czwartek, 6 lutego 2014

Greeeeeen again :3

BŁAGAM ZIELEŃ O NATCHNIENIE! D:
No więc tak, wiem, jestem beznadziejna, bo od ponad tygodnia NICZEGO nie dodałam ;-; Boże, jeszcze nigdy nie miałam takiego zastoju :/ Dzisiaj na 100% będzie rozdział, jak nie, to przygotujcie pochodnie, wbijajcie do Pogórskiej i mnie zlinczujcie, pozwalam :3 Niestety na brak notki złożyło się naprawdę dużo rzeczy po pierwsze telefon, przez który już prawie w ogóle nie ma mnie na komputerze, po drugie poprawa ocen do ostatniego dnia, po trzecie odsypianie poniedziałkowe, po czwarte śmierć konia, o czym możecie poczytać tu, po piąte wtorkowy wyjazd do miasta na lodowisko i konie (znowu mam przerąbane), po szóste środowe lenistwo, przesrałam cały dzień i po siódme dzisiejsze wyjście do lasu, na konie. No. Koniec tego dobrego, trzeba się wziąć za robotę. Trochę weny mam, naprawdę małą odrobinę, ale myślę, że rozdział się z tego wyskrobie. Chyba nie macie nic przeciwko, żebym rozpuściła trochę śniegu w opowiadaniu, co? Będzie mi się naprawdę o wiele łatwiej pisało, bo u mnie już go prawie w ogóle nie ma i się cieszę z wiosny :D Także ten, jem dalej chrupki z glutaminianem sodu i biorę się do pisania, czekajcie na rozdział, miśki (o ile chcecie go w ogóle zobaczyć) c;

3 komentarze:

  1. Szkoda :( Ja chcę kolejny rozdział, staram się wchodzić na Twojego bloga codziennie, i cieszę się że weszłaś na mojego :) Uwielbiam Cię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja tak właśnie wchodzę co chwilę na bloggera i tak myślę, że no kurcze (!)
    , czegoś mi tu brakuje, ale nie, nie wpadłam na to, że Twoich wpisów
    xd Powiem tak - dzisiaj nie dodasz to Cię ukamienuje C:

    OdpowiedzUsuń