poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 3.

Obudziłam się zanim wzeszło słońce. Założyłam od razu strój do jazdy. Co prawda wiedziałam, że najpierw czekają mnie stajenne obowiązki, ale od razu po tym, miałam ochotę na długą przejażdżkę. Zjadłam drobne śniadanie, starając się to zrobić na tyle cicho, aby nie obudzić wujka, Gośki ani Patrycji, którzy spali na górze. Wybiegłam szybko na zewnątrz i od razu skierowałam się do stajni, zgarniając przy okazji trzy jabłka z kosza na werandzie. Przecięłam korytarz i stanęłam przy boksie Melodii.
- Trzymaj, mała - powiedziałam podając jej owoc. Zjadła go szybko i trąciła mnie w ramię w poszukiwaniu kolejnych przysmaków. - Niestety, nic więcej dla ciebie nie mam - zaśmiałam się i pogłaskałam jej chrapy. Stwierdziłam, że do Tabuna i Flocka zajrzę potem. Wzięłam widły i zabrałam się za wywożenie gnoju. Po skończeniu brudnej roboty zaczęłam wkładać siano do siatek i rozwieszać je między boksami. Gdy w końcu rozwinęłam węża, do stajni weszła Gośka patrząc na mnie z niemałym zdziwieniem.
- Co ty tu robisz? - zapytała.
- Jak to co? Aktualnie poję konie.
- A zostawiłaś coś dla stajennych?
- Pewnie! trzeba jeszcze pozamiatać pół stajni i... to tyle.
- Sama wszystko zrobiłaś?
- Sama! Wstałam o czwartej, nie miałam co robić, to stwierdziłam, że popracuję. Zmieniłam słomę, nakarmiłam i teraz poję. Zaraz będę zamiatać, a potem jadę w teren.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? W końcu nie jeździłaś od roku - zaniepokoiła się, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Coś ty! Dla mnie ten rok, minął jak jeden dzień. Nic mi się nie stanie.
- Jak chcesz, a na kim jedziesz?
- Na Tabunie - odparłam wychodząc z budynku, aby zwinąć szlauf.
- Chyba nie. On nie da się osiodłać.
- Pożyjemy, zobaczymy, a teraz przepraszam. Idę po miotłę.

Gdy skończyłam zamiatać podejście, poszłam do siodlarni po sprzęt. Wzięłam kantar z uwiązem i skierowałam się na pastwiska. Zagwizdałam przeciągle, aby zwrócić uwagę koni. Oboje podbiegli do mnie w tym samym czasie. Wręczyłam im po jabłku i założyłam Tabunowi uździenicę. Wyprowadziłam go za bramę i przywiązałam do ogrodzenia, aby go wyczyścić. Cały aż się lepił. Po uporaniu się z zaklejkami, błotem i zaniedbanymi kopytami, w końcu mogłam go osiodłać. Sprawnie założyłam ogłowie, przerzuciłam siodło przez grzbiet, dopięłam popręg i wsiadłam na grzbiet. Wyjeżdżałam właśnie do lasu, gdy minął mnie pick-up Tymona. Po chwili zatrzymał się i cofnął do mnie.
- Czy ty jesteś normalna?
- Chyba tak.
- Wyjeżdżasz sama w teren, po roku śpiączki do lasu, którego zapewne nie pamiętasz? Mi się tylko zdaje, czy to rzeczywiście jest kompletna głupota?
- Hmm, co racja to racja.
- Co zostało do zrobienia w stajni?
- Chyba nic, Gośka zamiotła korytarz, a ja zrobiłam całą resztę - powiedziałam, głaszcząc Tabuna po szyi, ponieważ zaczął się denerwować.
- Świetnie, to łaskawie zaczekaj dziesięć minut. Osiodłam Albatrosa i pojadę z tobą.

Ruszyliśmy galopem poprzez rozległe ściernisko. Tymon stwierdził, że pokaże mi skrót nad jezioro. Rzeczywiście, po pięciu minutach i pokonaniu wzniesienia byliśmy na miejscu.
- Zwykle siedziałaś tam - wskazał na przeciwległy brzeg. - Z resztą, wszyscy tam zawsze spędzają czas. Tu jest mniej drzew, więc nie ma cienia.
- Serio? Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tu była. W sumie, nie pamiętam większości rzeczy, więc to nic dziwnego - zaśmiałam się, ale chłopak nawet się nie uśmiechnął.

********************************************************************************************************
Dupa, zero weny, zero akcji, nic! Krótki, nudny rozdział, przepraszam ;c Mam multum pomysłów, ale nie na to opowiadanie. Nagle psy mi w głowie. Obiecuję, że przy następnej notce postaram się bardziej. A teraz muszę już kończyć, bo idę do lasu. Do zobaczenia.

6 komentarzy:

  1. Jaka miła Gośkaaaaaaaa ;3 "- Chyba nie. On nie da się osiodłać." A CO ONA MOŻE O TYM WIEDZIEĆ.
    Jezu na miejscu Wery by mi sie nie chciało tego wszystkiego w stajni robić. W takie upały to ledwo przy wiatraku żyje...
    Jak miły Tymon, pojechał z Werą w teren <333
    Jaram się rozdziałem. Dawaj następny ok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ide do lasu .. ? Koniowata, mamy się bać ? ;o Rozdział jak każdy bardzo dobry ;) Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... Rozdział jest the best! Tymon chyba jest smutny, że go Wera nie poznaje i nie pamięta o jego miłości. So sad.
    Czekam na następny rozdział i mam nadzieje, że pojawi się niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tymon powinien się cieszyć, że nie pamięta zdarzenia z lotniska. Rozdział wcale nie do dupy tylko megaaa *,* Czekam na dalej i miłego spaceru życzę ;) No i weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniowata! Ten rozdział jest ekstra i nie waż się mówić, że ci się nie udał, bo przyjdę w środku nocy

    OdpowiedzUsuń
  6. Gośka jak się zmieniła :o Jaka grzeczna. xD
    Ciekawe, czy Wera odzyska pamięć, czy będzie musiała wszystkiego się uczyć od początku. Ale i tak dobrze, że nie zapomniała jak się jeździ konno ;)
    Czekam na next
    PS Tylko się nie zgub w tym lesie, bo Ciebie chyba jakiś Tymon nie odprowadzi ;P

    OdpowiedzUsuń