wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 32.

- Jesteś pewna? - spytałam z niedowierzaniem. Czy marzenia rzeczywiście mają prawo się spełnić?
- Takie dostałam informacje od koleżanki. Czyżbyś była zawiedziona?
- Ja?! Zawiedziona?! Oczywiście, że nie! Chyba jeszcze w życiu nie byłam tak szczęśliwa!
- Nie dziwię się... - powiedziała wstając z miejsca. - Dziękuję za gościnę, bardzo chciałabym z tobą jeszcze porozmawiać ale muszę lecieć. Gdybyś miała jakieś wątpliwości to... - wyciągnęła z kieszeni kartkę.- Pożyczysz długopis?
Podałam szybko to co było pod ręką. Napisała coś po czym wręczyła świstek.
- Mój numer. Jakby coś to dzwoń. Cześć.
- Pa! - pomachałam jej na pożegnanie i weszłam z powrotem do domu. Co ja mam teraz robić? Nie będę przecież jeszcze raz oglądała, któregoś z filmów skoro wszystkie znam na pamięć. Poszłam na górę i usiadłam na łóżku. Rozejrzałam się wokół zatrzymując wzrok na Riku, który siedział na ziemi merdając ongonem.
- Może by cię tak nauczyć kilku sztuczek? - spytałam bardziej siebie niż jego. Podeszłam bliżej psiaka. Natychmiast położył się na ziemi z nadzieją na głaskanie. - Mały bierzemy się za treningi. - przekrzywił głowę jakby pytał "Co to trening?". Zbiegłam na dół po jakieś jedzenie. Od czegoś trzeba zacząć prawda? Coś na ząb dla szczeniaka to moim zdaniem dobre rozwiązanie. Wyszłam z powrotem na górę niosąc w ręce woreczek z szynką. Na widok mięsa psiak od razu postawił uszy i wstał śledząc uważnie każdy mój ruch.
- No to próbujemy... Siad piesku. - rozkazałam łagodnie. Nie musiałam czekać zbyt długo by zobaczyć efekt. Niemal natychmiast wykonał polecenie merdając radośnie ogonem. - Jakie to łatwe. - dodałam wręczając mu plasterek.
- W takim razie spróbuj go nauczyć czegoś trudniejszego. - usłyszałam w drzwiach. Podskoczyłam przestraszona. Aśka oparta o futrynę przyglądała się moim poczynaniom.
- Chcesz żebym zeszła na zawał?
- Dzięki ale zapalenie oskrzeli wystarczy.
- Ha ha.. No to czego twoim zdaniem mam go uczyć?
- Nie znam się, może jakieś "leżeć" czy coś w tym guście...
- Może... No to co, spróbuję. Leżeć. - rozkazałam bez przekonania. Riko nawet nie drgnął. - Leżeć! - mój głos zabrzmiał o wiele pewniej. Niestety ale piesek nie rozumiał. Powtórzyłam próbę nie widząc efektu w końcu po dziesiątym, desperackim, nieprzekonywującym rozkazie szczeniak położył się na ziemi. Nagrodziłam go oczywiście i wstałam patrząc na rozbawioną twarz Aśki.
- Nawet nie wiesz jak śmiesznie to wyglądało.
- Z mojego punktu widzenia było to dość stresujące.

Popołudniu zeszłam na dół po herbatę. Stojąc w kuchni i słuchając, jak bulgocze gotująca się woda, patrzyłam przez okno na ośnieżone pastwisko gdzie pasła się Melodia i Albatros. Nagle pustka, którą odczuwałam do tej pory powiększyła się jeszcze bardziej. Nie zauważyłam nawet kiedy czajnik się wyłączył. Zrozumiałam w tym momencie jak bardzo brakuje mi Tymona. Brakowało mi wszystkiego co z nim związane. Tego jak się śmieje, jak odgarnia ciemne włosy z czoła, jego zielonych oczu, które potrafiły wyrazić tak wiele uczuć... Poczucie samotności wzrosło jeszcze bardziej. Moje życie zmieniło się bardziej niż myślałam.

************************************************************************************************
Ta dam! Rozdział trzydziesty drugi ukończony w terminie. Wielkie odsłonięcie! No a tak na serio to wiem, notka trochę bez sensu :D Opowiadanie o koniach, opowiada o... tresowaniu psa -.- Pomyłka ale o czym mam pisać skoro nie może przebywać z końmi? Może jakieś pomysły? Dawno się nie pytałam; co u Was? U mnie wręcz świetnie. Jestem chora, jutro mam zdawać historię, której nienawidzę, grać na flecie na muzyce, a w czwartek mam zawody w skoku wzwyż. Mam nadzieję na podium tak jak w tamtym roku i dwa lata temu ;D Nie chwaląc się jestem w tym całkiem dobra... ostatnio przeskoczyłam 125 cm. :) No właśnie, zapomniałabym: Szałwia, Zaczarowana Valeria, gdzie wyście się podziały? Nie ma komentarzy, a oprócz waszych blogów chętnie poczytam opinie na temat mojego... No, nie przedłużając dodam tylko, że przyłączam się do Zaczarowanej. Szałwia! Gdzie nowe rozdziały? Pozdrawiam wiernych czytelników oraz pragnę wyróżnić, wcześniej wspomniane, Szałwię i Zaczarowaną Valerię, a dodatkowo Vero, o której ostatnio nic nie wiadomo. Tak więc skoro pozdrowienia przekazane, wszystko inne powiedziane zapowiadam, że nie wiem kiedy następny rozdział. Pewnie przed weekendem. Do usłyszenia...^^

1 komentarz:

  1. Ojejku... Przepraszam, ale ostatnio, faktycznie trochę o tobie zapomniałam. Mam nadzieje, że zrozumiesz- wir szkoły, której tak nie lubię -.- Wracając... Rozdział jest naprawdę fajny uśmiałam się czytając o trenowaniu tego psa, bo przypomina mi się, jak sama próbowałam tego kiedyś dokonać :D Powodzenia na zawodach i ogółem w szkole ;)

    OdpowiedzUsuń