sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 40. - ostatni

Uff, rozdział mi się strasznie podoba :D Mam nadzieję, że Was również „zwali z nóg”, bo nieźle się przy nim napracowałam. No, ale klasycznie zaczniemy od podziękowań :)

Nikki – Człowieku, kocham Cię <3 Dziękuję za komentarze, wsparcie, czytelnictwo i te godziny spędzone ze mną na GG ;) Mam nadzieję, że za rok rzeczywiście uda nam się pojechać na ten sam obóz :3 Niestety, chyba tego nie dożyję, bo za tą notkę mnie zabijesz :) Specjalnie dla Ciebie, notka minutę przed dwudziestą xd
Sydney F. – Nadal mam ochotę Cię zabić za zakończenia na KSK, ale jakoś przeżyję (Ty również). Dziękuję, za skomentowanie niemal każdej notki i rozbawianie mnie w trudnych sytuacjach ;) Prawdopodobnie przyczynisz się do mego zabójstwa… Spalcie mnie na stosie :P
Spirit – Moja droga, w sumie nie wiem, co napisać. Tobie również dziękuję za wsparcie, bo naprawdę dziwi mnie, że chciało Ci się to czytać. Zresztą, dziwi mnie, że komukolwiek chciało się to czytać, tak więc dziękuję :)
Norka98 – Kolejna komentatorka, której strasznie dziękuję :) Jezu, we czwórkę z osobami wyżej zabijecie mnie, zginę na stosie, ja to mówię :/
Bez Imienna - Może chociaż Ty, nie przyczynisz się do mordu xd Dziękuję, za te wszystkie komentarze, za wsparcie i za rozśmieszanie. Nadal pamiętam "Zadania na lekcji - 2+2=? Zadania na testach - Oblicz ile waży kilogram słońca uwzględniając warunki na giełdach chińskich." padłam, wtedy normalnie padłam <3

Nie chciało mi się zbyt dużo pisać, bo sama notka jest wystarczająco długa ;) Każdemu czytelnikowi dziękuję za wsparcie, bo naprawdę, to tylko dzięki Wam, to opowiadanie powstało i… powstaje dalej. No nic, więcej nie piszę, bo się jeszcze wygadam :D Zapraszam do czytania! (Modli się o życie)

******************************************************************************************
Samolot lądował na lotnisku wyrywając mnie z głębokiego zamyślenia. Czułam się tak, jak niemal rok temu, kiedy przyleciałam tutaj na stałe. Tamtego dnia również przybyłam prosto z Anglii, tym samym samolotem, na to samo lotnisko. Wtedy jednak nie było ze mną Aśki. Dziewczyna poderwała się lekko, gdy koła dotknęły ziemi.
- Pobudka śpiąca królewno, wysiadamy – powiedziałam z uśmiechem. Od przeszło miesiąca nie mogłam doczekać się powrotu. Nareszcie stało się to, czego tak bardzo chciałam. W końcu miałam okazję stanąć na lotnisku w Krakowie. Z niego na Wolę było najbliżej pomimo odległości ponad dwustu kilometrów. Po chwili wysiadła także koleżanka nie mogąc poradzić sobie z walizką.
- Witaj Polsko – westchnęła i pociągnęła bagaż za sobą. Weszłyśmy na parking wypatrując w tłumie Jacka. Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni komórkę i zadzwoniła do chłopaka. Nie minęło kilka sekund, kiedy przed nami rozległ się dźwięk dzwonka.
- Halo? – Usłyszałam w tłumie.
- Gdzie jesteś? – Zapytała dokładnie wtedy, gdy ja zobaczyłam stojącego parę osób dalej blondyna. Szturchnęłam nastolatkę w ramię.
- Nie przeszkadzaj, próbuję się dogadać! – Upomniała mnie, ale nie czekając odwróciłam jej głowę w kierunku chłopaka. Natychmiast się rozłączyła, zostawiła walizkę obok mnie i puściła się biegiem. Przepychała się chwilę między ludźmi, aż w końcu rzuciła się Jackowi na szyję. Przewróciłam oczami widząc jak się całują najwyraźniej zapominając, że stoję i na nich czekam. Chwyciłam za uchwyty bagaży i podeszłam bliżej.
- Wybaczcie, że przeszkadzam wam w tej romantycznej chwili, ale chyba musimy się zbierać, nie sądzicie? – Zapytałam, a oni od razu oderwali się od siebie. Pokręciłam głową z dezaprobatą. Chłopak otworzył usta, żeby coś powiedzieć.
- Też miło mi cię widzieć – stwierdziłam i zanim zdążył cokolwiek dodać, ja ruszyłam w stronę parkingu. Stanęłam przed znajomym pojazdem.
- Miło, że przyjechałeś moim samochodem. Czyżbyś się domyślał, że mam ochotę prowadzić? – Spytała wyrywając Jackowi kluczyki.
- Oczywiście, wziąłem go tylko po to. Brak mojego własnego auta niczego nie zmienia.
Uśmiechnęłam się mimowolnie, wrzuciłam bagaże na tylne siedzenie i usiadłam obok nich. Aśka z Jackiem siedzieli z przodu. Odkąd wyjechaliśmy z lotniska podróż nie zapowiadała się przyjemnie. Zakryłam uszy dłońmi słysząc nieustanne uwagi chłopaka. „Zwolnij trochę, bo się rozbijemy. Zmień biegi, nie możesz bez przerwy jeździć na jedynce. Czy możesz trzymać tą kierownicę dwoma rękami?” Zasnęłam nawet nie wiem, kiedy. Widocznie gadulstwo nastolatka miało usypiający efekt.

Obudziłam się dopiero, kiedy wjechaliśmy na żwirowy podjazd.
- Już jesteśmy, śpiąca królewno – Aśka puściła do mnie oczko odwracając się do tyłu.
- Patrz przed siebie! – Krzyknął Jacek chwytając uchwyt nad głową. Dziewczyna wykonała polecenie i zaśmiała się.
- Bardziej boisz się o mnie czy o siebie, bo już nie wiem.
- Zależy…
Cały czas rozmawiali, ale ja przestałam ich słuchać. Już widziałam budynek stajni. Oczy zaświeciły mi się na widok pasącej się na pastwisku Melodii. Tabun i Flock mieli przyjechać dopiero jutro, więc miałam cały dzień tylko dla klaczy. Zanim samochód zdążył się zatrzymać, ja już wyskoczyłam zatrzaskując za sobą drzwi. Natychmiast pobiegłam do siodlarni. Otworzyłam z rozmachem moją szafkę chwytając kantar i uwiąz. Schyliłam się szukając smakołyków, nie wiedziałam, że był tam taki bajzel.
- Hej! To szafka Weroniki! – Usłyszałam za plecami piskliwy głosik. Zaśmiałam się pod nosem i upuściłam rzeczy.
- No, co ty nie powiesz? Na serio? – Zapytałam odwracając się do dziesięciolatki.
- Wera! – Krzyknęła Maja po chwili wpatrywania się we mnie jak w ducha. Rzuciła się na mnie z uściskami, a ja straciłam na chwilę oddech, kiedy chwyciła mnie za brzuch. Minutę później w pomieszczeniu zjawiła się cała grupka nastolatków. Wszyscy stanęli w drzwiach i patrzyli nie wierząc. Dopiero po kolejnej minucie oprzytomnieli jeden po drugim i zaczęły się masowe powitania. Usiedliśmy, a znajomi zażądali wyjaśnień, opowieści i dokładnych opisów.
- Może łaskawie wrócilibyście do pracy? – Usłyszałam oskarżycielski ton z korytarza. Spojrzałam na Maję, która niemo przedrzeźniała dziewczynę. Nagle do siodlarni weszła wysoka nastolatka. Niebieskie oczy idealnie kontrastowały z turkusowymi włosami, opadającymi niesfornie na czoło.
- Kto to? – Spytała patrząc na mnie. – Nie prowadzimy żadnej szkółki, koni też nie sprzedajemy. Powiesz mi, co tu robisz, czy mam zgadywać?
- Zgaduj, zobaczymy ile ci to zajmie – prychnęłam, a dziewczyna popatrzyła na mnie z oburzeniem.
- Wiesz, kim jestem?
- Nie. O to samo mogłabym jednak zapytać ciebie – uśmiechnęłam się opierając brodę na dłoni.
- Ja, dla twojej wiadomości, jestem współzażądcą stajni. Nie życzymy sobie tutaj żadnych nieproszonych gości – powiedziała z wyższością w głosie. Ponownie się zaśmiałam.
- Cóż, widać, że nie wiesz, z kim rozmawiasz. Chyba nie jesteś świadoma faktu, że w każdej chwili, „nieproszony gość” może cię stąd wyrzucić razem z twoim konikiem.
- Z tego, co się orientuję, zwolnić mnie może tylko właściciel stajni – założyła ręce na piersi uśmiechając się podstępnie.
- Z tego, co wiem, jestem współwłaścicielką.
Zakryłam twarz dłońmi na widok zaszokowania malującego się na jej twarzy. Ona jednak nie dała za wygraną. W tym momencie do stajni wszedł wujek.
- Andrzej – zawołała natychmiast – czy możesz mi wytłumaczyć, kto to jest?
Wujek spojrzał na mnie, a ja pomachałam mu ręką.
- Weronika! – Krzyknął podchodząc. – Skąd ty się tu wzięłaś?!
- Prosto z lotniska – odparłam przytulając go.
- I co, już zdążyłaś się ze wszystkimi przywitać?
- Nie do końca, Tymona nigdzie nie widzę. Za to zaliczyłam już jedną kłótnię – zaśmiałam się patrząc na dziewczynę w progu. – Zaraz, czy ty jesteś może Karolina? Tymon mi o tobie kiedyś mówił.
- Tak, to ja. A ty to… - zaczęła oczekując odpowiedzi.
- Weronika. Siostrzenica stojącego tu pana, współwłaścicielka stajni, na co dzień mieszkająca w domku obok.
Dziewczyna odwróciła się i poszła do koni. Wzruszyłam ramionami. Wujek klepnął mnie lekko w rękę i wyszedł w ślad za nią.
- Dobra, kto mi powie, gdzie jest Tymon?
- Wera, uważaj.
- Na co? Miny porozrzucaliście? – Zaśmiałam się, ale mina Gośki nie wyglądała zbyt ciekawie.
- Tymon podoba się Karolinie.
- Cóż, ale ja z nim zerwałam – stwierdziłam bez żadnych emocji. Oczy dziewczyny powiększyły się do nienaturalnych rozmiarów.
- Co zrobiłaś?! Niby, czemu?!
- Pamiętasz, kiedy przyleciałam w marcu z Ameryki? Widziałam go wtedy na lotnisku z jakąś dziewczyną. Stwierdziłam, że nie ma, co udawać.
- Jesteś skończoną idiotką.
- Słucham? Skąd ten wniosek?
- W marcu, gdy przyleciałaś z Ameryki, tak? Jeżeli to rzeczywiście był ten sam dzień, to pamiętam, że umawiał się ze swoją kuzynką, że podwiezie ją przy okazji na lotnisko. Dość niska, ciemne, długie włosy?
Uśmiech zamarł na mojej twarzy. Potrzebowałam chwili na przetworzenie wszystkich myśli.
- Gdzie on jest?
- Pojechał w teren – odparli chórem.
- Melodia w końcu zobaczy się ze swoją panią – powiedziałam i zerwałam się na równe nogi. Wzięłam siodło i ogłowie, po czym powiesiłam je na drzwiach boksu Melodii. Prężnym krokiem skierowałam się na pastwiska. Przystanęłam na chwilę przy bramie patrząc na klacz. Moją klacz. Spokojnie skubała trawę. Oparłam się o ogrodzenie. Widząc, że ktoś jest w pobliżu podniosła głowę i postawiła uszy. Stała czujnie, a ja zastanawiałam się, czy wie, kim jestem. „Może mnie nie pamięta” dźwięczało w mojej głowie. Po chwili moje wątpliwości zostały jednak rozwiane. Klacz zarżała głośno i podbiegła do mnie galopem. Na ten widok po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

Po wyczyszczeniu i osiodłaniu klaczy natychmiast ruszyłam w stronę lasu. Poklepałam ją lekko po szyi. Brakowało mi jej. Żaden koń nie mógł jej zastąpić, ani Tabun, ani Flock. Zagalopowałam chcąc jak najszybciej znaleźć Tymona. Wiedziałam gdzie szukać, byłam niemal pewna, że jest przy jeziorze. Zawsze tam jeździł, gdy potrzebował chwili spokoju. Na zmianę zbierałam i wyciągałam galop chcąc trochę potrenować. Nagle, zza drzew rozległ się strzał. Nie zwyczajny strzał, jak przy polowaniu na kaczki, tylko wykonany z broni mocniejszego kalibru. Melodia stanęła jak wryta. Rozejrzała się i postawiła uszy. Po raz drugi rozległ się przeszywający dźwięk, tym razem znacznie bliżej i głośniej. Zanim się zorientowałam kula trafiła w drzewo za mną, a klacz zerwała się w cwał. Biegła jak oszalała między drzewami. Nie mogłam jej zatrzymać, nie potrafiłam. Skupiłam się na tym, żeby nie spaść. Dociążyłam siodło próbując ją spowolnić, jednak wszystkie moje starania szły na marne. Zdawało się, że zapomniała, iż na jej grzbiecie siedzi jeździec. Liczyła się tylko ucieczka. Obejrzałam się za siebie. Był to jednak przesądzający moment. Dokładnie wtedy z całym impetem uderzyłam w gałąź. Nie w zwykłą gałązkę. Uderzenie sprawiło, że po chwili wylądowałam na ziemi z przeszywającym bólem w głowie. Nie byłam w stanie się podnieść. Ostatnie, co pamiętam, to czyjś zszokowany głos…

******************************************************************************************
Tak wiem, jestem beznadziejna, okropna, straszna, ble i fuj... Przygotuję stos :D Takim oto sposobem, Wera nie żyje :P Dalsze części kontynuowane będą z punktu widzenia innych. Nie no, tak na serio, to przeżyje, tylko nie wiem, czy będzie jeździć konno xd Oczywiście, po raz kolejny żartuję. Mam już dokładnie przemyślany plan }:D Uuu, zwolennicy Tymona strzeżcie się! Planuję złowieszczy wyczyn, który zwali Was z nóg! :D No cóż, już się opisałam przez... sama nie wiem ile pisałam, wiem, że dziękuję Wam za wytrwanie ze mną do końca tego tomu i mam nadzieję, że będziecie ze mną w sierpniu, bo niestety, ale dopiero za miesiąc zacznę pisać. Oczywiście nie odpuszczę i dwudziestego drugiego albo i nawet dwudziestego pierwszego, zależy czy będę miała siłę i ochotę, postaram się dokładnie opisać cały obóz ;) Hmm, chyba nie pozostaje mi nic, jak pożegnać się z Wami i powiedzieć do zobaczenia. Trzymajcie się i nie zapomnijcie o mnie i blogu, ponieważ obiecuję, że jeszcze tu wrócę...^^

PS Jeśli któraś z Was chce mnie złapać na GG to proszę numer 44801083 zazwyczaj około 19/20 jestem ;*

[edit 10.07 godz. 7:44]

O kurde, to już dzisiaj O.O Mniej więcej o czternastej wyjeżdżam do Włosania c; Jakoś tak stwierdziłam... ŻE MUSZĘ COŚ NAPISAĆ, BO MNIE ROZNIESIE! :P Tak, no więc właśnie. Wczoraj cały dzień spędziłam na basenie, masakra, prawie mnie jedna utopiła na metr osiemdziesiąt, ale nie ważne, co tam, minutę pod wodą, bez tlenu, chyba każdy może przeżyć, nie? xd Wróciłam do domu, usiadłam przed komputerem i w sumie nic nie robiłam przez następne kilka godzin :P Potem na wieś, kontynuować pakowanie, gadałam z Nikki na GG i przyszła fryzjerka. Ha ha, nie ma to jak życie wpływowego człowieka, tak, to nie ja przyszłam do fryzjerki, to ona przyszła do mnie }:D Ścięła mnie jeszcze krócej niż miałam od kwietnia i nawet podgoliła trochę z tyłu, bo stwierdziła, że jak szaleć, to szaleć xd Taa, no i teraz siedzę sobie, piszę i się martwię, jak ja kuźwa przeżyję na tym obozie... PRZECIEŻ TO BĘDZIE DZICZ! E tam, damy radę xd Mam tylko nadzieję, że w tym roku nie rozwalę sobie palca :P He he no i na koniec - niespodzianka! Wiem już dokładnie kiedy będę w domu i kiedy będę miała czas na pisanie, więc zapowiadam, że rozdział 1. czwartego tomu pojawi się już... 31 lipca! He he, fajny prezent na moje urodzinki, prawda? xd Wymyśliłam sobie, że napiszę akurat wtedy, bo... bo tak xd No cóż, muszę kończyć, bo trzeba sobie coś zjeść, nie pojadę przecież głodna! Wbijam do kuchni robić omleta. Trzymajcie się, Wy moje miśki! ;*

13 komentarzy:

  1. Zaiste, ponownie w Polsce. Tej dziewczyny, której imienia nie pamiętam, już nie lubię :P Normalnie prawdziwa princessa. Co by tu jeszcze... Po co ktoś strzelał do Weroniki jeśli w ogóle to było do niej? I hyc o podłogę, jeździec k**** bęc! :D
    Czekam na następny tom, który mam nadzieje pojawi się niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super ale i tak na stos z Tobą jak mogłaś zepsuć spotkanie Tymona z Werą??? Ona, gdy uświadomiła sobie, że on nic nie zrobił i pewnie chciała do niego wrócić, a tu jakieś strzały i w ogóle. Obstawiam też, że gdyby go zobaczyła rzuciłaby mu się na szyje i byłyby czułe pocałunki, a ty zepsułaś to :( ONA MUSI BYĆ Z TYMONEM ONI SĄ DLA SIEBIE STWORZENI!!! A Karolina niech się trzyma od niego z daleka!!! Jeszcze raz na stos z Tobą nie no oczywiście żartuje ale musisz zrobić coś żeby Wera wyszła z tego cała i była z powrotem z Tymonem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, ja również mam ochotę ich z powrotem zeswatać, ale już mam caaały długi plan :) Plus sprostowanie do Spirit, strzały były do Melodii, tak to sobie zabijam dwie postaci, a co! Widzę Norka, że wyobraźnię to Ty masz podobną do mojej :D No nic, to ja się przejdę po siano i przygotuję ten cholerny stos...

      Usuń
  3. To ja chciałam komentować pierwsza. Foch forever na pięć minut :P Ale na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że kiedy Ty pisałaś te 2 rozdziały to ja najpierw dryfowałam po jziorze ze 100 metrów od mojej nowrj stadniny, a potem obijałam tyłek ns kucysiu. Żyć nie umierać ;)

    Notka chyba najdłuższa na blogu, i dobrze! :D Było co czytać.
    A teraz tak.
    Po 1. Dziękuję za uwzględnienie mnie w podziękowaniach
    Po 2. Ale ta dziewczyna "jak jej tam było" się napuszyła. Musiała świetnie wyglądać jak się dowiedziała, komu pyskuje.
    Po 3. Werka musi by z Tymonem
    Po 4. Nie zabiję Cię, bo nie będę wiedziała, co tak dokładnie się stało i co będzie dalej.
    Kto strzelał? Czy przypadkiem omal nie zaszczelił Melodii. Co się stało z Weroniką? Czy ona i Tymon będą razem?
    Po 5. Czekam na next. Nowa notka ma być zaraz jak wrócisz z obozu.
    Po 6. Miłego wypoczynku i do napisania, przecztania pod koniec lipca :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki wielkie za 2 rozdziały :D Naprawdę miałam tyle na głowie...
    1. To 23 ściągałam piosenki
    2. Trzy godziny chodziłam po sklepach
    3. O piątej rano robiłam spaghetti i użerałam się z pająkiem.

    I tak duże rzeczy nie zrobiłam. No ale teraz na koniec sezonu piosenka motywacyjna dla ciebie:
    http://www.youtube.com/watch?v=A6cmqhG9STY
    Mam nadzieje ,że będzie się podobać ;)
    Co do 40 rozdziału. Wow co za zakończenie :O Weronika słyszy głosy po upadku z konia. Nie no żartuje ;D
    Dobra ja już kończę bo to prawie... uuu pierwsza w nocy. Tak więc udanych wakacji i jeśli masz w nie urodziny to wszystkiego najlepszego :)
    PS. Spirit znam techno ku**a ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. a ten bez profilu to ja. JAW OKP

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaraz do ciebie przyjdę i cie porwę, stos już gotowy u mnie w stajni. Przy okazji ją zobaczysz xd
    Kto w nią strzelał kurde uihadhadhajkajh. Zabije człowieka, co za !@#%$^%^&%. Czemu to już ostatni? ;c Ja tu czekam na następny sezon, proszę o niego już tu i teraz. Ale mówie poważnie, ja nie przeżyje bez opowiadania!
    Dziękuje za miłe słowa podziękowania. heheh. Rozmowy na GG nawet mnie poprawiają humor ^^
    Nie lubię się rozpisywać zwłaszcza gdy wiem że będzie jeszcze następny sezon. Zdziwisz sie jak zobaczysz wypracowanie (yy... tzn. komentarz) pod ostatnią notką, ostatniego sezonu ;p Ale Wera ma żyć i jeździć konno bo zrobie ci coś gorszego niż spalenie na stosie.
    Czeeeeeeeeekam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuuuperrrrrrrrr :3 kocham twojego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Znaj moją sympatię do Ciebie. :D
    Po pierwsze- miłego pobytu na obozie, wspaniałej zabawy i radosnych wspomnień :)
    Po drugie- wszystkiego najlepszego z okazji imienin (jeśli kalendarz nie kłamie) ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha, Sydney, dziękuję ;* Nawet nie wiedziałam, że miałam wczoraj imieniny, wydawało mi się, że są 13 stycznia xd Obóz zapowiada się świetnie, bo razem ze znajomymi zajęliśmy pół wolnych miejsc, my okropni ;p No, i Tobie życzę tego samego (odejmując imieniny xd), bo z tego co się orientuję, to Ty również dziś wyjeżdżasz :)

      Usuń
    2. Czyli jednak kalendarz kłamał -,-
      Tia. Ale te 10 dni minęło zbyt szybko :( Dopiero wyjechaliśmy, już trzeba wracać... To fajnie masz ze znajomymi. Ja w realu znam tylko dwie koniary- Natiszkę i jej koleżankę. I z nimi też byłam na obozie.
      W wakację tracę zupełnie rachubę czasu. Dzień tygodnia rozpoznaję tylko po jazdach, np. jazdę mam umówioną na sobotę, a skoro jutro na nią jadę tzn., że jutro jest sobota ;) Ale dat w ogóle nie pamiętam. Także zaraz zobaczę w kalendarzu, za ile będzie 31 i Twoja notka

      Usuń
    3. Och, jeszcze 5 dni. A myślałam, że już 28 :/ Z drugiej strony może i lepiej. Przecież już prawie połowa wakacji za nami! :o

      Usuń
  9. Jejku przepraszam, że nie skomentowałam ale na śmierć zapomniałam. Rozdział super ale czemu kończysz w tym momencie T'T Już nie mogę się doczekać dalszej części ;)

    OdpowiedzUsuń