poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 22.

Jechaliśmy jedną z wielu leśnych ścieżek. Po deszczu podłoże było namoknięte, a kopyta koni lekko zatapiały się w błocie. Żadnemu z nich to jednak nie przeszkadzało, więc stępowały dzielnie, z uniesionymi łbami.
- Duża kałuża - zawiadomiłam, jadąc jako pierwsza. Jazda w zastępie miała swoje plusy, jak i minusy. Byłam pierwsza, ponieważ jako jedyna miałam ogiera. Za mną Aśka na dereszowatej klaczy hanowerskiej, która co dwa metry wjeżdżała Tabunowi na zad, czego on po prostu nienawidził, dalej kasztanka berberyjska pod Amy, Will na izabelowatej tobiano pinto i zamykał Tymek na, jakże kochanym, wałaszym perszeronie. Wyglądało to dość nietypowo, kiedy wolno poruszaliśmy się po lesie, każdy konik inny, a na nich piątka jeźdźców przemokniętych do suchej nitki. Po jakimś czasie dojechaliśmy do obszernej polany. O dziwo ziemia była zaskakująco twarda, jak na miejsce, na które godzinę temu spadło kilkadziesiąt litrów wody, a nie miało ochrony drzew. Zeskoczyłam z grzbietu, aby sprawdzić, czy na pewno mam rację.
- Co powiecie na małe wyścigi? - zapytałam, siadając z powrotem w siodle.
- Ja bardzo chętnie - odparł Will - Coś czuję, że jest szybka.
- No nie wierzę! - udałam mocno zdziwioną, odwracając się w jego stronę. - "To coś" na co jeszcze trzy dni temu absolutnie nie chciałeś wejść, może być szybkie? - ironia, ulubiony środek poetycki.
- Wątpię, by twoje "coś" było szybkie - powiedział, a Tabun, jakby rozumiejąc każde słowo, prychnął i zaczął grzebać kopytem w ziemi.
- Właśnie dostałeś niezbity dowód, że jest.
- Zobaczymy. Ktoś jeszcze się ściga? - pozostała trójka, która do tej pory siedziała bez słowa, podniosła na raz ręce w górę.
- No widzisz, wszyscy chcą sprawdzić na ile szybkie są ich konie.
Ustawiliśmy się w jednej linii, a na "start" ruszyliśmy galopem. Łąka kończyła się dopiero za kilka metrów, więc miałam jeszcze chwilkę na podtrzymanie prowadzenia. Tuż za mną był Will, później Amy, a Aśka i Tymek równo, na samym końcu. Zwiększyłam pół siad, aby Tabun mógł jeszcze bardziej przyśpieszyć. Gdy dojeżdżałam już do końca, nagle, zza krzaków wypadło kilka rozpędzonych koni, a jeden z nich uderzył prosto w Tabuna. Przerażony ogier stanął dęba, tym samym mnie zrzucając i pogalopował jak najdalej od nieznanych koni, ale, na moje szczęście, tylko do ścieżki. Wstałam z ziemi na tyle szybko, żeby nie zostać stratowana przez rozpędzoną klacz Willa, po czym wykonałam zgrabny unik, aby nie wpadł na mnie jeździec na ogromnym gniadoszu. Podeszłam do dziewczyny, która uderzyła w mojego konia, akurat, kiedy kolega pomagał jej wstać.
- Co to było?! - zapytałyśmy równocześnie. Zmierzyłyśmy się spojrzeniami, widząc, że otwiera usta stwierdziłam, że nie będę przerywać.
- Jeśli mogę wiedzieć, skąd się tu wzięliście? - oskarżycielski ton, zmrużone powieki, założone na piersi ręce i lustrujące spojrzenie, sprawiały, że zdawało mi się, iż skądś ów dziewczynę kojarzyłam.
- Wzięliśmy się ze ścieżki - jak przystało. Jedyne pytanie, nie wiecie którędy jechać i dlatego wyskakujecie na ludzi z krzaków? Oryginalne - stwierdziłam z sarkazmem.
- Wyobraź sobie, że doskonale wiemy, gdzie jest ścieżka. Jeśli koniecznie musisz wiedzieć - goniliśmy dzikiego konia, mustanga - powiedziała, a ja spojrzałam na towarzyszy. - Duży, gniady, podobny do tego - wskazała na Tabuna.
- Nie widzieliśmy - odparłam pospiesznie. - A teraz pozwolicie, że pojedziemy dalej?
- Jasne... Tylko jeszcze jedno pytanie, jak masz na imię?
- Weronika, a o co chodzi?
- Ty?! - niemal krzyknęła.
- Eee... Ja? - nie wiedziałam skąd to pytanie, ale po tym krzyku jeszcze bardziej przywiodła na myśl pewną osobę, niestety nie pamiętałam kogo.
- Jeździłaś może kiedyś na Ginger?
- Żeby to raz! Ładna, posłuszna kasztanka, o nią ci chodzi?
- Taa, raczej tak.
- Czy to jest przesłuchanie? - zniecierpliwiłam się. Nie miałam pojęcia czego ta dziewczyna mogła chcieć.
- Pamiętasz może taką dziewczynkę, która bezustannie chciała wsiąść na "twoją" kasztankę, a ty jej nie pozwalałaś?
- Aaa, to ty jesteś Caroline? - w odpowiedzi dostałam kiwnięcie głową. - Może i nie była moja, ale ją dzierżawiłam i... ja nigdy nie powiedziałam, że nie możesz wsiąść na mojego konia. Odmawiałam, bo widziałam jak jeździłaś, a ona była wyjątkowo wyczulona na łydki, wędzidło, dosiad... wszystko.
- Yhym, szukaj wymówki.
- No, a przepraszam bardzo co mam ci powiedzieć? Zaczynałaś dopiero jeździć, a przecież ja na niej jeździłam na zawody, trenowałam ją, skakałam, ćwiczyłam ujeżdżenie. Dziwisz się, że nie chciałam wsadzać na nią dziecka, które kopało starego siwka ile wlezie?!
- Nie takie dziecko! Jestem zaledwie trzy lata młodsza od ciebie...
- ... więc łaskawie odnoś się do mnie z ciut większym szacunkiem.
- I tak ją zostawiłaś, więc ja na niej jeździłam - powiedziała z wyższością, a we mnie się zagotowało. Zacisnęłam dłonie i z powrotem odwróciłam się do niej przodem.
- Skoro na niej jeździłaś, to mam pytanie, jak się spisywała i co ważniejsze, ile żyła? - zapytałam z zaciętym wyrazem twarzy. - Myślisz, że Amy do mnie nie dzwoniła? Mówiła mi jak ją męczyłaś. To, że padła po miesiącu, jest tylko i wyłącznie twoją winą! - krzyknęłam i poszłam po Tabuna. Na kilka kroków przed nim zwolniłam, aby go nie przestraszyć. Przerzuciłam wodze przez głowę, wskoczyłam na grzbiet i zebranym galopem podjechałam do niej. - Jeszcze jakieś pytania?
- Tak. Co to za koń jeśli można spytać?
- Tabun - odparłam zatrzymując go w miejscu. Cały konwój prowadzony przez ukochaną Caroline zebrał się w jednym miejscu, a moi towarzysze obok mnie.
- Jedziemy szukać tego dzikusa, jak widzisz moje umiejętności jeździeckie już mi na to pozwalają.
Przewróciłam oczami i pojechaliśmy dalej.
- A właśnie, co to za rasa?! - rozległo się za mną kolejne pytanie, uśmiechnęłam się lekko.
- Mustang czystej krwi! - zawołałam przez śmiech, po czym znów ruszyliśmy galopem.

*******************************************************************************************************
Hello! :) Nikki, ten rozdział to dla Ciebie :D Miałam nawet nie opisywać tego terenu, ale stwierdziłam "Dobra, chce, to będzie miała" :P Moi drodzy, przeżyłam dziś prawdziwy koszmar. Na pierwszej lekcji test z sześciu lat z angielskiego (37,5/42 yeah, mather fucker xd), a potem zero lekcji i wizyta w pałacu młodzieży na Dniu Dziecka. Boże, wchodzimy do wielkiej sali z krzesłami i projektorem. Rozdają nam naklejki i karzą przykleić. Patrzę na to, a tam napis "Tarnowskie historie wędrującej skarpety" D: Jesus cries! Nagle, na scenę, wchodzi facet w stroju ogromnej, żółto-niebiesko-czerwonej skarpetki. Zaczął coś gadać i takie coś "U nas w Skarpetkowie witamy się w specyficzny sposób i takiego powitania Was nauczę. Otóż ja mówię 'Ło ho ho ho', a Wy 'ho ho ho', gotowi?!" Myślałam, że nie przeżyję. I jeszcze mój wychowawca, który skacze i drze się "HO HO HO !!!" :D Później na górę i... pan Skarpeta nas dopadł i zaczął sypać sucharami "Co robi ślimak w toalecie?... Kradnie muszlę!". No i ogólnie przez cztery godziny tam siedzieliśmy, masakra... no nic, spadam do Nikki na GG, do zobaczenia...^^

5 komentarzy:

  1. WEŹ MNIE NAWET TĄ CAROLINE NIE WKURWIAJ WIĘKSZOŚĆ KAROLIN JAKIE ZNAM TO SUKI I TYM RAZEM TEŻ TAK JEST. Już widze jej mine jak Wera jej mówi że to mustang czystej krwi. Nie bardzo wiem o co chodzi z Ginger ale zaczynam się domyślać że już jej tam nie ma ;c JA COŚ CZUJE ŻE ONA UKRADNIE TABUNA LUB COŚ MU ZROBI. CZEKAM NA NASTĘPNY + WEŹ TO SOBIE DO SERCA CELOWO JEST NA CAPS LOCKU

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co jest małe, czerwone i nie może przejść przez drzwi obrotowe? __________________ Dziecko przebite włócznią! :D
    Rozdział fajny, miło się go czyta. Cieszę się, że pojawiła się jakaś nowa postać, ale nadal chcem do kraju :c
    Chyba jutro nie pójdę do szkoły i będę pisać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział zajebisty jak każdy twój BEZ WYJĄTKU !!! Czekam na nn i mam nadzieje ,że będzie szybko .. ;D zawsze musisz kończyc w takim komencie ,że aż mnie rozrywa z ciekawości ?! Pisz ,bo nie umiem sie doczekać .. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta Caroline wydaję się podejrzana, taki czarny charakterek. Zrobi coś Tabunowi, albo przynajmniej będzie próbować. Ja to czuję :P
    Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń