środa, 27 lutego 2013

Rozdział 26.

Następnego dnia, tuż po obudzeniu, musiałam zbierać się do szkoły. Na szczęście autobus przyjechał w tym momencie, gdy ja wbiegłam na przystanek. Weszłam do środka i usiadłam na stałym miejscu. Wyciągnęłam z plecaka książkę i zaczęłam znów czytać "Pana Tadeusza". Wciągnięta przez lekturę, nie zauważyłam kiedy usiadł koło mnie Bartek. Dopiero gdy po chwili dźgnął mnie w ramię oderwałam wzrok od czrno-białych kartek.
- Cześć - przywitał się chłopak.
- Hej. I jak tam weekend?
- A dobrze, dobrze. Nie narzekam. A twój? Coś słyszałem o nowych koniach.
- Skąd?
- No nie ważne. Są?
- Są. Trzy quartery i jeden fryz - odparłam lekko zdziwiona. - Ale od kogo ty to wiesz?
- Kolega mi mówił - powiedział nieśmiało.
- A jak kolega ma na imię? - zapytałam, spodziewając się, że usłyszę "Tymon".
- Imię... Wiola.
- Świetnych masz kolegów - stwierdziłam zgryźliwie, patrząc na niego.
- No co? Zadzwoniła, odebrałem, powiedziała, że znalazła nową stajnię, wyrecytowała gdzie, jak się nazywa... No to jak mógłbym nie wiedzieć?
Wysiedliśmy pod szkołą, zmierzając w kierunku budynku. Kto by pomyślał, że plotki rozniosą się tak szybko.
***
Po południu, gdy byłam już w stajni, nabrała mnie ochota na jazdę wierzchem. Pomyślałam, że sprawdzę jak Melodia chodzi bez wędzidła. Założyłam więc kantar, przypięłam dwa uwiązy i wyjechałam na padok. Dopiero teraz da się zauważyć jaką wygodą jest siedzenie w siodle. Jak ja mogłam narzekać, że są twarde! Siedząc na oklep, można się przekonać po co ktoś wymyślił rząd jeździecki.
***
Po zrobieniu krótkiej rozgrzewki przeszłam do kłusa. Po pięciu minutach tyłek bolał mnie niemiłosiernie. Nie chciałam jednak zatrzymywać klaczy. Usiadłam pewniej i czując przypływ nowej energii, dodałam łydkę do galopu. Kobyła natychmiast wykonała polecenie. Jadąc z umiarkowaną prędkością, przemierzałam ścieżkę na niekrytej ujeżdżalni. Po chwili usłyszałam szyderczy śmiech i oklaski. Odwróciłam się automatycznie. Gosia stała, opierając się o ogrodzenie. Podjechałam bliżej.
- Chcesz czegoś? - zapytałam wrogo.
- Chciałabym bardzo dużo rzeczy.
- A ja mam to gdzieś, więc najpierw może powiedz mi po co tu tak sterczysz.
- Chciałam się tylko o coś zapytać.
- O co?
- O Tymona - odparła z prowokującym uśmiechem. Szczerze powiedziawszy już bałam się tego usłyszeć...

************************************************************************************************
Bumti radi, bumti radi, bumti radi, bumti radi, BUM!~muzykalne. Nudziło mi się, siedziałam przed kompem, więc napisałam coś takiego ^.^ Byłam dzisiaj na konikach i... jeździłam na oklep xD Stąd właśnie pochodzi moje natchnienie. Galopowałam sobie bez siodła i był zarąbiście *.* A potem zmieniłam konika. Jeden baranek, drugi baranek, trzeci baranek... ósmy baranek i gleba x.x Nie lubię Bazy. Zdecydowanie wolę Kropkę. Będę znowu w poniedziałek, więc może dodam jakieś zdjęcie. O ile mi koleżanka zrobi. Wspominałam, że jeżdżę bez instruktora? Nie chciało mi się siodłać Shavii, no to na Kropę do Koszyc i za darmo mamy jazdy xD Jak ja lubię tego pana! Zostawiam Was z tym czymś i jak na razie, pa pa...^^

2 komentarze:

  1. Ach, wyczekiwałam kolejnego kawałka cały dzień, ale warto było. Tylko dlaczego ty się tak nade mną znęcasz? :D Dlaczego? Przez ciebie wybuchnę z ciekawości o co ta sucz chciała dokładnie zapytać. Rozdział bardzo mi się podobał i wyczekuję następnych. Prawdopodobnie sama dodam jeszcze dzisiaj :)
    Wniosek o "nieszczęśliwy" (oj, szczęśliwy jak najbardziej) upadek Gośki ze schodów podtrzymuję xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Thank You! Portugal? Oh my God! Your comment is very important for me :D Thank You again...^^

    OdpowiedzUsuń