- Cudowną sobie porę wybrałeś, żebym zeszła na zawał - powiedziałam, kiedy on stał nadal na zewnątrz i wyciskał skrawek mokrej koszuli.
- Wybacz, drzwi frontowe były zamknięte - stwierdził, otrzepując wodę z włosów.
- Jeszcze buty.
Zdjął grzecznie obuwie i wszedł do pokoju.
- Po co tak właściwie przyszedłeś? - zapytałam, kiedy schodziliśmy na dół do kuchni.
- Tak o. Nie miałem co robić, Albatros w boksie, rzeczy w siodlarni, na Tabunie pojeździłem... Wszystko zrobione - skończył wymieniać i opadł na krzesło przy stole. W ciszy postawiłam wodę i zalałam herbatę, cały czas czując na sobie jego uważny wzrok, śledzący każdy mój ruch. Postawiłam dwa kubki na blacie i usiadłam obok. Piliśmy powoli, wsłuchując się w odgłosy kropli deszczu, ciężko opadających na parapet.
- Jeśli dalej będzie tak padało, to zaleje piwnicę - zauważyłam nagle.
- Co? - zapytał, wytrącony z zadumy.
- Mówię, że jeśli nie przestanie lać, to cała piwnica zniknie pod wodą - powtórzyłam, dobierając w myślach nieco inne słowa.
- Ach, no tak. Pasuje się w końcu zająć tym odwodnieniem, ale wiecznie brakuje czasu - powiedział, patrząc w przestrzeń i coraz mocniej zaciskając palce na kubku.
- Rozluźnij ten uścisk, bo to w końcu pęknie - stwierdziłam, a on zerknął pośpiesznie na naczynie, po czym odstawił je bezpiecznie na stół.
- Zamyśliłem się - odchrząknął, kierując spojrzenie na okno.
- Zdążyłam zauważyć. Nad czym tak się zastanawiasz, hmm? - zapytałam, a on zerknął na mnie z dezaprobatą i pokręcił głową.
- Długo by wymieniać...
- Przecież mam sporo czasu - wzruszyłam ramionami. "Niechże coś powie!", myślałam uporczywie.
- Nie ma o czym mówić, dużo rzeczy, za mało czasu, żeby dojść do połowy, a co dopiero wygłosić wszystko - prychnął śmiechem i upił łyk herbaty. Zrobiłam to samo, bo zimno powoli zaczęło do mnie docierać.
- Nie chcesz nie mów, jak cię najdzie na zwierzenia, to przyjdź - powiedziałam z lekkim uśmiechem. - A teraz, nie wiem jak ty, ja idę do stajni.
- Pójdę z tobą... Tylko muszę iść po buty - zaśmiał się, wstał od stołu i pobiegł na górę zostawiając po sobie mokre ślady.
**************************************************************************************************
Pomysły mi się już skończyły, to urwałam xd Może mi coś przyjdzie do głowy w tygodniu, to napiszę nowy rozdział, a przynajmniej się postaram c; Już (mniej więcej) po dołku, powoli się zbieram, a pomaga mi w tym kto? Coldplay, oczywiście ♥ Jak dobrze, że chłopcy są tak genialni, że napisali piosenkę z tekstem "I'll carry your world", od razu mi się przyjemnie zrobiło ^^ No właśnie zapomniałam wspomnieć od szóstego (data wydania!) słucham nowej piosenki - "Atlas". Moi geniusze spisali się na medal *.*
Rozdział fajny czekam na next. Ciekawe co chciał powiedzieć Tymon:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na rewanż :)
Rozdział świetny. Dobrze, że Albatros już jest cały i zdrowy ;)
OdpowiedzUsuńA Tymon pewnie myślał o ich wspólnej przeszłości ;P
Czekam na nn :)
Masz szczęście że Albatros jest cały. Tylko cholera dlaczego Wera z Tymonem nie są razem? Ja mam włazić na gg?! To Ciebie nigdy nie ma, mendo! Biedny Tymek ;ccccccccccc Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńStaram się skoncentrować na czytaniu rozdziału, ale słuchanie w tym samym momencie piosenki "Love forever" nie pomaga :P
OdpowiedzUsuńKolka jest okropna, ale powinno być dobrze z Albatrosem :) Mój osiołek po koce latał jak mała torpeda, chociaż każdy mówił "że będzie ospały". I z Albatrosem będzie podobnie, prawda? :D
Czekam na następny rozdział.