czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 21.

Wysiadłam z autobusu w pośpiechu. Przez całą drogę czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Biegiem skierowałam się do szatni. Otworzyłam swoją szafkę, niemal uderzając przy tym jakąś dziewczynę obok. Wrzucałam książki do plecaka rozglądając się wokół. Niedaleko stał Bartek uparcie czegoś szukając. Spojrzałam za siebie. Wszystko było tak jak zawsze i jedyną rzeczą jaka przyciągnęła moją uwagę był fakt, że przy pustej zazwyczaj szafce stał jakiś chłopak w kapturze. Co chwilę zerkał do środka, a potem znów odwracał wzrok w drugą stronę. Odprowadziłam go spojrzeniem, gdy  zatrzasnął drzwiczki i odszedł w inną stronę. Patrzyłam jeszcze przez chwilę na korytarz, w miejsce gdzie przed chwilą zniknął. Kogoś mi przypominał, szkoda tylko, że nie wiedziałam kogo. Zamknęłam szafkę, po czym skierowałam się do klasy. Wchodząc moją uwagę przykuły wszechobecne serduszka. Spojrzałam na kalendarz. 14 lutego... Walentynki! Zapomniałam. No oczywiście, skleroza nie boli. Usiadłam na miejscu obok Caro. Zaczęłam rozpakowywać książki z plecaka. Po chwili poczułam lekkie dźgnięcie w plecy. Odwróciłam się.
- Wiesz może kto to? - zapytał Bartek, ruchem głowy wskazując na chłopaka widzianego przeze mnie w szatni.
- Nie mam pojęcia - odparłam powoli, wpatrując się w osobę, której twarz była całkowicie zasłonięta przez kaptur. Rozprawialiśmy kim dana osoba może być, ale zostałam zmuszona do zakończenia dyskusji, przez dzwoniący dzwonek. Nauczycielka weszła do klasy z dziennikiem w ręce.
- Zanotujcie w zeszytach temat - powiedziała, podchodząc do tablicy. - No dobrze, w takim razie... - zaczęła, ale przerwało jej pukanie do drzwi. Do klasy weszły dwie dziewczyny, ubrane na czerwono. W rękach trzymały pudełko z posegregowanymi walentynkami.
- Możemy rozdać kartki? - zapytały chórem.
- Oczywiście, tylko w miarę możliwości, sprężcie się.
Dziewczyny chodziły po klasie, wręczając walentynek. Kiedy myślałam, że skończyły, jedna z nich podeszła do mnie.
- Weronika? - spytała.
- Tak, to ja.
- W takim razie proszę - i wręczyłam mi malutki stosik kartek. Zaczęłam przeglądać jedna po drugiej. Większość od "Anonimów", trzy od koleżanek i jedna od... Bartka. Odwróciłam się patrząc na chłopaka. Zakrył twarz dłońmi. Odwróciłam się z powrotem. Zaczęłam po kolei oglądać każdą walentynkę. Szczególnie zainteresowała mnie jedna. Czysta technika. Z wierzchu czarna, a w środku czerwona, kartka z trójwymiarowym napisem "LOVE". Na dole był podpis "Anonim z ostatniej ławki." Rozejrzałam się po klasie. Trzy rzędy ławek. W dwóch ostatnich siedziały dziewczyny, ale w jednej... był tajemniczy chłopak w kapturze. Dziewczyny wyszły z klasy, a polonistka wróciła do lekcji.
- No dobrze, w takim razie kontynuując temat ostatniej lekcji... - zawiesiła na chwilę głos. - Gościmy dzisiaj jednego z nielicznych laureatów olimpiady polonistycznej, nie znaczy to jednak, że jesteś wyjątkowy. Bardzo cię proszę, zdejmij kaptur.
Cała klasa odwróciła się, aby zobaczyć kim jest nieznany gość. Chłopak wykonał polecenie, ukazując tym samym twarz. Kilka dziewczyn zaczęło chichotać, paru chłopaków wcale nie zwróciło na niego uwagi, Bartek coś zaklął, a ja zaniemówiłam z uśmiechem rozszerzając oczy. "Co tu do cholery robi Tymon?! Anonim z ostatniej ławki się znalazł." Spojrzał na mnie, uśmiechając się pod nosem. Nauczycielka wróciła do lekcji, ale jakoś nie miałam ochoty w niej uczestniczyć.
***
Na następnej przerwie pierwsze co zrobiłam, to podbiegłam do chłopaka i rzuciłam się mu na szyję.
- Czemu nic nie powiedziałeś?
- O niespodziankach się nie mówi. Proszę - powiedział i wyciągnął spod bluzy małą różę. Wzięłam do ręki kwiatek, po czym pocałowałam chłopaka.
- No to widzę, że nie mam szans - usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się szybko. Przede mną stał Bartek szczerząc zęby w uśmiechu.
- Najwyraźniej - odparł Tymon mierząc go szyderczym spojrzeniem. Coś czułam, że pomimo miłej niespodzianki, to będzie długi dzień.
***
Po lekcjach wyszłam na szkolne podwórze skąpane w lekkiej, słonecznej poświacie. Skierowałam się na przystanek, jednak Tymon chwycił mnie za rękę.
- Gdzie ty idziesz? - zapytał nonszalancko.
- Na autobus.
- To po co ja się męczyłem?
- O co chodzi? - spytałam niepewnie.
- Chodź to zobaczysz - odparł ciągnąc mnie delikatnie za sobą. Dotarliśmy za szkolny budynek, a moim oczom ukazały się Melodia i Albatros. - Siodła są w szopie - powiedział kierując się do starej, małej konstrukcji. Stałam jak wryta. Klacz podeszła do mnie i trąciła pyskiem, jakby pytając "Co się z tobą dzieje?" Tymon wręczył mi siodło i ogłowie. Szybko uporałam się z siodłaniem i razem z chłopakiem wyjechaliśmy na drogę, tym samym wyprzedzając autobus, który był pełen ludzi, patrzących na nas ze zdziwieniem.

***********************************************************************************************
Biutiful rozdział, jak to zwykła powiadać kochana koleżanka :D Aleee się rozpisałam! A najlepszy jest fakt, ze za pięć minut mam angielski na drugim końcu miasta xD Zawsze tak samo! Spodobał mi się ten odcinek i poproszę o szczerą odpowiedź na pytanie, co na początku myśleliście o chłopaku w kapturze? xD Aż jestem ciekawa :3 Uuu Walentynki! Sześć kartek trafiło w moje ręce i jedna od nieznanego nadawcy O.O Dobił mnie tekst "Ty mój słodziutki KONIKU! <3" ;D Moje koleżanki chciały mnie dowartościować... za to je kocham :D No bo w końcu, od czego są przyjaciele! Wojna Tymon vs. Bartek rozpoczęta. No i teraz muszę dużo pisać o Tymonie, bo... mi się tylko zdaje czy Wy wszystkie wolicie Bartka? Okey ja muszę kończyć, z wiadomych przyczyn ;D Kolejny rozdział postaram się dodać jutro, ale sama nie wiem jak wyjdzie, jak na razie życzę miłych Walentynek i pa pa...^^

4 komentarze:

  1. widze że mój pomysł ci sie spodobał ;) a co do wojny to wole TYMONA ;) pozdrawiam,anek;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fantastyczny! :D Ty to potrafisz mnie zaskoczyć xd
    U nas w klasie jest zwyczaj, że każda wysyła każdemu kogo lubi kartki. I wszyscy piszemy do siebie coś co tylko nasza para zrozumie, np. "Kochana żona do męża menela", "Oligator do ućpanego Błyszczyka", "Wyrzutnia grzywkowa kocha Masełko"
    Od razu napiszę, że "Wyrzutnia grzywkowa" to jeden z moich najlepszych kumpli z którym mam najwięcej odpałów.

    Marzenko kochany jeśli to czytasz to wiedz, że ... This is SPARTA!

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Komentarz starałam się dodać już wczoraj, niestety mój komputer uległ formatowaniu. W ostatnim momencie przegrałam na pendrive wszystko co na kompie miała, bo mogłoby się to skończyć zawieszeniem bloga -.-
    2. W wojnie Bartek+ Tymon, zdecydowanie jestem za Tymonem.
    3. Rozdział taki romantyczny. Sama bym tak chciała. A i od początku czułam, że to Tymon jest tym gościem w kapturze, ale nie byłam pewna wszak od jest starszy i ukończył już szkołę, nie?
    Czekam na kolejną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super i cudowny , kocham twój blog chociaz dopiero przeczytałam 6 rozdziałów strasznie mi się podoba , pisz dalej :) pozdrawia /jakoanonim :)

      Usuń