środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 3.

Kolacja przebiegała we względnym spokoju. Potrawy, które przygotowali Tymon wraz z Jackiem okazały się naprawdę pyszne. Począwszy na kremie marchewkowym, poprzez kurczaka pieczonego z piwem, aż do czekoladowego musu. Chyba żadna z nas, ani ja, ani Gośka, ani Aśka, nie podejrzewała, że chłopcy są tak wspaniałymi kucharzami. Do tej pory dwa, może trzy razy jadłam coś, co przyrządził szatyn i taki posiłek był wyjątkowo pozytywnym zaskoczeniem. Na koniec rozsiedliśmy się w salonie zaopatrzeni w kieliszki do połowy wypełnione winem. To znaczy, od tego się zaczęło. Później szklane naczynia zaczęły się zmieniać. Najpierw w kufle z piwem, potem w szklanki z whisky pomieszaną z colą, aby wreszcie przerodzić się w wódkę. Przepitki w postaci soków schodziły szybciej niż moglibyśmy się spodziewać, dlatego też zabawę z przezroczystym, najmocniejszym alkoholem zakończyliśmy po zaledwie czterech kolejkach, po czym od razu skierowaliśmy się do mnie do pokoju, niemal zabijając się na schodach całą piątką. Pomimo tego, że stoczyliśmy się o kilka stopni w dół, wciąż trzymaliśmy się na nogach. Niezbyt stabilnie, ale jednak. Gdy znaleźliśmy się w pomieszczeniu na końcu korytarza, ja i Tymon od razu wybiliśmy się przed szereg, w celu zajęcia najwygodniejszego miejsca. Zaraz po nas wpadła Gośka, niemal zabijając się na progu, a tuż po niej Aśka. Jacek został na korytarzu, niezdolny do podniesienia się na równe nogi. Z nieukrywanym rozbawieniem i pijańskimi wyzwiskami dopingowaliśmy go, żeby się postarał i wszedł do mojej sypialni. On jednak nic nie robił sobie z naszych okrzyków. Na czworaka przepełznął przez fragment parkietu, aby w końcu znaleźć się w swoim ulubionym kącie i tam zwinąć się w kłębek
Choć byłam lekko wstawiona, moje myśli wcale nie miały zamiaru zmienić swojego tematu, przez co od kilku godzin wszystko kręciło się wokół wyjazdu Tymona. Nie było to nawet nic pewnego, żadnych dat, terminów... Być może po prostu wyolbrzymiałam całą sprawę, jednak nie mogłam nic poradzić na to, że zwyczajnie przejmowałam się kolejnym okresem samotności. Trzeba przyznać, nabyłam w nich sporą wprawę, nie wspominając już nawet o chłopaku. W końcu, to on czekał na mnie przez ponad rok, usilnie znosząc cholerną śpiączkę i jeszcze gorszą amnezję. Skoro on przeczekał to wszystko, mogłam tylko myśleć, że i ja dam sobie radę. To tylko dwa miesiące, a nie czternaście.
- Żyjesz jeszcze? - znajomy, zachrypnięty od alkoholu głos tuż przy moim uchu, ostatecznie rozproszył moje rozmyślania. Odwróciłam głowę w stronę szatyna, automatycznie napotykając jego twarz. Uśmiechnęłam się, kiedy pogładził wierzchem dłoni mój rozgrzany policzek, na skutek czego przez moje ciało przeszły przyjemne ciarki.
- Chyba żyję - odparłam niewyraźnie, mrużąc oczy. Wolałam na niego nie patrzeć, nie chciałam poryczeć się od tak, ze względu na jego wyjazd. Byłam histeryczką, owszem, nie spodziewałabym się jednak, że łzy w moich oczach pojawią się tak szybko. Głupi alkohol. Zaśmiałam się cicho, gdy usłyszałam, jak Tymon wzdycha pod nosem, a już po chwili poczułam, jak oplata mnie swoimi ramionami. - Tak właściwie, to po prostu nie chcę, żebyś wyjeżdżał - powiedziałam, sama się dziwiąc, że udało mi się złożyć poprawne składniowo zdanie i na dodatek wypowiedzieć je bez załamania głosu.
- Na razie nie wiem, czy w ogóle gdziekolwiek pojadę - szepnął, a ja tylko pokiwałam głową, nie wiedząc, co mogłabym na to odpowiedzieć. - A ty przestań płakać, bo zaraz się zbiorą Aśka z Gośką. Nie mam szczególnej ochoty się tobą dzielić - mruknął, całując mnie w czubek głowy. Wtuliłam się mocniej w jego ciepłą bluzę i zaciągnęłam się jego perfumami. Kąciki moich ust automatycznie uniosły się do góry.
- Kocham cię - stwierdziłam rzeczowym tonem. Byłam pewna, że na twarz chłopaka wpełzł ten zwyczajowy, uroczy uśmiech. Dokładnie z tym obrazem w głowie, zasnęłam w jego ramionach.

Kac - czyli coś, co było do przewidzenia. Ból głowy, wzmożone pragnienie i odruch wymiotny na widok wszystkiego, co mogłabym wsadzić do ust były tylko jednymi z wielu nieprzyjemnych skutków kolacji. Całe przedpołudnie spędzone pod kołdrą w towarzystwie Tymona, ciszy i kilku butelek wody było dokładnie tym, czego potrzebowałam. Szkoda tylko, że w końcu musiałam wyjść na zewnątrz, co nie spotkało się ze szczególną aprobatą. Pogoda znów dała się odczuć wspaniale przyświecającym słońcem, delikatnym wiatrem i bezchmurnym niebem. Cholera, tyle piękna nie działa dobrze na pulsujący ból w czaszce. Endorfiny, który teoretycznie powinny rozejść się po całym ciele i dodać nieco energii do życia, zostały w głowie, obijając się o jej ścianki i tylko wzmacniając nieprzyjemne uczucie. Z ciężkimi jękami towarzyszącymi każdemu krokowi, przemierzałam kolejne metry, aby wreszcie znaleźć się w stajni. Nawet rżenie Melodii zdawało się mnie irytować.
Opadłam na kanapę, wyraźnie zmęczona po lonżowaniu klaczy. Zostały jeszcze dwa konie, a ja kompletnie nie miałam siły, aby ruszyć się z miejsca. Przechyliłam się na bok i mimowolnie przewróciłam się na plecy. Zamknęłam oczy, ciesząc się chwilą spokoju, która niestety nie trwała za długo. Kroki na korytarzu z sekundy na sekundę stawały się coraz głośniejsze. Tupot stał się jeszcze bardziej nieznośny, gdy ktoś, kto go powodował wszedł do pomieszczenia. Zakryłam głowę rękoma i zacisnęłam mocniej powieki, słysząc nad sobą ostentacyjne prychnięcie.
- Cieszę się, że nie spędzam z wami więcej czasu, jeszcze skończyłabym tak samo jak ty - burknęła niebieskowłosa, przechodząc kolejne kilka kroków w kierunku swojej szafki.
- Mogłabyś łaskawie opuścić to pomieszczenie wraz ze swoimi pieprzonymi, podbitymi metalem podeszwami? - warknęłam, mierząc ją spojrzeniem. Ta tylko uśmiechnęła się półgębkiem i wyszła na korytarz, stukając obcasami oficerek z podwójną siłą. Zaklęłam pod nosem, ponownie chowając głowę. Nie byłam w stanie nawet się złościć. Chwilę zajęło mi uspokojenie się, po czym wstałam z miejsca i skierowałam się do domu. Przeszłam między rzędami boksów, przez wielkie drzwi i znalazłam się na podwórzu. Narzuciłam kaptur na głowę i założyłam okulary na nos. Dodatkowo zmrużyłam lekko oczy i ruszyłam wzdłuż chodnika, nie mając nawet ochoty rozglądać się na boki.
Coś jednak przykuło moją uwagę, więc bardzo niechętnie odwróciłam głowę w tamtą stronę. Kilka sekund niemego wpatrywania się w jeden punkt, dopóki nie dotarło do mnie, co się dzieje. W jednej chwili zerwałam się z miejsca, szybkim krokiem kierując się do padoku.
- Nie masz już swojego konia? - krzyknęłam spod ogrodzenia, obierając ręce na górnej belce. Karolina na Albatrosie - wyjątkowo niecodzienny i nieprzyjemny widok.
- Dzwoniłam do Tymona wczoraj wieczorem, tak się składa, że pozwolił, więc jakby coś, proszę bardzo, możesz go nawet zapytać - powiedziała, wskazując za mnie, na chłopaka zmierzającego w naszą stronę z miną wyrażającą szok pomieszany z czystą złością.

*********************************************************************************************************************
Przepraszam, że to takie chujowe :c Krótkie jakieś, marne... Ale napisałam dzisiaj dwie prace klasowe, mam prawo być wyczerpana, nie? Nie? Nie wiem. ;-; Tak mi się cholernie pisać nie chciało, że aż ich (znowu) upiłam. Nic się nie wyjaśnia, ale scenka z Tymonem i Werą tak mi się podoba, ech... Normalnie, ckliwości nigdy dość, haha XD
Oficjalnie stwierdzam - fanfiki źle na mnie działają. No bo, ja pierdolę, wytłumaczcie mi, jak można nie ogarnąć, że się jest w ciąży i z dnia na dzień wysrać dziecko? Wiecie co? Nie, nie tłumaczcie mi tego. Chyba wolę żyć z przekonaniem, że nie mam pojęcia, jak to możliwe i po prostu autorka to głupia małolata, niemająca pojęcia, co pisze. Tak, tak będzie lepiej.
Hellow babies, czyli, o Jezu, już niedługo wracam na konie! Niedługo = nie wiem kiedy, ale w ferie (16 lutego) na pewno nie przepuszczę żadnej okazji :D Tsa, dzisiaj miałam okazję, ale nie, bo leń, hehe. Głupia jestem, wiem, wiem.
W każdym razie, no, mam nadzieję, że nie jest tak tragicznie, jak mam wrażenie, że jest (O Jezu, ta składnia) i że jakoś daliście radę to przeczytać XD No i ten, no, do następnego! Postaram się o więcej ładnych opisów, bo się w nich dokształcam :P Do usłyszenia! ♥

7 komentarzy:

  1. Co kufa? Wysrać dziecko? O czym ty do cholery mówisz?
    A tak ogólnie to nie lubię jak ich upijasz co chwila xD
    A ta wredna bicza specjalnie zadzwoniła do Tymona, kiedy on był pijany i teraz sobie śmiga na jego koniu.
    Co za...
    Albatros złagodniał. Dlaczego dał sę dotknąć tej niebieskiej larwie?
    Ja to bym jej przywaliła w ryj i o!
    Zrób to i niech ktoś jej przywali w ryj.
    Jaka bicza.
    Rozdział mi się podoba, poza tym, że znowu są pijani no.
    Ale to nicz.
    Czekam na nexta.
    Nie rozumiem, jak można mieć ferie dopiero 16 lutego xD Ja to bym umarła chyba siedząc w szkole ;_;
    Bayo i pozdro i czekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KURDE NO, NIE SPOJLERUJ XDDDD
      I nie czytaj mi w myślach, bo to nieładnie, halo, nieetyczne i w ogóle ;-; Plus, obiecuję, że ich zapiszę na jakiś odwyk, czy tam inne gówno, żeby mniej chlali, haha XD
      Nie umieram jeszcze w szkole, ale moje umiejętności humanistyczne parują wraz z mózgiem, halp!
      A co do srania dziećmi - nawet nie pytaj. Wattpad to paskudny serwis, na którym dzieci zamieszczają swoje fanfiki o Harrym Syles'ie (nie wiem, czemu je czytam, ale jolo), więc się człowiek dowiaduje takich rzeczy. Tutaj był jeszcze opis, ale z niego zrezygnowałam, żeby nikogo nie zgorszyć XD

      Usuń
    2. Chwilunia, chwilunia. Muszę przetworzyć. Tymon jej przywali w ryj? Xdxdxdxdxd

      Usuń
    3. Nie do końca o to mi chodziło i widząc to zwijam się ze śmiechu w kablu, ale skoro chcecie, why not? XDDD Nie no, dobra, sorry, za bardzo kocham Tymona, żeby robić z niego damskiego boksera, przepraszam, że muszę Was zawieźć :(

      Usuń
  2. Ff pisane przez małolaty to czyste zło ryjące mózg. Ale jeśli autor jest kompetentny, to jest spoko. No właśnie, znowu ich upiłaś. Jeszcze trochę a zostaną alkoholikami. No i widzę, ze na główny plan znów wychodzi Karolina. Co ona jeszcze robi w tej stajni. Niech chociaż raz coś jej się stanie. Tak ładnie proszę. A jakby jej tak niechcący ( tak, oczywiście ) spalić te niebieskie kłaki? Ostatnio bardzo dziwny humor mi się udziela. Wiesz, że nigdy nie mogę zapamiętać imienia głównej bohaterki? Zawsze gdy mam wspomnieć jej imię, to muszę się upewnić, że to Weronika ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No hej, nie tak trudno zapamiętać XD Dobra, już druga opinia, że za dużo piją, czyli ich biorę na odwyk. Co za dużo, to niezdrowo.
      W pełni się zgodzę; znam kilka świetnych ff i przyznam, że na paru nawet ryczałam, tak mnie wciągnęło, haha. Jednak to... To nie, nie, ewidentne nie, nie umiem tego nawet opisać, bo, no Boże, błagam... Za dużo dla mnie :')
      A co do Karoliny... Bardzo ciekawy pomysł. Myślę, że za sprawą lakieru i częstego farbowania są bardzo łatwopalne. Jak takie siano nasączone denaturatem. Niebieskim denaturatem, o. XD

      Usuń
  3. Alkoholicy. U mnie tylko raz jedyny chlali, nawet się kurde nie upili. Bierz z nich przykład. A, i dziękuję za reklamę ♥ Co Ty, nie znasz się, sranie dzieci to normalność. Jest XXI wiek, heloł! Wszystko jest możliwe, cnie xD Wredna pizda, tyle Ci powiem. Ale dalej się zastanawiam, dlaczego ta suka to moja imienniczka (D) Czy to ma btć jakaś aluzja? Ckliwe scenki, łoł, romanse Cię zmieniły, haha ♥ Heheh, niech ją ten Albatros zrzuci xD Zrób to dla mnie, pls. Tak, wewnętrznie ruda Carroto. Co dwa/trzy dni piszę rozdziały. Zadowolona? Twoja wina. Wszystko Twoja wina (D) Wiesz, że się nie znasz, bo ten rozdział był świetny, a jak następnym razem nie będziesz chciała się ruszyć, żeby iść na konie, to Cię zmuszę. Kocham i z niecierpliwością czekam na nexta! ♥

    OdpowiedzUsuń