środa, 16 października 2013

Rozdział 32.

Dedyk dla Nikki, najlepszego ;**

***************************************************************************************************
Połowa października, zimno, mgła, przymrozek... Czy tak trudno wstawić na to głupie niebo chociaż trochę słońca? Najwyraźniej zasłonięcie go chmurami sprawia mniej problemu, a Matka Natura znowu się uwzięła. Tylko czekać, aż lunie deszcz.
- I po cholerę ja mam iść do stajni, skoro i tak z terenu nici? - spytałam Tymona, który stał na balkonie i próbował mnie namówić, żebym pojeździła na Melodii.
- Musisz ją chociaż rozruszać - westchnął zrezygnowany.
- Jeden dzień bez siodła nie zrobi jej różnicy - stwierdziłam, opadając na łóżko.
- I co, będziesz tak zalegać w pokoju i nic nie robić?
- Tak. Poczy... Nie. Pośpię sobie - odparłam, przewracając się na bok i zamykając oczy. Nie mogłam się jednak nacieszyć chwilą lenistwa, bo już po chwili chłopak podszedł do mnie i zaczął mnie łaskotać. Pisnęłam, ale on nie przestawał. Śmiałam się jak idiotka i rzucałam po łóżku.
- Koniec! - wydusiłam wreszcie i dopiero wtedy się odsunął. Złapałam się z brzuch, dysząc ciężko, jakbym stanęła po długim biegu.
- To pójdziesz do stajni?
- Dobra, niech ci będzie, ale nie będę jeździć. Wylonżuję ją tylko - powiedziałam, wstałam, zgarnęłam polar z wieszaka i wyszłam na zewnątrz. - Ale zimno - szepnęłam do Tymona, otulając się jego... To znaczy moją bluzą.
- Hmm, może to i dobrze, że jest za duża, przynajmniej możesz się nią owinąć kilka razy - uśmiechnęliśmy się do siebie nawzajem.
- Nie przesadzajmy, aż tak wielka, to ona nie jest.
- No dobra, racja. To co, ty lonżujesz Melodię, a ja spróbuję wsiąść na Albatrosa.
- Już możesz jeździć? - zapytałam entuzjastycznie.
- Tak, rozmawiałem wczoraj z weterynarzem, powiedział, że mogę powoli zaczynać jazdy stęp-kłus - odparł, kiedy weszliśmy do siodlarni.
- Już możesz jeździć na Albim? To cudownie! - krzyknęła Karolina, wcinając się do rozmowy.
- Jakim "Albim"? - zdziwił się chłopak.
- No, Albatros, Albi. Proste i logiczne.
- Nie za bardzo - wtrąciłam, ściągając siodło z wieszaka.
- Zajmij się swoimi sprawami. Gdybyś nie zauważyła, rozmawiam - stwierdziła i niby przypadkiem podłożyła mi nogę. Jako, że rząd zasłaniał mi pół drogi, nie byłam w stanie tego zobaczyć, przez co razem z ekwipunkiem wylądowałam na ziemi. Zaklęłam pod nosem, gdy spróbowałam się podnieść. Nie zdążyłam nawet wykonać jednego ruchu, gdy podszedł do mnie Tymon i pomógł mi wstać, pytając, czy nic mi nie jest.
- Wszystko okey - odpowiedziałam, siadając na kanapie. Kiedy tylko zgięłam nogę, poczułam przeszywający ból w kolanie. - Chociaż nie jestem pewna - dodałam, rozmasowując obolałe od upadku miejsce.
- Już ci się coś stało? Skoro jesteś tak bardzo podatna na urazy, to może w ogóle nie powinnaś jeździć? - zasugerowała Karolina.
- Dziękuję, ale nie skorzystam - wysyczałam przez zęby. Dziewczyna odwróciła się na pięcie, machnąwszy włosami i wymaszerowała na korytarz.
- W końcu poszła, głupia pustułka - powiedział Tymon, przez co oboje się zaśmialiśmy.
- No, ale widzisz, teraz nie mogę nawet lonżować - westchnęłam z udawanym żalem w głosie.
- Wszystko przeciw mnie - wzniósł ręce do nieba, po czym podszedł do szafki. - Jeżeli do jutra kolano ci wyzdrowieje, a nie będziesz chciała jeździć, to siłą wsadzę cię na siodło.
- Mi to pasuje - wzruszyłam ramionami i kulejąc skierowałam się do domu. Zanim się spostrzegłam, szłam koło Tymona, który podpierał mnie ramieniem.
- Zanim coś powiesz, owszem. Uwziąłem się, żeby ci pomagać - stwierdził i rzeczywiście, odprowadził mnie do samego pokoju. Taką eskortę mogę mieć codziennie.

****************************************************************************************************
Zajebisty dzień, nie mam płuc, zostały na geografii. W minutę przebiegłam z drugiego piętra do podziemi, do szatni i z powrotem na górę O.O Prawie się popłakałam xd Kartkówka wyszła całkiem nieźle, pieprzyć, że pomyliłam długości geograficzne. Jutro poprawa z fizyki, bo 20 jedynek nie przystoi na klasę językową. Przez godzinę czekałam na koleżankę na przystanku, bo wracała z sanatorium i wiecie co? Nie doczekałam się ;___; Cudownie, jutro ją złapię po lekcjach, wiem o której kończy (Dziękuję drogi internetowy planie lekcji). Tak więc... No. Wracałam ze szkoły równo godzinę, a mieszkam 300 metrów dalej... A szłam w deszczu... Mam mokre włosy i płaszcz :) Wspaniały i idealny dzień! :D
NIKKI, STO LAT ♥♥♥ :*
No. Czyli mówię dobranoc :*

3 komentarze:

  1. Dziękuje znowu za życzenia :********************* (nie ma to jak co 3 minut słyszeć sto lat. Gdyby to wszystko zliczyć musiałabym już żyć z 6000 lat xd)
    JAKA WREDNA ŚCIERKA DO PODŁOGI BOŻE ILE RAZY MAM TO JESZCZE MÓWIĆ ŻEBYŚ JĄ WRESZCIE USUNĘŁA Z OPOWIADANIA ALBO ZABIŁA ALBO COKOLWIEK.
    Wera będzie z Tymonem, Wera będzie z Tymonem hehehehehehe. Wreszcie się doczekałam ^^
    Czekam na następny, jest zajebiście, mam super drut na zębach, dziękuje dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super, a Karolina wredna, pusta lala. Wera będzie z Tymonem?
    Super;) Nikki spełnienia marzeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj tu znowu ja anonimka (przepraszam że wczęsniej nie komentowałam) ^^ I jak zwykle mówie że jest super ;D Ale dziś beczałam, bo nie ma następnego ;_; Lajf is so brutal... No nic nie będę cię zanudzać moją wymianą zdań : ) Licze, że dasz następne, bo kiedy to czytam wyluzowuje się ^^) Kiedy miałam ostatnio uczyć się na sprawdzian to zamiast tego czytałam wszystkie twoje opowiadania <3 Ja po prostu je kocham : ) Czytam je już od dawna i moim zdaniem jest ono NAJLEPSZE ze wszystkich których dotąd czytałam ;] Może w odległej przyszłości będę miała zaszczyt, że przeczytasz mojego bloga kiedy ci go podam ; ) No nic nie zanudzam cię, proszę cię tylko o jedno. Dawaj szybciej te części ; ) Mam jeszcze kilka sprawdzianów ^^D. No to pa :) Życzę wielkiego natchnienia to pisania ; )

    OdpowiedzUsuń