piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 30. (10 do końca, a tak mało czasu do obozu ;3)

Po wyczyszczeniu i osiodłaniu koni, ja wsiadłam na Tabuna, a na Flocka Amy. We dwójkę wyjechałyśmy w teren. Już po minucie nie byłam pewna czy wytrzymam dłużej. Will to, Will tamto... załamałam się. Czy naprawdę tak trudno jest wymyślić inny temat?
- W sumie... to on mnie już nie interesuje.
- No właśnie słyszę - westchnęłam po pół godzinnym wysłuchiwaniu o chłopaku i jego dziewczynie.
- Ta cała Monic wkurza mnie jak jakiś cholerny kot, wspinający się po nodze, wbijając swoje pazury w udo - stwierdziła, a ja popatrzyłam na nią jakby była nienormalna.
- Słucham? Masz ciekawe porównania - powiedziałam i tym razem to ona się zaśmiała.
- Racja. Porównuję tą dziewczynę do kota... ponieważ to są przecież takie zdradzieckie zwierzęta, dla których człowiek to stworzenie dające jedzenie, a nie właściciel. Nie lubię kotów.
- Widzę, że twoje poglądy są nieco zdeformowane.
- Nieważne. Po prostu nie cierpię Monic. Jest wysoka i... szczupła... i ma... długie, proste, czarne włosy... i... no kogo ja oszukuję?! Ona jest idealna! - wybuchnęła nagle i oparła głowę o szyję Flock'a.
- Jeszcze chwila i pomyślę, że sama się w niej zakochałaś - prychnęłam, a ona się wyprostowała.
- Wera, rozjaśniasz mi umysł.
- Możesz powtórzyć? - zapytałam, zastanawiając się o co jej znowu chodzi.
- Knuję właśnie chytry plan podbicia świata - odparła z błyskiem w oku, po czym przeszła do galopu. Dojechałyśmy do jeziora, o którego istnieniu nawet nie wiedziałam. Woda aż kusiła do pławienia. Zsiadłyśmy z koni, zdjęłyśmy siodła, wsiadłyśmy z powrotem i na oklep wjechałyśmy do jeziora. Woda sięgała nam do kostek, ale pomimo wszystko jechałyśmy dalej. Nad jeziorem spędziłyśmy całe dwie godziny.
***
Reszta przyjaciół najwyraźniej nie przejęła się tym, że nie było nas przez długi czas. Siedzieli w altance i rozmawiali, co chwilę się śmiejąc. Rozebrałam konia i skierowałam się do gromady, akurat, kiedy Amy z zaciętym wyrazem twarzy przecinała podwórko. Zdziwiona usiadłam na ławce obok Tymka i Aśki. Dopiero wtedy zobaczyłam o co chodziło. Na przeciw mnie, po drugiej stronie stołu, siedzieli Will i Monic.
- Zapomniałam! - krzyknęłam, zerwałam się z miejsca i pobiegłam do domu. Amy nie było w kuchni, więc domyśliłam się, że wylewa wodę z organizmu, siedząc w pokoju. Weszłam na górę, zapukałam i nie czekając na odpowiedź nacisnęłam na klamkę. Ku mojemu zdziwieniu nie płakała, nie była nawet smutna. Leżała na łóżku z słuchawkami w uszach i magazynem w ręce, lekko się uśmiechając.
- Amy... - zaczęłam siadając na łóżku. Wyłączyła muzykę, siadając. - Wszystko w porządku?
- A jak miałoby być?
- No... nie wiem. Myślałam, że jesteś smutna... co najmniej.
- Mam być smutna, bo Will zaprosił do mojego domu swoją dziewczynę? Nie, to do mnie nie podobne - dodała po chwili zastanowienia. "Czy ona nie jest przypadkiem schizofreniczką?" zastanawiałam się, patrząc na nią w osłupieniu. Jedyne co zrobiłam, to pokiwałam głową i wyszłam na korytarz. Wzięłam głęboki oddech, po czym skierowałam się na zewnątrz. Trzeba było w końcu porozmawiać z ludźmi.
- Załatwiłaś, to o czym zapomniałaś? - zapytał Tymek, gdy tylko zjawiłam się w ogródku.
- Tak - westchnęłam siadając. Rozmowa nijak się nie kleiła. Co chwilę padały jakieś bezsensowne zdania, z których śmialiśmy się dla zasady. W końcu, zmęczona całą tą głupią dyskusją, poszłam do domu. Już wolałam siedzieć sama, niż nadal udawać zafascynowanie.

********************************************************************************************************
Krótko, bezsensu, głupio, nudno. Cztery określenia przychodzące mi na myśl po przeczytaniu tego zamulającego czegoś. Jest małe opóźnienie, rozdział miał być wczoraj, ale byłam padnięta po wycieczce. Sześć godzin skakania po dmuchanych zamkach, trampolinach i innych rzeczach. Nie ma to jak zadziwić całą klasę podczas przejażdżki na kucyku. Wszyscy stępują na lonży, a ja jestem oryginalna, wydłużyłam stępa i do kłusa :D Ha ha, te zdziwione spojrzenia i słowa koleżanki "Boże, co ona robi?!" a wychowawca to nagrywał i się śmiał, że pokazałam co umiem... a ja przecież nawet nie zagalopowałam! xd Ogólnie dzień był zajebisty, no może poza tym jak na schodach prawie sobie nogę złamałam, przyjechałam do domu wykończona i cała mokra, bo koleżanka wzięła kubek, nalała do niego wody i zaczęła nas oblewać :P Nie miałam siły na nic, ale za to nowy rozdział już jutro wieczorem. Przyjadę z koni w towarzystwie weny, która chwilowo mnie opuściła :/ No nic, do zobaczenia!...^^

PS Kolejna czytelniczka? Zadziwiacie! :D

5 komentarzy:

  1. Fajne ^^ Ja też może dostane weny po koniach, ale twoja wena bardziej uszczęśliwi, chyba wszystkich ;) Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Amy ma jakiś chytry plan, czy ja mam się bać? Faktycznie niewiele się dzieje ale rozdział na pewno nie jest nudny o nie co to to nie. Twoje rozdziały NIGDY nie są nudne w przeciwieństwie do moich. Następny, czekam na nastęęęępny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to jest nudny rozdział, to ja jestem koń :D Jak zwykle super. Ale dodaj więcej :( :P Bo jestem niecierpliwa! :) Jacie nie mogę się nadziwić, na Twój talent. Również czekam na następny, niecierpliwie :) Olqa

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmmm, jak zwykle wielki dylemat co mam napisać w komentarzu. Tym razem nie przepowiem przyszłości, bo nie mam zielonego pojęcia co będzie dalej i mi si to bardzo podoba :P Rozdział świetny, zawsze mogłoby się więcej dziać, ale nadal super.
    Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego piszesz notki a potem sama je krytykujesz.. jak Ci się nie podobają to ich nie wstawiaj, a nie piszesz tylko złe przymiotniki po to ... no wlaściwie po co ? zeby wiecej dobrych komentarzy dostać? Czytam to twoje opowiadanie i jest calkiem w porządku ( a niestety nie pod tą jedną notką masz negatywne spojrzenie na wlasne dzieło), co prawda jest miejscami nierealne ale i tak całość wygląda okay. Więc przestsań się tam użalać jak Ci to notka nie wyszła tylko czerp radość z samego pisania.

    OdpowiedzUsuń