poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 21.

- Jeszcze raz, kłusem wzdłuż ściany, zagalopowanie w rogu, zmiana nogi na przekątnej, krótka w galopie i na długiej do kłusa - podyktowałam Anecie, która już dwa razy podchodziła do tego samego zadania. Jej matka zadzwoniła do mnie po terenie, mówiąc, że dopłaci, aby dziewczynka miała chociaż jedną jazdę dziennie indywidualną. Przystałam na to z wielką ochotą, mówiąc, że pieniędzy nie trzeba. W jej wypadku reguła "do trzech razy sztuka" sprawdzała się co do joty. Dopiero wtedy wyjechała dokładnie wszystkie narożniki, poprawnie użyła łydek i palcata i wykonała całe zadanie wprost idealnie. Na krótkiej ścianie kazałam jej zwolnić do stępa, a sama ustawiłam parkur. Kiedy wszystko było gotowe, kazałam jej przejechać okrążenie galopem i najechać kolejno na każdą z przeszkód. Wykonała polecenie od razu, bez zawahania, przejechała cały tor trzy razy, aż uznałam, że wystarczy. Kazałam jej porobić jeszcze kilka lotnych i występować konia. Po jeździe odprowadziłam ją do stajni, odniosłyśmy jej rząd i patrzyliśmy, jak niezadowolona grupka nastolatków wychodzi z hali.
- Kolejna jazda z Karolinką? - zapytałam Sylwię, która opuściła ujeżdżalnię jako ostatnia.
- Połowa. Drugą prowadził Bartek - wzruszyła ramionami, prowadząc Piekielną w stronę boksu.
- I co? Zmarnowane pół godziny? - prychnęłam, śmiejąc się lekko.
- Zależy które, pierwsze jak najbardziej - uśmiechnęła się ironicznie, a ja odeszłam w swoją stronę, kręcąc głową. Malaga wystawiła głowę z boksu. Podeszłam do niej, pogłaskałam ją po łbie i dałam kawałek marchewki. Klacz z dnia na dzień wydawała się coraz bardziej ociężała. Oczywiście, co ja tam mogłam zauważyć w dwa dni? Pewnie każdy by mnie wyśmiał, ale wydawało mi się, że rzeczywiście przybrała na masie. Nie byłam tylko przekonana, czy to przez ciążę, czy przez większy dobór jedzenia, w końcu na targach niemal każdy koń jest w jakimś stopniu wygłodzony. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Tymona, z pytaniem, czy mam zamiar iść na zajęcia z teorii. Pokręciłam głową i bez słowa poszłam do siodlarni po zgrzebła.Szybkim krokiem wróciłam do boksu z całą skrzynką szczotek. Bez pośpiechu zaczęłam przeczesywać grubą sierść. Rozplątałam grzywę i ogon, wyskrobałam kopyta, przemyłam gąbką okolice oczu i chrap. Przetarłam ręką uszy, założyłam jej kantar i wyprowadziłam na pastwisko. Patrzyłam, jak rozgląda się uważnie, po czym zaczyna skubać trawę, kierując się coraz dalej od ogrodzenia. W powietrzu zdecydowanie unosiła się już woń wiosny. Po śniegu nie było niemal śladu, a na drzewach zaczęły pojawiać się pąki, zaskakująca pogoda, jak na styczeń. Słońce nie schodziło z nieba, a ja miałam nadzieję, że ta atmosfera utrzyma się jak najdłużej, nie miałam już najmniejszej ochoty na mróz. Rozpięłam kurtkę i oparłam się o górną belkę, patrząc na Malagę. Była prawdziwą oazą spokoju. Nawet nie zwracała uwagi na padokujące obok Melodię i Albatrosa. Najwyraźniej nawet nie miała zamiaru się do nich zbliżać. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się na pięcie, wpadając wprost na Tymona.
- Nie skradaj się do mnie - warknęłam, zaciskając pięści, na co on się zaśmiał.
- Chcesz mnie pobić? - roześmiał się jak nienormalny, po czym chwycił mnie za ręce.
- Straszysz mnie, ile razy już mówiłam, że w końcu mnie przyprawisz o zawał? A ty i tak nic sobie z tego nie robisz - westchnęłam, kręcąc głową i sama prychnęłam. - To brzmi absurdalnie, wiem. Chyba przez ten cały obóz jestem mocno przemęczona - szepnęłam i oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Wypuścił powietrze w moje włosy, a kiedy podniosłam twarz, tylko kiwnął potwierdzająco.
- Ja też. Nie po to nie organizowaliśmy jazd, lekcji, ani nie tworzyliśmy szkółki, żeby nagle zwaliło się na nas dwanaście osób.
- A za wszystko możemy być wdzięczni komu? Karolince. Coś czuję, że po tej całej absurdalnej kolonii, trzeba wyplenić korzenie problemu - na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Co masz na myśli? - zapytał, mrużąc zabawnie oczy.
- Jak to? Wypędzimy niebieskowłosą - mrugnęłam jednym okiem. Pokręcił głową z aprobatą, oplótł mnie ramieniem i skierowaliśmy się do domu.

- Czego ten Bartek jeszcze nie wymyśli? - westchnęłam, wchodząc do pokoju, w którym zebrali się wszyscy prowadzący jazdy, nie licząc bruneta, który na dole przygotowywał się do wyjścia i Karoliny, która pojechała do domu tuż po swojej popołudniowej jeździe na Hodicie.
- Co znowu? - zainteresowała się Aśka, zgrabnie opadając z oparcia na siedzisko fotela.
- Umówił się z Sylwią - prychnęłam, na co cała gromada wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
- Czekajta, idę po szampana - Jacek zatarł ręce i wybiegł z pomieszczenia, kierując się do lodówki w akompaniamencie pojedynczych oklasków ze strony swojej dziewczyny i Gośki. Po niecałej minucie wrócił z zapieczętowaną butelką i sześcioma kieliszkami.
- No, to niech Bartusiowi się układa! - krzyknął i chwycił za korkociąg. Po chwili stuknęliśmy się lekko kieliszkami i wypiliśmy, na szczęście.

************************************************************************************************
Przepraszam Was bardzo za brak odzewu, ale ten tydzień, to były dla mnie naprawdę jedynie łzy, depresja i pocieszanie ze strony Nikki, za co bardzo jej dziękuję. W końcu jednak wszystko się ułożyło, jest BARDZO dobrze, więc jeszcze w tym tygodniu spodziewajcie się następnego rozdziału :) Ogółem mówiąc, oprócz mojej najukochańszej Nikki miałam jeszcze jednego wybawcę, bowiem Coldplay wróciło do żywych z dwoma piosenkami na nowy start oraz z zapowiedzią płyty na 19 maja tego roku C: No cóż, skoro Oni mogli wrócić po takiej przerwie... To dlaczego ja bym nie mogła? :D Do usłyszenia niebawem :* ♥


Dziękuję za uwagę, kocham Was moje Miśki, dziękuję za 35 obserwatorów, to niesamowite, że tak szybko przybywa Was coraz więcej :*

7 komentarzy:

  1. Pierwsza! ;3 Rozdział super, aż mam zaciesz, że cię męczyłam na chacie.

    - Super długi komentarz Kaczuszki

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Już się nie mogę doczekać jak wypędzą niebieskowłosą :D Czekam na next i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. OH NIE MA ZA CO, KIEDY MASZ PROBLEM IDŹ DO NIKKI, ONA ZAWSZE POMAGA :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział, naprawdę mi się podoba.A co do komentarza u mnie to masz racje.Twoje słowa do mnie dotarły i postaram się poprawić.Zmienie opowiadanie, napiszę od nowa cos naprawdę własnego.Chyba masz talent do poprawiania ludzi.Wkrótce pojawi się nowy pierwszy rozdział i w tedy ponownie cie zaproszę.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję za wyrozumiałość :3 Chętnie przeczytam poprawioną wersję. Stara się jak mogę, aczkolwiek bardziej wychodzi mi bycie typową suczą, więc najwyraźniej jest to kompatybilne z poprawianiem innych :P

      Usuń