czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 9.

Wstaliśmy od stołu po godzinie omawiania wszystkiego, dowiadywania się kto, co, gdzie i po co robi oraz popijania herbatki, która całkowicie wystygła. Wujek i Monty zachowywali się jak "typowi starzy, dobrzy kumple, którzy nie widzieli się latami", jak to któryś nich określił, a my w czasie wspominków siedzieliśmy cicho i nie odezwaliśmy się słowem. Jako, że było dopiero po dziesiątej, od razu postanowiliśmy wziąć się za praktykę. To znaczy Monty postanowił, bo my w tej sprawie nie mięliśmy nic do gadania - ustaliliśmy, że to on będzie nam narzucał co i kiedy robimy. Kazał nam porządnie wyczyścić konie, ale ich nie siodłać, przyprowadzić na kantarze i uwiązie. Od razu również ostrzegł, że za jakiekolwiek źdźbło słomy w ogonie, zaklejkę, lub błoto w kopytach, natychmiast wychodzimy z hali i poprawiamy niedociągnięcia. Dał nam jednak czterdzieści minut na zrobienie wszystkiego. Niagarę wzięła Maja, więc pomogłam wybrać Michalinie konia, po wykonaniu wszystkiego, co niezbędne, aby nie została wyrzucona z zajęć, pojawiła się na ujeżdżalni z Ingą. Stanęliśmy w szeregu, po kolei, ja z Melodią, Tymon z Albatrosem, Aśka z Cykadą, Jacek z Mozambikiem, Amy z Flock'iem, Will z Cirussem, Tymek z Kin'em, Suzana z Gracją, Mary z Gray'em, Gośka z Eklerem, Wiola z Terracottą, Wal z Kashmirem, Wiktoria z Kortezem, Michalina z Ingą i na końcu Maja z Niagarą. Było nas tyle, że ustawić się musieliśmy wzdłuż, aby jakoś się pomieścić. Monty wszedł na halę ze swoim siwkiem, spojrzał na nas i prychnął śmiechem.
- Dobrze, że macie dużą ujeżdżalnię. Dzisiaj nie będziemy praktykować join-upu, siedmiu gier, ani nawet nie będziemy lonżować. Zajmiemy się T-touch i innymi formami masażu - powiedział i stanął obok swojego konia. - To jest Karmazyn. Wałach rasy quarter horse. Ma trzy lata, zaczynam go zajeżdżać. Przez cały czas nawiązuję z nim coraz lepszą więź. Gdybym teraz kazał mu, skoczyć z dwudziesto metrowego urwiska, zrobiłby to bez problemu. Nieważne, że obaj byśmy się zabili, on zakończyłby żywot ze mną i tylko to by się liczyło. Dzisiaj zajmiemy się masażem, pojeździcie na oklep, aby rozgrzać mięśnie koniom i wtedy będziemy stosować stretching. Teraz stańcie tak, jak ja. Rozluźnijcie wszystkie mięśnie i przyłóżcie dwa palce prowadzące do skóry konia, na grzbiecie, muszą być złączone. Pozostałych trzech palców używajcie jako swego rodzaju podpórki lub najlepiej złóżcie je wzdłuż dłoni. Zacznijcie od tylnej partii grzbietu, niedaleko zadu i przesuwajcie się stopniowo w górę, do kłębu, wykonując mocne, okrągłe ruchy - mówił, przy okazji przedstawiając jak to ma wyglądać. Po chwili powiedział, abyśmy spróbowali, więc bez ociągania, na "trzy-cztery" wzięliśmy się do roboty.
Po około półgodzinnym masażu, Monty kazał nam wsiąść na konie. Wszyscy jeździliśmy po hali w niewielkich odstępach. Albatros kilka razy kopnął konia za nim, a jako, że Melodia była jedynym koniem, którego tolerował, to musiałam wjechać za niego. Prowadził zastęp co chwilę stykając się z ostatnim koniem. Monty kazał połowie wjechać do środka, a my mieliśmy zagalopować. Melodia wyrywała do przodu, więc co chwilę musiałam ją powstrzymywać. Okrążyliśmy halę kilka razy, aż mężczyzna powiedział, abyśmy przeszli do kłusa i zamienili się miejscami, teraz to my stępowaliśmy w środku, a oni galopowali z uśmiechem. Gdy skończyli, Monty kazał nam zejść z koni i przez chwilę oprowadzać je po hali.
- No dobrze, a teraz możemy przejść do stretchingu. Konie są rozgrzane, więc nie powinno im to zaszkodzić. Najważniejsze są kąty. Źle dobrany kąt, do poszczególnej kończyny, może skończyć się naderwaniem, naciągnięciem lub uszkodzeniem danej kończyny, stawu czy też ścięgna. Zaprezentuję Wam jak to wygląda na... Powiedzmy na Flock'u. Chętnie zrobiłbym to na Karmazynie, bo on jest przyzwyczajony, ale niestety, nie jeździłem. Zaczynamy od dowolnej kończyny, ja lubię postawić na pierwszy ogień lewą przednią i iść tak jak przy czyszczeniu kopyt. Chodzi w tym o naciąganie mięśni, stosuje się to głównie po ciężkich treningach, aby nieco ulżyć mięśniom. Gdy jednak zrobi się to na koniu nie rozgrzanym, mogą powstać nieprzyjemne do zwalczania skutki - powiedział, po czym przeszliśmy do praktyki.

***

Po skończeniu "etapu pierwszego" kursu, umówiliśmy się na następny dzień, na dziesiątą. Monty miał przenocować u nas, aby przez te trzy dni być non stop przy koniu i praktykantach. Poza zajęciami dostaliśmy chwilowy zakaz jazdy, jako, że miał być to czas odpoczynku i treningu zaufania, zarówno dla koni jak i dla jeźdźców. Wieczorem poszłam do stajni, aby rozdać wieczorne pasze i nalać wody do wiader. Gdy nakładałam siano do siatek, do paszarni przyszła pewna, nietypowo wyglądająca dziewczyna. Zdjęła kask, rozpuszczając swoje turkusowe włosy, po czym spojrzała na mnie z dziwną miną.
- Nowa stajenna? Dziwne, Andrzej nie mówił, że kogoś zatrudniamy. W każdym bądź razie, skoro już tu jesteś, pamiętaj o suplementach dla Renesa, ma je dostać za najwyżej dziesięć minut. Dzisiaj rano musiałam dzwonić do Tymona, przypilnuj, żeby więcej się to nie powtórzyło, jasne? - zapytała i czekała na odpowiedź, opierając się o futrynę drzwi. Patrzyłam na nią z politowaniem, a na twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Jasne? - powtórzyła z poirytowaniem.
- Zacznijmy od tego, że nie jestem stajenną. Po drugie, nie tobie mi rozkazywać. Po trzecie, swoim koniem zajmuj się sama. I po czwarte, czy możesz mi łaskawie wytłumaczyć, czemu chcesz mną pomiatać, nie wiedząc nawet kim jestem? - pytałam po kolei, wstając.
- Skoro nie jesteś stajenną, to kim jesteś i co tu robisz? Resztę pytań pozostawię bez komentarza, bo jeszcze doszłoby do rękoczynów - powiedziała, a ja parsknęłam śmiechem.
- Współwłaścicielka stajni, Weronika, witam. Potrzebujesz jeszcze jakichś wyjaśnień, czy reszty się sama domyślisz?
- Aaa, to ty, więc już nie leżysz w szpitalu? Och, jak przykro - przybrała nieco łagodniejszy ton, ale nadal była tak samo chamska jak wcześniej.
- Tiaa, ja się raczej cieszę. Nie ma to jak spędzić rok w śpiączce, uwierz, wspaniałe uczucie.
- Jakoś nie chce mi się nawet nad tym zastanawiać. W każdym bądź razie uprzedzam, od Tymona wara, jasne?
Odwróciła się w miejscu i odeszła, a ja stałam zdezorientowana na środku paszarni. "Chyba zapomniałam zbyt wielu rzeczy...", pomyślałam i wróciłam do nakładania siana. "Zbyt wielu..."

*****************************************************************************************************
Rozdział długi, jako wynagrodzenie dwóch dni bez notki. Przepraszam, ale się cieszę jak nigdy ^^ Otóż, kupiłam sobie płytę. Jaką? COLDPLAY LIVE 2012 <3 Zajebiooza *.* Najlepsze jest to, że są dwie w jednym opakowaniu, CD i DVD :D To się ochroniarz zdziwił wczoraj. Otwiera żaluzje antywłamaniowe, a tu mu przed twarzą chora trzynastolatka przebiega, wpada do sklepu, biegnie środkiem, nie zauważa kabla i wypieprza się jak długa xd Dostarczyłam mu miłych wspomnień, na dobry początek dnia ;p Ogólnie ostatnio jest cudnie, żadnych zmartwień, żyć, nie umierać <3 No dobra, jest późno, więc spadam, pa pa...^^

PS Witam nową obserwatorkę ;*

7 komentarzy:

  1. Czy tylko ja po godzinie 22:30 zaczynam swój "dzień" i jestem pełna życia? Chyba tak :P
    Gdyby Monty przyjechał do mnie i kazał jeździć na oklep na moim szkielecie to bym długo nie wytrzymała :P
    Co tu dużo mówić, rozdział świetny i mam nadzieje, że szybko pojawi się jakiś nowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry very, ale o tej porze ja oglądałam z mamą ,,Czas wojny" [,,war horse"]. Skończyłam wpół do dwunastej i chociaż wiedziałam o notce, nie miałam czasu ani siły czytać ;P

      Usuń
  2. Jezu też chce takiego Monty'ego, daaaaaj xd Co za laska z turkusowymi włosami kurde co to ma być od Tymona wara, niech sama wara od Wery xd Kurde już laski nie lubię "- Nowa stajenna? Dziwne, Andrzej nie mówił, że kogoś zatrudniamy." Za kogo sie małpa uważa?! Ja chce wiedzieć to za jedna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja, notka jest długa, co mnie cieszy :D Bardzo mi się podoba (: Czekam na NN :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A to ... no właśnie. Żeby tu nie klnąc xd rozdział świetny czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro tak Ci brakuje moich komentarzy, to powiem, że piszesz jak zwykle świetnie i nie chce mi się pisać pod każdą notką tego samego. A ta dziewczyna w turkusowych włosach już mi się nie podoba i co ona w ogóle ma do Tymona niech się od niego odczepi on jest Wery;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny jak zwykle ;) czekam na kolejny. Ola

    OdpowiedzUsuń