poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 4.

Droga do stadniny ciągnęła się w nieskończoność, za sprawą niemiłosiernie nierównej drogi. Co chwilę uderzałam głową w sufit, łokciem w drzwi, a kolanem w kokpit. Rany boskie, do takich właśnie miejsc należałoby dostarczyć asfalt, pomyślałam, kiedy po raz enty usłyszałam chrzęst w kole. Na szczęście odcinek nie był szczególnie długi, więc już po kilku minutach wjechaliśmy na żwirowy podjazd. Uśmiechnęłam się na widok Oli. Wysiedliśmy z samochodu, a chłopak natychmiast objął mnie ramieniem. Nie miałam pojęcia, dlaczego tak nagle coś go naszło, ale przyznam szczerze - brakowało mi tego. W końcu, oprócz niego nie miałam zbyt wiele wsparcia. Zerknęłam na niego z ukosa.
- No co? Chyba mam do tego prawo? - zaśmiał się, a ja tylko chwyciłam go za rękę. Pogoda była lepsza, niż przypuszczałam. Bynajmniej nie padało, a po poranku tylko tego można było się spodziewać. Może i było nieco duszno, a w powietrzu nadal wisiała burza, ale pomimo wszystko na pewno nie miała zamiaru rozpocząć się w najbliższych godzinach, dzięki czemu mieliśmy spore pole do popisu, jeśli o poszukiwania chodzi. Skierowaliśmy się w stronę dziewczyny stojącej przy ogrodzeniu. Blondynka nie zwróciła na nas najmniejszej uwagi, zapatrzona na swoje konie, które właśnie odbywały trening. Dopiero chrzęst naszych kroków wyrwał ją z zamyślenia.
- Miło, że tak szybko przyjechaliście - powiedziała, podając rękę obojgu z nas. - Obszar nie jest duży, lasy w większości są ogrodzone, więc znalezienie koni to kwestia paru godzin.
Kiwnęliśmy głowami, a Ola rozłożyła niewielką mapę, długopisem zaznaczając na niej poszczególne punkty. Rzeczywiście, terenu nie było dużo, kilka hektarów, no, może kilkanaście.
- W parę osób powinniśmy dać sobie radę do wieczora - zauważyłam, po czym przeniosłam wzrok na stajnię. - Możemy wziąć twoje konie?
- Pewnie, jedziemy na tych z rekreacji. To znaczy ja i wy dwoje, reszta ekipy to prywaciarze - puściła oczko, po czym zapinając bluzę pod szyję, ruszyła przodem przez korytarz budynku głównego. Skrzydło z lewej i byliśmy na miejscu.
- Bierzcie Luksemburga i Andeę - palcami wskazała w dwie strony. Rozejrzałam się wokół, a moją uwagę przykuł srokaty wałach.
- Czy mi się zdaje, czy ten koń był u nas na hubertusie? - zapytałam Tymona, jednak zanim zdążył odpowiedzieć, na moje ramię opadł czyjś łokieć.
- Spostrzegawcza jesteś - rondo kapelusza przysłoniła mi twarz chłopaka, jednak już po głosie mogłam poznać, kto owala się na mnie całym swoim ciężarem.
- Michałku, jeśli byłbyś łaskaw zabrać swoją szanowną rękę z mojej, wyraziłabym dozgonną wdzięczność - stwierdziłam, odpychając go od siebie.
- Bardzo miłe powitanie - wydął dziwnie wargi, co w jego przekonaniu miało chyba oznaczać urazę. W sumie, prawie go nie znałam, więc co go naszło na taki entuzjazm? Bez słowa wyminęłam blondyna i wraz z Tymonem udałam się do siodlarni po sprzęt wskazanych przez właścicielkę koni. Podpisane zarówno skrzynki ze szczotkami, jak i rząd umieściliśmy w pobliżu boksów i wykonaliśmy wszystkie potrzebne czynności.
Gotowe wierzchowce wyprowadziliśmy przed stajnię, napotykając przed sobą ścianę ustawionych w równym rządku jeźdźców. Zerknęliśmy po sobie z Tymonem i bez zastanowienia zajęliśmy miejsca obok nich, mierząc się przy okazji z dziesiątką nieprzychylnych spojrzeń.
- Gdybym wiedziała, że to "teren dla bogaczy" wzięłabym strój na zawody - mruknęłam, patrząc kolejno po nowiutkim sprzęcie wszystkich zebranych, po czym przenosząc wzrok na zniszczony kask, w którym przyszło mi jechać. Po chwili oczekiwania na podjeździe pojawiła się również Ola, zapinając ostatnie rzemyki w ogłowiu.
- Ruszamy trójkami. Jest nas piętnaście, więc wyjdzie idealnie. - dziewczyna zaczęła po kolei wyliczać, kto z kim jedzie, więc grzecznie czekaliśmy na swoją kolej, a ja w głębi duszy modliłam się, aby nie znaleźć się w jednej grupie z denerwującym kowbojem. - Michał z Anką i Kamilem, ja z Weroniką i Tymonem.
Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc podkówkę na twarzy blondyna. Wszyscy na raz wsiedli na konie, więc zrobiliśmy to samo, po czym ruszyliśmy stępem za Olą.

Cztery godziny i po sprawie. Uporaliśmy się w miarę szybko, doprowadziliśmy do stajni sześć koni, więc swobodnie mogliśmy czuć się zadowoleni z siebie. Kiedy wreszcie Ola dostała telefon, że odłowili ostatniego z podopiecznych, mogliśmy sobie pozwolić na końcowy galop po jednym ze wzniesień. Dojechaliśmy jako jedni z ostatnich i zarówno najbardziej umorusanych jeźdźców.
- Może zostaniecie na ognisku? - zapytała, kiedy zaczęliśmy się zbierać koło siedemnastej.
- Mamy sporo pracy u nas, zbliżają się zawody, a jak na razie mieliśmy jeden porządny trening - zaśmiał się, wywołując równocześnie uśmiech na mojej twarzy. Pomachaliśmy reszcie, wsiadając do pick-up'a, a gdy tylko straciliśmy ich z zasięgu wzroku moja głowa automatycznie opadła na szybę.
- Nie cierpię takiego towarzystwa - westchnęłam, zamykając oczy.
- Bogate snobki - podsumował chłopak z lekkim prychnięciem. Kąciki moich ust mimowolnie uniosły się nieco do góry. Podróż do domu nie obyła się oczywiście bez wertepów, ale przez spokojne tempo była o wiele przyjemniejsza niż ta wcześniejsza. Tymon zatrzymał się pod stajnią. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę paszarni.
- Masz jakieś plany na weekend? - zapytał, przerywając towarzyszącą nam ciszę. Podniosłam wzrok znad miarek i wbiłam w chłopaka.
- Nie, a coś proponujesz? Z jakiej to okazji? - prychnęłam, znów absorbując się rozdzielaniem porcji.
- Dwudzieste pierwsze urodziny twojego chłopaka - odparł, przez co pojemnik znalazł się w worku z paszą. Chłopak zaśmiał się pod nosem, podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie. - Wiedziałem, że zapomnisz - szepnął, po czym nachylił się, aby mnie pocałować. Przerwało mu niestety głośne chrząknięcie od strony drzwi.
- Jeśli mogę przeszkodzić, chciałam zakomunikować, że wróciliśmy - Aśka wywróciła oczami, kierując się z naręczem sprzętu do siodlarni. Spojrzałam na Tymona, przepraszając wzrokiem.
- Bardzo chętnie gdzieś wyjdę - wyszczerzyłam zęby, chwytając z powrotem za miarkę i ponownie napełniając ją owsem.

***********************************************************************************
BUM SZAKA LAKA! Pierwszy raz od kwietnia tak świetnie mi się pisało XD Może tego nie widać, bo styl mi się jednak w ciul pogorszył, ale naprawdę jestem z tego rozdziału dumna c: W ogóle jakoś mi się humor od razu poprawił i... no. Jezu, jak się cieszę. No, ale teraz inna kwestia, bowiem, od kiedy Tymon ma urodziny w środku lipca? Nie mam pojęcia, jakoś mnie naszło i ma, o :P Kwestia druga, nie mam pojęcia, jaki kolor włosów miała Ola, Michał i nie wiem, czy jego koń był srokaty, nie wiem nawet, czy był wałachem XD Nie chciało mi się tego szukać po prostu i tyle. Daaalej, od kiedy Weronika gdzieś się z Tymkiem umawia... To przyszło mi do głowy, kiedy mój brat miał kaca po weselu, ale nie wnikajmy w szczegóły. Poza tym za dużo się u mnie nie zmieniło, ciągle nie jeżdżę, ale przynajmniej mi się pisze znowu całkiem nieźle :D No i ostatnia wiadomość dnia... Albo w sumie, kij z wiadomością, będzie pytanie. Czy ktoś może wie, co będzie 29 września? ^^ Tak, kieruję to do dwóch komentatorów, którzy dzielnie przy mnie trwają, dziękuję, dobranoc :*
♥ WE'LL BE GLOWING IN THE DARK ♥

PS Przepraszam, że nie opisałam terenu, nie  miałam na to ochoty :/

5 komentarzy:

  1. Awww *-* Chcę więcej! Weroniko, jak mogłaś zapomnieć o Tymonie D: Paskudoooo! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu, a ja bbiedna czekam na rodział miliony lat :( Według mnie zdecydowanie lepszy od poprzedniego, zdecydowanie. Tyle. Czekam na nexta, opisy treningów no i zawody.

    OdpowiedzUsuń
  3. S u p e r. Co więcej powiedzieć? Każdy kolejny coraz lepszy! :D
    ~Szinaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, super :3
    A ja na ostatniej jeździe sobie uświadomiłam jak cholernie tęsknię za pisaniem. Tak jakoś mnie tknęło, choć nie miało powodów xd Napisałam pół rozdziału na KSK (powinnam się pouczyć, skoro miałam trochę luzu, ale ciii ;) ), a drugą rzeczą jaką zrobiłam było spojrzenie, czy są jakieś nowe notki. Jak zobaczyłam, że u ciebe pojawiły się dwie, od razu postanowiłam przeczytać :D
    Nie chcę wyjść na głupią, ale co będzie 29 września? Może wiem, a po prostu nie kojarzę ;)

    OdpowiedzUsuń