piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 4.

Niebieskowłosa zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem, które złagodniało automatycznie, gdy tylko przeniosła je na szatyna. Na jej twarz wpełzł sztuczny uśmiech, podobny do tych, które zobaczyć można na niektórych amerykańskich filmach. Perfekcyjnie proste, białe zęby, oświecające każdego, kto tylko miał zaszczyt na nie spojrzeć. Ach tak, tym kimś mógł być jedynie mój narzeczony. Turkusowe kosmyki wystawały spod idealnie dopasowanego kasku. Błękitna koszulka współgrała z jej, jakże cudownymi, kłakami, jak i kolorem przenikliwie zimnych oczu, których barwa stawała się jaśniejsza przy każdym zerknięciu na Tymona. Dodatkowo całości dopełniały bryczesy z wysokim stanem, podkreślające jej niezwykle mocno zaznaczoną talię. Stukot w strzemieniu sugerował, że podbite metalem podeszwy, jednak nieco ślizgały się podczas jazdy. Żeby być piękną, trzeba cierpieć!
- Mógłbym zapytać, czemu koń, na którym siedzisz jest gniady, a nie siwy, ma metr siedemdziesiąt, zamiast niecałego metra sześćdziesięciu i dlaczego przypomina mi Albatrosa, choć powinnaś jeździć na Hodicie? - zapytał chłopak, a emocje na jego twarzy nagle zaczęły się zmieniać. Z każdą sekundą mina stawała się coraz bardziej zacięta, zaciskał pięści coraz mocniej i przestępował z nogi na nogę. Byłam niemal pewna, że jeśli Karolina nie ustąpi w przeciągu kilku chwil, skończy się to źle. Ogier przeżuł nerwowo wędzidło i wierzgnął lekko, wciąż stojąc w miejscu ze względu na nacisk na jego pysku. - Tak, to na pewno Albatros. Po pierwsze, poluzuj te cholerne wodze, jeśli chcesz zachować wszystkie kończyny. Po drugie, kto ci pozwolił w ogóle dotykać mojego sprzętu, a co dopiero konia; i po trzecie, złaź, albo zdejmę cię siłą - na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, który momentalnie zmył wyszczerz z twarzy Karoliny.
- Ty mi pozwoliłeś - powiedziała szybko, z wyraźnym trudem zdobywając się na ostry ton. Szatyn prychnął pod nosem i uniósł brew. - Wczoraj wieczorem, dzwoniłam do ciebie, żeby zapytać, czy jutro którekolwiek z was będzie zdolne do jazdy. Stwierdziłeś, że ty nie możesz jeździć jeszcze przez tydzień, a poza tym, będziecie pijani, więc mogę wsiąść.
- Znów muszę wyliczać? - mruknął, zadziwiając zarówno Karolinę, jak i mnie, swoją szorstką barwą. - Gdybyś rzeczywiście dzwoniła, miałbym to zapisane, istnieje bowiem coś takiego, jak rejestr połączeń, słyszałaś? Nie byłem też na tyle pijany, żeby tego nie pamiętać, bo tak się składa, że w przeciwieństwie do niektórych - i w tym momencie posłał mi wymowne spojrzenie - mam dość mocną głowę do alkoholu. A poza tym, masz błędne informacje, wracam z wizyty u ortopedy, mogę już jeździć bez najmniejszych przeciwwskazań. Miło, że rozstępowałaś mi konia, a teraz, oddaj go w lepsze ręce i po prostu złaź, zanim naprawdę się zdenerwuję.
Oboje widzieliśmy, jak szczęka dziewczyny zaciska się, podobnie, jak wszystkie jej mięśnie, przez co przybrała swoją dumną, wypiętą postawę. Z uniesioną głową zeskoczyła na ziemię, rzuciła wodzami i opuściła wybieg, po drodze trącając chłopaka ramieniem. Zaśmiał się pod nosem i podszedł do ogiera.Wydłużył strzemiona o kilka dziurek, sprawdził popręg, po czym w kilku zgrabnych ruchach, znalazł się na grzbiecie. Uśmiechnęłam się, widząc, jak kąciki jego ust nieznacznie się unoszą. Bez słowa ułożył łydki w odpowiedniej pozycji, na co Albatros zareagował postawieniem uszu pionowo. Tymon zamknął palce, poprawił kontakt i usiadł głębiej w siodle, zmuszając konia do pozostania w poprawnym ustawieniu. Kilka kółek w kłusie, parę najazdów na drągi, cavaletti i zagalopowanie w narożniku. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że dawno nie siedział w siodle. Pomimo wszystko, lata wprawy robiły swoje, więc nawet po miesiącu bez jazdy, ciężko było dostrzec niewielkie niedociągnięcia.
Z zafascynowaniem śledziłam każdy ruch gniadego. Gracja, z jaką pokonywał kolejne metry padoku, radość, wyładowywana z każdym, delikatnym bryknięciem, z każdym podskokiem przy zmianie nogi. Najwyraźniej nie tylko Tymon zdążył stęsknić się za jeździectwem. Ogier wydawał się być równie szczęśliwy z jego powrotu, mimo że to stwierdzenie mogło brzmieć nieco absurdalne. Podnosił nogi wysoko, tak, jakby chciał pokazać, że mu zależy, aby zadowolić swojego właściciela. Wyginał szyję w perfekcyjny łuk, pracował zadem, tylne kopyta raz za razem przekraczały ślady przednich. Grzywa i ogon powiewały pod wpływem pędu, dodając całemu obrazkowi swego rodzaju majestatu. Stety niestety, musiałam przyznać, że Tymon też nie wyglądał najgorzej, pomimo schowanych pod kaskiem włosów, które chyba były moim ulubionym elementem wyglądu chłopaka. No, może nie licząc twarzy. I budowy. I ogółu.
- Wyglądasz, jakbyś stała w muzeum i dostrzegła dzieło sztuki - zaśmiał się, ukazując dołeczki. Kolejny aspekt, który wprost uwielbiałam. Uśmiechnęłam się półgębkiem, nadal nie odrywając od niego wzroku.
- Źle zrozumiałam ogólny koncept, czy właśnie nazwałeś siebie dziełem sztuki? Nie za dużo tutaj samouwielbienia? - uniosłam pytająco brwi i wsparłam ręce na biodrach. Szatyn spojrzał na mnie, a na jego twarzy pojawiła się idealna imitacja szoku.
- Jak mnie rozgryzłaś? Chyba już za dobrze mnie znasz - westchnął, kręcąc głową. To właśnie w takich chwilach zastanawiałam się, dlaczego nie poszedł na aktorstwo. Może dlatego, że skończył edukację na liceum, podpowiadał jakiś wewnętrzny głos, z którym musiałam się zgodzić. To pewnie dlatego. - Jeździłaś już dzisiaj? - zapytał nagle, ponownie odrywając mnie od myśli, kłębiących się w mojej głowie.
- Ograniczam się do lonży, nie jestem w stanie jeździć - prychnęłam, wbijając spojrzenie w ziemię. Dzięki akcji Karoliny, kac poszedł w zapomnienie, więc teoretycznie mogłabym wsiąść na Tabuna, czy chociażby Flock'a, jednak nie wiedzieć czemu, nie miałam na to szczególnej ochoty. Podniosłam wzrok dopiero, gdy sylwetka konia przysłoniła słońce, rzucając cień na moje nogi.
- W sumie mógłbym wsiąść na Tabuna, gdybyś tylko wyraziła zgodę - powiedział, odpinając pasek od kasku i odkładając wodze na wyciągniętą szyję ogiera. Posłał mi przelotny uśmiech, który od razu odwzajemniłam.
- Mówiłam ci kiedyś, że nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego chłopaka? - zmarszczyłam lekko czoło, a on zmrużył oczy. Zeskoczył z grzbietu i natychmiast oplótł mnie rękoma w talii.
- Nie przypominam sobie, ale chętnie słyszałbym to częściej - szepnął, po czym pocałował mnie delikatnie. Odsunęłam się od niego z powagą wymalowaną na twarzy. Uniósł brwi, najwyraźniej czekając na to, co miałam do powiedzenia.
- Da się załatwić - westchnęłam w końcu, na co szatyn uniósł kąciki ust. Z jedną ręką wciąż trzymaną w okolicy moich bioder, chwycił za uzdę i razem skierowaliśmy się do stajni. Odstawiliśmy gniadosza do boksu, odnieśliśmy sprzęt i przystanęliśmy na dłuższą chwilę w siodlarni, gdzie rozstrzygał się właśnie zacięty spór o to, kto zająć ma większy wybieg, z którego właśnie wróciliśmy.
- Nie wiem, jak ty, ale nagle naszła mnie ochota na herbatę - mruknęłam cicho w stronę chłopaka, nie chcąc przeszkadzać w kłótni. Pokiwał tylko głową, wciąż za bardzo zaabsorbowany przyglądaniem się dwóm nastolatkom. Przewróciłam oczami i wyszłam z budynku. Kilka chwil później, stałam w kuchni, męcząc się z nalaniem wody do czajnika, który za nic nie chciał współpracować i jego wieczko co chwilę wyślizgiwało mi się z rąk. Gdy w końcu uznałam, że zawartości wystarczy na zalanie dwóch kubków, postawiłam naczynie na kuchence i zapaliłam gaz.
Z ciężkim westchnieniem opadłam na miękko wyścieloną ławkę, stojącą na ganku i zaciągnęłam się słodkim zapachem jaśminu, którego kilka gałązek zostało umieszczone w, zdecydowanie za dużym, wazonie. Przymknęłam oczy, na które automatycznie nasunęłam okulary, aby ochronić się przed słońcem. Uśmiech bez mojej wiedzy wpełzł na twarz. Lekki wiatr pieścił moje policzki i delikatnie rozwiewał luźne kosmyki, niesfornie odstające od wysokiego kucyka. Zacisnęłam palce na szklance, słysząc kroki na kostce brukowej. Nie musiałam nawet rozwierać powiek, wiedziałam, kto zmierza w moją stronę, a przeczucia potwierdziły się, gdy miejsce obok ugięło się pod ciężarem chłopaka. Czułam na sobie jego spojrzenie, a woń kwiatów zmieszała się z charakterystycznymi perfumami. Oparłam głowę na jego ramieniu, splatając razem nasze palce.
- Nie chcę, żebyś nigdzie wyjeżdżał - szepnęłam, gdy jego policzek dotknął moich włosów. Poczułam, jak zaciska szczękę, aby po chwili znów rozluźnić mięśnie. Odetchnął cicho i przez chwilę panowała między nami nieznośna cisza.
- Uwierz, że też nie mam ochoty nigdzie jechać - powiedział półgłosem z wyczuwalną nutą żalu, jakby nie chciał, by te słowa opuściły jego usta. - Ale wygląda na to, że będę musiał - dodał po chwili, a ja jedynie wtuliłam się w ciepłą bluzę. Dwa miesiące zapowiadały się paskudnie.

*********************************************************************************************************************
Pooodoba mi się! :D Witam Was bardzo serdecznie w ten piątkowy wieczór! Przykro mi, nikt nikogo nie pobił, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :c W ogóle, postanowiłam prowadzić otwarte dyskusje w komentarzach, no bo, dlaczego nie! :3 Najgorszy dzień życia właśnie się kończy! Tyle nieszczęść dzisiaj, że o ja pierdolę, mam dość, serio.
Poza tym, jakiś czas temu, wspominałam Wam o półmetku i w końcu całkiem zapomniałam o nim napisać, tak się cieszyłam z siódmego tomu, haha. No więc, wygląda to tak, że było naprawdę świetnie, cztery godziny spędziłam na pieprzonych szpilkach, tańczyłam belgijkę, jadłam pizzę, którą ktoś określił jako "dywan polany olejem" i wracałam do domu na bosaka, bo już niestety nie wytrzymałam. Uwaga, zaskoczenie, efekty odczuwam dziś, gardło boli jak cholera! :D A w poniedziałek skok wzwyż... Ludu odkupiony, módlcie się o zdrowie dla mnie, proszę. Nie mogę ominąć skoku wzwyż, nie, nie, nie. ;-; Załamałabym się, strasznie, Boże. Jedyny w-f, na który czekam cały rok XDD
Także, ten, idę się kurować i zostawiam Was z naszym cudownym zdjęciem półmetkowym :D Zgadujcie, która to ja XD A tak serio, chyba każdy wie już aż za dobrze, jak wyglądam, więc, żadna niespodzianka, po prostu się chwalę, że było genialnie, haha. Miłej nocy, kochani! ♥

PS Opisy pykły!
PSS 3500 wejść w styczniu przekroczone i ciągle rośnie! :o Kocham Was bardzo mocno! ♥♥♥

5 komentarzy:

  1. ŻAL CI DUPĘ ŚCISKA. Nie pobiłaś Karoliny (Dalej mi to nie pasuje, pało, kurde (D)). Będę wyć, wiesz, nie ma to jak pragnienie pobicia siebie samej, co nie? To tylko ja mogę być taka zajebista, cnie. Wgl, ja mam ferie, frajerze, a Ty do szkoły musisz iść B) hahahahah <3 Pijana Wera ma kaca. To będzie danie, które powtórzę co najmniej 10 razy w tym tomie, ja Ci mówię, przewiduję to. Wiesz, tak wróżbita Maciej, czy kto tam jeszcze inny XD A na półmetku alkohol się lał? Na pewno się lał, nie kłam. Mój dzisiejszy dzień do też do najlepszych nie należy, więc idę do łóżka, czytać FSOG (Teraz każdy główkować, co idę czytać) i w końcu - spać. DOBRANOC I KC I WSPANIAŁY ROZDZIAŁ, BARWNE OPISY, DAJ TROCHĘ TALENTU :C

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty stoisz tam obok tej blondynki i masz włosy do ramion. Jestem z siebie dumna. Tak, snap w końcu się na coś przydał. Szkoda, że nikt nie przywalił Karolinie ani nie spalił jej kłaków. No kurde, Tymon mógł chociaż ją zrzucić z Albatrosa. Głupia idiotka. No, a teraz mam kolejną rozkminę tego dnia. Czy ona wie, że on się Werce oświadczył ( robię postępy, pamiętam już )? Wszystkie moje rozkminy są nienormalne, a ta jest w miarę normalna. Aż dziwne.
    Ten opis jazdy perfect. Normalnie cud, miód i malina. Jest coraz lepiej. Normalnie woda, sól i białka dla oczu ( tak bardzo mądrze ). Jestem beznadziejna. Także ten... hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mnie z kimś pomylić, ale również jestem z Ciebie dumna XD Przepraszam, że nic jej nie zrobiłam, ale... Kurde no, nie chciałam z Tymona robić takiego skończonego chama bez zahamowań :( Z Karolinką może coś zrobię, zobaczymy :D

      Usuń
  3. Niedawno zaczełam czytać Twojego bloga i według mnie jest ŚWIETNY :-D
    Gabii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! :D Strasznie mi miło, kiedy słyszę takie opinie <3

      Usuń