czwartek, 24 października 2013

Rozdział 35.

- Na ile na początek? Od razu bierzemy sto osiemdziesiąt, czy najpierw wolisz sobie poskakać swoje pięćdziesiąteczki? - zapytałam, gdy razem z Karoliną stanęłyśmy z końmi pośrodku hali.
- Tymon, podwyższ proszę nieco oksery, Hodito bardzo je lubi - powiedziała dziewczyna, wskazując na przeszkody w rogach hali. Przewróciłam oczami, a chłopak zaśmiał się pod nosem.
- Jeszcze jakieś zmiany? - mruknął, opierając się o bandę.
- Nie, chyba wystarczy - uśmiechnęła się dziewczyna, po czym obie usiadłyśmy w siodłach. Zaczęłam rozprężanie, Karolina również, szkoda tylko, że jechała w przeciwnym kierunku, co chwilę zajeżdżając mi drogę. W końcu jednak, to ja zmieniłam stronę, Tabun tak czy siak był lepszy na prawą, a, nawet takiej idiotce jak ona, trzeba dać chwilę satysfakcji przed pewną porażką. Przy moim ogierze, jej siwek wyglądał niczym kucyk.
Po kilkunastu minutach zaczęłyśmy skakać. Ustąpiłam pierwszeństwa koleżance, niech się cieszy. Pierwsze kilka przeszkód przejechała bezbłędnie, Hodito bardzo dobrze skakał i rzeczywiście, oksery szły mu świetnie. Poległ jednak, co jest kompletnie niezrozumiałe, przy krzyżaku, najniższej przeszkodzie na całym torze. Gdy tylko wylądował zaczął strzelać baranki, ale Karolina w porę uspokoiła go, siłą, więc przeskoczył przez ostatnią przeszkodę. Dziewczyna zebrała wodze, zmuszając konia do przejścia w kłus. Kiedy w końcu wykonał polecenie, przejechała kilka okrążeń, po czym zwolniła i wjechała do środka.
- No, teraz twoja kolej. Zobaczymy, jak wam pójdą oksery - westchnęła, odrzucając włosy w tył. Spojrzałam na nią z niesmakiem i dałam łydki do galopu. Tabun zareagował bez chwili zwłoki. Od razu wzięłam na cel pierwszą stacjonatę. Trochę krzywo się wybił, ale jednak przeskoczył czysto. Druga podobnie, choć tym razem zachwiałam się lekko w siodle. Przed okserem postanowiłam skorygować swoje poprzednie błędy. Oddałam mu wodze, cofnęłam nieco nogi, usiadłam pewniej. Na szczęście, tym razem wyskoczył idealnie, to samo przy kolejnych dwóch. Przy szóstej, przedostatniej przeszkodzie miałam problemy, ale nie z własnej winy. Karolinka zaczęła bawić się batem, którego Tabun panicznie się bał. Machnęła nim raz, co wystarczyło, żeby ogier zepsuł skok. Drągi krzyżaka zachwiały się lekko, jednak nie spadły. Odetchnęłam z ulgą, kierując go na ostatnią stacjonatę. Była najwyższa ze wszystkich, więc chciałam dodać przy ostatnich foule. Przyspieszyłam nieco galop i docisnęłam łydki. Byłam już parę metrów przed przeszkodą, gdy Tabuna znów rozproszyła koleżanka. Odwróciłam wzrok w jej kierunku i ten ułamek sekundy wystarczył, aby koń źle się wybił. Przestraszony wyskoczył za daleko, ale, co najdziwniejsze, poleciał z około pół metrowym zapasem. Szkoda tylko, że ja poleciałam jeszcze wyżej i do tego lądowanie zaliczyłam na plecy. Miłe. Odebrało mi dech i zanim zdążyłam ogarnąć, co się dzieje, zwyczajnie zemdlałam...

Tętent kopyt. Ten cholerny dźwięk huczał mi w uszach i nie chciał przestać. Próbowałam się od niego uwolnić, ale nie mogłam. Nagle zdałam sobie sprawę dlaczego. Siedziałam na koniu. Galopowałam na Melodii. Obok mnie zauważyłam Tymona na Albatrosie. Konie biegły łeb w łeb. Jeden przy drugim. Nagle pojawiły się też inne, to znaczy dopiero po chwili je zauważyłam. Było ich około dwudziestu, łącznie z moją klaczą. Goniłam lisa. Hubertus. Byłam już blisko, wyciągnęłam rękę po kitę, gdy nagle przede mną pojawił się inny koń. Zanim zdążyłam zorientować się, o co chodzi, zaczął strzelać baranki. Czerwona wstążka na ogonie. Melodia się przestraszyła, przez co stanęła dęba. Nie utrzymałam się i...

Obudziłam się. Dziwne uczucie, gdy wydaje ci się, że już nic nie ma, a nagle wszystko wraca. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Beżowe ściany, biały sufit, a wokół cała aparatura. Po co? Kto wie? W końcu żyję, więc nie potrzebne mi te wszystkie urządzenia. Gdy odwróciłam od nich wzrok, dotarło do mnie, że na mojej ręce śpi Tymon. Uderzyłam go lekko drugą dłonią. Poderwał głowę, otworzył oczy i rozejrzał się wokół.
- Nie wiem jak ty, ale ja żyję - stwierdziłam ochryple.
- Miej jeszcze jeden wypadek w tym roku, to przekroczysz normę europejską - powiedział, ale na jego twarzy tak czy siak zobaczyłam ulgę.
- Postaram się, aczkolwiek nie sądzę, żeby ktoś był z tego szczególnie zadowolony. No, może poza Karolinką - uśmiechnęłam się, wywołując taką samą reakcję na jego twarzy. Zastanawiało mnie tylko, po co tu siedział i od kiedy. Chyba spędził w szpitalu całą noc. Pytanie tylko, po co? Przecież ledwo co go kojarzyłam, a on tak się starał... Dlaczego?

*******************************************************************************************************
Sydney, lepiej z długością? :3 Uznałam, że tak dawno nie było żadnego wypadku... Nie licząc całotomowej amnezji xd Jezu, jestem wykończona, wczoraj się na mnie baba od geografii wydarła, że nie mam uzupełnionego zeszytu, dzisiaj dwója z fizyki (Jezu, błagam, powstrzymaj mamę przed zabójstwem), jutro dwa w-fy i tylko czekam na weekend. Boże, proszę, niech jutrzejszy dzień minie bezboleśnie oraz bez headshotów ze strony I "e" na zbijaku ;-; Oby przeżyć. Ogólnikowo, nienawidzę geografii, lubię fizykę, aczkolwiek pomyliłam sobie jednostki i wszystko przez to no i humor mi nie dopisuje, chociaż spędziłam dzisiejsze popołudnie z najcudowniejszą, znaną mi w realu osobą :D Jezu, Morda moja kochana odprowadziła mnie na angielski, czekała na 45 minut aż się skończy i odprowadziła, takich przyjaciół życzę każdemu ♥

PS Dobra, naprawiłyście całe zło dwóch dni, 19,000 naprawi wszystko, dziękuję, działacie na mnie niczym Coldplay, do których wysłałam pocztówkę z Tarnowa :* Jesteście NAJLEPSI ♥

5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny. Ta cała Karolina działa mi na nerwy! Świnia jedna przez nią Wera miała wypadek. Może teraz w końcu przypomni sobie, że była z Tymonem? Jeszcze raz dziękuje za nagłówek, który dla mnie zrobiłaś, jest śliczny ♥ Normalnie kiedy Ty na fb wchodzisz w ogóle nie mogę Cie złapać

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też mam jutro dwa w-fy i wydaje mi się, że jestem u nas najbardziej odpowiedzialną osobą. Nasza w-fistka zawsze zostawia nas same na sali i idzie na kawusie, a my same gramy w siatę. Moja koleżanka ma złamaną rękę, no i co? "Chcę odbić gipsem!"
    Rozdział mega, a mi wena nie dopisuje. Nie wiem czemu :) Tak, to prawda ostatnio nie było żadnych wypadków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja wiem... powiem Ci tak: pisz gorzej, to będę czekać z niecierpliwością, aż się skończy. Piszesz po prostu tak dobrze, że taki rozdzialik przeczytam nawet nie wiem kiedy xD
    To widzę, że masz nieciekawie w szkole. Ale i tak jesteś lepsza ode mnie. Ja już mam pałę z biologii i dwóję z matmy i szykuje się dwuja z geografii, której ja też ście nienawidzę -,- Nie wiem, jak ja w zeszłym roku wyrobiłam na to 5.55 Teraz nawet na pasek nie mam co liczyć. Byle mama puściła mnie na obóz ;)
    A ja mam nowego bloga:
    www.czerwony-rumak.blogspot.com
    Właśnie jestę w trakcie pisania prologu. Pojawi się on za jakiś czas (:

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze jeden wypadek i ostrzegam SAMA TAKIEMU ULEGNIESZ!!!!
    Mnie długość odpowiada :>
    Nie ma sprawy, lubię odświeżać Twojego bloga i nabijać Ci wejścia :3
    Nie chce mi się pisać, ale powiem to znowu: NIENAWIDZE KAROLINY ZABIJ JĄ PLS.
    Spadam na gg ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Za krótkie D; Ale i tak super <3 Weronika już sobie powolusiu przypomina ^^ Nie mogę się doczekać następnych tomów <3 Jezu ty nawet nie wiesz jak ja to kocham <3
    Anonimka

    OdpowiedzUsuń