piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 10.

Nie mogłam spać. Świadomość, że w moim domu śpi dwanaście nieznanych mi osób, plus Gośka, Aśka, Jacek, Karolina i Tymon u mnie na materacu, nie dawała mi spokoju. Wstałam mniej więcej o pierwszej i od razu spojrzałam na ziemię. Chłopak spał jak zabity, więc miałam nadzieję, że moje kroki go nie obudzą. Stąpałam najdelikatniej jak potrafiłam, niestety to nie wystarczyło.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam za sobą zaspany głos. Stanęłam wpół kroku, zastanawiając się nad wymówką.
- Do łazienki - walnęłam pierwszą lepszą lokację. Odwrócił głowę i popatrzył na mnie, mrużąc oczy.
- Taa, jasne, uważaj bo uwierzę - prychnął, siadając i przecierając oczy. - Dzięki za pobudkę - dodał uprzejmym głosem. - Jest pierwsza, czy mnie oczy mylą?
- Nie mylą - odparłam, opierając się o futrynę drzwi.
- W takim razie, miło, przynajmniej się nie spóźnię - westchnął, a ja przewróciłam oczami i zeszłam na dół. Zrobiłam po trzy kanapki dla nas obojga i zaparzyłam herbatę. Tymon zszedł kilka minut później. Usiadłam na blacie, a on obok mnie. Zjedliśmy w ciszy, popiliśmy gorącym napojem i założyliśmy kurtki oraz buty. Wyszliśmy na zewnątrz i skierowaliśmy się do stajni. W sumie nie miało to najmniejszego sensu, bo na karmienie było jeszcze o co najmniej cztery godziny za wcześnie, ale jak się drzeć i kłócić o nic, to chyba lepiej na poddaszu niż w domu pełnym śpiących ludzi.
- Idziesz zobaczyć co u podopiecznych? - zapytał z nutą sarkazmu w głosie, wskazując głową na boksy.
- Pytanie - prychnęłam i ruszyliśmy w wskazanym kierunku. Przechodziliśmy korytarzem w półmroku. Nie chcieliśmy budzić koni nagłym światłem, więc zdaliśmy się na blask księżyca, wpadający przez okna. Nic więc dziwnego, że dosłownie zgięłam się w pół, nabijając się na otwarte drzwi boksu Hodita.
- Co do cholery? - syknęłam przez zęby, prostując plecy i chwytając się za obolały brzuch.
- Zaskoczyć cię?
- Da się jeszcze bardziej? - warknęłam z ironicznym, wymuszonym uśmiechem.
- Owszem, Elvisa też nie ma - powiedział od razu idąc do siodlarni.
- Kogo? - nie skojarzyłam faktów. W końcu była pierwsza nad ranem, a ja zwijałam się z bólu.
- Siwego Sylwii - odparł, a ja natychmiast się ożywiłam. Przez chwilę stałam jak wryta, szukając odpowiednich słów, do mojej wypowiedzi.
- Co za... Nieodpowiedzialne idiotki! - krzyknęłam i natychmiast wzięłam sprzęt Melodii. Przeczesałam ją z grubsza igiełką, aby nie obetrzeć jej przez przypadek na siodle i popręgu. Razem z Tymonem skończyliśmy siodłanie w tym samym momencie. Wyprowadziliśmy konie i już po paru minutach galopowaliśmy po lesie.
- Idealna pora na przejażdżkę - zauważyłam zgryźliwie.
- Pełnia, gwiazdy, uznaj to za romantyczną wyprawę w świetle księżyca - zaśmiał się, przez co nawet ja nie wytrzymałam i prychnęłam gorzkim śmiechem.

Minęła godzina, a poszukiwania nie przyniosły najmniejszego skutku.
- Pewnie pojechały okrężną drogą - stwierdziłam, zatrzymując Melodię i stając w miejscu.
- Pewnie masz rację - westchnął i przeciągnął się. - To co wracamy? - zapytał bez wyrazu, jakby w ogóle nie obchodziło go to, co się dzieje.
- Jak ty możesz być taki spokojny? - oburzyłam się.
- Normalnie, znając życie to już wróciły i teraz śmieją się z nas, że pojechaliśmy za nimi.
Cóż, może. Innego wyjścia nie miałam. Musiałam mu przyznać rację. Nie było sensu dalej szukać. Nawet nie wiadomo było, czy pojechały tu, na pastwiska czy jeszcze gdzieś indziej. Pokręciłam głową i ruszyliśmy z powrotem.

- Zabiję je - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. - One umrą. Obie. Na raz. Powieszę je na strunie od fortepianu.
- Idealna opiekunka - prychnął Tymon, a ja spiorunowałam go wzrokiem. Nie wiem co go tak bardzo śmieszyło. To nie było śmieszne. Gdy wróciliśmy, konie stały jak gdyby nigdy nic. Problem w tym, że właścicielki nie zadały sobie nawet trudu rozczyszczenia błota, które przylegało ściśle do nóg.
- Policzę się z nimi rano - warknęłam i poszłam do siodlarni odłożyć sprzęt.

***************************************************************************************************
Piszę to od dziewiętnastej, ale ok xd BOŻE! Podoba mi się! :D Jestem wykończona, tak na maksa. Cały dzień chodziłam w czapce Mikołaja. Ludzie do mnie na ulicy "Ho ho ho!" i moje "Hoł hoł" albo "Szczęść Boże" :> Darmowe czekolady od RDN małopolska, dziękujemy :P Ogólnie, dość dziwnie to wyglądało, kiedy zaczęłam się drzeć na faceta w stroju "Ty marna podróbo!", no ale cóż, taka moja natura xd Brodę miałam trochę z dupy, ale trudno c; Do tego wszechobecny Ksawery, tak bardzo umilał mi czas, że dzisiaj już trzy razy prądu nie miałam :> W kawiarni koleżanka zaczęła z nim gadać "Ksaweryyy! Uspokój się wreszcie!... Czekajcie, on mi odpowie... O! Słyszałyście?!... To było takie 'szuuuuu'" ♥ Ekspedientki patrzyły się na nas jak na idiotki, ale nieważne ^^ No i na koniec taki miły akcent, czyli ja w mojej słynnej czapce! :D HOŁ HOŁ HOŁ :*


7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Przepraszam ale brak weny na komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, ba Fantastyczny rozdział. Weronika naprawdę je zabiję? :D
    Tak poza tym piękne zdjęcie :P
    Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahhahahahahaahahahahaahha .. musze to zobaczyć :D Tylko sie z Nikki nie pozabijajcie jak będzie to pisać xd hahahah .. ja jak pisze cos takiego to same mi palce suna po klawiszach xd Muahahahhahaa .. czekam z niecierpliwością xd :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. :) Nie mam pomysłu na komentarz więc napisze tylko, że z niecierpliwością czekam na następną notkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nienawidzę Cię ;___;
    A tak mi sie jakoś powiedziało xd
    Czekałam na to. Mniej więcej. Od. kilku. Dni. A Ty. Dodajesz. To. Akurat. Gdy. Mnie. Nie. Ma.
    Policzę się z Tobą na GG :*

    OdpowiedzUsuń
  6. "Powieszę je na strunie od fortepianu." Ja bym tam wolała na popręgu albo wodzach. O, albo na włosie z ogona Piekielnej! Piękniejsza śmierć xD
    Heh, jak napisałaś o tej kawiarni, to mi się przypomniał obóz. Kiedy ostatniego dnia byłyśmy w manufakturze. Z koleżanką zachciało mi się jogurtu mrożonego. Pierwszy raz w życiu coś takiego widziałam, a to samoobsługowe. Ekspedientka tłumaczyła nam cierpliwie jak nałożyć jogurtu, dodatków i zważyć, a my się wygłupiałyśmy. Patrzyła na nas jak na nienormalne xD
    PS Nikki, ze wszystkimi się liczysz na GG. Pozabijasz nas i co będziesz czytać? :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba jestem ostatnia ;____; Jakoś tak mi się oczy same zamykają, a moje połamane paluszki ledwo co piszą. Nie wiem co tu powiedzieć, bo to ,że rozdział super to już chyba wiesz ^_^

    OdpowiedzUsuń