piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 6.

Aż do wieczora nie wierzyłam, że oni rzeczywiście załatwili spotkanie z Mountym Robertsem. Kładąc się spać nadal nie mogłam wyjść z podziwu.

Było gorąco. Wszyscy byli zdenerwowani, w tym ja. Żar lał się z nieba, a my nic nie mogliśmy na to poradzić. Wbiegłam do stajni i wtedy obraz się zmienił. Biegałam wśród deszczu, rozpętała się burza. Tymon podszedł do mnie i... Sceneria znów była inna. Tym razem jechałam przez las. Coś poruszyło się w krzakach. Po chwili jednak byłam na treningu skokowym. Wszyscy mówili po angielsku. Nie zdążyłam się domyślić o co chodzi, ponieważ nagle znalazłam się w czyimś domu. U Amy. Wyruszyliśmy czegoś szukać. Błądziłam po lesie, dopóki nie usłyszałam rżenia...

Obudziłam się nagle. Usiadłam na łóżku dysząc ciężko, jak po długim biegu. Rozejrzałam się wokół, byłam w pokoju, a na zewnątrz świtało. Wzięłam głęboki oddech, dla uspokojenia, po czym powoli zeszłam z łóżka. Wiedziałam, że nawet gdybym próbowała, to i tak bym nie zasnęła. Ubrałam się, umyłam, zjadłam śniadanie i bez żadnego pośpiechu wyszłam do stajni. Stanęłam jeszcze na ganku i przez kilka minut przebierałam w jabłkach, chcąc wybrać jak najładniejsze. Powietrze było ciężkie, nie dało się oddychać. Udałam się do boksu Melodii i wręczyłam jej przekąskę. Schrupała ją łakomie i trąciła mnie w ramię. Rozłożyłam ręce, pokazując, że więcej nie mam. Podrapałam ją za uchem, wyprostowałam grzywkę i pocałowałam w chrapy. Poklepałam ją jeszcze po szyi, po czym odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę siodlarni. Wzięłam miotłę i zaczęłam zamiatać. Stwierdziłam, że pracę zostawię dla stajennych, niech teraz oni się namęczą z pojeniem, karmieniem i wyrzucaniem gnoju. Gdy zamiotłam już całą stajnię i podejście, przyjechał Tymon, jak zawsze pierwszy.
- Ty już tutaj? Znowu? O której ty wstajesz? - zapytał na powitanie.
- Też miło mi cię widzieć. Nie mogłam spać, a poza tym, wszelkie prace zostawiłam wam, ja się przejadę.
- Sama? - zapytał, a ja przewróciłam oczami.
- Nie jestem dzieckiem, dam sobie radę - odparłam, kierując się do siodlarni. Przecież nie zrobiłam tego bez celu. Specjalnie tylko zamiotłam, żeby nie zarzucili mi, że nic nie zrobiłam, ale resztę zostawiłam dla nich, aby czymś się zajęli, gdy ja będę już na ścieżce. Wyczyściłam szybko Tabuna, osiodłałam, okiełznałam i wyjechałam do lasu. Podobało mi się nad jeziorem, więc od razu skierowałam się tam, gdzie byłam ostatnio z Tymonem. Nagle rozległ się strzał wykonany z broni większego kalibru. Tabun się zatrzymał, a ja wiedziałam, co się zaraz stanie.
- Nie tym razem - szepnęłam i popędziłam ogiera do galopu. Biegł do czasu, w którym wystrzały zniknęły gdzieś za nami, a my trafiliśmy na plażę. Zwolniłam do kłusa, a potem do stępa i powoli wprowadziłam Tabuna do jeziora.
- Buty mi przemokną, nieważne. Mam ochotę na pławienie, to mogę być nawet cała mokra, a co! - zaśmiałam się ochlapując jego szyję. Wyszłam z nim z powrotem na brzeg i rozsiodłałam go. Wsiadłam na oklep i skierowałam ogiera do wody. Wbiegł do niej żywym kłusem. Uspokoiłam go i zatrzymałam.
- Spokojnie, mały - powiedziałam i zaczęłam oblewać jego łopatkę. Powoli stawał się całkowicie mokry. Kaczki wzbiły się do lotu, a jemu zachciało się dębów, nie spodziewałam się tego, więc wylądowałam po pas w wodzie. Wstałam odgarniając włosy z twarzy. Pokręciłam głową z dezaprobatą i wyprowadziłam go z jeziora.
- Dobra, no to teraz schniemy - uśmiechnęłam się i położyłam się na piasku.

***
Wróciliśmy po dwóch godzinach. Zdążyłam przyjechać akurat w momencie, w którym wszyscy wchodzili do samochodów. Podeszłam z Tabunem do pick-upa i zapytałam gdzie jadą.
- Do lasu - odparł Tymon. - Otworzyli nową stadninę, trenują kłusaki orłowskie do zawodów.
- A mnie nie bierzecie? - udawałam obrażoną.
- Nie było cię, a chcesz jechać?
- Jeszcze pytasz! Jasne! Zaczekaj, tylko go rozsiodłam - odwróciłam się i poszłam z nim w stronę pastwiska.
- Wera! - zawołał za mną chłopak.
- Co jest?
- Może się przebież, bo wiesz, nie wypada iść w ubłoconej koszuli - zaśmiał się a ja spojrzałam na plecy, rzeczywiście, piasek się do mnie przylepił. Westchnęłam i poszłam wypuścić ogiera.
Po kilku minutach wróciłam z pokoju przebrana. Weszłam na tył samochodu i ruszyliśmy. Przez całą drogę nie odezwałam się słowem, tylko patrzyłam przez szybę. Na miejsce dojechaliśmy w kilka minut, drogą pełną wertepów. Gdy w końcu wysiadłam z samochodu, poczułam wielką ulgę. Przeciągnęłam się i razem z tłumem znajomych poszliśmy w stronę rozbudowanej stajni. Była doprawdy ogromna. W środku roiło się od zawiłych korytarzy, a boksów było chyba ze sto.
- Witamy gości! - usłyszeliśmy za sobą, więc automatycznie się odwróciliśmy. - Która z was, to Weronika? - zapytała, a ja podniosłam rękę. - Twój wujek uprzedził mnie, że przyjedziecie. I dobrze, bo w życiu nie spodziewałabym się tylu gości na raz! Nazywam się Ola, mówcie mi na ty, nie cierpię, kiedy ktoś zwraca się do mnie "pani", to mnie postarza. Nie przedłużając, chodźcie, pokażę wam ośrodek - powiedziała z uśmiechem i odwróciła się na pięcie, dając znak ręką, żebyśmy szli za nią. Była to niezbyt wysoka brunetka, o przenikliwie zielonych oczach. Miała około dwudziestu sześciu lat, a wyglądała jeszcze młodziej. Pokazała nam wszystkie trzy stajnie, po brzegi zapełnione końmi. Każda z nich miała pięćdziesiąt boksów. Siodlarnia okazała się dużym, przestronnym pomieszczeniem, w którym wzdłuż całej ściany stały rzędy kolorowych szafek, równolegle do nich wisiały jeszcze puste stojaki na siodła, a pod nimi wieszaki na uzdy.
- Sprzęt przyjedzie dzisiaj - powiedziała Ola. - Jesteśmy akurat w części rekreacyjnej. W tej stajni nie znajdziecie ani jednego kłusaka, one są w ostatniej. Aby się utrzymać będziemy prowadzić szkółkę jeździecką i trenować źrebaki na sprzedaż. Sulki* stoją na zewnątrz, każdy koń, a jest ich dokładnie czterdzieści osiem, ma swoją i tylko z nią trenuje i staje do wyścigów. Pokażę wam je przy okazji. Teraz przejdźmy do kolejnej stajni.
- Tutaj są konie prywatne - zaczęła z dumą. - Ich mamy dość sporo, każdy właściciel ma dostęp do siodlarni, która zamykana jest przy każdej okazji, w dzień, kiedy nikogo nie ma w stajni, na noc, ogólnie mówiąc, zawsze, kiedy właścicieli nie ma w pobliżu. Tutaj zbyt dużo do pokazania nie mam, za to ostatni budynek to moja chluba - stwierdziła z uśmiechem od ucha do ucha. - Oto nasze kłusaki - gestem zaprosiła nas do środka. Oszołomiło nas podobieństwo między końmi, niemal żaden się nie wyróżniał. Chodziliśmy między boksami, aż Ola zatrzymała się przy jednym z nich. - Przedstawiam wam Nadzieję, jedyna siwa jabłkowita klacz tej rasy, którą tu mamy. Dopiero ją trenujemy, ale ma duży potencjał, będzie z niej wspaniały koń - pogłaskała ją czule po czole i przeszliśmy dalej.
Niedługo potem zobaczyliśmy sulki, każda była w innym kolorze, a z boku widniała tabliczka z imieniem konia. Do Oli podszedł jakiś chłopak, niewiele starszy od nas. Był to wysoki szatyn, miał kręcone włosy i niebieskie oczy. Uśmiechnął się do nas przyjaźnie i odszedł w swoją stronę.
- Treningi się zaczynają, chodźcie, zobaczymy jak im idzie - mrugnęła jednym okiem i zaprowadziła nas do ogrodzenia przy małym torze wyścigowym. - Teraz biegną Kasjopea, Poezja, Fantazja, Muza i Nadzieja. Zakładam, że wygra siwuska, ale zobaczymy, może mnie zaskoczą.
Konie biegły przez chwilę równo, prowadzone przez bramkę umieszczoną z tyłu samochodu. Rozległ się dzwonek i kratka się złożyła, a konie pobiegły własnym tempem. Jako pierwsza biegła Poezja, za nią Muza, Nadzieja była trzecia, a z tyłu Kasjopea równo z Fantazją. Obiegły dwa pełne koła, nie zmieniając kolejności, aż nagle, na ostatnim okrążeniu Nadzieja zaczęła wyprzedzać. Wydawało się, że pomimo wszystko dobiegnie druga, bo Poezja nie dawała za wygraną, jednak siwa wyrwała naprzód, zostawiając wszystkich innych w tyle.

*Sulki - dwukołowy wózek ciągnięty przez kłusaki na wyścigach.

*****************************************************************************************************

Hejo! Co tam, Miśki? Ja kuźwa dostałam natchnienia. Warto było wczoraj oglądnąć film o kłusakach. Zajebisty był *.* Na kinomaniak.tv jest "Wyścig po szczęście", świetny. Idealny dobór muzyki, od której już na początku chciało mi się ryczeć xd Dodatkowo jestem z siebie dumna, bo nie dość, że rozdział jest długi, to udało mi się w nim ująć wspomnienia Weroniki, których ona oczywiście w ogóle nie kojarzy ;p Jestem wredna ^..^ Hehe, znowu chyba się dzisiaj przejdę do lasu c; A jutro rano prawdopodobnie na konie! Jezu, już się nie mogę doczekać kiedy Musli zobaczę! <3 Mój koniu sobie stoi tam, a mnie nie było u niej od lipca ;c Jakoś to nadrobię ;] No cóż, ja już kończę, od razu zaznaczę, że notki nie było wczoraj, bo jej nie skończyłam, dzisiaj dopisałam końcówkę c; Dobra, na razie!...^^

9 komentarzy:

  1. Matko jak Ty, to robisz, że każdy Twój rozdział jest świetny. Niech Weronice przypomni się jakiś urywek kiedy była z Tymonem i niech do siebie wrócą tak jak mieli zrobić, to już wcześniej tylko pewna rzecz im przeszkodziła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega rozdział. Dawno takiego długiego nie było (nie licząc 40). Fajnie by było jakby Weronika przypomniała sobie wszystko, ale na razie się nie zapowiada.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i tak mi się wydaję, że niedługo Weronika przypomni sobie więcej momentów ze swojego życia.
    Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No faktycznie dłuuuuga ta notka hehe. Kurde SADYSTKA! Biedna Wera dalej nic nie pamięta a ty jej jakieś urywki wspomnień dajesz chamie. Chciałabym być w takiej stajni *.*
    Świetnie świetnie czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wera już ma wizje z przeszłości. Może niedługo zobaczy więcej i skojarzy fakty ;)

    PS jesteś pewna, że to ,,Wyścig po marzenia", a nie ,,Wyścig marzeń" czy coś this type? Nie mogę znaleźć tego filmu i nawet na kinomaniak.tv nie ma :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy nagłówek? Cudo :) I jeszcze jedno. Wstyd się przyznać, ale dopiero co zauważyłam nowy cytat pod nagłówkiem. Bardzo mi się podoba :D

      Usuń
    2. TFU! Tytuł pomyliłam! Wyścig po szczęście! http://www.kinomaniak.tv/film/Wyscig-po-szczescie/56965 Link Ci dam, żebyś nie szukała ;* Tak, tak, nowy nagłówek, cieszę się, że się podoba ;d E tam, nie dziwię się, że dopiero teraz zauważyłaś, dosyć mało widoczny szczegół ;]

      Usuń
    3. Lubię wszystkie filmy o koniach, ale nigdy nie znałam żadnego o kłusakach. Tak więc w to upalne sierpniowe południe zabieram się za oglądanie :) Dzięki za linka <3
      Ale bardzo mądry. ;) Wiem coś o dochodzeniu nie tam, gdzie by się chciało ;)

      Usuń
  6. Wreszcie jakiś długi rozdział :D
    Może w końcu Wera sobie przypomni coś więcej ^^
    Czekam na kolejny rozdział : *

    P.S. Ładny nagłówek ;)

    OdpowiedzUsuń