czwartek, 12 września 2013

Rozdział 19.

Wsiadłam na grzbiet i kłusem skierowałam się do lasu. Wiedziałam, że przed galopem powinnam ją rozgrzać, w końcu nie chodziła przez ostatnie dwa dni. Gdy jednak dotarliśmy do ściernisk, sama wyrwała do przodu, a ja nie chciałam protestować. Zrozumiałam, że sny to cząstki zapomnianych wspomnień, więc chciałam jechać jak najdalej od stajni, abym mogła w spokoju pomyśleć. Melodia przeskoczyła przez rów melioracyjny, minęła dąb, na którym wyznaczona była linia mety wyścigu kilka dni wcześniej i pognała dalej. W tamtym momencie, nawet ja nie wiedziałam gdzie jedziemy. W sumie, w głowie chwilowo gościła nieprzyjemna pustka, jakby wszystko, co miałam, gdzieś sobie poszło i stwierdziło, że wróci kiedy mu się zachce. W końcu wyhamowałam do stępa, szłyśmy tak, dopóki po jakichś dziesięciu minutach, stwierdziłam, że jeszcze chwila marszu bez sensu i na pewno się zgubię. Zatrzymałam się więc pod starym, rozłożystym drzewem, ściągnęłam klaczy siodło, przywiązałam wodze do jednej w dolnych gałęzi, ponieważ pnia by nie objęły, a sama opadłam na ziemię, zdejmując kask. Nie chciałam krzyczeć, nie chciałam wyładować na niczym złości, nie chciałam płakać. Nie wiedziałam w sumie co robić. Dzięki śpiączce nie pamiętałam nic z ostatnich dwóch lat. Walczyłam ze sprzecznymi emocjami. Pogrążyć się w smutku, czy też żyć tak, jakby nic, nigdy się nie stało. Ewentualnie mogłam spróbować czegoś się dowiedzieć, ale skoro nikt mnie do tej pory nie oświecił, to dlaczego nagle mieliby zacząć opowiadać co, gdzie i kiedy się działo? "W sumie, w ogóle o to nie pytałam, więc może tylko czekają aż to zrobię?", pomyślałam nagle, ale przecież, jeżeli byłoby coś, co powinni mi powiedzieć, to by to już dawno zrobili, prawda? Wstałam, znów zastając kompletną pustkę. Wiedziałam, że prędzej czy później trzeba się będzie kogoś spytać, dlaczego nikt nie puszcza pary z ust, ale bałam się tego, co usłyszę. Co jednak mogłoby mnie aż tak zszokować? Nie dowiem się przecież czegoś typu "Ćpałaś, piłaś, paliłaś", już prędzej coś w stylu "Nie mogłaś oderwać wzroku od... od kogo nie mogłabym oderwać wzroku?", myślałam uporczywie. Raczej nie było nikogo takiego... więc po co zawracałam sobie tym głowę? Dobre pytanie. Nie miałam pojęcia. Po prostu bałam się, czego mogę się dowiedzieć. Chyba jeszcze nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji... No tak, to na pewno pierwsza roczna śpiączka w moim wykonaniu. Osiodłałam klacz, włożyłam stopę w strzemię i odbiłam się od ziemi. Z miejsca zagalopowałam w stronę, gdzie najprawdopodobniej znajdował się dom.

***
Po półgodzinnym błądzeniu w końcu dotarłam szczęśliwie na miejsce. Odetchnęłam ulgą widząc dym z komina. Jesień zbliżała się wielkimi krokami, w domu było coraz zimniej, więc wujek postanowił rozpalić w kominku. Siedziałam w kuchni popijając herbatę. Dochodziła już trzynasta. Do domu wszedł Tymon, miał zaczerwieniony od zimna nos.
- Byłaś w terenie - powiedział nieco oskarżycielskim tonem. Czyżbym nie miała prawa tego robić?
- Po czym zauważyłeś? - zapytałam z sarkazmem w głosie, a on podszedł do mnie i wyjął z moich włosów cienki patyk.
- Plus, Melodii nie było w stajni ani na pastwisku.
- Nie wiesz co to ironia? - przymrużyłam oczy, okazując dezaprobatę.
- Wiem, ale nie zwracam na nią uwagi. Dodatkowo, chciałem cię przeprosić - odparł, a ja spojrzałam na niego, nie kryjąc zdziwienia.
- Za co?
- Za to, że tak na ciebie rano naskoczyłem. Po prostu byłem zdenerwowany, w końcu Albatros miał operację, a...
- Właśnie, co z nim? - przerwałam mu w połowie zdania, chcąc wydobyć wszelkie możliwe informacje na temat konia.
- Dobrze, wszystko w porządku. Zaszyli go godzinę temu. Podobno zjadł spleśniały chleb. Słuchaj, mógłbym pojeździć na Tabunie, dopóki Albatros nie wyzdrowieje? - zapytał nagle, a w odpowiedzi kiwnęłam głową. Michalina jeździła na Flock'u, on na Tabunie, więc mi zostawała Melodia. Idealnie.

****************************************************************************************************
Nie chce mi się pisać, jestem w dołku. Zero weny, do soboty ;-;

6 komentarzy:

  1. Pisz dalej !!! Ja też chwilowo dostałam braku weny ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. A i zapomniałam ciekawe, co chciał powiedzieć Tymon kiedy Wera mu przerwała? Może, że byli kiedyś razem czy coś w tym stylu. Niech się jej przypomni jak byli razem i się zejdą;)A Ty do ostatniego rozdziału u mnie nie dodałaś komcia ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, już dodaję. Ja będę dalej pisać, tylko chwilowo mi się nie chce. Zajebiste uczucie, kiedy osoba, z którą przyjaźnisz się od 11 lat, nagle ma cię w dupie ;-;

      Usuń
  3. Rozdział świetny, czyli żadna nowośc xd Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! ,,Koni nie można przywiązywać do pionowych przedmiotów (latarni, drzew), gdyż w razie spłoszenia koń mógłby się zaplątać i zrobić sobie krzywdę". A jednak na coś się przydają te pytania na brąz xD Chociaż w praktyce co najmniej połowy nie wykorzystam xD

    Rozdział super, jak zwykle. Mam nadzieję, że Wera wreszcie sobie wszystko przypomni. Już przyśniło jej się tyle rzeczy... Niech się pobawi w ,,układanie puzzli" i zbuduje sobie przeszłość z tych elementów ;) Och, nie mam siły na myślenie. Dopiero dochodzi wpół do dziesiątej, a ja padam na twarz. Miałam dziś do szkoły na 7.10, do tego były testy kompetencji z chemii i infy... Padam na twarz. Kończę, bo zaraz palnę jakąś głupotę (większą od tych powyższych) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział fajny, ale krótki. Szkoda. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam ale problemy z internetem. Ciekawa jestem kiedy Wera przypomni sobie najistotniejsze informacje.

    OdpowiedzUsuń