poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 4.

Na dźwięk trąbki wszyscy ruszyliśmy galopem. Po kilkudziesięciu minutach stępa po łące tylko na to czekałam. Melodia pędziła jak oszalała, wyprzedzając wszystkie konie. Przede mną biegł lis - wujek na Armagedonie, a za i obok mnie, niczym stado rozszalałych byków, inni uczestnicy. Rozglądnęłam się wokół, na szczęście żadnego konia z żadną kokardką. I dobrze. Powoli doganiałam wujka, Armagedon, jak to on, szybko się męczył. Po chwili biegłam na równi z nim. Wyciągnęłam rękę po futro, już je dotykałam, gdy z drugiej strony ktoś szarpnął i lisa nie było. Zdezorientowana spojrzałam na chłopaka w kapeluszu, mniej więcej w moim wieku. Uśmiechnął się do mnie, po czym gwałtownie skręcił i zatrzymał konia. Zrobiłam coś podobnego, tyle, że w drugą stronę i mniej efektownie.
- Uchroniłem cię przed ucieczką za rok! - zawołał, cały czas się śmiejąc. Popatrzyłam na niego z dezaprobatą.
- Nie trzeba było. Dałabym sobie radę - odparłam z wymuszonym uśmiechem.
- Michał - przedstawił się, podając mi rękę.
- Weronika - uścisnęłam dłoń, a obok usłyszałam charakterystyczny dźwięk aparatu.
- Uwiecznione! - krzyknęła kobieta, w której rozpoznałam redaktorkę gazety. - To chyba będzie twoja kolejna okładka, mała. Jest się czym chwalić.
- A tym razem da się mnie rozpoznać, czy znów zasłoniły mnie czyjeś włosy? - zapytałam zgryźliwie, mierząc ją wzrokiem.
- Nie, myślę, że jest w porządku. Czyżbyś była nie w humorze?
- Od razu coś zaznaczę. Przyjęcie jest dla uczestników gonitwy i osób zaproszonych przeze mnie lub mojego wujka, inni wstępu nie mają - syknęłam, przyspieszając do kłusa. Nawet nie zorientowałam się, kiedy drogę zajechał mi srokacz, którego przed chwilą zostawiłam w tyle.
- Czyżbyś nie lubiła tej jakże miłej pani? - spytał z wyraźną ironią.
- Najwyraźniej - co dosyć dziwne, nie usłyszałam tego ze swoich ust, a z Tymona, który właśnie stanął obok nas. - Może pojechałbyś do Wioli, co? Z nią na pewno znajdziesz więcej tematów do rozmów - dodał ze sztuczną miłością w głosie. Michał bez słowa nachylił skrawek ronda kapelusza i odjechał w swoją stronę.
- Dziękuję za wybawienie z tej bezsensownej dyskusji - westchnęłam, odprowadzając znajomego wzrokiem.
- Kto to w ogóle był?
- To był jakże miły chłopak, który sprzątnął mi lisa sprzed nosa, pod pretekstem, że nie chce, żebym się męczyła za rok uciekając - warknęłam i przewróciłam oczami.
- Za rok zgarniesz futerko - spróbował mnie pocieszyć, nachylając się w bok i przytulając mnie.
- Pięknie! - dobiegło mnie z tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam kogo? Przemiłą panią redaktor. - Chyba jednak znów nie będzie widać, że to ty, chyba, że ktoś rozpozna twoje plecy - zaśmiała się, a ja odwróciłam się do przodu.
- Nie wie pani, że nie staje się za koniem? Któryś na przykład może się wystraszyć i kopnąć - stwierdziłam i ostentacyjnie cofnęłam Melodię o kilka kroków. Kobieta natychmiast wykonała kilka niezdarnych ruchów w tył, po czym legła na trawę. - Ostrzegałam - uśmiechnęłam się przez ramię i razem z chłopakiem wróciliśmy do stajni. Rozsiodłaliśmy konie i weszliśmy do stajni, aby odnieść sprzęt.
- Piękna walka! - krzyknęła na powitanie Maja, przytulając mnie. - Ale mogłeś już odpuścić, wiesz? - nie zwróciła się tutaj do mnie, na szczęście, bo z tego co wiem, "Weronika" to rodzaj żeński, więc "mogłeś" nijak tu nie pasuje. Po chwili wszystko stało się jednak jasne, ponieważ na kanapie, obok Wioli, Wiktorii i Walerii siedział niejaki Michał.
- Mogłem, mogłem, ale nie chciałem - powiedział i zdjął kapelusz, ukazując ułożone na żelu jasne włosy.
- Może i lepiej. Nie chciałoby mi się uciekać - prychnęłam, wsunęłam siodło na wieszak i wyszłam z siodlarni. Widocznie będę musiała przetrwać jeszcze imprezę z jego osoba.

********************************************************************************************************
Jestem wredna, wiem. Jezu, serio, jestem cholernie zdołowana. Dziękuję Ever, ale od razu pytam. Słyszałaś o Monty'm Robertsie? Wyobraź sobie, że on, jeżeli już jeździ, to robi to w stylu westernowym. Widziałaś kiedyś jak zajeżdża konie? Wątpię, z kolei pan, który udostępniać mi będzie konia na jazdy przeszedł kurs Horsemanship. Jeśli myślisz, że to coś złego, bardzo proszę, jednak wątpię, żeby "człowiek, który rozumie konie" był w stosunku do nich brutalny. Dziękuję również za wsparcie ze strony Sydney, Norki i kilku innych osób :) Zaznaczę, że klasyka nie porzucam! To, że będę jeździła westem, nie znaczy, że czasem nie usiądę w siodle angielskim. Z Nikki pogadałam i mam nadzieję, że nie jest już obrażona :> Tak więc, no. Jeździć klasykiem mogę, kiedy tylko mi się zachce, ponieważ moja dobra przyjaciółka ma konia, może nawet i na Musli czasem wsiądę, kto wie? Właśnie to mnie najbardziej boli, że będę musiała ją zostawić :< Do zobaczenia :)

PS Bardzo dziękuję za 21,000 wejść ;*
PSS Anonimko, której nazwy na bloggerze nie pamiętam, daj mi link, bo znaleźć nie mogę xd

7 komentarzy:

  1. Ej nie ma co na siebie najeżdżać. Z tego jak niektóre konie w westernie są zajeżdżane nie można potępiać całego tego stylu i ludzi, którzy w nim jeżdżą. W klasycznym stosują rollkur ale to nie oznacza, że wszyscy to robią. Wybrałaś western, chwali ci się to i nikt raczej twojego zdania nie zmieni. Więc z całego serca życzę powodzenia na nowej drodze życia. A rozdział fajny, tylko krótki. Szkoda, że hubertus nie był bardziej bogaty w różne akcje typu: jakieś skoki, ostre zakręty, mocne pochylenia itp. A tak do Michała, to już czuję, że go lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne jak zawsze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jak mówiła Universe, rozdział fajny, tylko krótki.
    Zapraszam do mnie : http://goldentreehorse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ever- to że ojciec Monty'ego zajeżdżał w brutalny sposób konie to nie znaczy, że jego syn robi to samo. Wręcz przeciwnie Roberts pisał wielokrotnie, że brzydzi się takim rodzajem zajeżdżania młodych koni i wiele razy widziałam jak on podchodzi do koni z trudnych charakterem czy po przejściach i to jest najpiękniejsze co możesz zobaczyć.
    Ogólnie to Monty Roberts jeździ też w stylu Angielskim, tylko rzadziej. Zajeżdża on konie w dwóch stylach, jak kto chce.
    Osobiście wolę styl angielski, może dlatego, że nigdy nie jeździłam western, ale kocham skoki ponad życia (tak jak mój qń) i chyba nie dałabym rady bez nich. W tym stylu jazdy też można mieć dużą więź z koniem, na przykład ja i mój osioł jesteśmy bardzo zżyci. Biega za mną, kręci się w kółko i nawet jak na dworze zdejmę ogłowie i wszystko inne to on się nie ruszy póki go nie zawołam.
    Podziwiam cię za twój wybór, bo wątpię żebym ja kiedykolwiek coś tak odważnego zrobiła.
    Się rozpisałam na ten temat :P
    Teraz coś o rozdziale. Ten Michałek pewnie duuuużo do akcji :) Fajny hubertus, chociaż u mnie w stajni jest umówione, że przez pierwsze kilka minut nikt nie łapie lisa "dla widowiska". Po określonym czasie zaczyna się walka :P
    No i czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oto jest Michałek z Wawelu! :D
    Michałek z Wawelu podobno ma jedną wadę.
    Nie wiem jaką.
    A ja piszę krótko, bo się śpieszę

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział supcio tylko krótki ;) Coś czuje, że ten Michał trochę namiesza.
    A za wsparcie nie musisz mi dziękować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :) Czytałam wczoraj, ale kochany blogger wylogował mnie bez pytania, a potem nie chciał zalogować -,-
    Niedługo też pojawi się moja notka. Może jutro... Jest "prawie" gotowa, ale muszę opracować parę szczegółów. A potem urabiam Soph, żebyśmy na jubileusz Karoszka opublikowały dwie notki ;)
    A co do Twojej nie będę się bardzo rozpisywać, bo brak mi słów, a mam dość używania jednego: "świetny". Szkoda tylko, że tak mało opisałaś gonitwę, bo ja mogę tylko pomarzyć o wystartowaniu w Hubertusie i chętnie dowiedziałabym się o tym czegoś więcej. Ale tak to nie mam zastrzeżeń ;) Mam nadzieję też, że będziesz na bieżąco opisywać swoje doświadczenia z westernem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to sie kurwa dzieje że ja najwierniejsza czytelniczka komentuje jako ostatnia :<< Ja sie nie zgadzam
    Brzoskwinio, nie ma Cie na gg i to jest nienormalne.
    O Michał hahahahhahahahahhaoihwsopajmjdiosh. "-Obserwator przyrody -Wśród marihuanny" hahahash leje.
    Ide komentować następny :*

    OdpowiedzUsuń