sobota, 13 października 2012

Rozdział 3.

To był mój czwarty dzień pobytu u wujka. Słońce świeciło bardzo mocno. Kiedy wyszłam na pole było tuż po ósmej. Swoje kroki skierowałam od razu do stajni. Nie czekałam długo aby powitało mnie przyjazne rżenie Melodii.
- Cześ malutka - szepnęłam podchodząc do jej boksu - Tęskniłaś? - w odpowiedzi otrzymałam ciche prychnięcie. Zaśmiałam się kiedy trąciła nosem moje ręce w poszukiwaniu smakołyków. Wyciągnęłam z kieszeni kawałek pokrojonej wcześniej marchewki. Zabrała ją ochoczo z mojej dłoni po czym jeszcze raz uderzyła w moje ręce domagając się więcej.
- No dobrze ale to już ostatni. Nie chcę żebyś była otyła. - powiedziałam i znowu wyciągnęłam do niej dłoń z przysmakiem. W tej samej chwili usłyszałam podjeżdżający pod dom samochód Aśki. Po chwili zobaczyłam ją stojącą w drzwiach stajni.
- Cześć! - krzyknęłam do dziewczyny podchodząc do niej aby pomóc jej wziąć zakupy.
- Dzięki. Jeszcze nie widziałam żebyś była tu tak wcześnie. Co się stało?
- Nic po prostu chciałam zacząć pracę z Melodią zanim zaczną się południowe upały.
- Dobry pomysł ja też muszę popracować z Cykadą. Może pojedziemy w teren?
- OK w końcu poznam wasze ścieżki. Słyszałam, że macie tu jakieś jezioro. Co powiesz na pławienie?
- Nieźle koniom przyda się ochłoda w takich dniach jak te. Nie pamiętam kiedy było tak gorąco. A przecież jest dopiero wiosna!
- To ustalone. Idę siodłać Melodię.
- Dobra spotkajmy się za dziesięć minut przy bramie. - Powiedziała i sama skierowała się do boksu pięknej kasztanowatej arabki. Kiedy osiodłałam Melodię od razu wsiadłam na jej grzbiet i podjechałam pod bramę gdzie Aśka już na mnie czekała.
- Gotowa? To jedziemy.
Wyjechałyśmy poza bramę i pokłusowałyśmy przez piękny las. Jechałyśmy tym tempem aż do wzniesienia.
- Jeśli chcemy jechać nad jezioro musimy pokonać tą górę. - Dziewczyna przerwała ciszę jaka panowała od początku wycieczki. Nie czekając na nic popędziłam klacz do stępa i zaczęliśmy wspinać się na wzgórze. Nie było łatwo, jechałyśmy wolno aby nie spaść w dół. Kiedy byłyśmy już na szczycie przed nami rozciągnął się widok cudownego jeziora ze wszech stron otoczonego lasami i wzgórzami. Na szczęście po drugiej stronie wzniesienia ścieżka łagodnie opadała w dół w prost do brzegu stawu. Pozwoliłam Melodii na galop, który trwał zdecydowanie za krótko. Kiedy Aśka do nas dojechała razem wjechałyśmy do ciepłej, ba wręcz gorącej wody. Konie zdziwione tym faktem lekko się spłoszyły i cofnęły się kilka kroków do tyłu szybko je uspokoiłyśmy po czym z powrotem postępowałyśmy do wody. Pochlapałyśmy je trochę po to aby się przyzwyczaiły, aż naszą uwagę przyciągnął gniady koń galopujący po plaży.
- Czy to przypadkiem nie Albatros?
- Patrząc po jeźdźcu to na pewno.
Wałach nagle zwolnił po czym również wskoczył do jeziora. W tym samym momencie Tymon nas zauważył. Rzucił przelotne "Cześć" przez ramię, zawrócił konia i pognał na drugi koniec stawu.
- Dlaczego on jest taki nieśmiały? - zapytałam w zamyśleniu.
- Nawet nie wiesz ile razy się nad tym zastanawiałam. Znam go trzy lata. On od początku był taki zamknięty w sobie.
- No cóż natury człowieka nie da się zmienić. Może już wracajmy mamy dużo roboty.
- Masz rację chodźmy.
Obie wyjechałyśmy z jeziora i wolno ruszyłyśmy w kierunku domu.

***********************************************************************************
Hej trzeci odcinek jak widać skończony. Mam nadzieję, że wam się podoba co okażecie w postaci komentarzy.

1 komentarz:

  1. Fajne ;)
    Też bym chciała tak fajnie pisać jak ty ...

    OdpowiedzUsuń