kolorów, odbijających się w bombkach. Począwszy na zwykłych, czerwonych, złotych i srebrnych bańkach, poprzez kryształowe sople, kończąc na tych o przeróżnych kształtach; na drzewku zawieszone zostało wszystko, co znaleźliśmy w odmętach strychu i piwnicy. Trzeba przyznać, że wyglądało to całkiem nieźle, o wiele lepiej, niż się spodziewaliśmy. Upiłam łyk gorącego napoju, myśląc nad tym, jak będzie wyglądał wieczór. Kolacja we czwórkę, ja, wujek, Tymon, Patrycja. Takiego zestawu jeszcze nie było. Przed "pasterką" przyjść mieli Aśka, Jacek i Gośka, czyli typowy skład. Kościół zastąpić miał rynek i knajpa, w której dołączyć obiecali Justyna z Tobiaszem. Noc zapowiadała się... Ciekawie. Towarzystwo znajomych, alkohol i muzyka, to nigdy nie wróży nic dobrego. Pomimo wszystko, najpierw czekała na nas kolacja i punkt, który budził największe wątpliwości - prezenty. Sterta paczek stała zarówno pod choinką, jak i w siodlarni. Ta w stajni, nie oszukujmy się, była o wiele pokaźniejsza. Każdy kupił coś pozostałym, przez co szykowało się sporo odpakowywania i być może nieoczekiwanych niespodzianek.
- Wera? - ktoś pstryknął tuż przy moim uchu, wyrywając mnie z zamyślenia. Odwróciłam szybko głowę z pytającą miną. - Zamierzasz dzisiaj jeździć?
Zamrugałam kilkakrotnie, nadal nie do końca kontaktując. Jeździć, no, to, zaraz. Chwila namysłu, westchnięcie i lekkie zakłopotanie.
- Nie, raczej nie, dzień wolnego nie zaszkodzi - powiedziałam w końcu, a wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę.
- Na pewno dobrze się czujesz? - zapytał Tymon, uważnie mi się przyglądając. Pokiwałam szybko głową i uśmiechnęłam się.
- Zamyśliłam się i mi się pomieszało. Wszystko w porządku, nie musisz wzywać lekarza - prychnęłam, na co on zmierzył mnie spojrzeniem, marszcząc brwi. Na koniec jednak uniósł kąciki ust i objął mnie ramieniem, sprawiając, że kuzynka wywróciła oczami, a wujek odchrząknął z drugiego końca sofy, przesuwając się jeszcze dalej. Zaśmiałam się cicho, opatulając szczelniej nogi i upijając kolejną ciepłą dawkę herbaty.

Wieczór nadszedł szybciej, niż się spodziewałam. Przebrana w nieco bardziej odświętne ciuchy, zeszłam po schodach, aby w końcu zasiąść przy wigilijnym stole. Posiłek przebiegał sprawnie, przy akompaniamencie koncertów w telewizji i naszych krytyk kierowanych w stronę wykonawców. Sprzeczki, jak to sprzeczki, pojawić się musiały, w końcu, nie każdy lubi to samo, a dodatkowo, jeśli chodzi o polski repertuar, nie oszukujmy się, jest on dosyć ubogi. Jednym podoba się to, innym tamto. A nam nie pasowało nic, dlatego też niemal od razu przeskoczyliśmy na amerykańskie stacje. Dwanaście dań przytłoczyło chyba wszystkich, przez co stół nie został opróżniony nawet w połowie, choć i tak wiele potraw w naszym jadłospisie zostało opuszczone. Dopiero gdy wszyscy umierali z przejedzenia powoli zabraliśmy się za odpakowywanie prezentów, jedna paczka, po drugiej, trzy na głowę. Od Patrycji sweter, od wujka zegarek, od Tymona... Płyta, bardzo porządnego, współczesnego zespołu rockowego, dokładnie ta sama, którą dostał ode mnie. Posłałam chłopakowi szeroki uśmiech, w myślach biorąc głęboki oddech, choć wciąż pozostała obawa, że w siodlarni zastanę paczkę nieco innego gabarytu, o wiele mniejszą. Do tego czasu zostało jednak jeszcze sporo czasu, bynajmniej tak mi się wydawało. Nie uniknęłam palpitacji serca, gdy od strony drzwi rozległy się śpiewy i po chwili do pomieszczenia wtargnęła trójka przyjaciół, życząc nam wszystkim wesołych świąt. Cholera, czyli pora iść do stajni, pomyślałam, maskując niepokój krzywym uśmiechem. Szatyn ponownie zmierzył mnie spojrzeniem, badając, czy wszystko ze mną w porządku. Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową z dezaprobatą. Nadopiekuńczość ostatnio wzięła nad nim górę.
- Dobra, do roboty, w końcu trzeba to rozpakować - stwierdził Jacek, zacierając ręce i zabierając się do pierwszej z paczek.

***********************************************************************************
Aktywność zawodzi, więc będę wredną suczą i zakończę w takim momencie :D Chyba wszyscy i tak przewidują co się stanie, ale kto wie, co mi do głowy przyjdzie XD Ogółem mówiąc, ach, jak ja czekałam na tą świąteczną atmosferę! Choinka stoi, komputer wydaje się współpracować lepiej, niż ostatnimi czasy, chyba przeczuwa, że niebawem się go pozbędę, pies brudzi łapami dopiero co umyte okna, w lodówce kartka "nie dotykaj", a mama drze się od rana (rano - trzynasta), żebym w końcu brała się do roboty. Tęskniłam święta, tęskniłam bardzo. Z końmi żadnego postępu, lenistwo mnie wzięło, nie chce mi się nigdzie łazić po jakimś zimnym, ciemnym lesie. No i czemu to cholernie globalne ocieplenie rozpuściło moje kochane i wyczekiwane, marne 20 cm śniegu? :c Znając życie spadnie dopiero po świętach i znowu będzie taka beznadziejna plucha, jak rok temu ;-; Nienawidzę tego. Także, no, zostawiam Was z rozdziałem, który naprawdę mi się podoba. Bardzo, ale to bardzo. Więc jak Was proszę, jestem skłonna napisać kolejną notkę jutro, ale życzę sobie aktywności, proszę. Zależy mi w ciul, ale najwyraźniej jestem jedną z pięciu, może sześciu osób... Miło :) Dobranoc, wesołych świąt nie życzę, bo do czwartku, ho ho, jeszcze trzy notki planuję XD

PS O rany boskie, liczba obserwatorów, po pół roku w końcu podskoczyła! Dobry omen! :DD

4 komentarze:

  1. Ale ja Ci kiedyś walnę...
    W TAKIM MOMENCIE KOŃCZYĆ?!
    Kobieto, ja tu Ci pierwsze komentarze piszę i takie oryginalne, a Ty jak sie odwdzięczasz?! Nie ładnie, bardzo nie ładnie!
    Ale wiesz, ja to ja, nie umiem się długo gniewać, więc jeśli jutro będzie rozdział, grzechy będą Ci odpuszczone Bl
    Tak, Diego bawi się w księdza, a co mi tam XDDD
    Dobra, w każdym razie, ja serio już słyszę weselnego marsza
    Taramtata, Tamtatata, Tatatararatam <3
    No wreszcie! Z racji tego, że mamy wolne, jutro dostaniesz prezent na 50 tyś wejśc <3<3<3<3
    Troche musiałaś poczekać, ale mam nadzieję, że, jak to mówią, 'warto było' <3
    Tak więc KCKCKCKCKCKCKCKCKCKCKCKCKCKKKKCKCKCK :*** <3<3<3<3
    *Rozdział supi, jak zawsze, więc to już jest oklepane. Kocham :* *

    OdpowiedzUsuń
  2. Carrot w takim momencie?! Serio?! Jesteś wredna. Niemoge się doczekać następnego chociaż trochę się boje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czo? CZO? Nie miało tak być... miałam w tym rozdziale się dowiedzieć o wszystkich prezentach no.
    O kurde, jak ja się nie mogę doczekać.
    Co dalej.
    No.
    Więc pisaj szybciuteńko.
    Nie każ mi długo czekać, pls.
    A rozdział bardzo mi się podoba no. Taki fajny.
    Czekam.
    Pisaj.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu w takim momencie kończysz?
    Ale jesteś niedobra! ;D
    Chce kolejny rozdział.
    Teraz, już ;D
    Nie no serio nie mogę doczekać się kolejnego ;)
    Pozdrawiam i dobranoc ;)

    OdpowiedzUsuń