środa, 11 marca 2015

Rozdział 17.

Spakowałam jeszcze dwie koszulki i z zadowoleniem stwierdziłam, że jestem w pełni gotowa na weekend. Choć nie do końca wiedziałam po co, i raczej wolałam w to nie wnikać, Aśka i Jacek postanowili wynająć leśniczówkę. Całą, na całe dwa dni. Co za tym idzie, nie chcieli, aby opłacone cztery miejsca się zmarnowały, więc wraz ze sobą wziąć postanowili mnie, Tymona, Gośkę i, o zgrozo, Antka. Na samo wspomnienie na jego temat, westchnęłam ciężko i przewróciłam oczami. Zdecydowanie nie miałam ochoty spędzać w jego towarzystwie ani chwili, szczególnie, gdy Tymon w końcu wrócił. Przez ostatnie cztery dni od jego powrotu, bez przerwy czułam się śledzona, napastowana i nie byłam w stanie pozbyć się wrażenia, że nie istniało coś takiego, jak przestrzeń osobista, którą blondyn notorycznie naruszał. Wręcz nieustannie. Nieważne co, gdzie, kiedy i z kim robiłam, on zawsze był gdzieś w pobliżu. Chyba nic nie denerwowało mnie bardziej niż jego obecność.
Włożyłam słuchawki do uszu i zarzuciłam plecak na ramię. Wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi, trzykrotnie upewniając się, że zamek na pewno został zablokowany. Nie odczuwałam szczególnej potrzeby dzielenia się sypialnią z innymi podczas mojej nieobecności. Mając na miejscu Karolinę i dwie, ciekawskie jedenastolatki, wolałam nie ryzykować. Zbyt wiele informacji o mnie mogłoby zostać niepotrzebnie ujawnione, a niektóre przedmioty zapewne zaginęłyby bezpowrotnie w niewyjaśnionych okolicznościach.
- Skąd te szorty? - usłyszałam w momencie, gdy jedna z słuchawek została wyrwana z mojego ucha. Szybko pozbyłam się również drugiej i spojrzałam nieco zdezorientowana na Tymona, stojącego obok mnie, mierząc wzrokiem całą moją posturę z góry na dół.
- Z czternastu stopni na zewnątrz - uśmiechnęłam się, podchodząc do niego i stając na palcach, aby dosięgnąć jego ust swoimi. Oplótł mnie rękami w talii, przyciągając jeszcze bliżej. Poczułam, jak kąciki jego ust uniosły się podczas pocałunku. Oderwałam się od niego i uniosłam brew, posyłając mu pytające spojrzenie.
- Już lubię te spodenki - szepnął, umieszczając swoją głowę tuż przy mojej. - Ale byłbym niezwykle szczęśliwy, gdybyś jednak zmieniła je na nieco dłuższe spodnie. Przypominam, że jedzie z nami jeszcze dwóch facetów, a jeden z nich jest wolny i kręci się niebezpiecznie blisko ciebie - dodał, na co potrząsnęłam głową i spojrzałam na niego z udawanym szokiem wymalowanym na twarzy.
- Od kiedy stałeś się zaborczy i czemu do tej pory nic o tym nie wiedziałam? - zapytałam, wytrzeszczając oczy i rozchylając lekko usta. Zaśmiał się cicho, po czym spuścił wzrok na moje buty.
- Odkąd jakiś tleniony blondyn szwenda się po salonie, cały czas patrząc w naszą stronę - stwierdził jeszcze ciszej, niż wcześniej, ukradkiem spoglądając w stronę pomieszczenia obok. Wyszczerzyłam się i znów cmoknęłam go w usta.
- Skoro nie ma własnego życia, to niech się napatrzy - prychnęłam, wywołując kolejną salwę śmiechu ze strony szatyna.
Nie minęło kilka sekund, gdy do kuchni wparowali Jacek z Aśką. Wzrokiem pokazałam Tymonowi, że nie tylko ja ubrałam akurat krótkie spodenki. W odpowiedzi otrzymałam jedynie zrezygnowane westchnienie, a już po chwili zostałam opleciona ramieniem w talii i przyciągnięta do jego boku.
- Więc kiedy wyjeżdżamy? - zapytałam, na co pozostała dwójka wymieniła się spojrzeniami.
- Dziesięć, dwadzieścia minut? - Aśka zerknęła na każdego z osobna. Pokiwałam głową i ponownie chwyciłam za uchwyt plecaka. Opuściłam pomieszczenie i jak najszybciej pokonałam salon, nawet nie spoglądając na Antka. Kilka kroków i znalazłam się w przedpokoju. W ekspresowym tempie wsunęłam buty na stopy i wyszłam na zewnątrz. Słońce znów świeciło najmocniej, jak mogło, sprawiając, że mimo końcówki marca, czułam się jak wczesnym latem.
Z uśmiechem wymalowanym na twarzy udałam się do pick-upa Tymona i wrzuciłam cały swój ekwipunek na pakę.

- Dobra, każdy podaje ulubioną piosenkę ulubionego zespołu, byle szybko - powiedziała nagle Aśka, po kilku minutach namysłu. Ciężko stwierdzić, co w nas wstąpiło, ale od dobrej godziny drogi, zachowywaliśmy się jak dzieci. Nawet zapomniałam, kto wymyślił tą bzdurną wymianę bzdurnymi informacjami na swój temat, ale zdawało mi się, że trwała w nieskończoność.
- Foster The People - Call It What You Want - wypaliłam, nawet nie starając się tego przemyśleć.
- Oasis - Wonderwall. - Och, doprawdy, Tymon?
- Hurts - Stay - Jacek kolejną kolejkę najpierw zastanowił się dogłębnie nad odpowiedzią, zapowietrzając się kilkukrotnie i raz za razem otwierając i zamykając usta.
- Rita Ora - I Will Never Let You Down. Słuchacie jakichś dziwnych staroci - skrzywiła się blondynka, po czym uznała, że nadeszła moja kolej na pytanie.
Westchnęłam ciężko, po kilkunastu minutach miałam kompletną pustkę w głowie, a nie chciałam pytać o jakieś banały w stylu "jaki jest wasz ulubiony kolor". Nie, to zawsze ja uchodziłam za tą najbardziej kreatywną, więc wolałam nie stracić tego tytułu.
- Wasze najbardziej irytujące cechy? Co najmniej trzy - tak, jednak nie miałam siły na wytężanie mózgu.
- No więc, dziś usłyszałem, że jestem zaborczy, więc myślę, że to irytuje, po drugie, nie potrafię zawierać znajomości, bo z niewiadomych przyczyn zawsze mam ochotę napieprzać na wszystko, co robi, mówi i myśli dana osoba i ostatnio na ulicach Chicago zaczepiły mnie cztery dziewczyny. Po krótkiej rozmowie stwierdziły, że najgorsze we mnie jest to, że jestem zajęty - zaśmiał się cicho, automatycznie wywołując uśmiech na mojej twarzy.
- Jestem nadopiekuńczy, szczególnie względem jednej blondyny, lubiącej się opijać, uległy i naiwny. Tak, jak wspomniałem, najczęściej przy tej samej dziewczynie - mruknął drugi z chłopaków, siląc się na, choć w niewielkiej części, poważny ton.
- Tsa, lubię się napić, nie myśląc o tym, kto będzie mnie później zbierał z ziemi i leczył mojego kaca, to fakt - powiedziała, trącając Jacka łokciem. - Poza tym, jestem przemądrzała i niekonsekwentna w swoich postanowieniach. W skrócie, mam słomiany zapał.
- A ja jestem perfekcją bez wad - burknęłam, odchylając głowę do tyłu, aby oprzeć się na zagłówku fotela. Zamknęłam oczy, które dodatkowo opatrzone było w ciemne szkła. Zaledwie kilka sekund zajęło mi przemyślenie tego, co miałam do powiedzenia - A tak na poważnie, jestem cholerną histeryczką, zawsze, kiedy coś nie wychodzi w mojej głowie pojawia się nadmierna fala pesymizmu i nie dbam o swoje zdrowie, doprowadzając tym do szału swojego cudownego narzeczonego - odsunęłam okulary z nosa i zatrzepotałam rzęsami. Z uśmiechem pokręcił głową, powracając wzrokiem do drogi.
- Uwierzcie, mam niezwykłą i nieprzemożoną ochotę zadać swoje, jakże inspirujące i wyrafinowane, pytanie, ale niestety, jesteśmy na miejscu - westchnął głęboko i zatrzymał samochód pośrodku polany, tuż przed niewielkim, dwupiętrowym, drewnianym domkiem. Z każdej strony otaczały nas drzewa. Całe mnóstwo drzew. A patrząc na podłoże żałowałam, że nie wzięliśmy ze sobą koni. W domu tereny nie były możliwe ze względu na rozmokłą ziemię w każdym zakamarku lasu. Tutaj z kolei wszystko wydawało się wprost idealnie przystosowane do jazdy. Wszystkie dróżki, ścieżki, pobocza.
Okrążyłam auto i chwyciłam plecak. Zanim zdążyłam przewiesić go na ramieniu, ręka Tymona znalazła się na moich barkach.
- Mam dziwne wrażenie, że na tej małej przestrzeni będzie jeszcze mniej prywatności - szepnął, na co mruknęłam coś z niezadowoleniem. Niedawno w nadmiarze modliłam się w duchu, aby dwa miesiące zamieniły się nagle w dwa tygodnie i, dziwnym trafem, podziałało. Szkoda tylko, że w swoich prośbach zapomniałam wspomnieć o skróceniu pobytu Antka na moim terenie.

*****************************************************************************************************************************
Uderzyłam się o półkę, bo nie umiem wstawać i oblałam się mineralną, bo nie umiem pić, w jednej minucie, mam nadzieję, że pobiłam jakiś rekord niezdarności, czy coś. Serdecznie dziękuję za masę komentarzy pod ostatnim postem, naprawdę miło było poznać Waszą opinię! Mam nadzieję, że wyczuwacie ten sarkazm. Naprawdę, rozumiem brak czasu, ochoty i tak dalej, ale akurat poprzedni rozdział tak cholernie mi się podobał i był taki mega długi... Nie dziwcie się proszę długości siedemnastki, bo prostu mi się odechciało ;-;
Znowu napieprzam, a tak w sumie, to pewnie moja wina. Nie wiem, jak to jest, że raz jest 230 wejść, a następnego dnia 30. Chyba hmol nudzi się i Wam, i tym samym mi. Prowadzenie go naprawdę nie sprawia mi już tyle przyjemności, co na przykład w grudniu, styczniu, co zauważyć można, patrząc na miesięczną ilość notek. Nawiasem mówiąc, nie wiem, jakim cudem w styczniu napisałam ich aż 13. A może tylko 13? Nie wiem, może powinnam znowu pisać więcej, chociaż, no, ach, nie wiem. Doradźcie, co mam robić, to się zastosuję.
I nie słuchajcie, co gadam, byłam na rolkach jestem zmęczona i w idealnym nastroju na narzekanie. Dziękuję, dobranoc :3

PS Dziwnym trafem dowiedziałam się wczoraj, że chłopak, na którym inspirowałam charakter Tymona, oświadczył się swojej dziewczynie na początku lutego XD

5 komentarzy:

  1. Sorry za brak koma pod ostatnią notką ale łeb mi nawalał i tak mnie bolał że ledwie to przeczytałam ( ale dziś zrobiłam to jeszcze raz) więc o pisaniu nie było mowy. Rozdział... Taki fajny tylko jedna uwaga zrób coś z antkiem nw co np. Wpadnie w jakiś dół i nikt go nigdy nie znajdzie ta da da dam. Żartowałam to by było zbyt drastyczne hi hi.
    No dobra to ja już kończę. Czekam na nexta xD pa pa Gabii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyt drastyczne? Osobiście wolałabym zakopać go żywcem XD
      Tobie nawalała głową, ja złapałam grypę żołądkową ;-; Plus jest taki, że mam dodatkowy dzień wolnego :D

      Usuń
  2. A ja jak zawsze ostatnia, bo jestem cipa, przepraszam :C Ej, to w końcu Antek jedzie z nimi, czy nie, bo już się pogubiłam. No sory, no, taki mamy klimat XD Albo raczej: Taki klimat ma mój niezrównoważony mózg, który w 75% składa się z tęcz i kucyków. Hahah, taki (nieśmieszny) dżołk XD. Czytam Wampiratów, chyba po raz setny. Mam jeszcze z 10 książek do przeczytania, ale chuj, Karolina będzie czytać Lorcana i Grace <3 Boże, kocham ich, są wspaniali i wgl. Chyba tak samo jak Tymka kocham Lorcana, ale Lorcan to taki typowy romantyk, miły i troskliwy. Tak, wierzę w miłości, powtarzam, cipa ze mnie XD Rozdział supi i wgl, dobra, kończę, bo składnia mi się rypie i dwadzieścia razy powtarzam jedno słowo w zdaniu, haha, znów (nie) zabawny dżołk. KC XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra , teraz moja kolej na wytłumaczenie. Przez okrągłe dwa tygodnie w internacie nie było internetu! A na weekend wtedy do domu nie zjeżdżałam, bo mistrzostwa. Tak, Milicz został mistrzem Polski w halówce!!! No więc dopiero w piątek przyjechałam, a dzisiaj skończyłam nadrabiać. Tymon w końcu przyjechał. Tak się cieszę. A pomysł z weekendem bardzo fajny. Chociaż oczekiwałam trochę, że pojadą tam konno. Ciekawa jestem co takiego się wydarzy. Bo coś na pewno, prawda? I widzę, że nie tylko ja nie mam ochoty już czytać o Antku. Irytujący strasznie. Pozdrawiam i mam nadzieję, że zrobili już coś z Internetem :p

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja powiem tylko, że ten Antek to mnie wyprowadza z równowagi :/
    Irytujący typ.
    I o.
    Wytłumaczę się tym, że mi się po prostu nie chce. Muszę się zmobilizować no.
    Ja wiem, że coś się stanie, dlatego czekam na dalej :D

    OdpowiedzUsuń