niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 35.

Kolacja minęła w ciszy. Gdy tylko zjadłam, weszłam wolno na górę i postanowiłam wziąć gorącą kąpiel. Czując jak woda spływa po moim ciele, dotykając mokrych włosów... wróciły wspomnienia, na tą chwilę tak bardzo bolesne. Nagle ze zdwojoną siłą do głowy napłynęły myśli... długo wyczekiwany, deszczowy dzień... pocałunek... wszystko. Nadal lekko łkając poszłam spać. Zanim jednak znalazłam się w ciepłym łóżku, usiadłam na parapecie okna, patrząc na zaśnieżone pastwiska. Przeczesałam ręką gęste włosy. Nie byłam w stanie nawet określić ile bym dała żeby zobaczyć Tymona, nawet w śpiączce...
***
Rano obudziłam się z twarzą nadal zlepioną wczorajszymi łzami. Poszłam do łazienki aby się umyć. Później zjadłam śniadanie i usiadłam przed telewizorem. "Skacząc" po kanałach, szukałam czegoś dla siebie. Nie było nic. Odchyliłam głowę w tył zmęczona wszystkim. Otworzyłam oczy i myślałam, że zejdę na zawał.
- Boże! - krzyknęłam widząc Patrycję.
- Co?
- Nie zauważyłam cię wcześniej, przestraszyłaś mnie.
- Sorry, po prostu chciałam spytać, czy twój koń to nie przypadkiem tak bułana klacz?
- Tak, a co?
- Jakaś dziewczyna na niej jeździ.
- Słucham??!! - krzyknęłam nagle.
- Mówię tylko co widziałam.
Nie zważając na chorobę wzięłam kurtkę po czym w piżamie i pantoflach wybiegłam na dwór. Rzeczywiście! Na wybiegu jakaś nastolatka kłusowała na Melodii, której piana lała się z pyska. Podbiegłam szybko.
- Kim jesteś i co robisz na moim koniu?! - zapytałam z krzykiem. Dziewczyna zmierzyła mnie chłodnym wzrokiem, spojrzała z pogardą.
- Jeżdżę, nie widać?
- Widać i to za dobrze. Natychmiast z niej zejdź!
- Kim ty w ogóle jesteś, że myślisz mi rozkazywać?
- Podopieczną właściciela stadniny oraz, we własnej osobie, właścicielką Melodii.
- Pozwolono mi wybrać konia, na którym chcę jeździć. Powinnaś się cieszyć, że wybrałam ją. Z resztą widać od razu, iż ta klacz woli mnie.
- Doprawdy? A po czym poznajesz tak nie dorzeczne idiotyzmy?
- Po prostu, potrafię odróżnić dobrych jeźdźców, do których zaliczam się między innymi ja, od tych, którzy znęcają się nad koniem.
- Za to ja potrafię odróżnić snobów o ego wyższym niż IQ, do których również się zaliczasz, od ludzi takich jak ja, czyli po prostu - na poziomie. - blondynka otworzyła usta w geście zniewagi.
- Posłuchaj mnie dokładnie...
- O nie, to ty posłuchaj! Złaź z mojego konia i wara!
- Proszę bardzo! Tylko bądź świadoma z kim zadarłaś...
- Jak na razie oceniam cię jako zadufaną w sobie maniurę, która jedyne co umie zrobić to "uprzykrzać" innym życie i wywyższać się przed kimś przy kim nie powinna tego robić.
- Zobaczymy co powiesz kiedy naprawdę ci dokopię. - odparła wręczając mi lejce.
- Możesz próbować mi, jak to określiłaś, "dokopać" ale i tak nie zrobi to na mnie wrażenia.
- Na tobie chyba już nic nie zrobi wrażenia. Na pierwszy rzut oka widać, że jesteś wrakiem.
- No to może uruchom jeszcze na chwilę swoje "zdolności telepatyczne" i powiedz dlaczego jestem "wrakiem".
- Nie warto się wysilać.
- W takim razie dziękujemy za odwiedziny. Do widzenia. - wskazałam rękom na bramę.
- Pożałujesz, obiecuję.
- Przynajmniej wiem kogo zgłosić na policję jeżeli stanie coś się stanie. - nie znałam nawet jej imienia a już nienawidziłam jej bardziej niż kogokolwiek innego. - Dopóki nie będziesz zbliżać się do Melodii, Albatrosa lub Armagedona jest mi obojętne czy jesteś w stajni czy gdziekolwiek indziej.
- Cięta w języku słaba psychicznie. - tym razem swoje "dwa grosze" dorzuciła Patrycja.
- Z hołotą się nie zadajemy. - dodałam z uśmiechem. - Teraz więc uprzejmie proszę wynoś się z terenu stadniny, szpital psychiatryczny znajdziesz w mieście. Najwyraźniej masz jakieś urojenia. Życzę powodzenia.
Dziewczyna obróciła się na pięcie zamachnąwszy się długimi włosami i odmaszerowała w stronę bramy. Z Patrycją u boku poszłyśmy do domu. Byłam na skraju wyczerpania.
- Dziękuję. - powiedziałam siadając na kanapie.
- Nie ma sprawy. Nie powinnaś wychodzić.
- Przeżyję. - odpowiedziałam z uśmiechem, który ponownie zagościł na mojej twarzy...

**********************************************************************************************
Jak widzicie Patrycja jest postacią pozytywną :) Zadajecie sobie pewnie pytanie kim jest owa "tajemnicza blondynka". Otóż dowiecie się o niej więcej w następnych rozdziałach ;D Przepraszam, że notka dopiero dziś ale sami widzicie, pięć rozdziałów do końca tak więc w tym tygodniu dwa, w następnym dwa i w sylwestra jeden ;) Mam dzisiaj wyjątkowo mało czasu więc zapytam jeszcze, czy rozdział się podobał i żegnam...^^

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział. Miałam ochote zatłuc tą dziewczynę na miejscu kiedy się okazało, że jest jaka jest -.- Po prostu nienawidzę takich osób, ale skoro ma to być tylko postać w twoim super opowiadaniu to jakoś to przeżyje ;)

    OdpowiedzUsuń