wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 40. - ostatni


Kilka słów na wstępie:

- Szałwia - Choć ostatnio Cię nie było, byłaś przy mnie najdłużej. Przesyłam Ci wielkie "dziękuję" za wsparcie, które dawałaś mi w jednej z najtrudniejszych chwil. Kiedy ja lamentowałam o komentarze Ty komentowałaś, kiedy myślałam, że pisanie sensu nie ma Ty nadawałaś mu sens ;*
- Sydney F. - Jesteś od niedawna ale komentujesz wytrwale, czytasz. Tobie również dziękuję. Co prawda nie było Cię w tak trudnych chwilach jak te wcześniej wymienione lecz byłaś przy mnie i to się dla mnie liczy :)
- Natiszka - Dopiero wczoraj zauważyłam, że obserwujesz bloga, do tej pory żyłam w przekonaniu, iż Cię ze mną nie ma xD
- Zuzanna - Nie chodzi mi tu o tego anonimowego kolesia co raz skomentował, tylko o maj dir best frend w realu ;* Wiem z naszych rozmów, że czytałaś,byłaś i obserwowałaś. Dziękuję ;D
- Vero - Nie wiem czy przeczytasz poniższą notkę ale w każdym razie to właśnie Tobie zawdzięczam całe to opowiadanie, a Ty doskonale o tym wiesz... Wiesz jak trudno było mi zacząć ;) Twój blog znalazłam przez przypadek na zapytaju, ten dzień zmienił niewiarygodnie wiele w moim życiu... Pisząc to płaczę ze... szczęścia, może ze smutku sama nie wiem. Nie masz pojęcia jak przejęłam się wiadomością o zawieszeniu bloga, którego naprawdę kochałam i nadal kocham czytać. Czekałam, sprawdzałam co dziennie i doczekałam się...
- Niech ostatni będą pierwszymi czyli Zaczarowana - Dziękuję! Za to, że byłaś, jesteś i mam nadzieję, że będziesz w przyszłości ;* Dawałaś mi niesamowitą siłę, swoimi komentarzami, wspierałaś, motywowałaś... tego jak bardzo jestem Ci wdzięczna nie da się wyrazić słowami ;D Jesteś wspaniałą, najważniejszą dla mnie czytelniczką, blogerką i no, można powiedzieć taką moją internetową przyjaciółką ;) Naprawdę jesteś jedną z najlepszych osób jakie w życiu poznałam ;* Razem z dziewczynami powyżej mam takich osób około dziesięciu :D
Valeria jeszcze jedno; Twoim natchnieniem była piosenka a moim cała płyta, której tytuł i link pojawia się w tym oto rozdziale. Jeżeli macie czas i ochotę poznania bliżej moich upodobań muzycznych zapraszam do przesłuchania. 

Nie przedłużając zapraszam do czytania ;*

**********************************************************************************************************
Siedziałam w salonie oglądając sylwestra. Marne gwiazdy występujące na scenie osób, które słono im za to płacą… Nic więcej. Fuszerka i tyle. Poczułam, jak ktoś ściska moją dłoń. Obejrzałam się i zobaczyłam wujka.
- Dobrze się czujesz?
- A dlaczego miałoby być inaczej?
- Posłuchaj, rozumiem, chciałaś spędzić sylwestra…w inny sposób, w innym towarzystwie, ale nic nie poradzę na to, że Tymon…
- Nikt na to nic nie poradzi. – przerwałam mu w pół zdania. – A teraz bardzo proszę, zostaw mnie.
- Nie rozumiesz, on…
- To ty nie rozumiesz! Nie chcę o tym gadać. – powiedziałam ze łzami w oczach i wyrywając dłoń, wybiegłam po schodach na górę.Wpadłam do pokoju, zatrzaskując z hukiem drzwi. Usiadłam na łóżku trzymając głowę w rękach. Czułam złość, wściekłość, smutek, bezradność – wszystko na raz. Ten dzień miał wyglądać tak bardzo… po prostu inaczej. Z nadmiaru emocji myślałam, że zaraz wybuchnę! Trzeba się jakoś uspokoić. Zaczęłam chodzić po pokoju w te i we w te. Mylo Xyloto wkracza do akcji! Ukochana płyta Coldplay zawsze pomocna. Włożyłam ją do wieży, wcisnęłam guzik „PLAY”, położyłam się na łóżku, wzięłam książkę do ręki i zaczęłam czytać. Mało ciekawa lektura, ale lepsze to niż nic. Po dwudziestu minutach przerwało mi pukanie do drzwi.
- Mogę wejść? – spytała Patrycja.
- Tak. – odparłam z powrotem siadając.
- Co z tobą?
- Dobrze, lepiej powiedz, co z Tymonem.
- Lepiej. – stwierdziła z lekkim uśmiechem, który nie umknął mojej uwadze.
- Przynajmniej tyle.
- Pielęgniarka mówiła, że niedługo z tego wyjdzie. – powiedziała przez śmiech. Popatrzyłam na nią przerażonym wzrokiem.
- Co się stało? – spytałam nerwowym głosem.
- Nie, nic. Przekazuję to, co mi powiedziała.
- Nie wierzę.
- Naprawdę. Dokładnie to usłyszałam. – powiedziała zakrywając roześmianą twarz dłońmi.
- Proszę cię zostaw mnie.
- Ale Wera, naprawdę nie miałam nic złego na myśli.
- Wiem, ale zostaw mnie samą. – zgasiłam lampkę i obróciłam się w stronę ściany. – Miłego sylwestra.
- Obiecuję, że będzie miły. Na pewno dla mnie. – wychodząc znów się roześmiała. Poczułam jak pierwsze łzy spływają po moich policzkach. Muzyka nadal grała. Nie chciałam jej wyłączać. Wszystko było beznadziejne, prócz niej. Usłyszałam na korytarzu wolne kroki. Po chwili drzwi do pokoju znów się otwarły. Ktoś przeszedł po podłodze, wszedł na dywan, usiadł na łóżku. Znów poczułam uścisk na dłoni. „To wujek” pomyślałam „Zaraz pójdzie, udaję, że śpię.” W pewnym momencie ręka znów leżała luźno na pościeli. „Niech on już sobie idzie.” Widocznie jednak nie miał zamiaru. Nagle znowu poczułam dotyk na wierzchu dłoni… ale, coś jeszcze. Zimne, wolne przesunięcie wzdłuż palca. Delikatnie wysunęłam dłoń i wsunęłam ją w snop światła rzucanego przez księżyc. Wytężyłam wzrok. „Co na mojej ręce robi pierścionek?!” Srebrny, z małym brylantem, który lśnił w księżycowym blasku. Bojąc się kogo zobaczę powoli, bardzo wolno przekręciłam głowę. „Złudzenie!... Chyba, raczej nie… rzeczywistość?” Mam na tyle dobry wzrok, że nawet w ciemności panującej właśnie w pomieszczeniu, poznałabym go. No ale to przecież nie realne, nie możliwe i… prawdziwe. Przede mną siedział… no właśnie… Tymon!
- Nie dostałaś prezentu na Mikołajki, na święta też nie było, to w takim razie na sylwestra ci się należy. – powiedział spokojnie. Patrzyłam na niego w dalszym ciągu, nie mogąc wykrztusić słowa. Nagle, w jednej chwili oszołomienie ustąpiło miejsca radosnemu zdziwieniu, które z kolei przerodziło się w szczery, wielki uśmiech. Rzuciłam się chłopakowi na szyję, śmiejąc się przez łzy… szczęścia! Pierwszy raz od tak dawna czułam się naprawdę szczęśliwa. Tymon objął mnie czule. Rozejrzałam się po pokoju ponad jego ramieniem. W drzwiach, oparta o futrynę stała Patrycja. Mrugnęła, chyląc głowę. Miało to chyba znaczyć coś w stylu „A nie mówiłam?” Odwróciła się idąc w drugą stronę. Po jakimś czasie w końcu oderwałam się od chłopaka.
- No to teraz masz pewne zapalenie oskrzeli. – powiedziałam.
- Powiedz mi co z tego. Śpiączkę przeżyłem to i z oskrzelami dam radę. – odparł, po czym jego usta zbliżyły się do moich warg. Znów poczułam się tak jak kiedyś, jak za dawnych dobrych czasów. Zza okna dobiegły nas odgłosy pierwszych wystrzałów.
- Chodź. – szepnęłam. Nagle miałam niezwykłą ochotę zobaczyć to co właśnie miało miejsce na zewnątrz. Wyszłam spod kołdry i pociągnęłam go za sobą. Chciałam cieszyć się tą chwilą wyłącznie z nim. Stanęliśmy obok siebie przy oknie. Westchnęłam i wtuliłam się w jego ciepłą bluzę. Patrząc na fajerwerki coś zrozumiałam, gdyby nie było tu teraz Tymona, nie stałabym teraz przed parapetem, wpatrując się w kolorowe wzory malujące się na niebie… a nawet, gdybym spojrzała przez chwilę, byłyby czarno białe, tak jak całe życie bez niego. W tamtym momencie liczyłam się tylko ja i on. Nikt więcej mnie nie interesował. Zerknęłam w dół, na pastwiska. Znów pasły się tam konie. Moją uwagę przyciągnęli Melodia z Albatrosem.
- Zobacz. – powiedziałam cicho. – Jaki on spokojny.
- To Albatros?
- Własnego konia nie poznajesz?
- Na pewno nie pod względem charakteru. – stwierdził patrząc na mnie. Spojrzałam w jego oczy. Ciemne, zielone oczy. Tak wiele kryło się w nich uczuć. Uśmiechnęłam się. Mój wzrok znowu powędrował w stronę fajerwerk.
- Kocham cię. – szepnęłam. Pocałował mnie w czubek głowy. Czy można chcieć czegoś więcej? Sama nie wiem... Wiem za to, że wtedy nic, nikt nie mógł mi zepsuć humoru. Tymon był nareszcie przy mnie. Tylko to się liczyło…

********************************************************************************************************
Oto i jest! Ostatni rozdział pierwszego tomu „Horses meaning of life”. Moi drodzy, DZIĘKUJĘ! Szczególnie osobom, które wcześniej wymieniłam ;* Wiem opowiadanie w niektórych momentach było nudne, w innych przyprawiało o mdłości, a w jeszcze innych było straszne, trzymało w napięciu, wywoływało śmiech… Pisałam na żywioł :D Oto przeczytaliście jedyny rozdział zaplanowany od początku do końca. Pozostałe pisane były na szybko, na początku nie wiedziałam o czym chcę pisać, co chcę osiągnąć. Wydaje mi się jednak, że osiągnęłam to co chciałam. Jestem naprawdę dumna! Patrzę na statystyki i co widzę? Widzę, że bloga wyświetliły wszystkie możliwe wyszukiwarki, programy operacyjne oraz kraje takie jak: Polska, Stany Zjednoczone, Francja, Niemcy, Rosja, Wielka Brytania, Irlandia, Brazylia i nawet Korea Południowa! Wszystkim zagranicznym gościom, jak i również kochanym Polakom, jestem niezmiernie wdzięczna ;* Wracając. Moje opowiadanie było jak wcześniej wymieniona płyta: najpierw wesołe, potem... takie... dziwne, smutne i na końcu happy end, a co najważniejsze również w dużej mierze o miłości. Nie ważne, do ludzi czy do zwierząt w każdym razie o miłości ;D Więc; po pierwsze jestem z siebie dumna i po drugie jeszcze raz jedno wielkie DZIĘKUJĘ ;* Aha zapomniałabym… po trzecie jeśli nie macie dość czytania tych moich bazgrołów, zapraszam na drugi tom ;) Tutaj, na tym blogu drugiego stycznia (Dłużej bez pisania nie wytrzymam ;D ). Do usłyszenia…^^

9 komentarzy:

  1. widze,
    ze jestem pierwsza osoba, ktora przeczytala ta notke. nie jestem w
    domu, ale mam udogodnienie w postaci neta w telefonie- jestem na
    bierzaca. co do notki... szczerze to troszke sie tego spodziewalam. co
    nie zmienia faktu, ze notka jest naprawde super. sama prawie plakalam
    przy niej jak bobr... dziekuje za podziekowania... musze stwierdzic, ze
    tez tak uwazam, internetowa przyjaciolko ;) opowiadanie, w calosci
    bardzo mi sie podobalo, bylo po prostu super. ciesze sie ze juz od srody
    nowy sezon. nie umiem sie doczekac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać nowego sezonu. Gdy przeczytałam ile wyświetliło twój blog krajów to się zdumiałam, chociaż należy ci się, bo bloga prowadzisz świetnie:) Dziękuje za podziękowania, wiem, że większość czasu mnie nie było, ale postaram się poprawić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Valeria, wiem, że było to przewidywalne, ale wolałam napisać to teraz niż gdzieś w środku drugiego sezonu ;D Tymon miał leżeć w śpiączce jeszcze co najmniej sześć rozdziałów,lecz zakończenie wyszło takie jak wyszło i jestem z tego dumna ^.^ Płakanie jak bóbr jest zawsze na miejscu ;)

    Szałwia, nie ma za co ;D Ja również Dziękuję choć wiesz co, nie wydaje mi się żebym bloga prowadziła "świetnie" ;) To teraz muszę to powiedzieć, a weź sprawdź ile krajów Twój blog wyświetliło! Raczej, a właściwie tak przewiduję, to tak z sześć razy więcej, może nawet jeszcze trochę ;D

    PS A jak Wam minął Sylwester? Bo u mnie było dosłownie zajebiście! Bo nie ma to jak party hard z osobą, którą się zna od ośmiu lat oraz dziećmi, wymuszającymi szampana picoolo ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja ci się pochwalę xD Mój blog jest wyświetlany w czterech krajach! To dla mnie taki zaszczyt, ale naprawdę, bo nie przypuszczałam, że ktoś z Niemczech, ze Stanów Zjednoczonych, albo Indonezji, wejdzie na mojego bloga. Ciekawe, ile z niego zrozumieli xD

      Usuń
    2. Indonezja?! Ejj właśnie, trzeba włączyć tłumacza ;D Hmm myślisz, że Koreańczykom spodobały się moje bazgroły? Kurde! Właśnie sobie uświadomiłam, że ojczyzna Gangnama wyświetliła mojego bloga o.O

      Usuń
  4. Łał - nie sądziłam, że nad pierwszym tomem spędzę cztery godziny z życia. Tak dobrze mi się to czytało, ale dobrnęłam do tego rozdziału i chciałam Ci bardzo podziękować za te cztery godziny :). Super się czyta. Pewnie nad kolejnym tomem spędzę kolejne cztery godziny :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) A co do Twojego bloga, przeczytałam pierwszy rozdział i chętnie zobaczę ciąg dalszy ;)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń