wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 13.

Kiedy wstałam, odruchowo sięgnęłam na szafkę, aby wyłączyć budzik. Niezwykle zdziwił mnie fakt, że po chwili znalazłam się na ziemi, ponieważ ani budzika, ani szafki nie było. Gdy moja twarz dotknęła zimnej, twardej podłogi, od razu zerwałam się na równe nogi.
- Boże? Gdzie oni mnie wywieźli? - zapytałam szeptem samej siebie. Rozejrzałam się po pokoju jeszcze raz. Zastanowił mnie jeszcze fakt, że miałam na sobie ciuchy ze wczoraj. Jeszcze raz dokładnie obejrzałam pomieszczenie. Błękitno żółte ściany, cztery łóżka ustawione w szeregu, dwie szafy, drzwi najprawdopodobniej prowadzące do łazienki i drugie, wychodzące na korytarz. Oprócz tego znajdowały się tam cztery okna, dzięki czemu w pokoju było bardzo jasno, pomimo pochmurnej pogody, oraz kilkanaście obrazów i dzban z kwiatami, który stał na jedynym stoliku w kącie. Spojrzałam na siebie. Ręce i nogi zdobiły lekkie zadrapania i rozcięcia.
- Co ja robiłam? - przestraszyłam się. Położyłam się z powrotem na łóżku i sięgnęłam po komórkę. Odruchowo wybrałam numer do Tymona. Po kilku sygnałach w końcu odebrał.
- Wera?
- Tymon? Wiesz może gdzie ja jestem?
- Jak to gdzie? No chyba w Anglii, prawda? - zapytał zaspanym głosem.
- W Anglii? Ale po co?
- Wera, czy ty masz jakąś amnezję? Pojechałaś szukać Tabuna.
- Tabuna? - zdziwiłam się, ale na to słowo wszystko sobie przypomniałam. - Aaa! Już wiem! Sorry, że ci zawracałam głowę. Dziwnie jest obudzić gdzie indziej niż zwykle i nic sobie nie przypominać.
- Na pewno wszystko w porządku? - spytał podejrzliwie.
- Tak, okey. Tabun jest na dole w stajni, Aśka, Amy i Will pewnie jedzą śniadanie, a ja siedzę w nieznanym pokoju. Wszystko w jak najlepszym porządku, a nawet lepiej.
- To się cieszę. A teraz pozwól, że będę dalej spał, bo przypominam, że u Ciebie jest dziewiąta, a u mnie dopiero trzecia.
- Eee... Tymon, wiesz, że ja nie jestem w Ameryce?
- Wiem, a co?
- To między Polską, a Ameryką jest sześć godzin różnicy. Przypominam ci także, że do pracy przyjeżdżacie o szóstej trzydzieści i nie żebym cię pospieszała czy coś, aczkolwiek spóźniłeś się trzy godziny - powiedziałam tłumiąc śmiech.
- O kurde! Nie mogłaś wcześniej?! Rzeczywiście świeci słońce, czemu o trzeciej miałoby świecić słońce?! Zegarek się zepsuł! Świetnie, Jacek mnie zabije, kowal przyjeżdża, a ja się spóźniam.
- Nie jestem pewna czy trzy godziny można jeszcze zaliczyć do spóźnienia.
- Racja, no nic idę, część.
- Pa! - pożegnałam się zanim jeszcze zdążył się rozłączyć. Odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej wiedziałam gdzie jestem. Od razu wyciągnęłam z plecaka jakieś ciuchy i poszłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Potem natychmiast zbiegłam na dół, chcąc zobaczyć co z Tabunem. Szyja owinięta była bandażem, a on zawzięcie skubał siano i zdawał się zupełnie zapomnieć o fakcie, że do niedawna cały był we krwi. Ktoś zdążył go już wyszczotkować, a jego kopyta lśniły od smaru. Pogłaskałam go po czole, kiedy podszedł do drzwi, nadal żując zeschniętą trawę. Uśmiechnęłam się, widząc, że czuje się lepiej. Do oczu wrócił dawny dziki błysk i widać było temperament, który również dawał się we znaki. Po chwili na korytarzu usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam...

******************************************************************************************************
Hue hue hue już drugi raz kończę takim beznadziejnym, tajemniczym akcentem, który znów zakończy się kijowo :P Cóż, jak widać relacje Wera - Tymon poprawiają się w zaskakującym tempie. Oby tak dalej xD I wypijemy za Tabuna... Na zdrowie! Jezu, za dużo czasu przed komputerem, zdecydowanie za dużo czasu. Już z koleżankami nam się tematy skończyły i same nie wiedziałyśmy o czym gadamy :D Najlepsza informatyka i śpiewanie pieśni kościelnych xD Ha ha, geniusz, "proszę pana do kiedy trzeba zanieść papiery do gimnazjum?... Do piątku." i ta mina typu "O kuźwa! Pan sobie żartuje!" ;D Jak widać już za bardzo mi odwala więc kończę miłym akcentem jestem niańką, a kisiel jest w cholerę łatwopalny!...^^

PS Zapomniałam, że obiecałam Wam kiedyś pokazać moje bazgroły otóż proszę: Tęczowy pegazo-jednorożec wykonany przeze mnie i moją koleżankę na historii :D Ucięło mu kolorowe kopyta i tęczową kupę T.T

8 komentarzy:

  1. Koperta z pieczątką ZUS, PIS i USC.

    Z głębin R'lyeh macha do Was macką sam Wyelki Cthulhu! Z przyczyn technicznych, a ode mnie niezależnych (te paskudne gwiazdy, tfu, tfu!!!) ja sam nie mogę Was zje... zmackać, ale oto głoszę rozwiązanie wszystkich problemów! Ocenialnia Pomackamy, prowadzona przez moich zaufanych Przedwiecznych!

    Ocenialnia pomackamy.blogspot.com zaprasza każdego spragnionego porządnej, wyczerpującej oceny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny dowód mojego pojebaństwa - wczoraj około godziny 22 szlajałam się z kumpelą przez całe miasto do Żabki po Burny po drodze strzelając sweet focie ze znakami (to "boy'e" mojej koleżanki) i jarając się z kierowców, którzy dzielili się na dwie grupy: tych którzy widząc nas trąbili się i darli "Cześć dziewczyny!" przyprawiając nas o zawał serca i na tych, którzy zwalniali i obserwowali jak tarzamy się po chodniku. HUE HUE c: Oto raport z dnia wczorajszego.

    Trochę smuci mnie zachowanie Wery - nie mów, że ona chce tak po prostu wrócić do tego pojebańca? Ja to na jej miejscu... nie wiem co bym zrobiła, bo moje "boy'e) to cała moja klasa i wszystkie znaki drogowe z okolicy. xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Oto przybyłam, przeczytałam, skomentowałam xD
    Ostatnio miałam mały kryzys blogowy. Nie wchodziłam na żadne blogi, na swoim ledwo zaczęłam pisać. Ale teraz jestem. :)
    Świetna notka, chociaż ja też, tak jak Bez Imienna, uważam, że Wera nie powinna mu tak łatwo darować.
    To ja lecę do pisania, może do jutra dodam notkę (:
    PS śliczny rysunek. Jedynie skrzydła są trochę za wysoko, bo powinny wyrastać z boków, a nie czubka grzbietu, co ciut wygląda jakby należały do jakiegoś innego pegaza, ale całokształt jest super <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, one wychodzą z grzbietu, tylko koleżanka zapomniała pokolorować i tak jakoś wyszło ;D Jednak są linie od ołówka, które zaznaczają miejsce wyrośnięcia xD

      Usuń
  4. Kto to, lub co to jest kisiel??? Bo coś kojarzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kisiel? Taka kolorowa papka z żelatyną, którą można spożywać xD Natomiast ja wolałam ją podpalić :3

      Usuń
    2. Spoko. Bo mi się ze słodkiego flirtu skojarzyło -_-

      Usuń
  5. Wiem, późno. Nie mam siły na nic, na pisanie własnego bloga tym bardziej.
    Ale jestem :D Więc komentuje :P Tak szybko się pogodziła z Tymonem, niech się jeszcze pokłócą, będzie ciekawie :P Mustang cały i zdrowy, co dla mnie chyba jest najważniejsze, hmmm co by tu jeszcze. No tak, czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń