środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 33.

Po napadzie smutku weszłam ze łzami w oczach na górę. Teraz po około pół godzinie siedziałam na łóżku patrząc nie obecnym wzrokiem  w dal. Myślałam o wszystkim: o koniach, o Riku, o Tymonie... z każdą myślą o chłopaku chęć płaczu wzrastała. Dlaczego to musiało spotkać właśnie mnie? Chyba nikt nigdy nie odpowie mi na to pytanie. Wstałam powoli i podeszłam do okna. Oparłam się na zimnym parapecie. Konie nadal się pasły. Mój wzrok spoczął na Tabunie. Nadal rozszalały cwałował po pastwisku strzelając baranki na oślep. Zmrużyłam oczy. Chyba żaden inny koń nigdy nie był przeze mnie tak nienawidzony. Odwróciłam się gwałtownie i usiadłam z powrotem na łóżku. Włożyłam słuchawki do uszu i włączając tak dobrze znaną mi muzykę opadłam na pościel. Robiło się późno i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Spałam nie całą godzinę kiedy nagle obudziło mnie walenie w drzwi. Zbiegłam na dół, a ponieważ nie wiedziałam kto nachodzi mnie o tak późnej porze ubezpieczyłam się w kominkowy pogrzebacz. Weszłam na korytarz z narzędziem w ręce.
- Kto to? - zapytałam głośno.
- Andrzej.
- Kto?
- Wujek! - zdziwiona otworzyłam drzwi. - Nie wiesz jak mam na imię? - spytał nieco rozbawiony.
- Zapomniałam. - odparłam z uśmiechem.
- Po co ci pogrzebacz?
- Próbowałam rozpalić w kominku. - skłamałam szybko.
- Aha... próbowałaś rozpalić ogień pogrzebaczem?
- Powiedzmy. - stwierdziłam odwracając się w stronę schodów. Zatrzymałam się jednak w pół kroku gdy wpadłam na... no właśnie, na kogo? Przede mną stała dziewczyna może z rok starsza ode mnie. Była to brunetka o granatowych oczach. Wyciągnęła do mnie przyjaźnie rękę.
- Patrycja.
- ...Weronika - wykrztusiłam zaskoczona po czym uściskałam jej rękę.
- O! Widzę, że zdążyłyście się poznać. - wujek podszedł bliżej. - Weronika, Patrycja to moja siostrzenica przyjechała na święta.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłam ten gest, wydawała się miła.
- Może zaprowadzisz gościa do pokoju?
- Jasne. Chodź. - wzięłyśmy bagaże i weszłyśmy na górę. Super, kolejny powód do przemyśleń...

********************************************************************************************************
Kolejny bohater epizodyczny zawitał do opowiadania :D Wybaczcie to zamieszanie ale mam już plan co z nią zrobię. Oj będzie się dużo działo :D Na flecie zagrałam, dzięki czemu szósteczka na koniec półrocza pojawiła się w dzienniku :) Pana od historii nie było... nie rozpaczam za bardzo z tego powodu. Nienawidzę go. Mówi do mnie Ortodonta! Może o tym kiedy indziej... Jak widzicie pod postami pojawił się pasek "Reakcje". Dzięki temu będę przynajmniej wiedziała ile w rzeczywistości mam czytelników ;) Valeria rozumiem ja za szkołą także nie przepadam... dziękuję za trzymanie kciuków, jutro się przyda :) Chwilowo siedzę w domu popijając herbatę... pojechałam trzy przystanki dalej i przez śnieg dryłowałam na przełaj cztery kilometry do domku :D Jak na razie to wszystko, pa pa...^^

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział, już się zastanawiam co będzie dalej z tą dziewczyną. Zam ból pojechania dwa czy nawet więcej przystanków dalej... Dalej trzymam kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń