poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 9.

Co dobre szybko się kończy. W tym wypadku o wiele za szybko. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec wakacji! Wstałam dzisiaj bardzo wcześnie, musiałam się przecież dobrze przygotować. Pierwsze wrażenie zawsze najważniejsze! Uroczyste rozpoczęcie odbywało się o dziewiątej. Już ustaliłam, że podwiezie (i odwiezie) mnie Tymon, bo miał akurat wolne i najlepiej wiedział gdzie to jest. O wyznaczonej godzinie stałam przed domem czekając na chłopaka. Po chwili na podwórze wjechał jego samochód. Usiadłam szybko z przodu i ruszyliśmy.
- I jak, zdenerwowana? - Zapytał gdy wjechaliśmy na główną szosę.
- Trochę.
- W sumie chyba nie ma czym.
- Masz rację. To tylko nowa szkoła, nowe miasto, nowi nauczyciele i nowi znajomi... nie ma czym się denerwować.
- Ja mam troszkę inny punkt widzenia. W końcu ja swoją edukację już zakończyłem.
- Więc nie idziesz na studia?
- Nie potrzebne mi to. Wolę zostać tu gdzie jestem.
Reszta drogi minęła w ciszy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce zobaczyłam ten sam budynek, który oglądałam podczas wakacji. Zadbane podwórze oraz ogród i łąkę do zajęć w terenie.
- Będę za jakąś godzinę. - Powiedział i odjechał nie dając mi nawet czegokolwiek dodać. Weszłam do środka i skierowałam się do sali. Chodziłam korytarzami szukając pomieszczenia. W pewnym momencie wpadłam na jakąś dziewczynę.
- Przepraszam. - Powiedziałyśmy równocześnie po czym obie się uśmiechnęłyśmy.
- Nie wiesz może gdzie jest sala nr 18?
- Ty też? Przeszłam tą szkołę już czwarty raz i nie mogę jej znaleźć.
- No to szukajmy dalej.
Chodziłyśmy razem, obeszłyśmy każdy kąt a sali jak nie było tak nie ma. Nagle coś sobie przypomniałam.
- Tak w ogóle jestem Weronika. - Całkiem zapomniałam, że się nie przedstawiłam. Podałam dziewczynie dłoń.
- Och no tak, Karolina, ale wolę Karo. - Odparła z uśmiechem i uścisnęła moją dłoń. W pewnej chwili przeniosła wzrok z mojej twarzy na coś co znajdowało się z tyłu. - Osiemnaście!
Odwróciłam się i... rzeczywiście tuż za moimi plecami, drzwi do poszukiwanego pomieszczenia. Weszłyśmy do środka, a tam... cała klasa siedzi w ławkach. Tylko my dwie się spóźniłyśmy. Pierwsze wrażenie: niezbyt udane...

***********************************************************************************
Nie mogłam wytrzymać i napisałam :D Moja wena trwa w najlepsze. Co do śniegu w opowiadaniu nawiążę kiedy indziej. No właśnie skoro już jestem w tym temacie u nas (Pogórska Wola <3 Moja wiocha kochana xD) pół metrowa warstwa dzięki niesamowitej śnieżycy, która wystąpiła akurat kiedy byłam z psem na spacerze ;) Cieszę się jak dziecko, bo wygrałam wojnę! Na śnieżki oczywiście. A jak u was wrażenia na pierwszy śnieg?
PS No nareszcie pojawiły się komentarze! Dziękuję...^^

1 komentarz:

  1. U mnie w Warszawie śnieg padał trzy dni temu. Już prawie stopniał:( Co do rozdziału, cudowny. Czekam z niecierpliwością na następny.

    OdpowiedzUsuń