środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 7.

Oparłam się o ścianę. "Debilka, szuja, kretyn... po prostu suka!" po głowie chodziły mi coraz to gorsze przezwiska. Pomimo wszystko mniej więcej dwie sekundy później zaskoczył mnie krzyk Tymona.
- Czy ty oszalałaś?!
- Słucham?! - oburzyła się Gośka.
- Wiesz doskonale, że mam dziewczynę! Jakim trzeba być idiotą, żeby zrobić coś takiego?!
- Skoro masz o mnie aż tak niskie zdanie, to po co rozmawiałeś ze mną tyle czasu?
- W konkretnym celu.
- To znaczy? - spytała w momencie, kiedy na korytarz wpadł Jacek.
- Właśnie po to - odparł spokojnie i skierował się w moją stronę. Podniosłam się z ziemi, uświadamiając sobie, że nawet nie wiem kiedy usiadłam. Na mój widok chłopak stanął jak wryty.
- Błagam cię powiedz, że widziałaś całość - wydusił w końcu. Patrzyłam na niego nieugiętym wzrokiem. Po chwili jednak uśmiechnęłam się, podeszłam i rzuciłam się mu na szyję.
- Kocham cię - szepnęłam. - Idziemy zobaczyć jak dostaje?
- Jasne - stwierdził chłopak, z wymalowanym zdziwieniem. Pociągnęłam go lekko za sobą. Zatrzymaliśmy się przy boksie Melodii. Głaszcząc klacz, patrzyłam jak Jacek obrzuca dziewczynę najróżniejszymi oskarżeniami. Poczynając na jeździe bez pozwolenia, kończąc na założeniu rollkuru oraz złamaniu nogi. Lekki uśmiech zawitał na mojej twarzy.
- Chodźmy do domu. Mam dość patrzenia na nią.
Wyszliśmy ze stajni, po czym chodnikiem skierowaliśmy się do domu.
***
Następnego ranka gdy tylko wyszłam na zewnątrz, odepchnęła mnie fala chłodu. Zatrzęsłam się z zimna idąc w kierunku pastwisk. Sprawdziłam koryta, zajrzałam za stajnię, poszłam do Melodii.
- Mała, ciężki trening cię czeka - powiedziałam do kobyłki i pocałowałam ją w aksamitne chrapy. Wyciągnęłam z szafki skrzynkę ze szczotkami, przy okazji sięgając po siodło i ogłowie. Szłam wolno przez korytarz, aż nagle upuściłam wszystko i ze zdziwienia otworzyłam usta. Boks był pusty, Gośka wzięła Royal Blacka. Pobiegłam z powrotem do siodlarni. Otworzyłam jej szafkę. Na drzwiach była naklejona karteczka
- To był dobry trening... - szepnęłam, odczytując drobny druk. - ...przynajmniej jest nauczka na przyszłość. Do widzenia, może się jeszcze zobaczymy.
- Co twoje rzeczy robią na środku stajni? - zapytał Jacek, który pojawił się znikąd. Nie odpowiedziałam, wychodząc wręczyłam mu do rąk kartkę. Podniosłam upuszczony wcześniej ekwipunek. Otworzyłam zasuwę w drzwiach boksu. Wyczyściłam porządnie klacz, osiodłałam, zaprowadziłam na halę. Stwierdziłam, że jest za zimno aby jeździć na padoku. Przywiązałam Melodię na chwilę, żeby ustawić kilka przeszkód. Mały tor zaczynał się na metr dziesięć kończył na metr sześćdziesiąt pięć. Usiadłam w siodle, rozstępowałam kobyłę, a po jakimś czasie postanowiłam zacząć galopować. Podjechałam do pierwszej przeszkody. Na pierwszy ogień krzyżak, później stacjonata i odpoczynek po przeskoczeniu oksera. Chwila przerwy, znowu to samo. Następnie "doszedł" płotek oraz mały mur. Na koniec zostawiłam najwyższą stacjonatę. W skupieniu pogalopowałam wprost na nią. Melodia wybiła się w odpowiednim momencie i efektownie przefrunęła nad drągami. Poklepałam ją, pogłaskałam, po czym doszło do mnie, że słyszę oklaski. Rozejrzałam się wokół. W drzwiach stał Tymon. Podjechałam bliżej.
- Widzę, że energii jej nie brak.
- Na formę też nie mogę narzekać.
- Chcesz to jakoś wykorzystać?
- Oczywiście! Za trzy tygodnie jadę na zawody.

*********************************************************************************************
Jeeeej, nie ma Gosi! Wymyśliłam to podczas pisania xD Miało być całkiem inaczej, ale stwierdziłam, że wolę jak są razem, a nie osobno ;D Nie wiem co macie do powiedzenia na temat tego rozdziału, ale chętnie się dowiem, bo według mnie jest całkiem, całkiem. Tak dla jasności wczoraj oglądałam "Mustanga z Dzikiej Doliny", po raz... eee nie wiem, który gdyż zgubiłam się przy pięćdziesiątym xD Nie moja wina, że kocham tą bajkę! Ale z wyklinałam Gośkę ;D Spodobało mi się i miałam o wiele więcej... tylko były one odrobinę zbyt wulgarne jak na bloga :) Skoro w ostatniej części Harry'ego Potter'a było "NIE W MOJĄ CÓRKĘ SUKO" to dlaczego nie mogłabym wziąć przykładu z Joanne? No dobra muszę lecieć, więc pa pa...^^

3 komentarze:

  1. super rozdział już sie następnego doczekać nie moge goska wreszcie poszla po rozum do głowy^^

    pozdrawiam, anuś

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie nie ma tej szumowiny! Oł je, oł je.
    Rozdział fajny choć trochę nie ogarnęłam z tą kartką za pierwszym razem o.O. Mniejsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że wreszcie Gośki nie będzie. :D I dobrze, że jej się oberwało. A Jacek powinien chcieć od niej odszkodowania za przyczynienie się do złamania nogi przez Mozambika. W końcu to tylko i wyłącznie jej wina, a nie wiadomo czy Mozi będzie jeszcze kiedyś wystarczająco sprawny do jazdy. :(

    OdpowiedzUsuń