wtorek, 17 września 2013

Rozdział 22.

Nie ma to jak nieznośny ból głowy oraz klatki piersiowej, który sprawia, że ledwo co oddychasz. Tak, dokładnie tak się czułam. Dodatkowo urywki snów, pojawiające się i znikające w mgnieniu oka, a każdy z nich idealnie rzeczywisty. Próbowałam się obudzić, problem w tym, że nie mogłam. Na szczęście, w końcu mi się udało. Nie wiedziałam ile spałam, ale za oknem w siodlarni widoczne było poranne słońce, przetaczające się leniwie nad linią lasu. Przetarłam oczy i uświadomiłam sobie, że leżę na starej kanapie, przykryta trzema kocami, a przy szafkach kręci się Tymon. Wydałam z siebie jęk niezadowolenia, czując ból w lewym ramieniu. Podniosłam się i usiadłam, kiedy nagle, Tymon skoczył w moją stronę i wbrew moim sprzeciwom położył mnie z powrotem, po czym zaciągnął koc pod brodę.
- Leż i nie wstawaj, zalecenie lekarza - powiedział i wrócił do zwijania owijek.
- Czuję się naprawdę dobrze - skłamałam, ignorując bark.
- Taa, uważaj, bo ci uwierzę. Według sanitariuszy cudem uniknęłaś złamania, masz mocno poobijane ramię i naciągnięty jakiś tam mięsień - odparł z uśmiechem, a ja zmierzyłam go morderczym spojrzeniem.
- Tobie jest to na rękę, co? - zapytałam z ironią.
- O co chodzi? - zdziwił się, a ja wbiłam wzrok w ziemię. Właśnie, o co chodzi?
- Nie wiem. Chyba walnęłam się w głowę, ale wydaje mi się, że coś sobie przypomniałam - stwierdziłam, patrząc na niego z mieszanymi uczuciami.
- A co dokładnie? - nie dało się po nim poznać żadnych emocji, nie wiedziałam więc, czego się spodziewać.
- Chyba się przyjaźniliśmy - powiedziałam bez przekonania.
- Poniekąd racja.
- Poniekąd? - powtórzyłam nie do końca rozumiejąc. - Co masz na myśli?
- Nic, mówię tyko, że rzeczywiście się przyjaźniliśmy.
- A nie mogłeś powiedzieć, ciemna maso? - odetchnęłam i oparłam głowę na poduszkach
- Pani doktor w szpitalu zabroniła mówić ci czegokolwiek, powiedziała, że jeśli będziesz miała na tyle siły woli, to prędzej czy później sama sobie wszystko przypomnisz.
- Coś na razie ta metoda nie działa - odszczeknęłam się dość kulturalnie, choć we mnie aż kipiało. Czyżby jakaś pielęgniarka chciała zataić przede mną informacje? Jedyne, co jednak zrobiłam, to uniesienie brwi, sprawdzając jak na zgryźliwą uwagę zareaguje Tymon.
- Co racja, to racja - zaśmiał się - ale skoro przypomniałaś sobie coś po upadku z konia, to może trzeba cię po prostu mocno zmaltretować? - na jego twarzy nie było ani śladu humoru, więc, prawdopodobnie, nie żartował. Spojrzałam na niego z przerażeniem, ale po chwili powaga ustąpiła miejsca uśmiechowi.
- Nie strasz mnie tak. I tak już prawie dzisiaj zeszłam przez ciebie na zawał - przypomniałam i odwróciłam się do niego plecami, układając się do snu.
***
- Jak myślisz, obudzić ją? - usłyszałam szept, w sumie, nie wiem czy spałam czy nie, ale słyszałam go wyraźnie i byłam pewna, że nie dobiega z mojej podświadomości.
- Co ty, dajmy jej spać - odparł, chyba, Tymon, a ja przekręciłam się na plecy i otworzyłam oczy. Zaczęliśmy się drzeć na raz. Oni, zapewne przez moje gwałtowne ocknięcie, ja, przez ich twarze znajdujące się kilka centymetrów od mojej. Widocznie Tymuś i Gosia koniecznie chcieli, żebym po raz kolejny dostała ataku serca.
- Boże, no wy mnie chcecie przyprawić o zawał i tyle! - krzyknęłam przez śmiech, przy okazji dysząc ze strachu.
- Chcieliśmy tylko powiedzieć ci, że bagaże ci wujek przywiózł - stwierdził chłopak, siedząc na fotelu, na przeciwko mnie.
- Jakie bagaże? - zdziwiłam się, nic nie kojarząc.
- Twoje walizki, które od roku leżą na lotnisku, zapomnieliśmy o nich i zostały wystawione na sprzedaż, kupili je, ale na szczęście udało się wszystko wyjaśnić - powiedziała Gośka śmiejąc się do rozpuku.
- No to może ja po nie pójdę - uznałam w końcu, wstałam z miejsca i od razu usiadłam z powrotem, czując zawroty głowy.
- Uważaj, bo znowu sobie coś zrobisz. Chodź, pomogę ci - powiedział Tymon, podszedł do mnie, przerzucił moją rękę przez ramię i skierowaliśmy się do domu.
- Dziękuję - wydusiłam, kiedy z nieustannym dudnieniem w czaszce opadłam na łóżko.
- Nie ma sprawy, ale nie wstawaj tak gwałtownie, co?
- Pewnie, dzięki za wspaniałą radę - prychnęłam, a on z uśmiechem wyszedł przez balkon. Od razu przetoczyłam się na ziemię i rozpięłam, leżącą tam walizkę.
- Duże pranie mnie czeka - westchnęłam i zaczęłam wypakowywać wszystko po kolei. Nagle, moją uwagę przykuła bluza. Na mnie zdecydowanie za duża. Wysiliłam mózg i po chwili przypomniałam sobie, to bluza Tymona.

******************************************************************************************************
Pomocy! Wena atakuje! xd Nie, żartuję, właśnie ją wykorzystałam :* Macie i się cieszcie! W końcu jej w mózgu rozjaśniam! xd Nie było w końcu ogniska, bo deszcz padał, ale cóż, lekcji mieliśmy cztery godziny, więc da się wyżyć ;p Lajtowy dzień, twarz mi się goi, chociaż blizna chyba będzie c; Rozpisałam się chyba trochę, nie? Tak, wiem, że krótko ;-; TRUDNO Dobra, ja czekam na LISTOPAD! A czemu? Nikki, wiesz czemu ;d Druga część IGRZYSK ŚMIERCI w KINACH! *.* Używam dziś zdecydowanie za dużo Caps Locka xd Okey, ja już idę, bo muszę jeszcze nadrobić zaległości u Was! Wybaczcie mi proszę, nie mam ostatnio czasu ;c No nic, pa pa :*

6 komentarzy:

  1. Więc.... Nie zdążyłam skomentować poprzedniego rozdziału, a ty tu już dajesz nowy :) No i się nie dziw, że nie daję rady.
    Świetny rozdział i niecierpliwie czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Niedługo przypomni jej się, że była z Tymonem:D Nie mógł jej wtedy powiedzieć, że byli razem i było by po sprawie;) No, a u mnie musisz nadrobić;) http://jusza-love.blogspot.com/p/zwierzaki.html Oto moje zwierzaki, sprawdź i komentuj ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny, co tu dużo gadać. Nareszcie cie dogoniłam;) Też nie mogę się doczekać Igrzysk Śmierci.
    No nic czekam na nn;D

    OdpowiedzUsuń
  4. JA UŻYWAM WIĘC CAPS LOCKA CIEMNA MASO! Johanna wymiata <333
    Masz szczęście że sobie kręgosłupa nie złamała jezu już ty wiesz przez gg co ja bym ci zrobiła!
    Czemu nie mogli się pocałować? No czemu?! Mendo, byłam taka zadowolona kiedy oni byli razem a teraz co? Niech ta wena Ci dalej dopisuje, czekam oczywiście na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe w końcu sobie przypomina Tymona. Rozdział fajny i dłuższy niż inne, z czego się bardzo cieszę. I życzę ci, aby wena cię nie opuściła.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz sobie już pewnie wszystko przypomni :D I będzie dobrze ;)

    Ja też już się nie mogę doczekać ekranizacji ,,W pierścieniu ognia" ;D

    OdpowiedzUsuń