sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 12.

Kiedy wszystkie konie były oporządzone i stały w boksach, oblegane przez dzieci, ja poszłam do domu, zapytać wujka o sprawę Anety. Ona i jej matka upierały się, żeby jeździła w grupie zaawansowanej, ale fakt, że porwała się na skoki za wcześnie i teraz tylko psuje konia, nie czyni z niej wspaniałego jeźdźca. Przebiegłam przez podwórze otworzyłam drzwi i zaniemówiłam. Przede mną stał Bartek. Co jeszcze dziwniejsze, rozmawiał z Sylwią. Patrzyłam to na jedno, to na drugie, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć.
- O proszę, widzę, że w końcu wróciłeś - odezwałam się w końcu, mając na twarzy cień uśmiechu.
- W końcu musiałem. Equator za długo stoi w boksie - stwierdził, zakładając kurtkę.
- W takim razie, idź do konia, ja lepiej pójdę pomóc wujkowi - wskazałam szybko ręką na schody, po czym ruszyłam w ich kierunku, nie zwracając uwagi na to, o co właściwie chodzi. Dopiero na piętrze stanęłam i oparłam się plecami o ścianę. Miałam mieszane uczucia. Nic mnie z Bartkiem nie łączyło, ale w mojej głowie nadal widniała dziwna sytuacja, kiedy wyszłam ze szpitala.
- Trzeba się ogarnąć - szepnęłam do siebie i nacisnęłam na klamkę gabinetu wujka. "I gdzie on do cholery jest", pomyślałam, po czym zamknęłam drzwi, wyszłam na korytarz i zderzyłam się z Tymonem.
- Coś ty taka rozkojarzona? - zapytał, odsuwając się o kilka kroków.
- Próbuję znaleźć wujka, ale najlepiej mi to nie wychodzi, jak widać - odparłam, przewracając oczami.
- A widziałaś, że łaskawca Bartek postanowił nas odwiedzić? - ironia w jego głosie była nadzwyczaj wyczuwalna.
- Taa, spotkałam go na dole z Sylwią - stwierdziłam beznamiętnym głosem.
- Pewnie teraz chlubi się Equadorem - prychnął, kręcąc głową.
- Chodź lepiej na dół, zaraz obiad trzeba podać - westchnęłam, objął mnie ramieniem i zeszliśmy po schodach. Facet od kateringu znów przyjechał w ostatniej chwili. Rozłożył swoje dwie torby i zaczął rozdawać każdemu po zupie i drugim daniu. Wszystko wykonywał niezwykle radośnie, jakby nie marzył o robieniu czegokolwiek innego. Uśmiechał się do każdego, a potem wszedł za barek, włączył muzykę i gwiżdżąc pod nosem, przecierał po kolei każdą szklankę. Usiedliśmy przy stole z Tymonem i razem z innymi zjedliśmy posiłek.

- Jutro teren! - krzyknęłam do osób z mojej grupy, kiedy zaczęli rozprężać konie. Sylwia popatrzyła na mnie z ukosa.
- No w końcu, Kemirek już się nie może doczekać, w domu jeździmy w tereny praktycznie co drugi dzień - Aneta przewróciła oczami, klepiąc wałacha po szyi. Westchnęłam ciężko i przetarłam oczy.
Po kilkuminutowym rozprężeniu kazałam wszystkim przejść w galop na prawo i zrobić koło po prawej stronie ujeżdżalni, ja w tym czasie ustawiałam dość ciasny parkur dla Sylwii, Laury i Oskara oraz nieco łatwiejszy dla dwóch pozostałych. Po czterech kółkach w galopie powiedziałam, aby pierwsza osoba najechała po kolei na stacjonatę, okser, szereg krzyżak - mur i znowu okser. Wszystko ustawione mniej więcej na metr dwadzieścia. Dziewczyna stanęła na chwilę, patrząc krytycznie na parkur.
- Serio? - westchnęła, dodała łydkę do galopu i zaczęła przejazd, kończąc go oczywiście bez żadnej zrzutki. Po kolei przejechali nad przeszkodami, po czym przyszła kolej na Anetę i Magdę.
- Krzyżak, stacjonata, krzyżak, okser - pokazałam palcem na wszystko po kolei, a pierwsza z nich popatrzyła na mnie z prawdziwym oburzeniem.
- Przecież to ma jakieś sześćdziesiąt centymetrów - prychnęła z wyrzutem.
- Przeskoczysz to, to może pogadamy - powiedziałam i skinęłam ręką w kierunku przeszkód. Przewróciła oczami i najechała z kłusa na pierwszą z nich. Krzyżak przeskoczyła bez zrzutki. Kemir zawahał się przed stacjonatą, ale pomimo wszystko wybił się w ostatniej chwili.
- Dodaj mocniej łydki i skróć mu wodze - powiedziałam, uważnie obserwując cały przejazd. Pierwszą przeszkodę w szeregu strącił, do drugiej w ogóle nie podszedł. Zatrzymał się z galopu, przez co Aneta przeleciała nad drągiem bez konia. Podbiegłam do niej, ale zanim zdążyłam chociażby kucnąć, ona poderwała się z ziemi jak oparzona i podnosząc ręce do góry, zarzekała się, że nic jej nie jest. Miałam na ten temat inne zdanie, ale stwierdziłam, że zostawię to na później. Usiadła z powrotem w siodle i ruszyła stępem. Magdzie poszło o wiele lepiej niż ostatnio. Tym razem jechała na Indze, która w takich parkurach miała wprawę godną mistrza, więc dziewczynka nie musiała zbyt wiele robić. Wystarczył delikatny półsiad, aby klacz sama przeleciała nad wszystkimi przeszkodami. Po skończonym przejeździe kazałam im rozstępować konie i odprowadzić je do stajni. Gdy to zrobili wróciliśmy do domu na kolację. Chwilę czekaliśmy na resztę, a posiłek zaczęliśmy dopiero, kiedy wszyscy siedzieli przy stołach. Wstałam nieco wcześniej, aby włączyć film. Połowa ludzi zasiadła przed telewizorem, a druga, w tym ja, Tymon, Aśka i Jacek, rozeszliśmy się po pokojach, żeby nacieszyć się własnym towarzystwem.

************************************************************************************************************************
PRZEPRASZAM. Tak, wiem. Znowu Was muszę przepraszać. Wena kurde na minusie. Gówno kompletne znowu wyszło z mojej całej pracy, nie umiem już pisać :/ Szczerze, przydałaby mi się przerwa. Jeszcze NIGDY nie miałam takiego zastoju! Masakra. Niedługo po prostu się zesram od tego uporczywego myślenia "Co tu wpisać?" albo "I co kuźwa teraz?". Jestem w dupie. Zero pomysłów, zero weny, zero akcji. Tylko ja to kurde ja i jak przestanę chociażby na chwilę pisać, to wiem, że później mi się nie będzie chciało, no ale z drugiej strony kiedyś rozdział zajmował mi ok. pół godziny, ten pisałam od środy! D: CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE?! Pomóżcie mi jakoś :<

Tak odchodząc od tematu - ostatnio zleciałam z Kropki. Wybiła mi się przed wskazówką, przeskoczyła stacjonatę, a ja wypadłam z siodła i siedziałam na szyi XD Odepchnęłam się, żeby usiąść z powrotem, ale ona schyliła głowę i... zjechałam :P Tak najogólniej - miałam wodze między nogami, ona poderwała łeb, a ja jeb na twarz :> Kocham tego konia ♥

PS Przepraszam za powtórzenia, starałam się jak mogłam :c
PSS PISZECIE ZA SZYBKO! Nie wyrabiam nawet z czytaniem :/
PSSS Filmik ze skoków na Kropu XD Nie umiem jeździć, ale ok :P

(Nie chciało mi się montować ~ komentuje Olka :3)

6 komentarzy:

  1. Rozdział fantastyczny, nie narzekaj :P Ale ja też mam zastój. Mój wczorajszy rozdział i ostatni na jakiś czas czytałaś? Zawieszam blogi, na razie nieoficjalnie, informowałam o tym Nikki i Norkę, teraz piszę to Tobie.
    Jeździsz bardzo dobrze :D A ja dziś spadłam z Klary. Zatrzymała się przed stacjonatą i... "postanowiłam" sama przeskoczyć xD Chociaż ogólnie jazdę miałam bardzo udaną ^^
    W jakim programie montujesz filmy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłaś mi już kiedyś na GG ;)
      Haha, tak jak Aneta, ja tu przyszłość przewiduję XD
      Zazwyczaj w Windows Live Movie Maker, ale tego akurat mi się montować nie chciało :P

      Usuń
  2. Haha, o matko, nie będziesz musiała iść za daleko, obok mojego domu jest siedem stawów, taki system odwadniający XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahhaha.. fajne xd czekam na next i zapraszam do mnie do czytania i komentowania !! :DDD ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ;) Dużżżżo weny życzę i czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział więc nie narzekaj. Mam nadzieje, że niedługo wena cię "nawiedzi".
    Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń