poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 36.

Blondynka zaglądała ciekawsko w każdy kąt domu, sprawiając, że temperatura mojego ciała podnosiła się jeszcze bardziej, i to nie ze względu na cholerną gorączkę. Starałam się nie okazywać zdenerwowania, które powoli brało górę nad wszystkimi innymi emocjami. Wujek uciekł nie wiadomo gdzie, tłumacząc się zakupami, choć każdy wiedział, że tak naprawdę szlajał się po mieście, zwyczajnie unikając Fiony. Pomimo wszystko, nie miałam do niego żalu. Wiedziałam, że nastrój ciotki zmieni się niezmiernie, gdy w końcu zobaczy swojego byłego męża, który ukrywał się przed nią cały dzień. Ba, przygotowywał się do tego od przeszło miesiąca, już dawno ustalił, gdzie i o której pójdzie, więc zobaczyłam go tylko przelotnie, rankiem, gdy wsiadał do samochodu, mówiąc, że wróci wieczorem. "Wieczór" przeciągnął się do północy, a my nadal na niego czekaliśmy. Proponowaliśmy naszemu, jakże wspaniałemu, wyjątkowemu gościowi, aby w końcu udał się spać. Jednak ona nawet o tym nie myślała. Uparcie siedziała w salonie, powtarzając, że zanim się położy, musi uzgodnić z wujkiem szczegóły wizyty. Osobiście miałam przeczucie, że zechce zabarykadować drzwi swojego pokoju, żeby upewnić się, że nikt nie postanowi udusić jej w nocy poduszką. W sumie, nie dziwiłam się. Sama miałam ochotę to zrobić. Może i jej nie znałam, może nie miałam pojęcia, jaka jest, ale jednak swoim zachowaniem przywodziła mi na myśl kilkanaście lat starszą Karolinę; osobę lubiącą władzę, kochającą rozstawiać wszystkich po kątach. Gdyby nie fakt, że była członkiem rodziny i musiałam okazywać w stosunku do niej przynajmniej względny szacunek, już dawno wyszłabym z pomieszczenia, na pożegnanie rzucając zdecydowanym łańcuszkiem wyzwisk i przekleństw; szczególnie, że moje przeziębienie nie dawało mi swobodnie kontrolować swoich emocji oraz słownictwa. Jeśli miałabym być całkowicie szczera, moje zachowanie było nieco zbliżone do tego po alkoholu, nie myślałam trzeźwo.
- Więc - zaczęła blondyna, patrząc to na mnie, to na Tymona. Oboje padaliśmy z nóg. Mnie wykańczała choroba, on był zwyczajnie zmęczony trzygodzinną podróżą na lotnisko i z powrotem. Siedzieliśmy na sofie, niemo wpatrując się w telewizor, ciotka z kolei zajęła miejsce na fotelu obok, odgarnęła włosy do tyłu i przykleiła na twarz sztuczny, wymuszony, przesadny uśmiech. - Długo jesteście razem? - dokończyła w końcu, a ja poczułam, jak chłopak poruszył się niespokojnie w miejscu. Przewróciłam oczami i wzięłam głęboki wdech, aby uspokoić się nieco przed udzieleniem odpowiedzi.
- Jakieś trzy lata - wydusiłam w końcu, a kobieta pokiwała głową, uporczywie nad czymś myśląc. Zerknęłam na szatyna z ukosa, natychmiast napotykając jego niezadowolone spojrzenie. Uniosłam lekko kąciki ust, usilnie próbując dodać otuchy, nie tyle jemu, co sobie. Potarł dłonią moje ramię, bezbłędnie odczytując moje intencje.
- Starzy jesteście - mruknęła, odstawiając na stół kubek, którym bawiła się od dobrych dwudziestu minut. Unieśliśmy brwi, nie za bardzo rozumiejąc, o co jej chodzi. Fiona popatrzyła na nas, utrzymując ze mną stały kontakt wzrokowy, a w kąciku jej warg zamajaczyło coś w rodzaju uśmiechu. - Macie - zatrzymała się na chwilę, próbując coś przekalkulować w głowie. - Osiemnaście i dwadzieścia, tak? - zapytała, a my pokręciliśmy przecząco głowami.
- Tyle mieliśmy dwa lata temu. Aktualnie Tymon za tydzień kończy dwadzieścia dwa, a ja dwadzieścia w lipcu - burknęłam, a kątem oka zauważyłam, jak chłopak próbuje powstrzymać śmiech. Dźgnęłam go lekko w bok, a on tylko pokręcił nieznacznie głową, dając mi tym samym znak, że powie mi później. Przytaknęłam delikatnie, ponownie skupiając całą swoją uwagę na ciotce, spodziewając się, że niedługo poruszony zostanie, bardzo popularny ostatnimi czasy, temat ślubu. Choć obiecałam samej sobie, że zachowam względny spokój, nie było to wcale takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Naprawdę nerwy mogą nie wytrzymać, gdy po raz enty pada pytanie o wydarzenie, które tak naprawdę nie było niczym pewnym. Ba, nie było niczym, co powinno zawracać moją głowę, a tym bardziej głowy innych.
- W sumie, nie jesteście starzy. Jesteście młodzi. Ale zachowujecie się jak jakieś małżeństwo zmęczone życiem - posłała nam kolejny z serii sztucznych uśmiechów. Zmarszczyłam brwi, a ramię Tymona natychmiast zniknęło z mojej talii, gdy zaczął się krztusić. Obserwowałam go z rozbawieniem, kiedy machał ręką, próbując wydyszeć "proszę mówić dalej", a sam poszedł do kuchni po szklankę. - Ja w wieku twojego chłopaka miałam już dziecko - pokręciła głową, a z pomieszczenia obok ponownie dobiegł nas niepohamowany atak kaszlu. - Kup mu coś na gardło, bo biedak migdałki wypluje. Albo od razu płuca - powiedziała, sięgając po kubek, gdy ja schowałam się za swoimi włosami.
- Andrzej przyjechał - wychrypiał Tymon, zgarniając z przedpokoju kurtkę i wychodząc na zewnątrz. Fiona zatarła ręce i wstała z fotela.
- Zaczyna się - mruknęłam pod nosem najciszej, jak umiałam, nie mając szczególnej ochoty na kolejne z jej zgryźliwych uwag. Zatrzymałam się w przedsionku, gdy tylko poczułam na sobie chłodne powietrze zza drzwi. Potarłam ramiona dłońmi, czekając, aż szatyn wraz z wujkiem znajdą się z powrotem wewnątrz. Blondynka stanęła przy futrynie, wyglądając ciekawsko na podwórko. Wywróciłam oczami, gdy zaczęły się obfite powitania, całusy w policzki i uściski. Niechętne, bo niechętne, wymuszone, bo wymuszone, ale zawsze. Zerknęłam na Tymona, który gestem wskazał na schody. Pokiwałam głową i bez słowa pożegnania oddaliliśmy się od pozostałych dwóch osób.

***********************************************************************************
Przepraszam, że to jakieś takie krótkie, dziwne i w ogóle. Wyszłam z wprawy przez te cztery dni. Przysięgam, nie chciałam żadnej przerwy, nie miałam na to wpływu, wyłączyli mi internet ;-; Rozdział miał być w sobotę, jest dzisiaj i mam wrażenie, że gdybym napisała go wtedy, byłby lepszy. Dodatkowo, pisanie z telefonu to mordęga. To to wyżej nabazgrałam na szybko u dziadka, ale przyznam się bez bicia - założyłam nowego bloga. Nie o koniach, stwierdziłam, że tym razem stawiam na akcję. Coś w stylu "Te wybuchy, te pościgi!" XD Jest to blog prywatny, na którym piszę dla siebie. Pierwszy raz nie dla kogoś, a dla siebie. Jeśli mam być szczera, będzie to bardziej... Śmiałe niż HMOL. Będzie o wiele więcej rzeczy, które tutaj nigdy nie miały miejsca. Pomijam przekleństwa, pojawią się scenki brutalności i w ogóle, sadysta ze mnie, kurde. Ale Boże, jest pierwszy rozdział i tak cholernie mi się podoba... Jeśli jesteście zainteresowane - poproszę email :D W komentarzu, drogą prywatną, blog jest dostępny tylko dla zweryfikowanych użytkowników, więc no. Jeśli ktoś ma ochotę na coś w moim wykonaniu, co nie jest o zwierzętach, a o życiu, Jezus, norma (o ile normą można nazwać to, co się tam dzieje). Zapewniam, że zapowiada się ciekawie, także jeszcze raz zapraszam. Nie ma to jak autopromocja. W każdym razie, w tym tygodniu, uwaga, jeszcze cztery rozdziały. O ile dostarczą mi internet. Zostaniecie zawalone moimi wypocinami po uszy, więc do usłyszenia w środę c:

3 komentarze:

  1. Wiesz, jak to się nazywa? Życie w ciągłym stresie, jeszcze nam Wera wyłysieje, i co będzie? Tymek nie będzie zadawał się z łysą Werą, więc nie będzie zaręczyn, a jak nie będzie zaręczyn będzie czas na wyżywanie się na ręce. Tak, mówię o tym, o czym myślisz, chociaż nie mam bladego pojęcia o czym myślisz, ale najprawdopodobniej myślę nad tym samym. #Karolina#Tak#Bardzo#Stara#Się#Być#Mądra.
    Andrzej i Dorota, jakie pienkne imiona. Jak widać, Werka pali się do rozmowy z Fioną widzę. Ślub jak zawsze, muhahaha, nie moge sie doczekać. A skoro Fiona twierdzi, że Wera i Tymek są starzy, to niech w lustro spojrzy, co to za problem. Tymon powinien jeszcze wziąć dla niej jakieś kremy, tabletki, jakieś inne gówno na zmarszczki XD
    Rozdział super iiii chyba od dłuższego czasu będę pierwsza, bynajmniej mam taką nadzieję. Ale wiesz, nadzieja matką głupich...
    Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten ślub to wszędzie ich prześladuje. Oraz Karoliny i sklonowane jej charaktery znajdujące się w innych ciałach. No szykuje się rozmowa z wujkiem. Będzie ciekawie. I oczywiście chcę dostęp do nowego bloga - bringtolife@interia.pl. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poproszę: marika97@poczta.fm XD Chętnie poczytam coś innego w Twoim wykonaniu. :)

    OdpowiedzUsuń