czwartek, 21 lipca 2016

Jak spędzić najlepsze dni w Twoim życiu!

Hejka!
Jak co roku przychodzę do Was z "krótkim" sprawozdaniem z, no jasne, obozu. I wybaczcie, że to nie rozdział, napiszę go jutro, kiedy już się rozpakuję i do końca ogarnę. Dziś jestem wykończona po pięciogodzinnej podróży autobusami i zwyczajnie nie mam głowy do pisania czegoś, nazwijmy to, kreatywnego.
No więc, od początku. Zaczęło się dziesiątego lipca o dziesiątej, kiedy to wsiadłam do Voyagera (bardzo serdecznie polecam, cudowne linie), który zawiózł mnie do Krakowa, bym tam przesiadła się do Polskiego Busa i wraz ze znaną niektórym z Was Sophie N. pojechałam do Wrocławia. W okolicach szesnastej byliśmy na miejscu i, poważnie, osrałam się jak głupia, kiedy nie mogłam znaleźć naszej instruktorki, która miała nas odebrać z dworca PKS. Bogu dzięki, to ona znalazła nas i rzuciła się na nas z uściskami. Kocham tę kobietę, przysięgam.
Kiedy już zapakowaliśmy się do jej Fiata Punto aka George'a, okazało się, że moja walizka zajmuje tyle miejsca, że nie można wyprostować przedniego fotela, a torba Gabi nie za bardzo mieści się w bagażniku, ruszyliśmy do ośrodka. A gdy tylko znalazłam się w domu, spotkałam, uwaga, szykujcie się na zaskoczenie, Nikki. Także, trzeci rok z rzędu spotkałyśmy się w wakacje i kurde, co jeden wyjazd, to lepszy.
Anyway, przejdźmy do tego, co prawdopodobnie najbardziej Was interesuje - konie i jazdy. Przyszło mi jeździć na czterech rekreantach: Pero, Siwym (Ruczaju), Prowincji (Prowansji?) i Wektorze oraz na prywatnej klaczy - Zefirze.
Po kolei. Muszę powiedzieć, że na początku nieco mi, jakby to ująć, nie szło. Wiecie, od roku nie siedziałam w angielskim siodle, więc musiałam się przestawić do tego, że nie jeżdżę na prostych nogach, a moje kolana są podciągnięte wręcz pod brodę. Dziwne uczucie, serio.
Także po paru jazdach ujeżdżeniowych na Siwym (filmik z jednej dodam pod spodem), tyranii na Prowincji, która wręcz marzyła, by wysadzić mnie na ścianie, szeregach na Pero, oklepie na Wektorze i nauce układania konia z Zefką, co nieco zaczęło mi wychodzić. I do końca obozu udało mi się zrobić takie postępy, że ostatniego dnia, to jest wczoraj, wraz z Pero skoczyliśmy stacjonatę 115 cm, z której, oczywiście, nie mam żadnych zdjęć, bo dziwnym trafem, zawsze, kiedy przydałby się ktoś z telefonem, wszyscy znikają. Ale za to mieliśmy sesję, której efekty zobaczę niebawem (nieważne, już mam).
Poza tym, zapewniono nam tak niesamowitą zabawę i tak wspaniałe atrakcje, że niczego więcej zapragnąć bym nie mogła. Po pierwsze, cały rok czekałam na moje ukochane flagi. I chuj, że przegrałam i rozwaliłam telefon, bawiłam się zarąbiście. Po drugie, najlepsze podchody świata, choć przyznam szczerze, że kiedy koło pierwszej szliśmy koło pola kukurydzy, spotkaliśmy auto z jakimiś ludźmi w środku, szukaliśmy nazwisk na nagrobkach i przechadzaliśmy się koło poligonu wojskowego, srałam w gacie jak nigdy. Po trzecie, zwiedziłyśmy cały Wrocław i muszę powiedzieć, że jest przepiękny. I po czwarte, widzieliśmy mistrzostwa Polski w ujeżdżeniu bryczkami.
Podsumowując, było naprawdę cudownie i pierwszy raz spotkałam się z tym, by organizatorzy aż tak się angażowali. Jeśli mam być szczera, ten wyjazd mogę uznać za najlepszy w całym moim życiu. Nigdy się tyle nie otańczyłam, ośpiewałam, ośmiałam i ościgałam i naprawdę, czego jak czego, tego się nie da zapomnieć.
A gdzieś tam w tekście znajdziecie obiecane zdjęcia i filmiki - w tym jeden, na którym cała nasza ekipa tańczy do Cotton Eye Joe :) xx

6 komentarzy:

  1. Cieszę się ze tak super się bawilas! Ja nie mam takiego szczęścia i w tym roku nigdzie sie nie wybieram.
    Mogę się dowiedzieć, gdzie dokladnie spedzilas ten cudowny czas? Może za rok tam zawitambo czemu by nie? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ośrodek Platan w Ramiszowie, jednak nie wiem, czy za rok obozy również będą organizowane, a jeśli już, to zapewne tak, jak tym razem - głównie dla osób znanym instruktorce :)

      Usuń
    2. Po Ruczaju od razu wiedziałam, że to Platan. Pan Kuczerawy to bardzo miły człowiek i cała ekipa w stajni również świetna :) Szkoda tylko, że nie miałam okazji tam pobyć zbyt długo. I miałam tylko jedną jazdę, ale bywałam często :) Moje znajome do tej pory tam jeżdżą :D

      Usuń
  2. Zamierzasz skończyc opowiadanie w tym wieku, czy może powinnam już przestać odwiedzać tego bloga?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzam przeciągnąć hmol do XXII, żeby jeszcze raz przeżył chwile chwały.
      A tak tbh, napisanie rozdziału zajmuje CO NAJMNIEJ trzy godziny, a ja mając na głowie liceum, treningi i, generalnie życie poza internetem, nie jestem w stanie ich wygospodarować. Gdy mi się uda - pojawi się rozdział :)

      Usuń
  3. Meaning of Life is a non-profit organization, providing information on liberty, purpose, meaning, philosophy, passion and the pursuit of the good life

    OdpowiedzUsuń