sobota, 5 października 2013

Rozdział 28.

Zimno, zimno, zimno! Boże, początek października i już taki mróz! Gdy tylko wyszłam na zewnątrz, od razu wróciłam się po kurtkę. Przymrozek sprawił, że wszędzie było biało, co mi nie pasowało. Trzęsłam się z zimna, a przecież nie mogłam zostać w domu. Z niechęcią, sięgającą granic możliwości, poszłam do stajni. Wykonałam większość prac, czekając na kogokolwiek. Ostatnio dość późno przyjeżdżali. Tymon tłumaczył to problemami z samochodem, a Jacek i Aśka zwykłym lenistwem. Nie ma to jak mocne argumenty.
- Witam! - dosłownie podskoczyłam na dźwięk głosu Tymona.
- Hej - odburknęłam niemrawo. - Mnie się nie straszy.
- Sorry. Pomóc ci w czymś, czy wszystko gotowe? - zapytał, opierając się o ściankę boksu.
- Napój konie i nie gadaj tyle - mruknęłam, chwytając taczkę i ruszając w stronę obornika.
- Coś ty taka nie w humorze?
- Głowa mnie boli, chyba się przeziębiłam i mi zimno. Żadna z tych rzeczy nie sprzyja uśmiechowi - powiedziałam wysypując cały gnój.
- To idź do domu. Poradzimy sobie - stwierdził, po czym odprowadził mnie pod same drzwi. Przewróciłam oczami, gdy mówił, że ma ochotę na herbatę. Wpuściłam go do środka i zaparzyłam dwa kubki gorącego napoju.Od razu po wypiciu pierwszego łyka, poczułam, jak ciepło rozpływa się po moim ciele. Kiedy Tymon skończył pić i wrócił do stajni, ja usiadłam przed telewizorem z, tym razem, kakaem w ręku. Owinęłam się kocem, włączywszy wcześniej Króla Lwa. Idealny film dla dziewiętnastolatki.

Kiedy Timon, Pumba i Simba skończyli śpiewać "Hakuna Matata", ktoś zapukał do drzwi. Ociągając się wstałam z kanapy i wolnym krokiem poczłapałam przez korytarz. Nacisnęłam na klamkę, a moim oczom ukazał się... No właśnie, kto to był? Nie miałam pojęcia, kto właśnie przede mną stał. Był to wysoki brunet o brązowych oczach z kwiatkiem w ręce. Spojrzałam na niego nierozumnym wzrokiem...
- Wera? - zapytał, a ja rozejrzałam się wokół, jakbym sama szukała odpowiedzi.
- J-ja - potwierdziłam, zająkawszy się, ach moja dykcja!
- Ale się zmieniłaś! - krzyknął i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk, nie wiedząc za bardzo co mam robić. - Dla ciebie - powiedział i lekko się rumieniąc, co nie umknęło mojej uwadze, wręczył mi białą różę.
- Dziękuję, ale wiesz co, jest taka sprawa, masz świadomość tego, że przez rok leżałam w śpiączce, prawda?
- Tak, Gośka dzwoniła do mnie przed wczoraj, mówiła, że stoisz na nogach od miesiąca - uśmiechnął się lekko, kiedy wpuściłam go do środka.
- No właśnie. W związku z tą śpiączką... Nie pamiętam niczego sprzed dwóch lat, niczego ani nikogo - stwierdziłam i nagle mina mu zrzedła.
- O... No to słabo - podsumował, po czym zapatrzył się na swoje buty.
- Tak właściwie, kim jesteś? - zapytałam, prychając śmiechem. Głupia sytuacja, skoro przyszedł do mnie z jakimś chwastem, to musiał mnie lubić, wniosek - nie znałam swojego przyjaciela i właśnie poprosiłam go, aby się przedstawił. Cudownie!
- Bartek - odparł, a ja gestem ręki zaprosiłam go do kuchni. - Przerwałem ci film? - spytał, zerkając w stronę telewizora.
- Nie, przerwałeś mi bajkę - wzruszyłam ramionami, stawiając na stole szklanki z herbatą. Siedzieliśmy w ciszy, ja nie chciałam zaczynać, bo tak naprawdę nie wiedziałam o czym moglibyśmy porozmawiać. W końcu jednak zebrałam się na odwagę.
- Jeździsz konno? - zapytałam, a on niemal wypluł na mnie napój. Odkaszlnął i zaśmiał się.
- Tak, jeżdżę, nawet mam konia - powiedział i schował twarz w dłoniach, cały czas się śmiejąc.
- Coś się stało?
- Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tej sytuacji. Po prostu dziwnie się czuję, kiedy pytasz mnie o coś, co powinnaś doskonale wiedzieć.
- No tak, dość niezręcznie. Żebyś wiedział, jak ja się czułam, skoro nie pamiętałam nikogo, kto tak entuzjastycznie powitał mnie, kiedy się obudziłam - westchnęłam i upiłam kolejny łyk herbaty.

Rozmawialiśmy przez następne pół godziny. Poprosiłam Bartka, żeby nie wspominał o mojej przeszłości. Kiedy po jakimś czasie zebrał się do wyjścia, w drzwiach spotkał Tymona. Ach te miny. U jednego i drugiego malowało się takie samo zdziwienie. Po chwili jednak obaj patrzyli na siebie co najmniej złowrogo, jakby chcieli się nawzajem pozabijać. Pytanie tylko, dlaczego?
- To może ja nie będę przeszkadzać.
- Nie, ja już wychodzę - stwierdził Bartek. - Na razie - pożegnał się, pocałował mnie w policzek i poszedł do samochodu.
- Co to było? - zapytałam Tymona, który nadal stał na ganku.
- Czy ja wiem? Ogólnie, według mnie on jest jakiś dziwny - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Taa... Coś w tym jest - prychnęłam. - Masz ochotę na Króla Lwa? Już ryczałam przy Mufasie, to potrzebuję wsparcia w dalszej części seansu - zaśmiałam się i zaprosiłam go do środka. Przewrócił oczami, pokręcił głową i wszedł razem ze mną do domu.

************************************************************************************************************
Nie, no naprawdę, kocham mój brak weny xd Pomimo wszystko się nie zniechęcam i jakoś... Samo to wszystko płynie :D Nawet mi się podoba ten wątek o Bartku i Tymonie, a Wam? Będzie beka z tego "ciućmoka" ;P BOŻE, DZIĘKUJĘ ZA ZAJEBISTĄ JAZDĘ! *.* Pierwszy raz od sierpnia na koniu siedziałam i wiecie co? Było idealnie, Musli strasznie chętnie chodziła, mój miszczu po prostu ^.^ Dobra, nie chce mi się już więcej pisać, tak więc do usłyszenia :*

(Czy ona nie wygląda jak arab? ♥ :D)

9 komentarzy:

  1. Tak wygląda jak arab.
    Tak, komentuje jako pierwsza ^^
    Tak też uwielbiam twój brak weny.
    Tak mnie też podoba się wątek Tymon- ciućmok <3
    Tak, już nie moge się doczekać następnego.
    Tak, jest zajebiście :)
    Tak, powtarzam wszędzie tak.
    Tak, moja polonistka nazwałaby to anaforą czy czymś tam.
    Tak, październik i już przymrozy.
    Tak, musze już iść :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartek *.* Myślałam, że już o nim nie przeczytam. Ostatnio zastanawiałam się co z nim, miałam się zapytać ale jakoś mi umknęło. A rozdział super. I "Król lew" *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle komentuję na szarym końcu -,-
    Podoba mi się wątek z Bartkiem i Tymonem ;) Ale, cholera, zapomniałam, kim był Bartek xD Imię kojarzę, ale co go łaczyło z Werą... skleroza jak nic.
    A ,, Króla lwa" sama nie tak dawno oglądałam xD Nawet pierwszą i drugą część ^_^ Mam fazę na bajki z dzieciństwa, kiedy nie ma nic normalnego w TV

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba mój komentarz ucieszy Sydney, bo teraz ja jestem królową szybkiego zapłonu, ale mniejsza z tym. Skomentowałabym wczoraj, ale na telefonie było to nieco trudne. Masz farta, że wreszcie dorzuciłaś Bartka, bo już miałam Cię zabić za jego długą nieobecność. 😊 Dziwne, bo jak w filmach giną ludzie to mnie to... jakoś tak bawi, ale jak zginie Mufasa... omfg - jest ryk xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję,dziękuję,dziękuję,dziękuję,dziękuję,dziękuję,dziękuję,że w odpowiedzi na Zapytaj,podałaś mi swój blog.Obiecałam sobie,że skomentuję jak dojdę do końca...a właściwie,tego co puki co tu jest ;D Już po 1 tomie to pokochałam!Ale teraz..teraz to ja tym żyję i nie wyobrażam sobie,że kiedykolwiek mogłabyś skończyć to pisać,przez prawie 2 tygodnie,czytałam twojego bloga po 2-3 godziny,choć gdyby to ode mnie zależało mogłabym więcej...Czekam na następne rozdziały i życzę weny.Nie mogę się doczekać ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Sydney, a oto ja komentuję jako ostatnia, bo dopiero teraz znalazłam czas by coś napisać :D
    Jest już późno (w miarę) i nie licz na nic kreatywnego.
    Rozdział świetny i KRÓL LEW RZĄDZI :D To było chyba najważniejsze co chciałam przekazać w tym komentarzu :P
    Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń