- Kolejna jazda z Karolinką? - zapytałam Sylwię, która opuściła ujeżdżalnię jako ostatnia.
- Połowa. Drugą prowadził Bartek - wzruszyła ramionami, prowadząc Piekielną w stronę boksu.
- I co? Zmarnowane pół godziny? - prychnęłam, śmiejąc się lekko.
- Zależy które, pierwsze jak najbardziej - uśmiechnęła się ironicznie, a ja odeszłam w swoją stronę, kręcąc głową. Malaga wystawiła głowę z boksu. Podeszłam do niej, pogłaskałam ją po łbie i dałam kawałek marchewki. Klacz z dnia na dzień wydawała się coraz bardziej ociężała. Oczywiście, co ja tam mogłam zauważyć w dwa dni? Pewnie każdy by mnie wyśmiał, ale wydawało mi się, że rzeczywiście przybrała na masie. Nie byłam tylko przekonana, czy to przez ciążę, czy przez większy dobór jedzenia, w końcu na targach niemal każdy koń jest w jakimś stopniu wygłodzony. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Tymona, z pytaniem, czy mam zamiar iść na zajęcia z teorii. Pokręciłam głową i bez słowa poszłam do siodlarni po zgrzebła.Szybkim krokiem wróciłam do boksu z całą skrzynką szczotek. Bez pośpiechu zaczęłam przeczesywać grubą sierść. Rozplątałam grzywę i ogon, wyskrobałam kopyta, przemyłam gąbką okolice oczu i chrap. Przetarłam ręką uszy, założyłam jej kantar i wyprowadziłam na pastwisko. Patrzyłam, jak rozgląda się uważnie, po czym zaczyna skubać trawę, kierując się coraz dalej od ogrodzenia. W powietrzu zdecydowanie unosiła się już woń wiosny. Po śniegu nie było niemal śladu, a na drzewach zaczęły pojawiać się pąki, zaskakująca pogoda, jak na styczeń. Słońce nie schodziło z nieba, a ja miałam nadzieję, że ta atmosfera utrzyma się jak najdłużej, nie miałam już najmniejszej ochoty na mróz. Rozpięłam kurtkę i oparłam się o górną belkę, patrząc na Malagę. Była prawdziwą oazą spokoju. Nawet nie zwracała uwagi na padokujące obok Melodię i Albatrosa. Najwyraźniej nawet nie miała zamiaru się do nich zbliżać. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się na pięcie, wpadając wprost na Tymona.
- Nie skradaj się do mnie - warknęłam, zaciskając pięści, na co on się zaśmiał.
- Chcesz mnie pobić? - roześmiał się jak nienormalny, po czym chwycił mnie za ręce.
- Straszysz mnie, ile razy już mówiłam, że w końcu mnie przyprawisz o zawał? A ty i tak nic sobie z tego nie robisz - westchnęłam, kręcąc głową i sama prychnęłam. - To brzmi absurdalnie, wiem. Chyba przez ten cały obóz jestem mocno przemęczona - szepnęłam i oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Wypuścił powietrze w moje włosy, a kiedy podniosłam twarz, tylko kiwnął potwierdzająco.
- Ja też. Nie po to nie organizowaliśmy jazd, lekcji, ani nie tworzyliśmy szkółki, żeby nagle zwaliło się na nas dwanaście osób.
- A za wszystko możemy być wdzięczni komu? Karolince. Coś czuję, że po tej całej absurdalnej kolonii, trzeba wyplenić korzenie problemu - na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Co masz na myśli? - zapytał, mrużąc zabawnie oczy.
- Jak to? Wypędzimy niebieskowłosą - mrugnęłam jednym okiem. Pokręcił głową z aprobatą, oplótł mnie ramieniem i skierowaliśmy się do domu.
- Czego ten Bartek jeszcze nie wymyśli? - westchnęłam, wchodząc do pokoju, w którym zebrali się wszyscy prowadzący jazdy, nie licząc bruneta, który na dole przygotowywał się do wyjścia i Karoliny, która pojechała do domu tuż po swojej popołudniowej jeździe na Hodicie.
- Co znowu? - zainteresowała się Aśka, zgrabnie opadając z oparcia na siedzisko fotela.
- Umówił się z Sylwią - prychnęłam, na co cała gromada wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
- Czekajta, idę po szampana - Jacek zatarł ręce i wybiegł z pomieszczenia, kierując się do lodówki w akompaniamencie pojedynczych oklasków ze strony swojej dziewczyny i Gośki. Po niecałej minucie wrócił z zapieczętowaną butelką i sześcioma kieliszkami.
- No, to niech Bartusiowi się układa! - krzyknął i chwycił za korkociąg. Po chwili stuknęliśmy się lekko kieliszkami i wypiliśmy, na szczęście.
************************************************************************************************
Przepraszam Was bardzo za brak odzewu, ale ten tydzień, to były dla mnie naprawdę jedynie łzy, depresja i pocieszanie ze strony Nikki, za co bardzo jej dziękuję. W końcu jednak wszystko się ułożyło, jest BARDZO dobrze, więc jeszcze w tym tygodniu spodziewajcie się następnego rozdziału :) Ogółem mówiąc, oprócz mojej najukochańszej Nikki miałam jeszcze jednego wybawcę, bowiem Coldplay wróciło do żywych z dwoma piosenkami na nowy start oraz z zapowiedzią płyty na 19 maja tego roku C: No cóż, skoro Oni mogli wrócić po takiej przerwie... To dlaczego ja bym nie mogła? :D Do usłyszenia niebawem :* ♥
Pierwsza! ;3 Rozdział super, aż mam zaciesz, że cię męczyłam na chacie.
OdpowiedzUsuń- Super długi komentarz Kaczuszki
Super! Pisz tak dalej :)
OdpowiedzUsuńSuper :) Już się nie mogę doczekać jak wypędzą niebieskowłosą :D Czekam na next i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOH NIE MA ZA CO, KIEDY MASZ PROBLEM IDŹ DO NIKKI, ONA ZAWSZE POMAGA :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, naprawdę mi się podoba.A co do komentarza u mnie to masz racje.Twoje słowa do mnie dotarły i postaram się poprawić.Zmienie opowiadanie, napiszę od nowa cos naprawdę własnego.Chyba masz talent do poprawiania ludzi.Wkrótce pojawi się nowy pierwszy rozdział i w tedy ponownie cie zaproszę.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO, dziękuję za wyrozumiałość :3 Chętnie przeczytam poprawioną wersję. Stara się jak mogę, aczkolwiek bardziej wychodzi mi bycie typową suczą, więc najwyraźniej jest to kompatybilne z poprawianiem innych :P
Usuń