środa, 2 października 2013

Rozdział 27.

Impreza... No, ale po co? Dobrze, dwudzieste urodziny stajni, okay, ale żeby od razu kupować nowy sprzęt dla wszystkich koni? Widocznie Maja za bardzo się wczuła. Stwierdziłam, że wolę całe przejęcie przesiedzieć w pokoju, a wieczorem tylko wsiąść na chwilę na Melodię. Leżałam na łóżku w bluzie Tymona i bryczesach. Po jakimś czasie wstałam i poszłam do stajni. Korytarzem prosto, potem w prawo, do siodlarni i... w sam środek urodzin. Cudownie.
- Po siodło wpadłam - powiedziałam, kiedy wszyscy, prócz Tymona, skierowali wzrok w moją stronę.
- Trening na hali? - prychnęła Karolina, upijając łyk herbaty. - Może w końcu będziemy mogli zobaczyć twoje metr siedemdziesiąt na Melodii? Ach! Zapomniałam, ona już przecież nie umie skakać - uśmiechnęła się pobłażliwie, a ja od razu wyobraziłam sobie jak spada z urwiska.
- Uwierz mi, już wszystko dobrze, wróciła do...
- Formy? - zapytała z uśmiechem na twarzy. - Nie rozśmieszaj mnie! Ten koń nie zna tego słowa! Porównaj sobie Hodita z nią!
- Masz rację, Hodito to przy niej prawdziwy kurdupel. Metr pięćdziesiąt przy stu siedemdziesięciu, masz pewne, że wyżej niż Melodia nie wzleci - wzruszyłam ramionami. Zmierzyła mnie oburzonym wzrokiem.
- No to co? Może zademonstrujesz? Mogę ci nawet ustawić parę przeszkód.
- Ależ proszę cię bardzo. Zacznij na metr czterdzieści skończ na metr siedemdziesiąt - odparłam i wyszłam z rzędem w rękach. Niemal przebiegłam przez korytarz i wtargnęłam do boksu. Wzięłam szczotki i przeczyściłam ją naprędce. Rano już ją wyszczotkowałam, więc była w miarę czysta, a mi pozostało tylko przejechać zgrzebłem wokół i wyskrobać kopyta. Poradziłam sobie szybko z siodłaniem i po chwili byłam na hali. Z siodlarni jedno okno wychodziło właśnie na nią, więc wszyscy mieli dokładny podgląd na to, jak mi szło. Rozprężyłam Melodię i zagalopowałam. Najechałam najpierw na dwa drągi, ustawione do galopu i skierowałam ją na pierwszą przeszkodę. Metr dwadzieścia czysto. Jak widać Karolina miała moje zdanie gdzieś, przez co stacjonaty i krzyżaki były całkowicie nieregularne, zarówno w ustawieniu jak i w wysokości. Druga przeszkoda znajdowała się na przeciwległym końcu ujeżdżalni. Również bez zrzutki, tak samo jak kolejne trzy. No i kulminacyjne sto siedemdziesiąt. "Jeżeli znowu zaryję głową w piach, to tym razem na amen", pomyślałam, ale nawet gdybym chciała, na odwrót było za późno. Zresztą, tak czy siak, żywa czy też nie, musiałam jej pokazać, że kim jak kim, mną pomiatać Karolinka nie może.
- Dawaj, mała - szepnęłam i dodałam przy ostatnich foule. Półsiad i... Moja wystraszona mina zapewne była bezcenna, kiedy tak sobie leciałam nad przeszkodą, nie wiedząc jak skończy się dla mnie ten jeden skok. Kompletne zszokowanie malowało się na mojej twarzy, gdy kopyta klaczy dotknęły ziemi. Ta myśl "Boże, ja żyję!" Odwróciłam się, aby zobaczyć, czy przeszkoda jest cała. Drąg wisiał tak jak przedtem. Poklepałam Melodię po szyi, przechodząc do kłusa. Zaśmiałam się, widząc przez szybę, że wszyscy biją brawo. Skłoniłam głowę w ukłonie i zaczęłam rozstępowywać klacz. Po kilku minutach stała już w boksie, a ja odnosiłam siodło, ogłowie i ochraniacze do siodlarni. Trening idealny, właśnie zaliczony. Kopnęłam kilka razy w drzwi, chcąc, żeby mi otworzyli. Jak się spodziewałam zrobiła to Maja z Michaliną, gratulując mi przy okazji udanego skoku. Odłożyłam wszystko na miejsca, nalałam sobie wody i opadłam na kanapę.
- Karolina wyszła, kiedy Melodia wylądowała. Żałuj, że jej nie widziałaś, w życiu nie widziałam bardziej oburzonego człowieka. Porwała kurtkę z wieszaka i poszła - powiedziała Gośka z nutą rozbawienia w głosie.
- Czyżby była zazdrosna, że mój konik jednak umie skakać? - zapytałam, udając całkowicie zszokowaną.
- No ja tam nie wiem, ale za to jutro zobaczymy ją forsującą Hodita. Tego jestem pewna - odparła, a ja tylko kiwnęłam głową. Co racja to racja. Nie było możliwości, żeby po moim występie Karolina odpuściła. Nie zawracałam sobie jednak tym głowy. Wolałam skupić się na tym, co aktualnie działo się wokół mnie.

- Mówiłem ci, że ta bluza jest za duża - powiedział Tymon, wychodząc za mną ze stajni. Już po kilku minutach miałam dość przyjęcia.
- Ale ja to wiedziałam, po prostu ją lubię, cała filozofia - uśmiechnęłam się, czekając na niego, bo był kilka kroków za mną. - O co ci chodziło wczoraj? - zapytałam, ruszając dalej.
- O nic. Przepraszam. Po prostu niektóre rzeczy powinnaś pamiętać - stwierdził i popatrzył w górę, na gwiazdy.
- Tylko co ja mam pamiętać? Ja naprawdę nie mam pojęcia o co chodzi, a ciągle mam wrażenie, że każdy oczekuje ode mnie, żebym przypomniała sobie jakiś szczegół, który mój rozum tak starannie omija! - byłam bliska łez. Nie miałam pojęcia o co chodzi!
- Spokojnie, skoro pani doktor twierdzi, że sobie przypomnisz, to zapewne tak będzie. Przecież miała już do czynienia z zanikiem pamięci, prawda? Nie ciebie jedną to spotkało.
Wymusiłam uśmiech na twarzy i usiadłam na ławce.
- A jeśli ja jestem jakimś wyjątkiem?
- To obiecuję, że jeżeli nie przypomnisz sobie za... Bodajże miesiąc, to wszystko ci powiem, dobra?
- Jasne. Który dzisiaj jest?
- Pierwszy października.
- W takim razie z utęsknieniem czekam na listopad - zaśmiałam się. - Zimno dzisiaj - dodałam, chowając dłonie w rękawach.
- To co? Może pożyczyć ci drugą bluzę? - zapytał, a ja pokręciłam głową.
- Jedna w zupełności wystarczy. Chyba idę spać, dobranoc - pożegnałam się, wstając z ławki.
- Miłych snów - odparł i skierował się do samochodu. W sumie, byłam zadowolona z tej rozmowy. Nawet jeśli zapewnienia lekarki się nie sprawdzą, to i tak czegoś się dowiem.

********************************************************************************************************
Tylko mnie nie ukamienujcie, błagam! Wiem, że Tymon powinien jakoś inaczej zareagować, ale pomyślcie, jak Wy byście się zachowali, wiedząc, że Wasz/a chłopak/dziewczyna Was nie pamięta? xd Przemyślenia Wojnara ~ Chapter One :D Nie ma to jak nie widzieć konia od sierpnia (y) Wymiękam ludzie, a w weekend też jechać nie mogę. Dlaczego? Bo jakże kochana mamusia jedzie sobie na wycieczkę i stwierdziła, że nie może mnie zostawić samej... KURWA, JA CHCĘ DO MUSLI!!! :C
Tak zmieniając temat, dzisiaj stałam pod blokiem z kolegą i ryliśmy z wszystkiego xd Najlepszy tekst ever:
"Weronika: Kuźwa a mój... ten... no... jak mu tam...
Marcin: Pies?
W: Nie, nie pies... Ten, no... Kuzyn! Pije Karmi...
M: Piersią?"
Jebłam i uznałam, że nie wstanę. Nie żartuję, leżałam na chodniku i śmiałam się jak idiotka xD A potem przyszedł sąsiad i widząc gitarę kolegi zaczął opowiadać, jak to się w dawnych czasach czekało na orkiestrę w kościele :P Dzisiejszy dzień uznaję za idiotyczny, ale lajtowy xd Aha, no i jeszcze trzecioklasista przedstawił mnie kolegom: "To jest Weronika. Zarywała do mnie przez trzy lata podstawówki, drapiąc mnie codziennie." Mój facepalm i "No chyba nie!" wykrzyknięte na całą szatnię :'D Owszem, drapałam go codziennie, ale głównie po to, żeby zrobić debilowi krzywdę xd Dobra! Koniec, bo się za bardzo rozpisałam, yo :*

6 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza;) Rozdział super. No Wera wreszcie pokazała tej Karolinie gdzie jest jej miejsce:D Ciekawe jak ona będzie skakać na swoim koniu. A i nie mogę się doczekać listopada w opowiadaniu, gdy Tymon wszystko jej powie;) Bo znając Ciebie Wera do tego czasu nie przypomni sobie, co było między nimi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze przyznam, że zaczynam się stawać jakimś lamusem :c Tyle tu mam do przeczytania, a nie czytam nie wiem czemu, a potem się dziwie, że mam zaległości. Nie wiedzieć czemu ten rozdział to chyba rozdział który podobał mi się najbardziej. Ot tak, mi do gustu przypadł. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Juhu świetny ;) Też czekam na listopad^^ i cieszę się z udanego skoku Wery i z tego, że miałaś udany dzień. Nie to co ja.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja mam nadzieję, że jednak nas zaskoczysz i Wera przypomni sobie wszystko sama :)
    Współczuję Ci z powodu koni. Ja terazcjestem chora, więc jazdę w tym tygodniu mam z głowy, ale tak to jeżdżę regularnie co piątek.
    PS nie odpowiedziałaś mi w jakim programie robiłaś nagłówek :P
    PS2 ale się uśmiałam z Karoliny. Jej mina musiała być na prawdę bezcenna xD

    OdpowiedzUsuń
  5. ZABIJE CIE ZA TO. To nie jest prawdziwe życie Tymon mógł ją pocałować, przytulić, powiedzieć cokolwiek a nie tylko takie coś @!!! Świetnie, świetnie ale nie chce mi sie pisać komentarza, pogadamy na gg xd I myśle podobnie jak Sydney- Wera ma sobie wszystko sama przypomnieć. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O ku*wa ! Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha ;d jebłam. Drapałaś go xD ? ;o Boje sie cb ! c:

    OdpowiedzUsuń