poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 38. czyli kuźwa to, na co cały tom czekałam! :D

Przez dwa dni nie rozmawiałam praktycznie z nikim. Wszelkich dialogów unikałam jak ognia. Nie wiedziałam dlaczego, może po prostu bałam się, że to, co mogę usłyszeć następnego dnia, całkowicie zmieni moje zdanie na temat danej osoby. Byłam przerażona, po prostu. Wyglądało na to, że trzy dni, to zdecydowanie za mało, żeby przygotować się do tego, co usłyszę nazajutrz. Nie mogłam jednak nie odzywać się całkowicie, bo to mogłoby sprawić, że inni zaczęliby mnie traktować z jeszcze większą ostrożnością niż dotychczas. Mówiłam więc coś od czasu do czasu, choć tak czy siak robiłam to bardzo niechętnie. Gdy miałam czas wolny szłam do pokoju, zamykałam drzwi na klucz i siedziałam tam dopóki mogłam.
Niestety, ostatniego dnia października musiałam przypomnieć Tymonowi o obietnicy.
- Hej - powiedziałam niepewnie, wchodząc do siodlarni, gdzie siedziała cała stajenna ekipa.
- Cześć - odparły dwie osoby na raz półgłosem.
- Tymon, pojedziemy w teren? - zapytałam, a chłopak popatrzył na mnie spode łba.
- Nie mam jakoś ochoty - westchnął, po czym wrócił do czyszczenia siodła.
- Serio? - zdziwiłam się. Zwykle, jeśli już, to ja mu odmawiałam, nie na odwrót.
- Serio, raczej mam do tego prawo - prychnął, a ja nie wytrzymałam. Chwyciłam go za rękę i wytargałam na korytarz.
- O co ci chodzi? - warknęłam szeptem.
- O nic.
- Taa, jasne i o przez to twoje nic nie odzywasz się do mnie, nie chcesz jechać w teren i ledwo znajdujesz w sobie tyle odwagi, żeby na mnie spojrzeć. Jak chcesz z kogoś robić idiotę, to łaskawie nie ze mnie - stwierdziłam, wróciłam do pomieszczenia po rząd, poszłam do Melodii, wyczyściłam ją, osiodłałam i pojechałam do lasu. Tym razem nie zamierzałam wracać wcześnie. Miałam ochotę włóczyć się ścieżkami dopóki się wszystkiego nie dowiem... Szkoda tylko, że zapomniałam mu przypomnieć. Galopowałam między drzewami dokąd pierwszy szok nie minął, potem zatrzymałam klacz, położyłam się na jej szyi, a po moich policzkach popłynęły łzy. W sumie, nie wiedziałam czemu płaczę, nie zawracałam sobie tym głowy, ważne, że działało. Czasem trzeba się wyżalić, szczególnie, jeśli ryczysz w grzywę konia. Po kilku minutach się otrząsnęłam. Pogłaskałam Melodię i ruszyłam dalej, ocierając twarz rękawem. Nie chciałam jechać nad jezioro, wiedziałam, że jeśli Tymonowi przyjdzie jednak ochota na teren, będzie pewien, że jestem właśnie tam. Pokręciłam głową i zawróciłam w stronę starego dębu. Po przejechaniu dwóch ściernisk, przeskoczeniu dołu melioracyjnego i chwili stępa, byłam na miejscu. Zsiadłam z klaczy i puściłam ją wolno, wcześniej rozsiodłując. Rząd przewiesiłam na jednej z niższych gałęzi, a sama usiadłam, opierając się o pień.

Do domu wróciłam chwilę po dwudziestej. Nie dlatego, że musiałam, po prostu zaczął doskwierać mi głód. Odstawiłam klacz do boksu, wyczyściłam ją, dałam marchewkę i wróciłam do domu. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam z nimi na kanapie, włączając telewizor. Przeskakiwałam po kanałach, dopóki nie skończyłam jeść. Później wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam do pokoju. Wsunęłam się pod kołdrę i przez kilka minut przewracałam z boku na bok. Nie było opcji, nie mogłam zasnąć. Włączyłam lampkę i zaczęłam czytać, jednak nawet to nie przyniosło zmęczenia. Poczłapałam chwilę po pokoju, wzięłam bluzę Tymona z wieszaka, po czym usiadłam na łóżku. Zgasiłam światło i w ciszy patrzyłam przez okno na stajnię, w której jeszcze paliły się zewnętrzne lampy. Widocznie nie tylko mi nie chciało się spać. W końcu jednak znudziło mi się bezustanne wbijanie wzroku w budynek i z westchnieniem opadłam na pościel. Owinęłam się pościelą i zarzuciłam na głowę kaptur, wtulając się w bluzę. Nie wiedzieć czemu, zrobiło mi się tak jakoś pusto w środku, jakby czegoś brakowało. Uporczywe myślenie w końcu przyczyniło się do snu.

Obudziłam się w środku nocy, czując na twarzy lekki chłód. Nawet nie wiedziałam co się stało. Nie zdążyłam otworzyć oczu, gdy ktoś mnie pocałował. Dosłownie zaparło mi dech. Nie wiedziałam co robić, przez co w ogóle się nie ruszyłam. W końcu, gdy osobnik ten odsunął się, rozchyliłam powieki, niestety, w pokoju było na tyle ciemno, że nie zdołałam dostrzec nawet jego sylwetki. Kiedy się wyprostował, poczułam na sobie jego spojrzenie. Westchnął śmiejąc się cicho, po czym podciągnął kołdrę pod moją szyję, pogładził wierzchem dłoni po policzku i... wyszedł. Usłyszałam kroki, które po chwili ucichły. Rozejrzałam się wokół, gdy tylko zostałam sama. Nic nie przykuło mojej uwagi... Prócz księżyca, odbijającego się w otwartych drzwiach balkonowych...

***************************************************************************************************
JEST!!!
Jest, jest, jest, jest! W końcu to napisałam! Po tylu dniach oczekiwania, po trzech miesiącach pisania, nareszcie jest! Nareszcie! Boże, jak się cieszę! Trzymajta mój majstersztyk, który mi osobiście w cholerę się podoba! :D Kuźwa! Jaki mam zaciesz na twarzy, szkoda, że nie widzicie! xd Dobra, nie męczę Was już moimi bazgrołami, na dzisiaj wystarczy, następny rozdział postaram się dodać w środę. Na razie, kochani :*

PS Fuck yeah, udało się! ^^ ♥

9 komentarzy:

  1. HAHAHAHA PIERWSZA!
    I nie kłamałam, naprawdę się tego spodziewałam. Moja przeczucia nigdy NIGDY nie okazują się błędne, jeśli jeszcze nie zauważyłaś.
    Boże, jakie to kochane. Boże. Zrób mi tak na żywo (znaczy nie ty, ale rozumiesz o co chodzi xd).
    Rozdział tak czy siak jest IDEALNY. Bardziej niż każdy, już wiem dlaczego tak na to czekałaś hehe.
    Ja tam czekam na następny tak czy siak xddd

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny, jak zwykle xD Ciekawe czy Weronika odkryje przeszłość?! Czekam z niecierpliwością na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział rzeczywiście świetny ;) Szkoda, że musiało być aż tak ciemno w pokoju, że Wera nie zobaczyła kto ją pocałował. Mógł blask księżyca oświetlić jego twarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny. Ciekawe, o co na początku chodziło Tymonowi.
    Hmm... nie wiem, czy Ci mówiłam, że u nas w stajni jest półroczny źrebak, który ma na imię Tymon, Tymek :D
    Czekan na nn (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Moją pierwszą myślą po przeczytaniu tytułu, było to, że strasznie mi zaspojlerowałaś, a tutaj nagle to ja okazuje się głupiutka, oj głupiutka. Nie udało mi się przewidzieć. Tutaj udało Ci się mnie zagiąć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny. Nie dziwię się, że ci się podoba. Mi bardzo. I nie spodziewałam się takiej romantycznej, nocnej sceny. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale ja jestem podła :/ Nie było mnie... nie wiem nawet ile czasu, a tu nagle się pojawiam i to przy tak zarąbistym rozdziale. Obiecuje już ,że będę komentować Twoje rozdziały, gdy dotychczas tylko czytałam.
    To może przez to ,że obejrzałam Double Rainbow? Wiem ,że nie lubisz anime, ale proszę podziękuj Kaito ^_^
    Hmmm, co tu jeszcze powiedzieć? No, może to ,że chciałabym pisać tak dobrze jak ty :( Miałam mieć bloga, no ale gdy tylko napisze kilka linijek to już zaczynają się dialogi i brak weny :/
    Muszę już kończyć, bo zaraz mój komentarz zajmie za dużo miejsca. Ciekawe jak będzie za rok na tym blogu ^_^ Się zastanawiam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Słodkie *.* Romantyczne *.* W cholere !!! <333 O boziu .. jakie cudne <33 hahahahah ... dośc tego .. pisz next tom bo mnie szlak trafi ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. WOW WOW WOW WOW!!!!!!!!!!!!! Nie mogę usiedzieć i czytam to cały czas!!! :D Też na to czekałam!!!! xD KOCHAM TO!!!!!!!!!!!!! <3 <3 <3 I NIGDY NIE PRZESTANĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 <3 <3 <3 <3
    Anonimka

    OdpowiedzUsuń